Dział Ogólny > Archiwum Karier

Sunderland A.F.C. by ebistal

<< < (2/3) > >>

ebistal:
   
   Sunderland na Spotland Stadium w Rochdale wybierał się napełniony pozytywnymi emocjami po serii pewnych zwycięstw w poprzednich spotkaniach. To właśnie podopieczni Parkinsona kolejny mecz zaczęli od wysokiego „C” i już w 2 minucie Chris Maguire wpisał się na listę strzelców. Kolejne minuty gry przynosiły więcej akcji ze strony gości, którzy na ten mecz wybrali grę z kontry i punktowanie The Dale. Niekiedy zbyt wielka pewność siebie może okazać się zła. Tak się stało w tym meczu. Po przerwie, gdy zawodnicy Czarnych Kotów wychodzili napakowani jak kabanosy, Rochdale zraniło ich dość szybko, bowiem prawdziwą petardę w samo okienko zza pola karne posłał napastnik gospodarzy Ian Henderson, nie dając nawet minimalnych szans na obronę Burge’mu.  Od tego momentu mecz stał się bardziej wyrównany i bardziej zacięty. Obie strony starały się za wszelką cenę wyjść na prowadzenie, co powodowało wzrost emocji na stadionie. Udało się to zawodnikom ze Stadium of Light. W 70. minucie meczu Will Grigg świetnie wypatrzył wbiegającego między dwóch obrońców Gooch’a i zagrał prostopadłą piłkę. Skrzydłowy The Black Cats przyjmując piłkę kierunkowo w pole karne, silnym uderzeniem w długi róg zdobył bramkę i trzy punkty dla Sunderlandu.

„Miło poczuć ciarki na plecach, kiedy wchodzisz na boisko z ławki rezerwowej i parę sekund później twoi kibice skandują twoje nazwisko. Cieszę się, że tym trafieniem przyczyniłem się do zwycięstwa w dzisiejszym spotkaniu.” – Lynden Gooch, zdobywca drugiej bramki dla Sunderlandu

48’ Henderson - 2’ Maguire, 70’ Gooch
Norrington-Davies
Rochdale: Lillis – Keohane, O’Connell, McNulty ©, Norrington-Davies – Williams, Lund, Done, Rathbone, Camps - Henderson
SUNDERLAND: Burge – O’Nien, Wright, Flanagan, John – Leadbitter, Power © (67’ Scowen), Watmore, Kimpioka ((69’ Gooch), Maguire – Grigg ((83’ Semenyo)

W 5. Kolejce EFL League One, Sunderland na własnym obiekcie podejmował drużynę, która nie najlepiej weszła w sezon, ekipę zajmującą przed tym spotkaniem 19 miejsce w ligowej tabeli, czyli Wimbledon AFC. Kolejny raz Sunderland od samego początku pokazuje swoją wyższość, w 6.minucie Lynden Gooch dał prowadzenie swojej drużynie. Po ataku pozycyjnym, Gooch technicznym strzałem w prawy róg wygrał pojedynek z Day’em i Czarne Koty wyszły na prowadzenie. Przez kolejne minuty, aż do przerwy gospodarze próbowali różnych wariantów do podwyższenia wyniku, ale szczęście im dziś do końca nie sprzyjało. Najbliżej tego był Dobson, który na cztery minut przed przerwą, wychodząc 1x1 z bramkarzem gości uderzył wprost w rywala. W drugiej połowie The Black Cats raz za razem bombardowali bramkę Wimbledon, ale bez wymiernego skutku, co w konsekwencji dało tylko jednobramkowe zwycięstwo.

6’ Gooch
SUNDERLAND: J.McLaughlin – Smith, Lynch, C.McLaughlin, John – Power © (68’ Mumba), Scowen ((89’ Robson), Dobson, Embleton, Gooch - Semenyo ((68’ Lafferty)
Wimbledon: Day – Wagstaff, Nightingale ©, Kalambayi, Sorensen, Guinnes-Walker – McLoughlin, Reilly, Wordsworth – Appiah, Pigott

