Dział Ogólny > Archiwum Karier
BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt...| Mecz z Mallorcą!
Bujo:
Championship Patch 2.1 by MasterCreati
Poziom: Regular
Czas: 10 minut
REJESTRACJA lub LOGOWANIE
- Witam, nazywam się Tuncay Bujo. Mam siedemnaście lat i jestem Turkiem z rosyjskimi korzeniami. Moja matka była
Rosjanką, natomiast ojcem jest Turek. Urodziłem się w Stambule 17-stego stycznia 1994 roku. Moja matka nie żyje, została
zabita za wyznawanie prawosławia co jest karane w Turcji.. sam jestem tego wyznania, dlatego ojciec po śmierci mamy mnie
ukrywał. Ciężko pracował i gdy miałem 14 lat kupił mi bilet lotniczy do Hiszpanii.
- Masz synu, w Turcji nie masz szans aby się rozwijać, prędzej czy później i tak dopadną cię ci bandyci.
- Ojczę, nie mogę ci tu tak samego zostawić!
- Ja jestem Turkiem, mi nic się nie stanie, ale w twoich żyłach płynie rosyjska krew, wyjeżdżaj synu, tak chciałaby na pewno twoja matka!
Musiałem to przemyśleć, ojciec miał rację, tu nie miałem szans żyć spokojnie, w szkole wytykano mnie palcami, gnębiono... Jednak nie mogłem
zostawić ojca samego. Myślałem nad tym całą noc. Rano zszedłem na śniadanie.
- Pojadę - rzekłem do Ojca.
Tydzień później byliśmy z ojcem na lotnisku. Miałem lecieć do Madrytu, a stamtąd jechać do cioci, która mieszka w Alicante.
- Masz, tu jest co nieco na początek, potem będziesz musiał sobie radzić sam..
- Dziękuje ojcze, będziemy w kontakcie.
Lot był wyczerpujący, trwał 4 godziny. Dotarłem do Madrytu. Wyszedłem na ulice, ujrzałem zupełnie inny świat, który jako czternastolatek
postrzegałem jak raj bez ludzi, którzy życzą mi źle. Poszedłem na dworzec pytając się gdzie jest Hiszpanów łamanym Angielskim. Ludzie się
na mnie dziwnie patrzyli.. miałem jakieś [cenzura] zamiast ubrań i byłem małolatem.
Dotarłem do Alicante. Ciocia czekała na mnie na dworcu.
- Cześć smyku! Ależ urosłeś, ostatnio widziałam cię jak lałeś w pieluchy!
- Cześć ciociu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.
- Choć, pójdziemy do domu, to dwie ulice stąd.
Od razu po przyjściu do domu wykręciłem numer do ojca, powiedziałem, że szczęśliwie dojechałem. Następnie rozpakowałem się w pokoju
i po zjedzeniu kolacji poszedłem spać. Następnego dnia przyszedłem na śniadanie.
Może chciałbyś potem pograć w piłkę? - Zapytała ciocia
- Oczywiście! - krzyknąłem radośnie
W Stambule nie mogłem grać zawodowo. Przyszedłem na parę treningów w szkółce Galatasaray, ale po tym jak dowiedzieli się o mojej wiarze
wyrzucili mnie...
- boisko jest za blokiem, na pewno trafisz.
Po zjedzeniu śniadania pobiegłem szybko do swojego pokoju i wyciągnąłem z torby moją szmacianą piłkę. Miała ona chyba z 6 lat, odkąd
pamiętam zawsze nią grałem. Wybiegłem z domu kierując się w stronę boiska. Było puste. Postrzelałem trochę, pożonglowałem. Zobaczyłem
piątkę chłopców mniej więcej w moim wieku kierujących się w moją stronę. Jeden z nich coś do mnie powiedział po hiszpańsku. Nie rozumiałem
go. Powiedziałem to do niego po angielsku. On odpowiedział mi czy nie chcę może z nimi zagrać. Radośnie odpowiedziałem, że chciałbym.
