"Śmierć Agaty nie pójdzie na marne. Swoją wolą życia zaraziła tysiące chorych" - mówi Jacek Olszewski, mąż zmarłej siatkarki Agaty Mróz. "Była szansa, że wyzdrowieje. Zabrakło czasu" - dodaje. "Kocham Agatę. Pamiętajmy ją jako osobę ciepłą" - apeluje przez łzy jej siostra Katarzyna.
Najważniejsza była nadzieja, że wszystko będzie dobrze" - mówił mąż Agaty Mróz na spotkaniu z dziennikarzami we wrocławskim szpitalu. "Agata do końca powtarzała, że nigdy nie zmieniłaby decyzji o leczeniu. Córeczka Liliana była największym szczęściem, jakie ją spotkało. Do końca życia będzie mi przypominała Agatę. Nie mam do nikogo pretensji. Tak widocznie musiało być" - dodał Jacek Olszewski.
"Dla mnie wciąż żyje i walczy"
"Bardzo ją kocham" - powiedziała zapłakana siostra Agaty, Katarzyna. "Pragnę, żeby wszyscy zapamiętali ją taką, jaka była. Jako wspaniałą osobę" - zaapelowała.
Przyjaciele Agaty Mróz są w szoku. Nie mogą uwierzyć, że siatkarki nie ma już wśród nich. "Dla mnie Agata wciąż żyje, jest silna, ambitna i waleczna" - mówi ze łzami w oczach Dominika Leśniewicz, jej przyjaciółka z boiska. "To niemożliwe, nie wierzę w to. Rozmawiałam dzisiaj z jej siostrą, która była na spacerze z dwumiesięczną córeczką Agaty. Mówiłyśmy, że po przeszczepie pewnie wszystko się dobrze ułoży... Dla mnie ona ciągle jest. Nie mogę uwierzyć w to, że odeszła. Była ambitna, waleczna, nie tylko na boisku, ale również poza nim" - dodaje.
Także pozostałe koleżanki Agaty z drużyny są w szoku i nie wierzą w to, co się stało. "Nie bardzo mogę i nie chcę teraz rozmawiać. Przepraszam" - powiedziała dziennikowi.pl Milena Rosner.
"Ja w to po prostu nie wierzę i dlatego nie będę tego komentować" - dodaje Magdalena Śliwa.
Trener Agaty: Nie mogę się pozbierać
Małgorzata Niemczyk-Wolska rozmawiała z dziennikiem.pl cała w łzach. "Agata od dwóch dni była nieprzytomna. W nocy została przewieziona karetką do innego szpitala. Przez cały czas walczyła o życie. Była wspaniała i nikt jej nie zastąpi" - powiedziała córka trenera Niemczyka.
"Ta tragiczna informacja dotarła do nas w trakcie treningu. Jak to usłyszałyśmy, był jeden wielki płacz. Nie możemy myśli pozbierać, ciężko jest w coś takiego uwierzyć. Ja wciąż nie wierzę" - mówi środkowa reprezentacji i zawodniczka Aluprofu Bielsko-Biała, Katarzyna Gajgał.
"Na boisku była prawdziwym walczakiem. To wynikało pewnie z tego, że już wcześniej przeszła przez tę chorobę. Była świetną zawodniczką. W klubie zdobyłyśmy razem złoty medal. No i oczywiście w reprezentacji. Mimo choroby, miała pozytywne podejście do życia. Starała się korzystać z każdego dnia. Nie dawała po sobie poznać, że coś ją trapi. Na pewno jednak to przeżywała, bo przecież musiała być pod stałą kontrolą lekarzy" - wspomina koleżankę Gajgał.
"Nie mogę się pozbierać. Usłyszałem to pół godziny temu. Ta wiadomość ścięła mnie z nóg. W oczach mam łzy. Przypomniałem sobie wszystkie momenty, które razem z Agatą spędziliśmy. Ta wiadomość mnie położyła" - wspomina w TVN24 pierwszy trener Agaty, Zbigniew Krzyżanowski.
"Ona cały czas borykała się ze swoją chorobą. Kiedy zaczęła pierwszoligową karierę, to była ciągła walka. Ja ją podziwiałem. Rozmawialiśmy o chorobie wiele razy, ale ona nie bardzo chciała o tym rozmawiać. Wierzyliśmy, że już za chwilę pokona chorobę" - dodał trener.
REJESTRACJA lub LOGOWANIE