   Od początku sezonu, terminarz w League One jest dość napięty. Mimo sześciu spotkań ligowych, zawodników Sunderlandu czekały dwa spotkania pucharowe. W pierwszej rundzie Carabao Cup, podopieczni Phil’a Parkinsona pewnie pokonali zespół Grimsby Town. W kolejnej rundzie przyszło im zagrać z o wiele bardziej wymagającym przeciwnikiem jakim jest Manchester City. Patrząc na to co działo się w tym meczu od samego początku, można by było napisać wiele. Sunderland de facto nie przestraszył się reputacji Obywateli i wyszli nastawieni na ciężki bój o awans do kolejnej rundy. Statystyki w pierwszej połowie wyraźnie mówiły o wyrównanym pojedynku, gdzie w liczbie strzałów przewaga była dla gości 8:11. Wracając do wydarzeń z pierwszej połowy, to właśnie ulubieńcy fanatyków ze Stadium of Light objęli prowadzenie w 14. Minucie po trafieniu idola, Chris’a Maguire. Dość szybko mogli podwyższyć prowadzenie, bowiem dwie minuty później Will Grigg wyszedł sam na sam z Edersonem, ale w tej sytuacji góra był golkiper z Manchesteru. Podopieczni hiszpańskiego szkoleniowca, Pep’a Guardioli, zdołali doprowadzić do wyrównania w 32. Minucie meczu. Najpierw Gundogan ze skraju pola karnego uderzył siłowo, a McLaughlin mógł jedynie sparować piłkę do boku, to później niepilnowany Aguero dopadł do bezpańskiej piłki i strzałem z głowy, umieścił piłkę w sieci. Lynden Gooch to kolejny zawodnik Sunderlandu, który swoich kibiców wprawił w szał radości. Cztery minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony meczu, gospodarze wyszli z kontratakiem. Ponowie swój udział w tej akcji miał Grigg, który popisał się podaniem do Lynden’a, a ten precyzyjnym strzałem pokonał brazylijskiego bramkarza Obywateli. Mogło się wydawać, że entuzjazm na Stadium of Light nie potrwa długo, gdy arbiter główny w 55. Minucie wskazał na wapno i podyktował rzut karny dla gości. Jednak argentyński napastnik, Sergio Aguero, przegrał pojedynek z McLaghlin’em, który pewnie obronił jedenastkę Manchesteru City. Mimo to, już dwie minuty później po rzucie rożnym, Raheem Sterling uderzając piłke głową, ponownie doprowadził do wyrównania. Do końca spotkania obie drużyny prezentowały najwyższy możliwy poziom gry, co spowodowało, że zwycięstwa musiał zostać wyłoniony po serii jedenastek. Ostatecznie Sunderland niespodziewanie eliminuje faworyta rozgrywek Manchester City. W serii rzutów karnych gospodarze wygrywają 3:0.

„Radość po tym zwycięstwie jest nie do opisania, to co dzieje się na stadionie i po za nim, w naszych głowach sięga niemalże zenitu. Czujemy się jakbyśmy wygrali już ten puchar, a pokonaliśmy nie tylko topowego rywala z Anglii, ale również i grającego na najwyższym światowym poziomie” – Phil Parkinson opisujący radość po zwycięstwie w rzutach karnych

14’ Maguire, 49’ Gooch – 32’ Aguero, 58’ Sterling
Lynch, Wright
SUNDERLAND: McLaughlin – Wright, Lynch ((65’ Flanagan), O’Nien, John – Scowen, Power © ((68’ Leadbitter), Maguire, Watmore, Gooch - Grigg
Manchester City: Ederson – Cancelo, Laporte, Fernandinho, Mendy – Rodri, Gundogan, De Bruyne ©, B.Silva, Sterling – Aguero

   Po pucharowym zwycięstwie nad Manchesterem City, w Sunderland emocje nie zdążyły jeszcze opaść. Na kolejnym ligowy mecz przeciwko Peterborough, Phil Parkinson zdecydował się posłać zupełnie nową i świeżą jedenastkę, dając odpocząć po ciężkim meczu. Od samego początku na London Road Stadium spotkanie stało na wyrównanym poziomie. Dwie strony starały się w jakimś stopniu zagrozić rywalom. Udało się to ekipie Parkinsona. Po kombinacyjnym rozegraniu akcji, Dobson technicznym strzałem po ziemi, zmieścił piłkę tuż pod rękawem Chapmana i otworzył wynik meczu. The Posh mimo straconej bramki nie zawiesili broni, tylko po przerwie wyszli jeszcze bardziej zdeterminowani, dzięki czemu w 64. Minucie meczu po fatalnym błędzie Flanagan’a, Mo Eisa wykorzystał sytuację i wyrównał rezultat spotkania.  To nie był koniec emocji. Dwadzieścia minut później po zamieszaniu w polu karnym, do piłki nagle dopadł Niall Mason, który mierzonym, mocnym strzałem wprowadził kibiców w euforię radości. Kiedy wydawało się, że wynik jest już znany i Sunderland odniesie pierwszą porażkę w sezonie, do gry włączył się kapitan Grant Leadbitter i po cierpliwym ataku uratował punkt na London Road Stadium.

