W dodatku Barcelonie ciężko gra się z drużynami ze wschodu. (Shakhtarowi zdarzyło się już wygrywać z Blaugraną, i to chyba nawet dwukrotnie, Rubin swego czasu wywiózł z Camp Nou trzy punkty) Jeśli Katalończycy nie wygrają przynajmniej dwoma bramkami u siebie, to poważnie, bez cienia przesady, będą w ciemnej dupie przed rewanżem - a już szczególnie w przypadku remisu bądź przegranej. (nawet najmniejszej) Szanuję typy innych, ale jak dla mnie obstawienia w stylu 99%-1% na korzyść Barcelony są po prostu niepoważne. Byle kto nie wygrywa Pucharu UEFA (to wciąż niedawno), byle kto nie wyprzedza Arsenalu w fazie grupowej, nie przejeżdża się po Romie (to wciąż dobry zespół, ale przeżywający kryzys formy), ani nie awansuje do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Mogę nawet zmienić swój wcześniejszy typ (60-40) i postawić na 55-45, bądź nawet na 50-50, i nie będzie to wielką przesadą. Pora się obudzić i stwierdzić, że Barcelona nie może czuć się przesadnie pewnie przed każdym meczem, że oni także kiedyś przegrają. I że równie dobrze mogą oberwać od Realu w ewentualnym półfinale, bo LM rządzi się swoimi prawami, a jesienne 5:0 świadczy o obecnej dyspozycji tych drużyn tak mocno jak wypaczone 1:2 na Stamford Bridge czy tym bardziej 3:1 w FACS w przypadku United...
Śmiem twierdzić, że Barcelona trafiła na najgorszego z możliwych rywali.
Może nie trafiła najgorzej, ale dobrze też zresztą nie.