Tak, Perez od razu wywali pół składu...
16 lat temu Heynckes wyleciał z Realu za triumf w LM. Był co prawda 4. w lidze, ale 7. w historii klubu Puchar Europy i tym samym gwarantowany start w następnej edycji tych rozgrywek to jakimś cudem nie była żadna rehabilitacja. Następca Niemca dostał w 1/4 LM po dupie od... Dynama Kijów. Plus minus 10 lat później Pellegrini poleciał za wicemistrzostwo, mimo że uzbierał 96 pkt, a Capello stracił pracę za mistrzostwo Hiszpanii, bo "Real brzydko grał" (chwilę później zakontraktowano Schustera - specjalistę od futbolu totalnego, nie ma co). W Realu wszystko jest możliwe, dlatego nie zdziwi mnie, jeśli w przypadku niezdobycia żadnego trofeum poza Copa del Rey (albo nawet samej LM, sądząc po tym, jak wielkie ciśnienie w Madrycie jest na tę "decimę") Ancelotti straci pracę. W każdym normalnym klubie jego posada już teraz byłaby zupełnie bezpieczna, ale Real to nie jest normalny klub.
Wychodzi więc na to, że niewiele wiesz o swoim ulubionym zespole.
Jeśli Real jednak wygra LM, czekam, aż internauci podliczą, ile pieniędzy musiał wydać, żeby osiągnąć ten cel i porównają to np. do wydatków Atletico albo któregokolwiek innego klubu, który w ostatniej dekadzie choć raz zagrał w finale LM, włącznie z Chelsea.
Z innej beczki, Real zdaje się kontynuować klubową tradycję podpie*dalania zawodników Manchesterowi United. Daje się słyszeć, że William Carvalho, ponoć zaklepany przez MU już od jakiegoś czasu, ma się przenieść do Realu, bo jego agent, Jorge Mendes, przyjaźni się z Florentino Perezem i chce go na siłę wypchnąć do Madrytu. Bueno.