„Co tu dużo mówić? Peterborought podjęło jak najbardziej rękawice, a my dostaliśmy kubeł zimnej wody. Jak niedawno wspominałem jest to dopiero początek sezonu i nie możemy poprzestawać na laurach, tylko z meczu na mecz dawać z siebie jeszcze więcej i więcej.” – trener Sunderlandu, Phil Parkinson

64’ Eisa, 84’ Mason – 36’ Dobson, 90’ Leadbitter
Embleton
Peterborough: Chapman – Ward, Kent, Beevers ©, Thompson, Butler – Reed, Brown, Szmodics – Toney, Eisa
SUNDERLAND: Burge – Willis, Flanagan, Hume, McLaughlin – Robson ((64’ Sammut), Leadbitter ©, Dobson ((87’ Power), Kimpioka, Embleton – Lafferty ((66’ Semenyo)

PrezesRady:
Start imponujący, ale sezon długi.

W tekście i grafice masz literówkę przy Peterborough(T)

ebistal:

   Pierwszy miesiąc rozgrywek EFL League One za nami. Sunderland rozpoczął sezon od mocnego uderzenia. Szczególnie kibice ze Stadium of Light mogą być zadowoleni z postawy przede wszystkich trójki zawodników: Chris’a Maguire, Lynden’a Gooch oraz Will’a Grigg, którzy w dużym stopniu przyczynili się do pierwszych zwycięstw w  nowym sezonie. Jednak media wzięły pod lupę zupełnie innego gracza, którym jest północnoirlandzki napastnik Kyle Lafferty.

   Kiedy Kyle Lafferty pojawił się oficjalnie na Stadium of Light jako nowy nabytek Sunderlandu, wszyscy dookoła byli przekonani, że wraz z Will’em Grigg będą stanowić najlepszy północnoirlandzki duet napastników na Wyspach. Wówczas już od okresu przygotowawczego Phil Parkinson wybrał dla Czarnych Kotów formację tylko z jednym napastnikiem, którym głównie był były zawodnik Wigan Athletic, Will Grigg. Nic dziwnego, bo Grigg zaufanie zaczął spłacać bardzo szybko. W pierwszym miesiącu rozgrywek już 3-krotnie wpisywał się na listę strzelców. Mówi się, że Grigg miał o wiele więcej czasu gry w porównaniu do występów Lafferty’ego. Jednak nie należy zapominać o tym,  ile sytuacji 100% mieli obaj napastnicy.  Jak dotąd Kyle Lafferty nie mógł przełamać swojej złej passy bez bramki, wykluczając jedno trafienie w okresie przygotowawczym. Co ważniejsze, wielu angielskich ekspertów porównując wspomnianą dwójkę snajperów, skupiło się również na ich postawie nie tylko w polu karnym i uderzeniach na bramkę, ale również na pozostałych aspektach gry. Tutaj śmiało można stwierdzić, że większą odpowiedzialność na swoje barki bierze Will Grigg i jest bardziej skłonny do bycia „pod grą”, natomiast jeżeli chodzi o Lafferty’ego jest zawodnikiem typu „lis pola karnego”, co jak dotąd się nie sprawdza. Pytanie coraz częściej zadawane wokół klubu brzmi: Czy Lafferty do zimowego okienka transferowego przekona do siebie Parkinsona i pokaże własne ja? Kolejne okienko transferowe jest jeszcze daleko, dlatego należy to spuentować zdaniem – Czas pokaże.

ebistal:

