W Max Paynie nigdy nie było misji, w której trzeba się było wcielić w dwie postacie - a już zwłaszcza finałowej. Były tylko fragmenty (III część "dwójki"), w których jedno wydarzenie z gry gracz miał okazję rozegrać z perspektywy Mony i Maxa. Zresztą, w czasie rozgrywania ostatniej misji MP2 (spoiler) Mona już nie żyje... (/spoiler)
Nie wiem, czy panowie z Rockstara zmienili fabułę, bo jakiś czas temu zapowiadała się fatalnie. Dobrze chociaż, że odstąpili od odmienionego wizerunku protagonisty i wrócili do korzeni.
Nie wiążę z tą częścią wielkich nadziei. Ani nie zrobi jej Remedy, ani w roli Payne'a nie zobaczymy Sama Lake'a. Nie wiem, czy jest sens robić z tego trylogię.