Polonia Warszawa - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Sobiech 83
Polonia Warszawa: Przyrowski - Tosik, Kokoszka, Jodłowiec, Brzyski - Mierzejewski, Trałka, Bruno (90. Gancarczyk), Piątek (69. Andreu), Smolarek - Sobiech (90. Gołębiewski).
Lech Poznań: Kotorowski - Djurdevic, Arboleda (69. Injac), Krivets, Murawski, Stilić, Ślusarski (77. Ubiparip), Bosacki, Kikut, Henriquez, Mikołajczak (72. Wilk).
Żółte kartki: Sobiech, Bruno (Polonia) - Arboleda, Krivets, Stilić, Kikut (Lech)
Czerwone kartki: Smolarek (Polonia, 62. minuta) - Murawski (Lech, 90. minuta)
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 5460
Wczoraj Polonia pokonała Lecha Poznań 1:0 po bramce Artura Sobiecha w 83min.
Arboleda ZNOWU bawił się w teatr. Nie dziwię się, że na meczu tak i nie inaczej go potraktowaliśmy
To jest ta POLONIA na jaką wszyscy tu w Warszawie czekaliśmy.
Wiadomo, że nie grają perfekcyjnie, ale Zieliński teraz stara się ten zespół poukładać, obudzić w nich potencjał - przecież go mają. Smolarek sprzedał prawego sierpowego Arboledzie
Sześć punktów w dwóch meczach - to aktualny bilans trenera Jacka Zielińskiego, który stery warszawskiej Polonii przejął nieco ponad trzy tygodnie temu. Dziś "Czarne Koszule" odniosły drugie z rzędu zwycięstwo, pokonując na własnym boisku drużynę aktualnego mistrza kraju - Lecha Poznań - 1:0.
Smaczku piątkowej rywalizacji dodawał fakt, że trenerzy obu zespołów w przeszłości związani byli z drużynami rywali. Zieliński pracował w Poznaniu przez ponad rok, zdobywając w poprzednim sezonie tytuł mistrzowski, zaś obecny szkolenowiec "Kolejorza" - Jose Maria Bakero - jeszcze na początku trwającej edycji rozgrywek pracował przy Konwiktorskiej.
Obaj nie mogli skorzystać dziś z usług wszystkich swoich podopiecznych. Do Warszawy nie przyjechał najskuteczniejszy z zawodników Lecha - łotewski napastnik Artjoms Rudnevs, zmagający się z kontuzją. W wyjściowej "jedenastce" zastąpił go Bartosz Ślusarski, który nie sprawił jednak obronie i bramkarzowi Polonii większych kłopotów. Z kolei "Czarne Koszule" musiały radzić sobie bez filara linii obrony - Macieja Sadloka, który w rozegranym tydzień temu spotkaniu z Koroną Kielce naderwał mięsień uda. Po długiej rekonwalescencji w kadrze meczowej znalazł się natomiast Andreu. Hiszpan wszedł na boisko na ostatnie dwadzieścia minut gry.
Licznie zgromadzeni kibice, podbudowani dobrą postawą zespołu w poprzednim meczu przybyli dziś na Konwiktorską w bardzo dobrych nastrojach i z pewnością liczyli, że ich ulubieńcom pójdzie dziś równie gładko. Powtórka z Kielc, kiedy piłkarze z Warszawy zdobyli trzy bramki w ciągu dwunastu minut była bardzo realna, bo "Czarne Koszule" od początku ruszyły do żwawych ataków. Defensywę Lecha po raz pierwszy w 2. minucie nastraszył Tomasz Jodłowiec, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego znalazł się na czystej pozycji kilka metrów przed bramką Kotorowskiego. Jego strzał został jednak zablokowany przez Bartosza Bosackiego. Kilka minut później powinno już być 1:0. W sytuacji sam na sam z Kotorowskim znalazł się Sobiech. Bramkarz Lecha poradził sobie z uderzeniem naszego napastnika, a po chwili zdołał też wybronić dobitkę Ebiego Smolarka.
Z upływem czasu uaktywnili się piłkarze Lecha, którzy coraz częściej gościli z piłką w okolicach pola karnego Polonii. Dobrze spisująca się defensywa "Czarnych Koszul" nie pozwoliła im jednak na wiele, wychodząc obronną ręką z większości niebezpiecznych sytuacji. Grę utrudniały bardzo niesprzyjające dziś warunki atmosferyczne - porywisty wiatr, padający deszcz i śliska murawa powodowały, że sporo zagrań - zwłaszcza tych długich, kilkudziesięciometrowych - nie trafiało do adresatów. Tuż przed przerwą do głosu ponownie doszli poloniści. W 42. minucie wbiegający w pole karne Adrian Mierzejewski odegrał na piętnasty metr do Bruno, z którego strzałem poradził sobie jednak Kotorowski.
Po zmianie stron boiska inicjatywę przejęli goście. Podopieczni trenera Bakero częściej znajdowali się w posiadaniu piłki, przeprowadzali więcej akcji, wykonywali też kilka rzutów rożnych i wolnych z dogodnych pozycji, jednak brakowało odpowiedniego wykończenia. Zawodnicy w niebieskich koszulkach próbowali niepokoić Sebastiana Przyrowskiego uderzeniami z dystansu - swoich sił próbowali m.in. Krivets i Kikut, jednak bezskutecznie.
Przełomowa dla losów spotkania mogła być 62. minuta, kiedy Ebi Smolarek został ukarany czerwoną kartką za uderzenie Manuela Arboledy. Poloniści nie podłamali się jednak po stracie zawodnika i do końca meczu przewaga liczebna Lecha nie była wcale widoczna. "Czarne Koszule" inteligentnie broniły się i szukały swoich szans w szybkich kontratakach. Taki właśnie poloniśći przeprowadzili w 83. minucie - Mierzejewski dośrodkował w pole karne, Bruno zgrał piłkę głową, po czym z bliskiej odległości w bramce "Kolejorza" umieścił ją Artur Sobiech, dając "Czarnym Koszulom" zwycięstwo.
W ostatnich minutach spotkania zawodnikom obu drużyn udzieliły się emocje. Prowadzący zawody Paweł Gil cztery razy musiał wyciągać z kieszeni żółty kartonik. W doliczonym czasie gry wyrównany został też stan liczebny obu drużyn - czerwoną kartką za brzydki faul na Bruno ukarany został Rafał Murawski. Rozpaczliwe ataki Lecha nie przyniosły skutku i z trzech punktów mogli cieszyć się gospodarze.
PS. Od teraz po każdym meczu bd tu pisał. Wy też się udzielajcie