Dla zawodników Sunderlandu sierpień był bardzo udanym miesiącem rozgrywek, warto zatem podsumować miniony miesiąc. Od pierwszego meczu podczas inauguracji sezonu atmosfera na Stadium of Light jak najbardziej dopisuje wśród kibiców, zawodników, drużyny i wszystkich ludzi związanych z klubem. Rozpoczynając od spotkań ligowych, które są priorytetem dla całego klubu w długiej drodze powrotnej do angielskiej elity, Sunderland spisuje się wyśmienicie. Podczas sześciu zmagań w lidze, Czarne Koty trzynaście razy mogli fetować swoje trafienie. Szczególnie dobrą celnością może popisać się trójka graczy – Will Grigg, Chris Maguire oraz George Dobson. Każdy z wymienionych zawodników trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców. Jeżeli jest mowa o zdobytych bramek, należy również wspomnieć o tych straconych. W samych ligowych meczach, Sunderland pięciokrotnie musiał wyciągać futbolówkę z własnej bramki. Mimo to, postawa pary golkiperów – Jon’a McLaughlin i Lee Burge jest zauważalna, kiedy to wiele razy potrafili obronić prawdziwe wisienki na torcie. To dzięki nim również, koledzy z zespołu zawdzięczają tak udany start. Należy dodać również, że Will Grigg został MVP drużyny w sierpniu.

Will Grigg (8,7)
Oprócz spotkań ligowych, podopieczni Phil’a Parkinsona rozegrali dwa spotkania w ramach EFL Carabao Cup. W pierwszej rundzie na The Black Cats czekał zespół z ligi niżej – Grimsby Town. Na to spotkanie, szkoleniowiec ekipy ze Stadium of Light posłał rezerwowych, albo jak wolą , zawodników szerszego składu. Drugi mecz niebyły to już przelewki, iż do Sunderlandu przyjechali Obywatele z Manchesteru Guardioli. Mecz najwyższej klasy w wykonaniu obu stron, z jednej strony można mówić o dobrej formie gospodarzy, z drugiej, że MC wyszedł na to spotkanie na luzie. Koniec końców, po serii jedenastek to właśnie kibice z północnowschodniej Anglii wraz ze swoimi ulubieńcami do dziś świętują awans do kolejnej rundy.

Podsumowując po pierwszym miesiącu gier, Sunderland plasuje się na pozycji wicelidera, z takim samym dorobkiem punktowym jak obecny lider Rotherham United. Przed zawodnikami Parkinsona czekają kolejne przeszkody do przejścia, wówczas we wrześniu ich kalendarz zawiera pięć spotkań ligowych, jedno pucharowe w ramach EFL Carabao Cup oraz jedno w ramach EFL Leasing.com Trophy z Peterborough, które jest najbliższym meczem. Na koniec przedstawiamy krótki wywiad Phil'a Parkinson z czwórką dziennikarzy.

BBC: Panie Trenerze, sezon rozpoczęliście fantastycznie. W lidze jesteście w pełnym gazie, co również przełożyło się na niespodziankę w Carabao Cup, gdy pokonaliście Manchester City. Jak trener podsumuje miniony miesiąc?

”To prawda, w bardzo dobrym stylu zaczęliśmy swoje poczynania na ligowym podwórku i w pucharach. To dopiero początek sezonu. Nie popadajmy w samo zachwyt. Na pewno cieszymy się z uzyskanych wyników, ale jak już wspominałem, nie chcemy spocząć na laurach.”

FourFourTwo: Pomimo udanego startu, w ostatnim sierpniowym meczu zremisowaliście z Peterborough. Jak trener się do tego odniesie?

”Chcielibyśmy wygrywać każdy mecz jaki rozgrywamy. Jednak trudno o takie rekordy, czy marzenia. Pamiętajmy, że piłkarze to też ludzie, którym błędy mogą się przytrafić. W kolejnych spotkaniach będziemy chcieli udowodnić, że był to jedynie wypadek przy pracy.”

SunderlandNews: W ostatnim czasie dużo mówi się o pozycji, pozyskanego na początku lipca, Kyle’a Lafferty. Kibice nie są zadowoleni z jego formy i szybko próbują dać o tym znać. Co Trener o tym sądzi?

”Przy obecnej formie z meczu na mecz kibice będą mieli coraz większe oczekiwania, a my będziemy musieli zrobić wszystko, aby je spełnić. Jeżeli chodzi o Kyle’a to cieszy się on moim pełnym zaufaniem i wspólnie będziemy ciężko pracować na sukces.”

SunderlandExpress: Zgodzi się Trener, że dziś Chris Maguire, Lynden Gooch i Will Grigg są siłą napędową Sunderlandu?

”Trójka naszych zawodników, Chris, Lynden oraz Will pokazali w miniony miesiąc kawał futbolu. Okej są najbardziej widocznymi obecnie zawodnikami, ale uważam, że nie odbyłoby się to bez reszty chłopaków. Futbol to gra zespołowa, pojedyncze jednostki szybko się weryfikowane przez świat sportu.

ebistal:

   Piłkarze Sunderlandu mają już za sobą pierwszy miesiąc rozgrywek ligowych, a zarazem pucharowych. Kolejny miesiąc, wrzesień rozpoczynają od jeszcze innych rozgrywek, jakimi są EFL Leasing.com Trophy. W I rundzie na zawodników Parkinsona czeka ekipa z ostatniej kolejki, Peterborough.

