Doyle ma 10 bramek jak dotąd.
16. kolejka EPL
"Panie Turek, kończ pan ten mecz!"
W tym meczu gracze Wolverhampton mieli udowodnić, że są stworzeni do niemożliwych rzeczy. Można powiedzieć, że swój plan wypełnili - jeśli weźmiemy pod uwagę 90 pełnych minut meczu bez żadnej sekundy więcej.
Od początku było widać pełną dominację Manchesteru. Obrona i bramkarz Wilków dokonywali niemożliwego. W pierwszej połowie Lezzerini ratował drużynę aż czterokrotnie. Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w drugiej minucie, ale nad bramką z wolnego strzelił Rooney. Drugi jego strzał z zaskoczenia bramkarz wybronił z wielkim trudem, a odbitą piłkę w boczną siatkę uderzył Valencia. Mecz chwilami przypominał wielką bitwę, w której wiernym kompanem Wilków było szczęście. Słupek, obroniony strzał Berbatova - kończymy pierwszą połowę przy stanie 0:0. W drugiej połowie obudziły się wilki, ale idealną sytuację chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy zmarnował McEachran, który uderzył wprost w bramkarza. Zdarzyło się jeszcze kilka sytuacji graczom Manchesteru, a gdy na zegarze stadionowym wybiła 90 minuta wydawało się, że Wolverhampton wywiezie z Old Trafford przynajmniej jeden punkt. Wydawało się. W doliczonym czasie gry akcje skrzydłem pociągnął Valencia, wrzucił w pole karne, a Rooney głową wbił piłkę do bramki. Pare chwil potem - Cleverley, który wszedł w 91 minucie pociągnął akcje na połowie gości, wysunął Berbatovowi, a ten nie miał problemów w akcji sam-na-sam z bramkarzem. Ogromny cios dla Wilków, ogromny i bardzo bolesny.
Lezzerini (bramkarz Wilków): Przez cały mecz dawałem z siebie wszystko, żeby piłka nie wpadła do siatki, czułem, że dziś szczęście jest po naszej stronie. Kiedy widziałem, że mecz dobiega końca, poczułem że mamy w garści ten jeden punkt. Obrona była ogromnie zmęczona, chłopacy wyrzucali z siebie resztki sił. Nie potrafię powiedzieć co stało się potem, pamiętam to jak przez mgłę. Manchester dotrwał do końca, wykorzystał nasze rozluźnienie i zmęczenie. Przeprosiłem już trenera i kolegów, czuję się winny.
Alex Ferguson (trener MU): Mimo, że Wilki przegrały w decydującym momencie, mogę otwarcie przyznać, że byli oni rywalem trudnym, upartym i równym przez całe 90 minut. Ten zespół jest jeszcze w fazie budowy, nowy trener i tak posunął ten zespół daleko do przodu. Po meczu osobiście podszedłem do Lezzeriniego i pogratulowałem mu. Tak bardzo młody człowiek w meczu z ligowym potentatem pokazał wszystko, co mają w sobie prawdziwe legendy - talent, upór i umiejętności. Chciałbym też podziękować moim chłopakom - pokazali, że do końca potrafią panować nad sytuacją.