Dziś jest jednym z największych talentów ligi francuskiej, kluczowym zawodnikiem 7. klubu poprzedniego sezonu OSC Lille. Jutro - kto wie, być może filarem polskiej reprezentacji. Bo choć Ludovic Obraniak urodził się we Francji i grał w jej kadrach juniorskich, to marzy, by reprezentować nasz kraj - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
Obraniak ma do tego prawo, bo jego dziadek pochodził z podpoznańskich Pobiedzisk. Dlatego 23-letni pomocnik ubiega się o polski paszport i czeka, aż Leo Beenhakker da mu szansę. Pojechaliśmy do Francji, by spotkać się z Ludovikiem Obraniakiem, piłkarzem OSC Lille. Najszybciej przekonaliśmy się o jego popularności.
Na sklepiku klubowym w centrum miasta wisi ogromny plakat, a na nim trzy postacie: Rio Mavuba, Alain Frau i właśnie Obraniak. - Jak się sprzedają gadżety w wizerunkiem tego piłkarza? - pytamy sprzedawcę w sklepie LOSC. - Razem z Mavubą i Michelem Bastosem jest najpopularnieszym piłkarzem Lille. Kibice często o niego pytają. Ma bardzo silną lewą nogę, dobry drybling - słyszymy.
Na hasło Obraniak reaguje nawet recepcjonista w hotelu. - Jesteście z Polski? Przyjechaliście do Obraniaka? To naprawdę świetny piłkarz. Choć jest w klubie dopiero od 1,5 roku, to praktycznie od samego początku był w podstawowym składzie. Ma znakomity drybling. On i Bastos to dwa filary tej drużyny, jej wizytówki - chętnie opowiada Nyagane Yaya. By sprawdzić jego znajomość piłki nożnej, pytamy jeszcze: - Zna pan jakiś polskich piłkarzy? - No pewnie, Krzynówek, Jacek Bąk, Smolarek - wymienia 23-letni recepcjonista.
Jedziemy więc na dworzec, by spotkać się z chłopakiem z plakatu. Miał tam na nas czekać z ojcem. Mieć tylko 171 cm wzrostu i kolczyki w obu uszach. Podobno pewny siebie, gwiazda. Spodziewamy się więc piłkarza w ekstrawaganckim stroju, który przyciąga wzrok przechodniów. Nikogo takiego nie spotykamy. Na środku holu stoi tylko niepozorny chłopak. Na pewno trochę wyższy ( w rzeczywistości mam 174 cm - wyjaśnia później Ludo), w japonkach, luźnym T-shircie i dżinsach. Skupiony, zamyślony, lekko zestresowany. Gdy do niego podchodzimy, poważna mina zamienia się w szczery uśmiech. - Bonjour - mówi Ludovic Obraniak.