   Spotkanie lepiej zaczeli goście i to do nich zdecydowanie należało pierwsze 45.minut. Jednakże pierwsi bramke zdobyły Czarne Koty, dzięki mocnemu uderzeniu Scowen’a, który kropnął tuż za pola karnego, a futbolówka zdążyła odbić się jeszcze od słupka bramki Chapman’a. Druga połowa to ponownie świetne wejście przyjezdnych. Po skonstruowaniu cierpliwego ataku, w 57. Minucie Eisa zdołał wyrównać wynik spotkania, co ostatecznie przyniosło serię jedenastek. W rzutach karnych o jedną bramkę lepsi okazali się podopieczni Phila Parkinsona, zwyciężając po pięciu seriach 3:2. Świadczy to o świetnej postawie Burge, który zdołał obronić trzy strzały z wapnia, a będący w negatywnym znaczeniu „świetle reflektorów”, Kyle Lafferty, zawiódł nie trafiając w światło bramki. Drugim zawodnikiem, który nie wykorzystał swojej szansy był John.

„Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Niezależnie od tego z kim gramy i w jakich rozgrywkach, zawsze celujemy w zwycięstwo.”[/i] – Max Power, kapitan Sunderlandu[/font]

20’ Scowen – 57’ Eisa
Scowen
SUNDERLAND: Burge – Ozturk, Willis, McLaughlin, John – Scowen, Power , Dobson (65’ Maguire), Watmore, Gooch (84’ Robson) - Lafferty
Peteterborough: Chapman – Ward, Thompson, Beevers, Kent, Butler – Reed, Brown, Szmodics – Eisa, Toney

   Do siódmej kolejki Phil Parkinson musiał nieco inaczej przygotować swój zespół. Po meczu pucharowym, który odbył się trzy dni temu, aż 5 zawodników zostało powołanych na zgrupowanie reprezentacji, w związku z czym w składzie musiało dojść do pewnych roszad. Przed samym meczem, zdecydowanym faworytem na papierze był Sunderland, ale jak się później okazało to tylko na papierze. Burton Albion na to spotkanie wyszli pewni swoich umiejętności i w 36. Minucie meczu objęli prowadzenie. Początkowo McLaughlin wybronił strzał Akins’a, ale od razu do bezpańskiej piłki dopadł Sarkić, który futbolówkę skierował do pustej bramki. Mogło się wydawać, ze to jedynie chwilowe zawahanie formy w tym meczu. Nic z tych rzeczy. Sunderland dziś nie był tym Sunderlandem, który kibice oglądali od inauguracji sezonu. Kolejno w 56. i 79. Minucie Akins dwukrotnie niefrasobliwość pary stoperów. Na Stadium of Light kibice zaczęli opuszczać stadion. Honor mimo wszystko lekko podratował jeszcze Lynden Gooch, perfekcyjnym technicznym strzale w długi róg.

„Trzeba przyznać z ręką na sercu, Burton Albion rozegrali bardzo dobre zawody, my popełniliśmy kilka błędów, które spowodowały straty bramek. Teraz jesteśmy mądrzejsi i chcemy jak najszybciej wrócić na swój tor. Jakby nie patrzeć w ostatnich trzech meczach odnotowaliśmy dwa remisy i dziś porażkę. To nie są najlepsze wróżby. Bądźmy dobrej myśli.” – szkoleniowiec The Black Cats

87’ Gooch - 36’ Sarkić 56’ 79’ Akins
SUNDERLAND: McLaughlin – Willis, Lynch, O’Nien, Hume – Scowen (76’ Semenyo), Leadbitter  (82’ Power), Maguire, Kimpioka (46’ Dobson), Gooch – Grigg
Burton: Garratt – Brayford, O’Toole, Buxton  , Wallace – Quinn, Fraser, Edwards – Sarkić, Akins, Murphy