Podzieliliśmy się po równo. Wraz z dwoma chłopakami ograliśmy resztę. Grałem najlepiej na boisku, kiwałem, asystowałem, strzelałem. Po meczu
podszedł do mnie jeden z nich i zapytał czy nie chciałbym przyjść na trening Alicante CF. Z wielkim uśmiechem na ustach krzyknąłem, że tak.
Ciąg dalszy nastąpi...
Robi1908:
Ciekawie się zapowiada, powodzenia , ostatnio znowu moda na bal :D wbij do mnie
★Henka★:
Hehe przerwa świąteczna i od razu wysyp karier ;) Początek bardzo dobry, czekam na więcej i obiecuję, że będę tu często wpadał ;]
reddevil8911:
REJESTRACJA lub LOGOWANIECiekawie się zapowiada, powodzenia , ostatnio znowu moda na bal :D wbij do mnie
--- Koniec cytatu ---
Tak Robi, Mario zaczął i jakaś epidemia, każdy chce pisać BAL. Fajny początek, w jakiej będziesz grać reprezentacji Rosji czy Turcji? ;)
Bujo:
REJESTRACJA lub LOGOWANIE
Dwa dni później poszedłem wraz z tym chłopakiem, a nazywał się Fernando na trening Alicante CF. Nie miałem nawet korków,
trenowałem w zwykłych halówkach, nie obyło się z tego powodu śmiechów ze strony reszty chłopaków. Trener przyjął mnie bardzo miło,
nie obchodziło go, że jestem Turkiem, dla niego ważne było jak gram. A szło mi to bardzo dobrze, ćwiczenia były dla mnie błachostką,
wszystko szło mi jak z płatka. Dostrzegł to trener, podszedł do mnie i zapytał:
- Jak się nazywasz chłopcze?
Fernando przetłumaczył mi to, a ja odpowiedziałem, że Tuncay Bujo. Trener chyba zrozumiał, że nie rozumiem po hiszpańsku, zaczął mówić
więc po angielsku:
- Skąd jesteś chłopcze?
- Jestem z Turcji, proszę pana.
- Masz na prawdę wielki talent, gdzie się nauczyłeś tak grać?
- Nie wiem, nigdy nie chodziłem na żadne treningi..
- Czemuż to? - ździwił się szkoleniowiec
- Wie pan.. jestem prawosławny, a Turcja jest krajem nietolerancyjnym..
- Tak, tak wiem co się tam dzieje.. to barbarzyński kraj.. Jeżeli chcesz możesz tu przychodzić trenować, zapraszam. Co prawda treningi są
płatne, ale widać po twoim ubiorze, że pieniędzy nie masz.. nie szkodzi! Ważne, że masz talent!
- Dziękuje - odpowiedziałem.
Po treningu poszedłem wraz z Fernandem i kilkoma chłopakami na boisko. Pograliśmy tam długo, w domu byłem o 20. Ciocia
zrobiła mi o to awanturę.
Od tego czasu regularnie chodziłem na treningi. Inni chłopcy patrzyli na mnie nieco krzywo.. nie płaciłem za treningi w przeciwieństwie do
nich. Fernando mówił, żebym się nie przejmował, to banda debili.
Pewnego październikowego dnia przyszedłem na trening trochę wcześniej. Trener ucieszył się na mój widok. Zacząłem uczyć się hiszpańskiego,
rozumiałem już piąte przez dziesiąte.
- Cześć Tuncay, mam dla ciebie dobrą wiadomość.
- Jaką? - spytałem
- Właśnie wracam z naszego wojewódzkiego ZPN, zgłosiłem cię do gry w lidze na wiosnę.
W oczach mi błysnęło, myślałem, że wybuchnę ze szczęścia. Przytuliłem się mocno do trenera i zacząłem mu dziękować. Moje marzenie, żeby
zagrać wreszcie zawodowo w piłkę właśnie się spełnia!
Ciąg dalszy nastąpi...
Nawigacja
[#] Następna strona