   Na kolejne starcie ligowe Czarne Koty wychodziły podrażnione ostatnią wpadką. Nic w tym dziwnego, bo kiedy zaczynasz od serii zwycięstw, porażka zadziała bardzo nerwowo. Widać było od samego początku chęć dominacji i to się udało ekipie z Sunderlandu. Podopieczni Parkinsona od gwizdka rozpoczynającego mecz kontrolowali przebieg i w 8. minucie po wymianie podań Grigg-Watmore, ten drugi zamienił sytuację na bramkę. Kolejne minuty przynosiły coraz to więcej okazji na podwyższenie rezultatu gościom. Jak to bywa w futbolu, nie wykorzystane sytuacje lubią się mścić. Mścicielem dla The Black Cats okazał się Bishop tuż przed samą przerwą. Druga połowa to bardzo podobny początek do tego sprzed przerwy. Po dziesięciu minutach gry i kombinacyjnym ataku, Chris Maguire potężnym strzałem, umieścił piłkę tuż przy krótki słupku. Utrata drugiej bramki przez gospodarzy nie odcięła im skrzydeł. Mecz stał się bardziej wyrównany, co poskutkowało wielkimi emocjami w samej końcówce. Na sześć minut przed końcem spotkania, Seamus Connelly wykorzystał kontratak Accrington i ponownie na tablicy mieliśmy remis. Kiedy wydawało się pośród chóralnych śpiewów na stadionie, że mecz zakończy się podziałem punktów, dał o sobie znać snajper ze Stadium of Light, Will Grigg, który mocnym uderzeniem pod poprzeczkę wymierzył karę gospodarzom. Sunderland zabiera do domu komplet punktów

„Wyszarpaliśmy to zwycięstwo, ale to dobrze. Po ostatniej porażce potrzebowaliśmy kompletu punktów, aby morale pozostały na odpowiednim poziomie. Teraz skupiamy się iwyłącznie na meczu z Rotherham.” – Chris Maguire, jeden ze strzelców w tym spotkaniu

45’+ Bishop 84’ Conneely – 8’ Watmore 55’ Maguire 88’ Grigg
Accrington: Evtimov – Rodgers, Alese, Opoku, Hughes  – Conneely, Clark, Diallo, McConville – Ashley-Seal, Bishop
SUNDERLAND: McLaughlin – Willis, Flanagan, O’Nien, John – Scowen, Power  (84’ Leadbitter), Maguire (84’ Lafferty), Watmore, Gooch (70’ Dobson) – Grigg

   Trzy dni po emocjonującym spotkaniu do samego końca w wykonaniu Czarnych Kotów, nadszedł moment na prawdziwy hit w EFL League One. W środku tygodnia podopieczni Phil’a Parkinsona przed własną publicznością zmierzyli się z ówczesnym liderem tabeli Rotherham United. Przypominając jeszcze przed meczem obie ekipy miały po tyle samo punktów, a o kolejności w tabeli decydowały jedynie strzelone bramki. Nic zatem dziwnego, że Stadium of Light pękało w szwach. Obie drużyny od pierwszego gwizdka gotów były zostawić całe serce za zwycięstwo w tym meczu. Tempo weszło na najwyższe obroty i mogliśmy oglądać raz akcję pod bramką Sunderlandu, a za chwilę pod bramką Rotherham. Zespoły dwoiły się i troiły, aby tylko znaleźć najmniejsza lukę do dobrego podania czy perfekcyjnego uderzenia. W końcu udało się to gospodarzom przed samą przerwą. Sunderland wyprowadził szybki i zabójczy atak, w który Watmore wycofał piłkę do Maguire’a, a ten mocnym i zwrotnym uderzeniem wprawił cały stadion w szał radości, zdobywają gola otwierające wynik do szatni. Druga odsłona to kolejne próby podwyższenia wyniku lub doprowadzenia do wyrównania, jednak ostatecznie bramka Chris’a Maguire była decydującym trafieniem o losach w tym starciu.

„Wygraliśmy niesamowicie ważne spotkanie. Dzięki dzisiejszemu triumfowi stajemy się liderem tabeli z małą przewagą nad resztą ligi, co z jednej strony daje pewien komfort, ale z drugiej jeszcze większą odpowiedzialność.” – Phil Parkinson po hicie kolejki

45’ Maguire
Scowen
SUNDERLAND: McLaughlin – Willis, Lynch, O’Nien, John – Scowen (70’ Power), Dobson, Maguire, Watmore (70’ C.McLaughlin), Gooch - Grigg
Rotherham: Iversen – Olosunde, Thompson, Wood, Mattock – Ogbene, Wiles, Crooks, Adelakun – Ladapo, Vassell

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej