-
(http://vpx.pl/i/2015/05/26/UEFACEC.png)
Startują nowe rozgrywki klubowe
W sierpniu 2014 roku, na specjalnym spotkaniu przedstawicieli UEFA, zatwierdzone zostały kolejne rozgrywki na starym kontynencie. UEFA Club European Championship to turniej o Klubowe Mistrzostwo Europy, który odbywać będzie się regularnie co cztery lata. Mistrzostwa rozgrywane będą w latach w których nie ma żadnych ważnych imprez reprezentacyjnych, czyli rok po Mistrzostwach Świata i rok przed Mistrzostwami Europy. W zmaganiach o klubowy prymat w europie będzie brać udział 40 ekip. Zostaną one wyłonione na podstawie obecnego rankingu UEFA, jednak z jednym zastrzeżeniem. Pod uwagę brany będzie tylko i wyłącznie okres pomiędzy kolejnymi edycjami mistrzostw, a więc cztery lata. Czterdzieści najlepszych ekip starego kontynentu miało przystąpić do walki w pierwszym turnieju UEFA Club European Championship. Niestety Rubin Kazań nie wyraził chęci występu w tych rozgrywkach. Jego miejsce zajął zatem kolejny zespół w rankingu Anderlecht Bruksela.
Zasady Klubowych Mistrzostw Europy są dość ciekawe. W pierwszej fazie zespoły zostają podzielone na osiem grup po pięć zespołów. Rozgrywają one między sobą jedno spotkanie. Następnie trzy najlepsze zespoły przechodzą do drugiej fazy. W tej fazie zespoły zostają podzielone na cztery grupy po sześć ekip. Grupy drugiej fazy stworzą kluby z sąsiadujących grup. A więc w Grupie 1 zagrają ci którzy awansowali z Grup A i B. W Grupie 2 zagrają zespoły z Grup C i D itd. W drugim etapie mistrzostw zespoły zagrają po jednym spotkaniu z ekipami z sąsiadujących grup. Mecze z pierwszej fazy pomiędzy drużynami z jednej grupy zostają zachowane. Po zakończeniu drugiej fazy grupowej odbędą się mecze 1/4 finału. Zagrają w niej po dwie najlepsze ekipy z każdej z grup. Faza Pucharowa wyłoni Klubowego Mistrza Europy.
W styczniu 2015 roku w Nyonie odbyło się głosowanie w sprawie gospodarza UEFA Club European Championship. O organizację turnieju ubiegały się Hiszpania, Włochy, Grecja, Holandia, Wielka Brytania (Anglia, Szkocja, Walia), Belgia, Dania i Szwecja. Do drugiej tury głosowania przeszły kandydatury Hiszpanii, Holandii i Szwecji. Głosowanie wygrała Hiszpania wyprzedzając o dwa punkty Holandię. Był to spory skuces dla tamtejszego związku, gdyż ostatni wielki turniej odbył się tam w 1982 roku. 11 marca w Madrycie podano do wiadomości miasta organizujące Klubowe Mistrzostwa Europy. Natomiast 22 maja odbyło się losowanie fazy grupowej oraz przedstawienie pucharu o który będą walczyć zespoły. Wszystkie zespoły z Hiszpanii jako gospodarze zostali umieszczeni w pierwszym koszyku. Po losowaniu wiadomo było w których miastach będą grać poszczególne grupy. Gospodarze miast będą grać na własnych stadionach. Turniej rozpocznie i zakończy się w Madrycie, a odbędzie się w dniach 5 czerwca - 12 lipca.
(http://vpx.pl/i/2015/05/26/puchar.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/26/Stadiony.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/26/GrupyCopye8a20.png)
Wywiady po losowaniu
Raphael Varane (Real Madryt): Myślę, że mam za sobą udany sezon, choć niestety nie udało się wywalczyć mistrzostwa. Jednak nie każdy w tak młodym wieku jest jednym z podstawowych obrońców tak mocnego klubu. Chyba można powiedzieć, że ze swoich obowiązków wywiązałem się dobrze. Teraz czas pokazać, że mogę poprowadzić Real do Mistrzostwa Europy. Mam nadzieję, że to będzie udany turniej. Chcemy wygrać przed własną publicznością.
Andres Iniesta (FC Barcelona): Jesteśmy mistrzami Hiszpanii, mamy za sobą kolejny udany rok w Lidze Mistrzów, więc z pewnością jesteśmy faworytami tej imprezy. Eksperci uważają, że jeśli nie dojdziemy do strefy medalowej, to będzie niespodzianka. Każdy kto z nami będzie grać musi liczyć na szczęście, gdyż z nami nie ma łatwo. Grupa nie jest wymagająca. Ciężkie spotkanie możemy mieć z Arsenalem, ale wiadomo, że każdy zespół chce się pokazać. Ja jednak najbardziej oczekuję na mecze drugiej fazy z Borussią Dortmund. Mam nadzieję, że do takiego spotkania dojdzie. Jeśli jest jakieś spotkanie, którego wolałbym uniknąć, to z Manchesterem City. Ciężko jest grać przeciwko tej ekipie. Jednak jeśli mamy myśleć o zwycięstwie to musimy radzić sobie z każdym rywalem.
Michael Carrick (Manchester United): Nie do końca jestem pewien, czego spodziewać się po sobie i po partnerach z zespołu. Jak wiadomo, Manchester United to klub, który wie jak zdobywa się trofea. Niestety ostatnio nie powiększamy klubowej gabloty. Mamy za sobą dużo lepszy sezon niż rok temu, a to pozwala wierzyć w sukces. Kiedy popatrzyłem na naszą grupę tuż po losowaniu to nie byłem przekonany czy to łatwa grupa czy nie. Teraz wiem, że o awans łatwo nie będzie. Z tej grupy każdy może powalczyć o pierwsze trzy miejsca.
Robert Lewandowski (Bayern Monachium): Rok temu zasiliłem szeregi Bayernu. Nie byłem pewien jak sobie poradzę. W Borussi byłem gwiazdą, a tu miałem być jednym z wielu. Jak się okazało, bardzo dobrze wkomponowałem się w zespół trenera Pepa. Jestem dobrej myśli przed turniejem, bo ubiegły sezon był dla nas bardzo dobry. Zdobyliśmy kolejne mistrzostwo. Chcę powalczyć tutaj o koronę Króla Strzelców. Mam nadzieję, że partnerzy mi w tym pomogą. Jeśli chodzi o naszą grupę, to najtrudniejszy mecz będzie z FC Porto. Nie tak dawno graliśmy z nimi w Lidze Mistrzów. Polegliśmy w pierwszym spotkaniu, co pokazało, że ta ekipa jest mocna. Tutaj nie będzie rewanżu i trzeba walczyć o każdy punkt. Wierzę, że możemy wrócić do domu z medalami.
Arkadiusz Milik (Ajax Amsterdam): Naszemu zespołowi od dłuższego czasu na arenie międzynarodowej po prostu nie idzie. Mam nadzieję, że ta nie najlepsza passa zostanie przełamana. Poza tym mam coś do udowodnienia na tym turnieju. Zarówno sobie, jak i moim sympatykom oraz krytykom. Sezon w Ajaxie mam bardzo dobry, jednak wielu uważa, że nie uda mi się osiągnąć nic więcej. Ja wiem, że stać mnie na dużo lepszą grę. Co do losowania to muszę powiedzieć, że o awans będzie niezwykle ciężko. Jeśli uda nam się zagrać dobry turniej to będziemy mieli szansę powalczyć o miejsce w trójce. W przeciwnym wypadku szybko wrócimy do domu.
Michael Essien (AC Milan): Mamy za sobą jeden z najgorszych sezonów w historii klubu. To jest mój pierwszy sezon w barwach Milanu. Nie myślałem, że będzie on tak kiepski. Trzeba się podnieść i pokazać, ze drzemie w nas spory potencjał. Trafiliśmy do jednej grupy z Lazio Rzym, a więc jednego rywala znamy bardzo dobrze. Najtrudniejszy pojedynek będzie z PSG. Francuzi to według mnie najlepsza ekipa w europie. Niemniej jednak na turniejach mistrzowskich wszystko może się zdarzyć. Cieszę się, że mamy możliwość uczestniczenia w pierwszych historycznych rozgrywkach UEFA Club European Championship. Chcemy zaprezentować się jak najlepiej. Jaki będzie efekt to czas pokaże.
Evgen Konoplyanka (Dniepro Dniepropetrowsk): Wiele osób skreśla nas już na początku, ale to my możemy zostać czarnym koniem mistrzostw. Jesteśmy ekipą, która grała w finale Europa League. Mamy wspaniały zespół. Nie ma tu wielu gwiazd, ale tworzymy kolektyw. Między nami jest chemia na boisku. Jeśli awansujemy do dalszej fazy, sprawimy miłą niespodziankę naszym rodakom, choć sama kwalifikacja na mistrzostwa jest już sukcesem. Nie udałoby nam się zawitać do Hiszpanii gdyby nie bardzo udany sezon i awans w rankingu UEFA. Jeśli nie uda nam się wyjść z grupy to nie będzie dramatu. Na turniej przyjechało wiele dobrych ekip. Dla nas najważniejsze to zagrać dobre cztery mecze, albo i więcej.
Alexandre Lacazette (Olympique Lyon): Przyjeżdżamy tutaj z zamiarem awansu do 1/4 finału. Wszyscy głośno mówią, że jest to w naszym zasięgu. Naszą grupę powinniśmy wygrać, ale w drugiej fazie mecze z zespołami z Grupy A nie będą łatwe. Zapewne przyjdzie nam się zmierzyć z Realem Madryt i Manchesterem City. Jeśli zagramy z nimi na 110% to może nam się otworzyć furtka do fazy pucharowej. Z Realem może być ciężko, choć w ostatnich latach mieliśmy na nich sposób.
Paul Pogba (Juventus Turyn): Mówią, że jestem jednym z najdroższych środkowych pomocników na świecie. Wiem, że gram na wysokim poziomie, ale nie uważam, że można mnie nazywać światową gwiazdą. Tak naprawdę poza Mistrzostwami Włoch niewiele jeszcze osiągnąłem. Mam dużo większy potencjał i dopiero kiedy go osiągnę, mogę stać się gwiazdą na skalę światową. Pochwały kierowane pod moim adresem są miłe jednak traktuje je z przymrużeniem oka. Skupiam się na grze, a ocenę mojej osoby pozostawiam innym. Muszę mieć chłodną głowę. Tylko tak mogę osiągnąć sukces. Do Hiszpanii przyjeżdżam z chłopakami po puchar. Nic więcej nas nie interesuje.
Eden Hazard (Chelsea Londyn): Trener Jose Mourinho powiedział nam, że kluczem do wygrania Mistrzostwa Europy będzie równowaga między ofensywą a defensywą. W obronie mamy świetnych graczy, a w ataku jeszcze lepszych. Chcę pomóc chłopakom udanymi zagraniami czy dryblingami. Wiem, że oni liczą na mnie. Ja liczę na wsparcie dość sporej grupy fanów, która przyjedzie do Sewilli na mecze grupowe. W pierwszej fazie problemów nie powinniśmy mieć. Schody mogą zacząć się, kiedy grupy zostaną połączone. Awans do półfinału to cel minimum. Nie chcemy wracać bez medali.
-
Eee, nie ma polskiego klubu, to nie czytam ;D
A tak na serio niezły pomysł, obyś skończył ten turniej.
Popracuj nad powtórzeniami, bo jest ich trochę i mnie na przykład rażą.
-
Może i lepiej, że nie ma polskiego klubu - nie będzie, że faworyzuje, itd. :D A i tak żaden nie zasługuje na grę w tych rozgrywkach :D
-
A i tak żaden nie zasługuje na grę w tych rozgrywkach :D
Tu bym się kłócił, ale nie będziemy spamować ;D
-
Eee, nie ma polskiego klubu, to nie czytam ;D
A tak na serio niezły pomysł, obyś skończył ten turniej.
Popracuj nad powtórzeniami, bo jest ich trochę i mnie na przykład rażą.
Opowiadań nie pisałem od jakichś dwóch lat więc muszę wrócić do formy. Jak się wkręcę to powtórzeń będzie jak na lekarstwo. Dzięki za opinię o moich wypocinach. Na pewno poprawię co trzeba.
Może i lepiej, że nie ma polskiego klubu - nie będzie, że faworyzuje, itd. :D A i tak żaden nie zasługuje na grę w tych rozgrywkach :D
Nikogo nie faworyzowałbym. Mecze rozgrywam w trybie Coach Mode więc ja tylko oglądam i zmiany robię. A co do polskich drużyn to żadna długo na takim turnieju nie zawita, gdyż musiałaby być w najlepszej 40 rankingu UEFA, a do tego daleka droga.
PS. Jutro w godzinach przedpołudniowych inauguracja turnieju. Real Madryt - Sporting Lizbona.
-
To dziwny ten ranking UEFA ma, skoro niema w nim dwukrotnego wicemistrza Włoch Romy, która nawiązuje jeszcze jakaś walkę z Juventusem, a znajduje się Lazio oraz drużyny z Mediolanu, które grają padakę.
Ogólnie fajny i ciekawy pomysł. Nie dodałeś w którą grę. Jeżeli będą skróty, to zawsze luknę
-
To dziwny ten ranking UEFA ma, skoro niema w nim dwukrotnego wicemistrza Włoch Romy, która nawiązuje jeszcze jakaś walkę z Juventusem, a znajduje się Lazio oraz drużyny z Mediolanu, które grają padakę.
Ten to wszędzie chce Romę wepchać ;D ;) To ja poproszę Wisłę ^-^
-
To dziwny ten ranking UEFA ma, skoro niema w nim dwukrotnego wicemistrza Włoch Romy, która nawiązuje jeszcze jakaś walkę z Juventusem, a znajduje się Lazio oraz drużyny z Mediolanu, które grają padakę.
Ogólnie fajny i ciekawy pomysł. Nie dodałeś w którą grę. Jeżeli będą skróty, to zawsze luknę
Aktualny ranking UEFA http://kassiesa.home.xs4all.nl/bert/uefa/data/method4/trank2015.html
Roma 46 miejsce. Trzy słabe sezony w europie o tym przesądziły. Lata 2011-2014. Skrótów nie będzie. Tylko opis, grafika i screeny.
-
Powodzenia kolego, bo zapowiada się ciekawy projekt :)
-
(http://vpx.pl/i/2015/05/26/UEFACEC.png)
Za nami ceremonia otwarcia Mistrzostw
5 Czerwca 2015 roku. Godzina 18:00. Santiago Bernabeu w Madrycie. To właśnie w tym miejscu i o tej porze rozpoczęła się ceremonia otwarcia Klubowych Mistrzostw Europy 2015. Tuż przed występami różnej maści artystów, na telebimach zostało zaprezentowane Intro TV tej imprezy (). To właśnie ten krótki montaż będzie raczył kibiców oglądających spotkania w telewizji. Zaraz po nim ruszyła cała ceremonia. Głównym motywem przewodnim były barwy narodowe Hiszpanii. Przewodził kolor czerwony i żółty. Artyści wykazywali wiele pozytywnych emocji oraz uraczyli wszystkich pięknym tańcem. Tak wyglądało pierwsze w historii otwarcie UEFA Club European Championship.
Hiszpańskie rytmy i kolorystyka dominowały w 60-minutowej uroczystości. Mottem mistrzostw będzie hasło "Tworzymy Historię". Nie ma co do tego wątpliwości, że ta impreza będzie historyczna. Tancerze, trębacze, bębniarze oraz wielka gwiazda muzyki pop Enrique Iglesias wzięli udział w tym spektakularnym show. Na stadionie wystąpiło łącznie 1976 osób, a to wszystko obserwowało ponad 85 tysięcy kibiców przybyłych głównie na mecz otwarcia. Hiszpański Chór wykonał oficjalny hymn turnieju który będzie rozbrzmiewać przed każdym spotkaniem. Można go również usłyszeć w oficjalnym Intro TV. Chwilę później na płycie boiska pojawiła się mapa Europy w różnych kolorach. Zaznaczone na niej zostały wszystkie miasta z których przyjechali uczestnicy imprezy. Uroczystość uświetnił pokaz walki z bykiem. - To będzie niezapomniany miesiąc - podkreślił prezydent Unii Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA) Michel Platini. Transmisję telewizyjną przeprowadziło 126 krajów. Niemal cały świat będzie miał okazję obejrzeć pierwsze w historii zmagania o tytuł najlepszej klubowej drużyny europy.
W końcowej części pokazu na boisku pojawiły się legendy Madryckiego klubu. Raul i Guti przywdziani byli w historyczne trykoty Realu i pokazali kilka sztuczek piłkarskich. Kiedy opuścili scenę pojawił się Michel Platini. Tuż po nim na boisko weszły osoby ubrane w koszulki sponsorów wspierających UEFA Club European Championship. Po raz pierwszy rozgrwki UEFA zostają wspierane przez firmy, które wcześniej nie były związane ze światem piłkarskim. Głównymi sponsorami zostały koncerny Nestle (Szwajcaria), Bank Santander (Hiszpania) oraz Volkswagen (Niemcy). Nie zabrakło także innych znanych firm tj. Gazprom czy Nissan. Dzięki pieniądzom otrzymanym od patronów imprezy łączna pula nagród pieniężnych wyniesie blisko 3 miliardy Euro. Dla porównania w Lidze Mistrzów pula ta wynosi blisko 1,3 miliarda. Zespół, który zwycięży zgarnie 150 mln. W Champions League, klub, który wznosił trofeum mógł zarobić nieco ponad 50 mln. Astronomiczne sumy pozwoliły stworzyć niesamowitą oprawę turnieju. Oby również poziom sportowy był na jak najwyższym poziomie.
-
Królewska inauguracja
(http://i.imgur.com/SylWITy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/onp4TFA.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 3'Bale 32'Bale 63'Jese 73'Benzema
Pierwszy mecz turnieju to zawsze niesamowite przeżycie. Rozpoczyna się walka o prymat w Europie i każdy chce wypaść jak najlepiej. Jeśli doliczyć do tego fakt, że jest to również pierwszy mecz w historii Klubowych Mistrzostw Europy to może z tego wyjść znakomity spektakl. Przecież nikt nie chce źle wypaść w takim spotkaniu. Wyjściowe jedenastki obu ekip były mniej lub bardziej zaskakujące. W drużynie gospodarzy ofensywne trio BBC nie zaskakiwało. Dziwiła natomiast obecność w składzie Sergio Aguzy, który debiutował w białych barwach. Sporting natomiast wyszedł bez dwóch podstawowych skrzydłowych. Na ławce zasiedli Nani oraz Diego Capel. Defensywne ustawienie miało uchronić ich przed stratą kilku goli.
Królewscy rozpoczęli spotkanie wyśmienicie i dokładnie tak jak planowali. Nacisnęli piłkarzy z Lizbony od pierwszych sekund, czego efektem była akcja z 3 minuty meczu. Cristiano Ronaldo popisał się dobrą centrą na dłuższy słupek, a bramkę na 1:0 zdobył Gareth Bale. Walijczyk pokazał, że jest niezwykle szybkim zawodnikiem, wyprzedzając trzech graczy gości. Asysta Ronaldo była jedynym dobrym zagraniem Portugalczyka w tym spotkaniu. Przez kolejne 42 minuty był bezproduktywny. Piłka zagrywana przez niego, ani razu nie trafiła do partnerów z drużyny. Często również tracił piłkę. Wyglądało to tak jakby junior z zespołu Castilli wybiegł na murawę. Jego koledzy szybko dostrzegli w jak słabej dyspozycji jest najlepszy zawodnik świata i zrezygnowali z jego usług. Przez blisko 30 minut gry Real grał w dziesiątkę. No może w dziesięciu i pół. CR7 potrafił kilka razy zatrzymać piłkarzy z Portugalii. Jednak jego gra w ofensywie wołała o pomstę do nieba.
Po szybko zdobytej bramce, kolejne gole wydawały się być kwestią czasu i faktycznie nią były. Chociaż przez bilsko pół godziny od wyjścia na prowadzenie zawodnicy Ancelottiego urządzili publice zgromadzonej na Bernabeu festiwal niewykorzystanych sytuacji. Kolejne okazje marnowali między innymi Benzema, Modric czy Kroos, dopóki spraw w swoje nogi ponownie nie wziął Gareth Bale. Po wrzutce w pole karne Marcelo najpierw szczęścia poszukał Aguza. Strzał Hiszpana jeszcze zdołał wybronić Rui Patricio, jednak przy uderzeniu z 25 metrów Walijczyka był już bez szans. Jeszcze przed zejściem na przerwę skrzydłowy Realu mógł ustrzelić Hattricka jednak w sytuacji sam na sam z niemal pustą bramką dokonał rzeczy niebywałej, po której rezultat spotkania nie zmienił się ani o jotę.
W przerwie spotkania Carlo Ancelotti postanowił, iż Cristiano Ronaldo nie będzie już dalej biegał po murawie. W jego miejsce pojawił się Jese. Kibice zaczęli rzucać przekleństwami w stronę szkoleniowca Realu. Choć Portugalczyk był dzisiaj niemal nieobecny to wierzyli oni, że jednym zagraniem może przesądzić o losach spotkania. Od początku drugiej części gry 22-letni Hiszpan dał się we znaki rywalom. Kilka udanych dryblingów, dobre zagrania do partnerów czy umiejętne ustawienie na boisku. Przez chwilę można było pomyśleć, że to Jese grał przez pierwsze 45 minut, a Ronaldo wszedł w przerwie. Różnica była kolosalna. Ancelotti trafił w dziesiątkę dokonując zmiany w przerwie meczu.
Przybysze z Lizbony rzucili ręcznik w 63 minucie spotkania. Popisowa klepka Jese Rodrigueza z Benzemą rozmontowała całą defensywę Portugalczyków i zakończyła się bramką rezerwowego skrzydłowego Realu Madryt. Po trzecim golu Los Blancos z podopiecznych Marco Silvy kompletnie uszły resztki powietrza, a gospodarze nie zamierzali się zatrzymywać. Królewscy grali finezyjnie, jednak niestety mało w tym było efektywności. Jeszcze na chwilę dali o sobie znać goście, trochę pograli piłką w środku pola, jednak żadnej sytuacji nie stworzyli. W przeciwieństwie do Merengues. W 73 minucie bardzo solidny gwóźdź do Lizbońskiej trumny wbił Benzema, posyłając piłkę z narożnika pola karnego idealnie w okienko bramki Rui Patricio. Francuz znakomicie wykorzystał zagranie Luki Modrica, który w drugiej połowie brał na siebie ciężar rozgrywania futbolówki. Szansę na kolejne gole zmarnowali w późniejszych sytuacjach między innymi Bale czy Dani Carvajal, którego podanie do wprowadzonego w drugiej odsłonie Isco świetnie przeczytał golkiper przyjezdnych.
Real Madryt wygrywa absolutnie zasłużenie i co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości. Sporting grał przyzwoicie w ostatnim kwadransie drugiej części spotkania. Zapewne spowodowane było to pojawieniem się na placu gry Naniego i Capela. Gdyby szkoleniowiec gości postawił na nich od początku to kto wie czy wynik nie wyglądałby inaczej. Najlepszym zawodnikiem wśród przyjezdnych, jak to często bywa, był 27-letni bramkarz Rui Patricio, który czterokrotnie wyjmował piłkę z siatki – i to będzie najlepsze podsumowanie gry drużyny z nad Oceanu Atlantyckiego. W szeregach gospodarzy najwyższe noty zapewne uzyskają Bale i Benzema. Dzięki magii Walijczyka i Francuza Bernabeu mogło delektować się wspaniałym widowiskiem i zapomnieć o bezproduktywnym występie Cristiano Ronaldo.
Galeria Meczowa
http://imgur.com/a/BNbGS
Tabela Grupy A
(http://i.imgur.com/I57GqaB.png)
-
Szkoda, że nie ma Polskiego zespołu. Pomysł na projekt fajny, coś innego niż w rzeczywistości.
-
Arbiter liniowy antybohaterem
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/Beztytulud7683.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 69'Townsend - 27'Lacazette 67'Yattara
Grupa B rozgrywa swoje spotkania na najmniejszym obiekcie w Villareal. Niemniej jednak inauguracja rozgrywek w niej wypadła bardzo okazale. Stadion wypełniony po brzegi. Atmosfera w kolejnym spotkaniu mistrzostw była niesamowita. Mecz nr 2 na Klubowych Mistrzostwach Europy rozegrały ekipy Tottenhamu i Olympique Lyon. Ekipa z Anglii wyszła w bardzo mocnym składzie na czele z Adebayorem i Lamelą. Jedyną niespodzianką był brak Christiana Eriksena, który nabawił się drobnego urazu i był gotowy na 30-35 minut. Jego miejsce zajął 21-letni Harry Kane. Gracze z Lyonu wyszli w dość archaicznym ustawieniu 1-4-4-2 jakim obecnie gra niewiele zespołów. Parę snajperów swtorzyli Lacazette i Yattara. Jak się później okazało był to zabójczy duet. Jedynym nieobecnym po stronie Francuskiej ekipy był Yoan Gourcuff, który mecz zaczął na ławce. Obie ekipy planują wygrać zmagania w tej grupie. To spotkanie mogło być kluczowe dla układu sił w tabeli.
Les Gones słabo zaczęli ten mecz. Podopieczni Mauricio Pochettino łatwo przedostawali się środkiem, nie mieli problemów ze znalezieniem miejsca na skrzydłach i posłaniem dośrodkowania w okolice pola karnego Olymique Lyon. Drużyna Huberta Fourniera nie mogła utrzymać się dłużej przy piłce i wielokrotnie zbyt często traciła piłkę w prostych sytuacjach. Śmiało można nawet rzec, że to Koguty miały kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W czternastej minucie Francuzi mieli wielkie szczęście. Po wrzutce z prawej strony i zgraniu piłki przez Adebayora piłka trafiła pod nogi Moussy Dembele. Belg stanął oko w oko z Anthonym Lopesem. Górą w tym trudnym pojedynku był Portugalczyk. Wyciągnął się jak struna, kiedy piłka zmierzała w samo okienko bramki.
Po tej sytuacji Spurs zyskali więcej pewności siebie, grali jeszcze spokojniej i rozsądniej, szanowali piłkę i nie pozwalali sobie na głupie straty. Lyon natomiast grał agresywnie w odbiorze, popełnił kilka dosyć niepotrzebnych fauli w środku pola – mecz nie przypominał na pewno piłkarskiego spektaklu, ale na El Madrigal było bardzo gorąco. W dwudziestej trzeciej minucie piłkarze ze stolicy Anglii mieli kolejną świetną szansę na zdobycie gola. Znakomitą akcję przeprowadził Erik Lamela, który górnym podaniem obsłużył Emanuela Adebayora. Reprezentant Togo przelobował golkipera Tottenhamu i mógł cieszyć się ze zdobytej bramki. Niestety radość nie trwała zbyt długo. Kilka sekund po zdobyciu bramki arbiter główny odgwizdał pozycję spaloną. Sędzia liniowy poinformował go o tym podnosząc w górę chorągiewkę, choć z lekkim opóźnieniem. I tutaj miała miejsca być może przełomowa sytuacja w tym spotkaniu. Piłkarze z Wysp Brytyjskich byli wściekli po tej decyzji. Jak pokazały wszystkie powtórki telewizyjne były to absolutnie uzasadnione pretensje. Togijski napastnik Tottenhamu nie był na pozycji spalonej. Nie była to też sytuacja na pograniczu offside'u. Adebayor był dobre pół metra przed obrońcą Lyonu kiedy startował do piłki zagrywanej przez Lamelę. Gdyby nie ta, jak się później okazało, krzywdząca decyzja arbitrów to Koguty prowadziłby w tym spotkaniu.
Decyzja o nieuznaniu bramki była mocno kontrowersyjna. Takiego błędu dawno nie widzieli kibice na światowych boiskach. Ale mecz toczył się dalej. Do tej sytuacji Tottenham mocno dominował. Jednak po całym zajściu role się odmieniły. Tuż po wznowieniu gry Olympique Lyon ruszył do ataku. Pierwszego w tym spotkaniu. Świetna wymiana piłki w środku pola między Gonalonsem a Fofaną. Ten drugi zagrał w pole karne do Yattary. Gwinejczyk zabawił się z Hugo Llorisem i zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Alexandre Lacazette. Francuz nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. OL objęło prowadzenie. Kilka minut później Yattara mógł podwyższyć wynik spotkania, jednak piłka po jego strzale zatrzymana została przez Llorisa. W ostatnim kwadransie spotkania Lyon przejął inicjatywę, ale poza tymi dwoma strzałami na nic więcej nie było go stać.
Tottenham w drugiej połowie szybko próbował odrabiać straty. Najpierw strzał Emmanuela Adebayora minimalnie minął słupek bramki Lopesa. Chwilę później Les Olympiens mieli jeszcze więcej szczęścia. Ekipa z Wysp przeprowadziła ładną akcję lewą stroną. Andros Townsend skopiował sytuację sprzed kilku minut. Minął trzech rywali i zagrał do środka. W pola karnym znów znalazł się Togijski napastnik. Tym razem piłka zatrzymała się na słupku. Tottenham był co raz bliższy zdobycia wyrównującej bramki. W 57 minucie gry 23-letni Anglik po raz trzeci w tym spotkaniu zabawił się na lewym skrzydle z defensywą Olympique. Tak jak w dwóch poprzednich akcjach tak i tym razem piłka została zagrana do Adebayora. Afrykanin tym razem uderzył potężnie po krótkim słupku. Na posterunku był jednak Lopes. Znowu dobry początek zanotowali Spurs. Jednak tak jak i w pierwszej połowie piłkarze z Lyonu zdołali się obudzić. W 67 minucie Lacazette otrzymał podanie od Sidy Kone i uderzył na bramkę. Hugo Lloris sparował ten strzał do boku. Piłka ponownie spadła pod nogi francuskiego napastnika. Ten przytomnie zagrał do Yattary, który wykorzystał to zagranie. Futbolówka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. Olympique Lyon prowadził różnicą dwóch bramek.
Po zdobyciu bramki na 2:0 wróciły stare koszmary wicemistrzów Francji. Christian Eriksen pojawił się na boisku i wykonał korner. Do piłki wrzuconej z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Andros Townsend, wygrał pojedynek główkowy z Samuelem Umititim i pokonał Anthonyego Lopesa. Piłkarze z Francji znów nie mieli pomysłu na grę z bardzo ambitnymi Kogutami, a Wyspiarze niesieni dopingiem kibiców atakowali jeszcze chętniej. To właśnie ich fani w większości zapełnili El Madrigal i chcieli zachęcić pupili do jeszcze lepszej gry. Lyon próbował atakować, ale zwykle były to właśnie co najwyżej próby. Hubert Fournier wiedział, że jeśli obraz gry się nie zmieni to Tottenham może wyrównać, ba ma nawet szansę na zwycięstwo. Zmiana ustawienia na 5-3-2 przyniosła oczekiwane efekty. Piłkarze bronili się wszystkimi siłami nie wyprowadzając już żadnego ataku, ale również nie pozwolili na zdobycie bramki przez Spurs. Pełen emocji mecz wygrał Olympiqe Lyon. Arbiter liniowy tego spotkania ma solidną lekcję do odrobienia w domu. Przez jego złą ocenę sytuacji Tottenham być może stracił trzy punkty. Oby to był jedyny wielki błąd podczas tej imprezy.
Galeria Meczowa
http://imgur.com/a/kNSco
Tabela Grupy B
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/Beztytulubdaf1.png)
-
To komputerowy sędzia popełnia błędy nawet, jeśli chodzi o spalone? :D W sumie, wydaje mi się, że kiedyś też mi się takie coś zdarzyło. Mnie cieszy zwycięstwo Lyonu, uwielbiałem tę drużynę, kiedy grał w niej mistrz wolnych - chyba nie muszę mówić o kim mowa :)
A mecz Realu ze Sportingiem raczej bez historii.
-
To komputerowy sędzia popełnia błędy nawet, jeśli chodzi o spalone? :D W sumie, wydaje mi się, że kiedyś też mi się takie coś zdarzyło. Mnie cieszy zwycięstwo Lyonu, uwielbiałem tę drużynę, kiedy grał w niej mistrz wolnych - chyba nie muszę mówić o kim mowa :)
A mecz Realu ze Sportingiem raczej bez historii.
Bardzo się zdziwiłem widząc sytuację w której ewidentnie o pół metra, a nawet metr zawodnik był przed linią spalonego, a sędzia ją odgwizdał. Ten mecz był ustawiony. Lyon dał w łapę. Korupcja w UEFA Level PRO.
-
Jeszcze tu nie komentowałem, więc czas zacząć. Pomysł masz naprawdę rewelacyjny, z którym możesz wiele zrobić i zdziałać, także mam nadzieję że szybko nie odpadniesz np. jak ja z różnymi karierami :D W pierwszym meczu nie ma co się dziwić dominacji Królewskich, takie było ich zadanie, które bezproblemowo wypełnili. Bardziej skupił bym się na potyczce Tottenhamu z Lyonem. Powiadają o antybohaterze, ale ja uważam że po prostu ekipa z wysp dała ciała i nie ma co wiele tutaj mówić, a tym bardziej szukać.
-
Zadecydował jeden gol
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/WynikCopyc1880.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 78'Rondon
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Viktor Kassai
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Oleg Shatov
Kiedy w Villareal Franck de Bleeckere zagwizdał po raz pierwszy na boisku, na Camp Nou rozpoczęło się spotkanie Olympiakosu i Zenitu. Arbitrem głównym był Węgier Viktor Kassai. Obie ekipy od początku zdawały sobie sprawę, że w tej grupie gra najprawdopodobniej toczyć będzie się o trzecią lokatę. Godzina 17:00 to dobry czas na rozegranie spotkania. Świeci słońce, nie jest zbyt gorąco. Aż przyjemnie było zasiąść na trybunach. Oba zespoły postawiły na takie samo ustawienie 1-4-2-3-1, z tym, że Zenit nieco bardziej ofensywne. W greckim zespole nie zabrakło czołowych graczy z Ibrahimem Affelayem na czele. W Zenicie natomiast brakowało m.in. Arshavina czy Tymoschuka, który rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych.
W pierwszej połowie była tylko jedna klarowna sytuacja dla piłkarzy z Petersburga, ale były też uderzenia na bramkę Lodygina. Jednak tak naprawdę Olympiakos nie zagroził bramce Zenitu. Pierwszą niezłą okazję miał Hulk, który znalazł się w polu karnym bez krycia po dobrym podaniu Dannyego. Niestety Brazylijczyk nie skierował piłki w światło bramki. Dla usprawiedliwienia dodajmy, że skrzydłowy rosyjskiego zespołu uderzał piłkę z dosyć ostrego kąta. Olympiakos miał w pierwszej połowie dwie niezłe okazje z rzutów wolnych. Raz strzelał Affelay, raz Salino. Holender chybił celu i Lodygin nie musiał nic robić. Defensywny pomocnik zaś strzelił mocno, w róg bramki, ale nie nad murem, dlatego Rosjanin nie miał większych problemów z interwencją. Pod koniec pierwszej połowy doskonałą okazję po dograniu Dosseviego miał jeszcze Mitroglu, ale i tym razem bramkarz Thrilos pokazał, dlaczego to on zajmuje miejsce pomiędzy słupkami, wychodząc zwycięsko z sytuacji sam na sam.
Na drugą połowę Zenit St. Petersburg wyszedł z jasnym nastawieniem – strzelić i wygrać mecz. Andre Villas-Boas dokonał zmian w wyjściowej jedenastce. Przeszedł na ofensywne ustawienie 1-3-3-4. Na boisku pojawili się Anatoliy Tymoschuk i Andrey Arshavin. O ile wejście Ukraińca przyniosło wiele ożywienia, to Rosjanin na boisku nie zrobił nic pożytecznego. Od początku druga odsłona gry przebiegała pod dyktando Zenitczyków, jednak bramka nie chciała wpaść. Większość strzałów Dannyego i jego partnerów lądowała tuż nad bramką, lub obok niej. Strzały głową Garaya i Javiego Garciy lądowały odpowiednio na poprzeczce i słupku. Strzały z dystansu Tymoschuka i Shatova były dalekie od ideału. Najlepsze okazje miał jednak Rondon. Po około piętnastu minutach gry, świetną prostopadłą piłkę puścił do Wenezuelczyka Shatov, ten jednak nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Podobnie później, kiedy Danny podawał mu piłkę. Salomon dobrze wywiódł w pole Masuaku, ale nie potrafił zrobić tego z Roberto.
W międzyczasie szansę na zdobycie gola mieli Affelay i Mitroglu. Obaj jednak nie oddali na tyle celnych lub mocnych strzałów, aby pokonać Lodygina. Od tego momentu na boisku atakował już tylko zespół Villasa-Boasa. Ofensywne ustawienie w drugiej części gry dawało na dzieję, że w końcu coś wpadnie. I tak się stało w 78 minucie spotkania. Wtedy to piłkę w polu karnym do Rondona odegrał Shatov, zaś Wenezuelczyk wreszcie wykorzystał okazję i wepchnął piłkę do bramki Roberto. Szał radości kilkunastu tysięcy kibiców przybyłych z Rosji. Zenitowi było jednak mało. W końcówce meczu mieli jeszcze trzy okazje na podwyższenie prowadzenia. W pierwszej z nich rezerwowy Kerzhakov minął, aż pięciu graczy Olympiakosu i uderzył dobre 10 metrów nad bramką. Chyba zauważył piękną damę na trybunach i to jej posłał futbolówkę. Trzy minuty przed końcem Rondon znów pokazał jak nie powinien zachowywać się napastnik w sytuacji sam na sam. Nie miał pomysłu na zaskoczenie bramkarza rywali. W doliczonym czasie gry Tymoschuk kropnął z okolic 40 metra. Piłka przeleciała tuż obok słupka. Po tym strzale Viktor Kassai zakończył mecz, a Zenit został pierwszym liderem grupy C.
Galeria Meczowa
http://imgur.com/a/0BSwR
Tabela Grupy C
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/Beztytulu.png)
-
Silva i Bony zapewniają zwycięstwo
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/BeztytuluCopyf0673.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/WynikCopy619e7.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 45'David Silva 86'Bony - 59'Boateng
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Nicola Rizzoli
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Wilfried Bony
Sobota 6 czerwca 2015. O godzinie 19:30 rozpoczęły się kolejne spotkania UEFA Club European Championship. W Barcelonie Olympiakos grał z Zenitem. Tymczasem na Santiago Bernabeu naprzeciw siebie stanęły ekipy Manchesteru City oraz Schalke 04 Gelsenkirchen. Wicemistrz Anglii przeciwko 6 drużynie Bundesligi minionego sezonu. Wszystko wskazywało, że to The Citizens powinni zgarnąć pełną pulę. Jednak zespół z Zagłębia Ruhry nie zamierzał składać broni i miał toczyć równy bój z podopiecznymi Manuela Pellegriniego. W zespole z Wysp kilka ciekawostek jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę. Wilfried Bony tworzył parę napastników z Edinem Dzeko. Obaj nie grali zbyt często w pierwszym zespole. Częściej wchodzili z ławki niż rozpoczynali mecze. Podobna sprawa z rozpoczynającym mecz Frankiem Lampardem. Zaskoczeniem był również występ w bramce Willyego Caballero. Na ławce zasiedli Sagna, Milner, Jesus Navas czy Aguero. W zespole Schalke większych niespodzianek nie było. Boateng i Huntelaar to najważniejsze postacie w zespole. Na nich szczególnie liczył Roberto di Matteo.
Piłkarze z Manchesteru od pierwszych sekund meczu ruszyli ochoczo do ataku. Giermkowie bardzo dobrze wiedzieli jak grać w niezwykle ważnych pierwszych minutach meczu. Dość często potrafili tracić gole w pierwszym kwadransie. Było pewne, że jeśli będą mieli problemy z koncentracją od samego początku to mogą szybko przegrać to spotkanie. Już w pierwszej groźniejszej - bo nawet nie bramkowej - sytuacji David Silva wywalczył rzut karny po zagraniu ręką Howedesa w szesnastce Schalke. Tak jak w wielu poprzednich meczach gracze z Niemiec nie ustrzegli się błędów w pierwszych minutach. Tym razem obyło się bez straty bramki. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Frank Lampard. Anglik wziął długi rozbieg i strzelił na tyle niedokładnie, że Giefer bez problemów złapał piłkę.
Schalke zostało zmuszone do szybszego rozgrywania futbolówki, ale gra kompletnie się nie kleiła. Wszyscy zawodnicy jak jeden mąż tracili piłki w prostych sytuacjach pod ostrym pressingiem rywali, a przodowali w tym Goretzka i Ayhan. Młody Turek z Niemieckim paszportem raz po raz dawał ogrywać się Nasriemu czy Wilfriedowi. Widać było kto ma lepszych technicznie graczy. Manchester City przodował dzięki świetnej grze trójki ofensywnych graczy. David Silva i Samir Nasri świetnie operowali piłką na skrzydłach, którymi sunęło większość akcji, a Bony dobrze radził sobie pod bramką Giefera. Bardzo dobrze radził sobie również Yaya Toure, który zatrzymywał większość zawodników Die Königsblauen. Ofensywa podopiecznych Di Matteo istniała tylko i wyłącznie dzięki Chinedu Obasiemu i Julianowi Draxlerowi, którzy też, nie przesadzajmy, nie grali spektakularnego futbolu, ale swoje szanse mieli. The Citizens coraz częściej gościli pod bramką niemieckiego Golkipera. Powiedzieć, że Fabian Giefer miał pełne ręce roboty, to jakby powiedzieć za mało. Musiał on raz po raz ratować zespół przed utratą gola. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Manchester City szukał gola po rzutach wolnych czy rożnych. Nie przyniosły one skutku. Udało się za to po świetnym kontrataku. Samir Nasri popędził prawym skrzydłem, zszedł do środka i zagrał do Wilfrieda Bonyego. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej podał piłkę piętką na dziesiąty metr, a do siatki zapakował ją David Silva. Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą Anglików i kolejne bramki są tylko kwestią czasu.
Druga połowa to przez długi czas wymiana ciosów. W 55 minucie popisową akcją i kolejnym ośmieszeniem Kaana Ayhana popisał się Wilfried Bony, którego atomowy strzał minął o centymetry spojenie bramki Giefera. 60 sekund później Obasi przeprowadził samotny rajd z piłką od własnego pola karnego, ale już w sytuacji sam na sam z Caballero Nigeryjczykowi zabrakło siły na precyzyjny i mocny strzał. W 59 minucie formalni goście tego spotkania zdołali wyrównać. Nikt nie spodziewał się, że drużyna Schalke 04 Gelsenkirchen zdoła strzelić gola. Kevin-Prince Boateng dostał piłkę od Chinedu Obasiego. Futbolówka odbiła się jeszcze od Toure i trafiła pod nogi ofensywnego pomocnika, a ten z bliskiej odległości trafił do bramki. Wyrównanie miało przynieść jeszcze więcej emocji. Od razu po tym golu Roberto Di Matteo dokonał potrójnej zmiany. Popełniający zbyt wiele błędów w 3-osobowym bloku obronnym Ayhan został zastapiony przez Denisa Aogo. Za zmęczonego i grającego z lekkim urazem Juliana Draxlera wszedł Jeferson Farfan. W formacji ataku pojawił się Maxim Choupo-Moting, który zmienił bezproduktywnego Klaasa-Jana Huntelaara. To nieprzyniosło oczekiwanych rezultatów. Schalke zaczęło bronić się chcąc utrzymać remis i wywalczyć ten jeden ważny punkt. Natomiast Manchester City podrażniony stratą bramki ruszył do ataku. W 76 minucie pierwszy strzał oddał wprowadzony chwilę wcześniej Stevan Jovetic. Uderzenie Czarnogórca jednak przemilczymy, choć w statystykach zapiszemy jako strzał celny. Chwilę później groźnie było za sprawą innego rezerwowego, ale górą w starciu z Jesusem Navasem okazał się Fabian Giefer.
W 83 minucie szczytem głupoty i frustracji „popisał się” Benedikt Howedes, który kopnął w dość brutalny sposób Edina Dzeko. Powtórki telewizyjne pokazały, że Nicola Rizzoli powinien pokazać czerwony kartonik obrońcy Schalke. Niestety wykazały one również iż arbiter był ustawiony plecami do całej sytuacji. Całe zajście widział doskonale sędzia liniowy, ale nie raczył on poinformować o tym włoskiego sędziego. Dzeko opuścił boisko na noszach. Nie wiadomo czy będzie to na tyle poważny uraz aby wykluczyć go z Klubowych Mistrzostw Europy. Na boisku pojawił się Sergio Aguero. Najskuteczniejszy zawodnik Manchesteru City od razu zaznaczył swoją obecność na murawie. Argentyńczyk w ciągu jednej akcji przez dokładnie 33 sekundy utrzymywał się przy piłce. Bawił się z rywalami jak z dziećmi. Wyglądało to jak gra doświadczonego zawodnika z bandą amatorów. Kun w końcu przestał czarować i tańczyć z piłką. Zagrał do Wilfrieda Bonyego. Napastnik The Citizens przebiegł z piłką kilkanaście metrów i uderzył tuż zza szesnastki. Piłka zatrzymała się dopiero w siatce. Manchester City w samej końcówce zdołał zgarnąć komplet punktów i wskoczyć na drugą pozycję w grupie A. Po spotkaniu znowu wiele będzie się mówić o błędzie, a nawet wielbłądzie jaki popełnił sędzia liniowy. Tak jak w meczu Tottenhamu z Lyonem arbiter pracujący na linii bocznej nie uznał prawidłowej bramki tak tutaj nie było gwizdka w brutalnej sytuacji. Te mistrzostwa miały przejść do historii. Na pewno tak się stanie, ale może to być sprawa bardzo złej pracy sędziów, a nie święta piłkarskiego. Miejmy nadzieję, że arbitrzy wykorzystali już limit błędów.
Galeria Meczowa
http://imgur.com/a/MCdwH
Tabela Grupy A
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/Beztytulua458a.png)
-
Ostatnie dwa mecze raczej bez niespodzianek :) Zastanawia mnie ta sytuacja z Howedesem, komputerowy sędzia znowu zawodzi :D
-
Gładka wygrana BVB
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 89'De Jong - 21'Immobile 37'Aubameyang 52'Reus
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) San Mames Barria - Bilbao
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Martin Atkinson
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Pierre-Emerick Aubameyang
Grupę D otworzył mecz holenderskiego PSV Eindhoven oraz niemieckiej Borussii Dortmund. Bukmacherzy zgodnie stawiali na zespół z Bundesligi. Podopieczni Thomasa Tuchela, który debiutował na ławce szkoleniowej BVB, wyszli w tradycyjnym ustawieniu 1-4-1-2-2-1 lub jak kto woli 1-4-3-3 z defensywnym pomocnikiem. Wszyscy najważniejsi gracze pojawili się wyjściowym składzie. Na ławce zasiadł Kuba Błaszczykowski, który powolutku wracał do zespołu po kontuzji. Nie zabrakło za to na prawej obronie Łukasza Piszczka. W składzie mistrzów Holandii również nie brakowało najważniejszych postaci z Memphisem Depayem na czele. O młodego Holendra stara się coraz więcej klubów z europejskiej czołówki. Ten turniej mógł być dla niego szansą na pokazanie się obserwującym go skautom.
Nowy trener Borussii nie dokonał rewolucji i postawił na zgrany i mocny skład. Jak się okazało to Borussen ruszyli do ataków od pierwszej minuty. Niestety ten pierwszy bardzo szybko zakończył się fiaskiem. Aubameyang miał piłkę na lewej nodze. Jak wiadomo to jego słabsza stopa, więc spróbował przełożyć futbolówkę. Zamiast uderzać, skrzydłowy z Gabonu stracił piłkę w bardzo dogodnej sytuacji. BVB dość mocno atakowali, a piłkarze PSV solidnie się bronili, ale nie ograniczali się tylko do defensywy i kilka razy zagrozili bramce Romana Weidenfellera. Pierwszy z dystansu strzelał bardzo aktywny Wijnaldum. Kilka chwil później najlepszą okazję zmarnował De Jong, który próbował wykorzystać błąd Piszczka. Aktywni byli też Niemcy. Atakami Borussii przewodzili Aubameyang, Reus i Sahin.
Autorem pierwszej bramki w tym spotkaniu był jednak Ciro Immobile, który mocnym strzałem pokonał Jeroena Zoeta. Włoch wykorzystał zagranie od Pierra-Emericka Aubameyanga i po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów zdobył gola. Golkiper PSV po raz pierwszy popisał się świetną interwencją po uderzeniu Nuriego Sahina. W 37 minucie meczu jedną z najładniejszych akcji popisał się zaś Aubameyang. Gabończyk przyjął na klatkę podanie niezwykle aktywnego w pierwszej części gry Sahina. Następnie zgasił piłkę i w efektowny sposób założył „siatkę” Rekikowi. Po tym świetnym zagraniu uderzył w długi róg bramki, a Borussia wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Wynik do przerwy był jak najbardziej zasłużony. Co prawda obie strony miały swoje szanse, ale to BVB grało lepszy futbol.
Druga część meczu nie zaczęła się zbyt dobrze dla piłkarzy z Beneluxu. Znów Borussia przeprowadziła znakomitą akcję, której zwieńczeniem był gol Marco Reusa. Shinji Kagawa zagrał piłkę ze środka boiska. Ta przeszła większość piłkarzy PSV i trafiła pod nogi Niemca będącego tuż przed polem karnym. Rozpędzony Reus wpadł w pole karne i nie miał problemów z pokonaniem Zoeta. W 64 minucie Czerwono-Biali przeprowadzili pierwszą świetną akcję w drugiej części meczu. Atak Holendrów zapoczątkował Memphis Depay, chociaż największe słowa uznania należą się Schaarsowi. Środkowy pomocnik bez większych problemów przedarł się środkiem, odegrał do Luuka De Jonga, a ten uderzył tuż zza szesnastki. Po jego strzale wydawało się, że Mats Hummels celowo zagrywa piłkę ręką. Piłkarze z Eindhoven domagali się rzutu karnego. Tym razem arbitrzy nie popełnili błędu, tak jak ich poprzednicy, nie dyktując rzutu karnego. W powtórkach widać było, że obrońca całkiem przypadkowo odbił piłkę niedozwoloną częścią ciała.
W 77 minucie rezerwowy Guardado otrzymał żółtą kartkę za faul na Marco Reusie. Kapitan Dortmundczyków Sebastian Kehl niefortunnie wykonał rzut wolny i z kontrą ruszyli Rolnicy. Guardado zagrał klepkę z Depayem i podał do De Jonga. Uderzenie Luuka zatrzymało się na poprzeczce bramki strzeżonej przez Weidenfellera. Kilka minut przed końcem spotkania PSV przeprowadziło jeszcze jedną efektowną, i na ich szczęście, efektywną akcję. Guardado wymienił podania z Depayem i Wijnaldumem po czym zagrał do napastnika. Luuk De Jong oddał świetny strzał na bramkę rywala. Bramkarz Dortmundu zdołał dotknąć piłkę, ale ta i tak ostatecznie wylądowała w bramce. Piłkarze Borussii po stracie gola zamiast uspokoić grę, najwyraźniej stracili koncentrację. W sporej odległości od swojej bramki błędy popełnili Kehl i Piszczek, potem Sokratis krył na radar, a strzału w środek bramki nie zdołał sparować Weidenfeller. Tym samym De Jong strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu. Niestety Holender był na ewidentnym spalonym i gol nie został uznany. Borussia dzięki temu faktowi uniknęła dramatycznej końcówki meczu i ostatecznie to oni cieszyli się ze zdobycia trzech punktów.
Galeria Meczowa
http://imgur.com/a/MCdwH
Tabela Grupy D
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Beztytulu.png)
-
Bardzo szybko dodajesz kolejne posty. Mecze masz rozegrane do przodu czy tak szybko je grasz?
BVB zrobiło co miało zrobić, wygrywa i dobrze rozpoczyna fazę grupową.
-
Tak szybko je gram. Rozegranie meczu to około 20-30 minut. Opisanie to jakieś 1,5 godziny. Dziennie mam zamiar dodawać 2-3 mecze. Tylko w weekendy trochę mniej.
-
Bardzo duża intensywność. Obyś się nie wypalił za szybko w takim tempie. ;) ;)
-
Bardzo duża intensywność. Obyś się nie wypalił za szybko w takim tempie. ;) ;)
Mam nadzieję, że się nie wypalę. W planach jest organizacja Klubowych Mistrzostw Europy 2019 i 2023. A może nawet Turnieju o globalnym charakterze. Zobaczymy na ile czas pozwoli.
-
Pierwszy remis w turnieju
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/BeztytuluCopyc47ad.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/WynikCopy6884f.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 31'Soriano - 86'Vargas
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) El Madrigal - Villareal
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Kyros Vasaras
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Sergio Asenjo
O godzinie siedemnastej na El Madrigal mierzyły się ekipy Tottenhamu i Lyonu. Po opuszczenie boiska organizatorzy zaczęli przygotowywać stadion na mecz z godziny 22. Wtedy to gospodarz stadionu Villarreal podejmować miał włoską Fiorentinę. Kibice gospodarzy wierzą, że ich zespół może awansować nawet do 1/4 finału. Jednak wszyscy dziennikarze jasno twierdzą, iż wyjście z grupy będzie trzeba traktować jako spory sukces. Zespół Żółtej łodzi podwodnej nie ma w swoim zespole zbyt wielu gwiazd. W dzisiejszym spotkaniu najwięcej spustoszenia mieli siać Joel Campbell i Giovanni Dos Santos. W ekipie Violi było dużo więcej atutów. Mario Gomez, Marcelo Salah, Joaquin czy Alberto Aquilani to bardzo dobrzy zawodnicy, którzy wiedzą jak wygrywać.
Villarreal od samego początku grało dość ostro i agresywnie, przez co sędzia przez pierwszy kwadrans często musiał przerywać grę. Ostro wchodzili choćby Soriano czy Ruiz, za co w pełni słusznie zostali ukarani żółtymi kartkami. Podopieczni Marcelino Garciy pokazywali, że nie zamierzają tanio sprzedać skóry. Często faulowali zawodników Gigliati, co było jednak bardzo skuteczne. Fioletowi stworzyli pojedyncze sytuacje, ale słabo spisywał się między innymi Diamanti, który nie potrafił zakończyć kilku akcji celnym strzałem na bramkę Sergio Asenjo. Jeśli jednak padały strzały w światło bramki to Hiszpan wszystkie bronił. Villarreal próbowało groźnie kontrować, obrona z Florencji momentami nie tworzyła monolitu, jednak pod bramką Neto także im zabrakło skuteczności.
Po pierwszym kwadransie dalsza część pierwszej połowy zdecydowanie należała do gospodarzy. Grający w żółtych trykotach piłkarze z Hiszpanii mogli objąć prowadzenie już w 23 minucie meczu, jednak strzał głową Ikechukwu Uche wylądował na poprzeczce. Osiem minut później Nigeryjczyk mógł już jednak cieszyć się z bramki zdobytej po jego zagraniu. W okolicy trzydziestego metra zagrał do Bruno Soriano, a ten huknął potężnie z dystansu. Neto nawet nie drgnął. Były gracz m.in Getafe czy Realu Saragossy do przerwy miał jeszcze jedną dobrą okazję na asystę. Piłka tym razem trafiła do Giovanniego, jednak golkiper Fiorentiny był czujny i obronił jego kąśliwe uderzenie. Podopieczni Vincenzo Montelli w ciągu pierwszych trzech kwadransów nie mieli zbyt wiele z gry. Mimo dużo mniej doświadczonego zespołu Hiszpanie prezentowali się naprawdę przyzwoicie, starając się szybko operować piłką, często grając na jeden kontakt, a momentami nawet zakładając na rywalu wysoki pressing. Widać było, że graczom zależało na dobrym zaprezentowaniu się przed własną publicznością.
W przerwie szkoleniowiec Violi ustawił nieco bardziej ofensywnie swoich zawodników, nie dokonując przy tym żadnych zmian. Po takiej zmianie założeń Fiorentina nieco odważniej ruszyła. Niezłą okazję miał choćby Mario Gomez, ale goście wciąż mieli problemy ze stworzeniem stuprocentowej sytuacji. Villarreal broniło głęboko, za to bardzo skutecznie. W 69 minucie świetne okazje zmarnowali David Pizarro, Marcelo Salah i Alessandro Diamanti. Najpierw ten pierwszy spudłował z wolnego, sędzia zarządził jednak powtórkę stałego fragmentu gry. Chwilę później bardzo mocno strzelał Egipcjanin, a do odbitej piłki przez Asenjo doskoczył Włoch, ale posłał ją wysoko ponad bramką. Widać było, że na boisku brakuje Alberto Gilardino, który potrafi takie sytuacje wykorzystywać.
Na murawie pojawili się za to Juan Manuel Vargas oraz Borja Valero. Peruwiańczyk po wejściu na plac gry szybko wziął się do pracy. Był dość aktywny, próbował pociągnąć drużynę do ataku na bramkę Villarreal i wreszcie ofensywne akcje Fioletowych przyniosły skutek. Wyrównanie nastąpiło w 86 minucie, kiedy to Pizarro zagrał na skrzydło do Joaquina. Hiszpan dograł w pole karne do Mario Gomeza, który był chyba jeszcze faulowany przez obrońców Żółtej łodzi podwodnej. Piłka w sporym zamieszaniu trafiła pod nogi Juna Manuela Vargasa, a ten szczęśliwym strzałem wreszcie otworzył wynik meczu. Chwilę później nieco wygimnastykować musiał się z kolei Neto, ale mimo wszystko wydawało się, że Fiorentina kontroluje boiskowe wydarzenia.
Villarreal zamiast spokojnie dowieźć jednobramkowe zwycięstwo, pogubiło się w swoim polu karnym. Ta sytuacja z końca meczu zaowocowała utratą bardzo ważnych punktów. W ostatnich sekundach spotkania losy mogły jeszcze się odmienić. Rezerwowy Cheryshev dostał podanie od Joela Campbella i przed sobą miał pustą bramkę. Tylko on sam wie jak mógł nie trafić w stu, a nawet dwustu procentowej sytuacji do bramki. Gospodarze dzielą się punktami z Fiorentiną, a to może skomplikować im walkę o awans do drugiej rundy.
Galeria Meczowa
http://imgur.com/a/d5v92
Tabela Grupy B
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Beztytuluf3391.png)
-
Jak na razie wyniki nie zadziwiają, są bardzo realistyczne. Co prawda City mogło lepiej sobie poradzić, ale wiemy że futb ol jest strasznie nie przewidywalny.
-
Barcelona bez polotu
(http://vpx.pl/i/2015/05/30/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/30/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 70'Ozil 72'Welbeck
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Camp Nou - Barcelona
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Cuneyt Cakir
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Mesut Ozil
FC Barcelona jest jednym z faworytów do końcowego triumfu w Klubowych Mistrzostwach Europy. Eksperci twierdzą nawet, że może to być jedyna drużyna, która nie poniesie porażki. Kibice Blaugrany liczyli na taki obrót sprawy. Chcieli, aby ich zespół wzbogacił się o kolejne trofeum. Tymczasem podopieczni Arsena Wengera chcieli odnieść sukces na arenie międzynarodowej, gdyż od wielu lat nie potrafią tego osiągnąć. Ostatni dobry rezultat zaliczyli w sezonie 2005/2006 kiedy grali w finale Champions League właśnie z Barceloną. Francuz w tym spotkaniu wiedział, że kluczem do sukcesu będzie neutralizacja ofensywnego trio gospodarzy. Suarez, Neymar i Messi to niezwykli zawodnicy, dlatego też Kanonierzy zagrali pięcioma obrońcami. W zadaniach defensywnych pomagać im mieli dwaj defensywni pomocnicy. Role te przypadły Jackowi Wilsherowi i Mikelowi Artecie. Z przodu trójka ofensywnych graczy. Goli szukać mieli Ozil, Alexis i Welbeck. W zespole Barcy tylko jedno zaskoczenie. Ivan Rakitic rozpoczął mecz na ławce. Tymczasem w meczowej kadrze Arsenalu pojawił się Krystian Bielik.
Jeszcze przed rozpoczęciem meczu doszło do nieprzyjemnego incydentu. Z nieznanych przyczyn kapitan gospodarzy Thomas Vermaelen nie podał ręki Mertesackerowi a chwilę później rzucił w Niemca butelką z wodą. Obrońca nie odpowiedział na prymitywną prowokację i jedynie się uśmiechnął. Już w 3 minucie spotkania Kanonierzy mogli wyjść na prowadzenie, ale po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Laurent Koscielny strzelił głową minimalnie nad poprzeczką. Kilka chwil później lewym skrzydłem pomknął Kieran Gibbs i dograł piłkę w pole karne do Welbecka, ale uderzenie z woleja zablokował Gerard Pique. W 16 minucie Barcelona przeprowadziła jedyną groźną akcję w pierwszej części gry. Po rajdzie Luisa Suareza, Szczęsny zatrzymał jego strzał z ostrego kąta. Przez następne 30 minut gra toczyła się głównie w środku pola. Piłkarze zeszli na przerwę przy bezbramkowym remisie. Arsene Wenger w znakomity sposób ustawił zespół, tak aby ten nie dopuścił ofensywnego tria z Barcelony do groźnych akcji. Blaugrana oddała zaledwie jeden celny strzał.
Duma Katalonii dość chaotycznie rozpoczęła grę po przerwie i niemal przez całą drugą połowę to nie uległo zmianie. Było kilka mniej lub bardziej niebezpiecznych sytuacji pod bramką Arsenalu, ale to goście tworzyli większe zagrożenie w okolicach pola karnego Barcy. Kilka razy dobrze spisał się Ter Stegen, który nie mógł liczyć dziś na zbyt duże wsparcie defensywy. Błędy popełniał Vermaelen, wyjątkowo niepewnie grał Pique, a linia obrony z kolei raczej nie była wspomagana przez pomocników. Tam zresztą nie błyszczał choćby Iniesta, który bardzo dobre zagrania przeplatał bardzo słabymi. Dość ospale z przodu grali Neymar i Messi. Luis Suarez nie grał może fatalnie, ale też nie był najlepszym graczem na boisku. W swoim zespole owszem. To on ciągnął Katalończyków do kolejnych ataków. Gdyby nie jego postawa to liczba strzałów Barcelony mogłaby wynosić okrągłe 0.
W drugiej połowie Arsenal Londyn miał miażdżącą przewagę. Oddali oni blisko trzy razy więcej strzałów, a przy piłce utrzymywali się ponad dwa razy dłużej. W 50 minucie Alexis Sanchez popisał się świetnym dryblingiem i po jego podaniu Daniel Welbeck mógł pokonać Ter Stegena, ale jedna z najjaśniejszych postaci Azulgrany wyszła zwycięsko z tego pojedynku. Chwilę później fenomenalnym zagraniem za linię obrony do Ozila popisał się Jack Wilshere, który był wyróżniającą się postacią w środku pola. Z perspektywy trybun każde zagranie Angilka wyglądało na bardzo dobrze przemyślane i „wypieszczone”. W 62 minucie przebudził się Mikel Arteta, który swoimi podaniami i pomysłami sprawiał zdecydowanie najwięcej kłopotów defensywie Barcelony. Hiszpan posłał fantastyczne podanie do Mesuta Ozila, Niemiec zwiódł obrońcę gospodarzy i został wycięty równo z trawą. Rzut karny? Cuneyt Cakir chyba nie miał nastroju do podejmowania dobrych decyzji, więc wybrał wariant zaskakujący – żółta kartka dla atakującego i rzut wolny pośredni dla Barcy.
Sędziowski skandal rozruszał Kanonierów. Niezłe szanse mieli Welbeck czy Alexis, ale ta kluczowa nadeszła w 70 minucie. Prawym skrzydłem pognał Mathieu Debuchy i dograł do Alexis Sancheza. Chilijczyk zwiódł Sergi Roberto, zagrał do Mesuta Ozila, a ten pokonał Marca-Andre Ter Stegena. Chwilę później niemiecki ofensywny pomocnik znów błysnął. Najlepszy zawodnik tego spotkania minął czterech rywali i zagrał do Alexisa Sancheza. Chilijczyk rozejrzał się gdzie stoją jego partnerzy i świetnie zagrał górną piłkę na wolne pole do Daniela Welbecka. Były gracz Manchesteru United uderzył potężnie z woleja i zdołał wyprowadzić zespół na dwubramkowe prowadzenie. Arsenal rozbroił Barcelonę w zaledwie dwie minuty. Mecz nieco się uspokoił, w środku pola było trochę więcej miejsca, a płynną grę gościom ułatwiał Krystian Bielik, który zmienił Mikela Artete. Polak po wejściu na boisko był jednym z czołowych graczy Kanonierów. Jego gra dorównywała temu co pokazywał Jack Wilshere. 17-latek przez 20 minut pokazał, że ma niebywałe umiejętności i już niedługo może być podstawowym zawodnikiem The Gunners.
W samej końcówce podopieczni Arsena Wengera pozwolili sobie na kilka chwil dekoncentracji i dopuścili rywali nieco za blisko swojej bramki, przez co Wojtek Szczęsny był zmuszony do interwencji, ale do ostatniego gwizdka sędziego wynik się nie zmienił. Arsenal Londyn zdobył trzy punkty na bardzo trudnym terenie i te oczka były szalenie ważne. Kunszt trenerski szkoleniowca z Francji pozwolił zniwelować wszystkie atuty gospodarzy. Co prawda do lepszej, bardziej intensywnej gry graczy z Wysp Brytyjskich zmusił sędzia, ale to, co się działo w drugiej połowie z pewnością mogło się podobać dużo bardziej niż Kanonierzy przed kontrowersyjną decyzją sędziego. Jak widać na Klubowych Mistrzostwach Europy nie brakuje błędnych, zaskakujących czy kontrowersyjnych decyzji arbitrów. W dzisiejszym meczu decyzja Cuneyta Cekira nie miała wpływu na wynik meczu i była najmniej sensacyjna. Jedni widzieli rzut karny na początku drugiej połowy, a inni nie. Przyjmijmy zatem, że pan z gwizdkiem mógł mieć rację.
Galeria Meczowa
http://imgur.com/a/Kczvt
Tabela Grupy C
(http://vpx.pl/i/2015/05/30/Beztytulu.png)
-
Latający Chorwat - One Man Show
(http://vpx.pl/i/2015/05/30/BeztytuluCopy93166.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/30/WynikCopy0be87.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 91'Pogba - 25'Kalinic 39'Kalinic 71'Shakhov 81'Bezus
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Ramon Sanchez Pizjuan - Sevilla
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Szymon Marciniak
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Nikola Kalinic
Trzeci dzień Klubowych Mistrzostw Europy UEFA 2015. Jako pierwsi na murawie zameldowali się gracze Juventusu Turyn i Dnipro Dniepropetrowsk. Finaliści europejskich pucharów z tego sezonu rozpoczęli mecz o godzinie 17:00. Bez dwóch zdań faworytem była ekipa mistrza Włoch. Podopieczni Massimiliano Allegriego mieli w gładkim stylu pokonać świetnie grających Ukraińców w Europa League. Dnieprzanie chcieli udowodnić, że występy na zapleczu Ligi Mistrzów nie były dziełem przypadku. Myron Markevich desygnował do gry najmocniejsze działa. Bianconeri musieli znaleźć sposób na Konoplyanke, który mógł mieć szczególne znaczenie w grze Ukraińców. Stara Dama wyszła ustawieniem 1-3-2-4-1, a w bramce kontuzjowanego Buffona zastąpił Storari.
W pierwszych minutach Juve zagrało wysokim pressingiem, ale piłkarze Dnipro szybko zdobyli kontrolę nad meczem. Stara Dama nie radziła sobie z rozegraniem, a największe problemy mieli Arturo Vidal i Andrea Pirlo. Włosi nie potrafili uspokoić sytuacji przez większą część pierwszej połowy. Szczególnie Chilijczyk po kilku stratach kilka razy faulował pokazując frustrację tym co się dzieje. Nikola Kalinic miał najlepszą okazję w pierwszych 25 minutach gry. Kwadwo Asamoah przejął piłkę, ale pogubił się przy nacisku rywala i kopnął futbolówkę w kierunku swojej bramki. Niestety podanie było za krótkie i przejął je Matheus, który miękko dośrodkował w pole karne. Napastnik Dniepropetrowska wyskoczył w powietrze i zdobył pierwszego gola w tym spotkaniu. Trzy minuty po zdobytej bramce groźny strzał zza pola karnego oddał Rotan. Chwilę później w końcu w polu karnym Boyko zagościło Juve. Po podaniu Teveza Pogba minął Ukraińca, ale nie miał już miejsca, żeby trafić do siatki.
Napór Dnieprzan trwał, Zebry próbowały kontrować, ale to finaliści Ligi Europy zdobyli kolejnego gola. Yevhen Konoplyanka zagrał do Shakhova, który zszedł na lewą stronę. Ten wszedł w pole karne i zagrał do jego centralnej części. Tam akcję w swoim stylu zamykał Kalinic i po raz kolejny się nie pomylił. Gra się uspokoiła, Dnipro nie atakowało tak często licząc na obronę rezultatu. W konsekwencji Stara Dama miała dwie dobre sytuacje pod koniec pierwszej części meczu. W 42 minucie Paul Pogba przedarł się w środku pola i zagrał do Carlosa Teveza. Do Argentyńczyka nie doskoczył ani Douglas, ani Cheberyachko, a ten z linii pola karnego przymierzył po ziemi przy krótkim słupku bramki Boyko. Piłka jednak odbiła się od metalowej części bramki i opuściła boisko. Minutę później niezłą okazję miał Morata, który wykorzystał długie podanie Vidala, ale obrońcy zdążyli zablokować piłkę. Przed Massimiliano Allegrim było nie lada zadanie. Musiał on w przerwie przekazać zawodnikom, że taka gra to wstyd i katastrofa, a Ramon Sanchez Pizjuan to nie Plaza De Espana, na której można podziwiać widoki, a całkiem poważny obiekt sportowy.
W drugiej części gry faktycznie sporo się zmieniło. Juventus wyszedł nieco innym ustawieniem. Z tyłu zagrała czwórka defensorów. Na środku był osamotniony Vidal. Natomiast w ofensywie pracowało, aż pięciu graczy. Dwóch skrzydłowych i trzech napastników. Taka zmiana przyniosła oczekiwany skutek. Ale nie tak od razu. Po czternastu minutach od gwizdka rozpoczynającego tę połowę na listę strzelców mógł wpisać się rezerwowy Llorente, który nie wykorzystał podania Claudio Marchisio. Hiszpan oddał mocny strzał między nogami Boyko, ale piłka minęła bramkę. Mecz przez dalszą część wyglądał inaczej niż w pierwszej połowie. Juve atakawoło raz po raz, a Dnipro próbowało obronić korzystny rezultat. Bianconeri królowali na boisku bezapelacyjnie. Najpierw okazję miał Pepe, który z 25 metrów strzelił niecelnie. Trzy minuty później kolejna, jeszcze lepsza szansa dla podopiecznych Allegriego. Środkiem boiska pomknął Pogba. Podał futbolówkę do Teveza, który z pierwszej piłki odegrał ją do Francuza. Ten przerzucił ją do nadbiegającego Llorente. Hiszpan najprawdopodobniej próbował zagrać piłkę w środek pola jednak obrońcy Dnipro w ostatniej chwili zażegnali niebezpieczeństwo przerywając akcję wślizgiem.
W 71 minucie pierwszą dobrą okazję po przerwie mieli Ukraińcy. Po rzucie wolnym piłkę zagrał rezerwowy Bezus. Nikola Kalinic wypatrzył wychodzącego na czystą pozycję Shakhova i obsłużył go świetnym podaniem. Ukrainiec nie miał problemów z pokonaniem Storariego, który mógł lepiej się zachować przy tej akcji. Widać było, że w bramce brakuje Gigi Buffona. Ten gol nie zmienił obrazu gry. Juventus nie oddał pola i ciągle szukał okazji do zredukowania strat. Cały czas aktywny na lewej stronie był Pogba, który wciąż próbował zagrać piłkę po ziemi w pole karne Boyko licząc na to, że wreszcie jeden z jego kolegów upchnie piłkę w bramce. Po chwili kolejną okazję miał Tevez, który ponownie dostał futbolówkę w swoim ulubionym sektorze, tuż przed polem karnym. Jego podkręcony na długi słupek strzał wybronił jednak wyciągnięty jak struna Boyko. Minutę później Pogba korzystając z niezdecydowania obrońców, pomknął do piłki razem z Cheberyachko. Kopnął go delikatnie i odebrał piłkę. Korzystając z tego, że sędzia faulu nie zauważył, próbował dośrodkowywać, jednak poślizgnął się i stracił futbolówkę.
Po odebraniu piłki przez Douglasa Dnipro ruszyło do ostatniego ataku w tym meczu. Trzy podania rozmontowały obronę Starej Damy. Kalinic zagrał do Bezusa, który będąc w polu karnym umieścił piłkę w siatce. To był pogrom. Zespół z Ukrainy prowadził w spotkaniu z dużo lepszą ekipą Juventusu aż 4:0. Dzisiejszego popołudnia nie było jednak widać jak wielka różnica klas dzieli oba zespoły. Można by stwierdzić, że to Dnipro w tym sezonie zawojowało Ligę Mistrzów, a nie rywale. W doliczonym czasie gry Bianconeri wreszcie doczekali się gola. Niestety tylko honorowego. Najlepszy zawodnik Juve, Paul Pogba, uderzył z lewego skraju pola karnego. Boyko wyskoczył jak z procy, ale nie zdołał wybić piłki, która zmierzała w długi róg bramki. Sensacyjne zwycięstwo odnosi Dnipro Dniepropetrowsk. Jeśli Ukraińcy tak dobrze będą grać w kolejnych spotkaniach, to po świetnym występie w Europa League mogą liczyć na kolejny sukces. Tym razem w bardziej prestiżowych rozgrywkach. Nikola Kalinic był najlepszym piłkarzem na boisku. To on pogrążył w rozpaczy Juventus zdobywając dwa gole i notując dwie asysty.
Galeria Meczowa
http://imgur.com/a/8PpvF
Tabela Grupy E
(http://vpx.pl/i/2015/05/30/Beztytulu04054.png)
-
Widzę, że musisz mieć strasznie dużo czasu :o Takie odcinki i to w takim tempie... no nieźle, nieźle :) Ciekawy projekt i przyznam się szczerze po pierwszym twoim odcinku z info, z góry powiedziałem sobie, ze wytrzyma góra 2 tygodnie. Teraz widzę jednak, że musi Cię to cieszyć... z uwagi na swoje doświadczenie wiem jednak, że nie jest to gwarancją sukcesu. Potrzeba samozaparcia i sporych chęci. Na razie je wykazujesz, więc brawo, ale liczymy na więcej. :)
-
No to tutaj mnie zadziwiłeś panie. Barca dostaje baty od Kanonierów 2:0 na Camp Nou, a Ukrainczycy świętują zwycięstwo na Juventus Stadium - coś zadziwiającego. Rzeczywiście musisz posiadać dużo wolnego czasu, jak wrzucasz post za postem , z długim tekstem i to bardzo często. Mam nadzieję że jednak to cię nie zgubi i nie doprowadzi do zniechęcenia
-
No to tutaj mnie zadziwiłeś panie. Barca dostaje baty od Kanonierów 2:0 na Camp Nou, a Ukrainczycy świętują zwycięstwo na Juventus Stadium - coś zadziwiającego. Rzeczywiście musisz posiadać dużo wolnego czasu, jak wrzucasz post za postem , z długim tekstem i to bardzo często. Mam nadzieję że jednak to cię nie zgubi i nie doprowadzi do zniechęcenia
Nie na Juventus Stadium, a na Ramon Sanchez Pizjuan. Widać kto czyta moje opisy, a kto tylko spogląda na wynik (http://sportsgames.pl/Smileys/default/tongue.gif).
-
Uu, Barca przegrała? :D Zastanawiam się, o co poszło w konflikcie Vermaelen-Mertesacker. W drugim meczu też zaskoczenie - już może nie tylko sama porażka Juve, co jej rozmiary. Juventus dość pechowo, gdy stracili pierwszą i czwartą bramkę - na otarcie łez ostatnia bramka. Dla Włochów dobrze, że padła - inaczej byłby blamaż.
-
Fc Barcelona zaliczyła fal strt, ale i tak zajdzie w turnieju bardzo wysoko. Tak mi się przynajmniej wydaje.
-
Zadecydowało przygotowanie fizyczne
(http://vpx.pl/i/2015/06/01/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/01/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 4'Higuain 64'Lopez - 20'Payet
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Riazor - La Coruna
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Felix Brych
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Gonzalo Higuain
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/01/PES20152015-06-0110-11-16-54.th.png) (http://vpx.pl/image/bvs1)
Na specjalnej konferencji prasowej, która odbyła się o godzinie 14:30 na Camp Nou, Thomas Vermaelen zabrał głos w sprawie zajścia przed wczorajszym meczem Barcelony z Arsenalem. Obrońca Blaugrany potwierdził, że zachował się niedopuszczalnie. Wyjawił też, że wina nie leży tylko po jego stronie. W tunelu przed wyjściem na boisko Belg przywitał się z kilkoma kolegami z byłej drużyny. Następnie Per Mertesacker podszedł do niego i w prostych słowach powiedział co sądzi o jego transferze i zespole w którym gra. Jak twierdzi Vermaelen, Niemiec był bardzo niemiły dla niego. Stąd takie a nie inne zachowanie kapitana Barcy. O godzinie 17 każdy fan piłkarski kierował swoje oczy na kolejne spotkania UEFA Club European Championship. W La Coruni naprzeciw siebie stanęły Napoli i Olympique Marsylia. Rafael Benitez postanowił na sprawdzonych graczy. Desygnował do gry najmocniejsze działa wśród których byli Gonzalo Higuain i Jose Maria Callejon. Ekipa z Francji także wystąpiła w optymalnym zestawieniu. Na papierze mecz wyglądał bardzo interesująco.
W pierwszych minutach spotkania, Napoli postawiło na twardą obronę i szukanie szans w kontratakach, Marsylia zaś na wymienianie ze sobą podań i atak pozycyjny. Strategia Rafy Beniteza okazywała się słuszna. Już w 4 minucie meczu Neapolitańczycy mieli doskonałą okazję. Wtedy to wykonywali stały fragment gry. Piłkę dogrywał Callejon, dobrze w polu karnym znalazł się Higuain, który precyzyjnym strzałem głową pokonał Rafaela Cabrala, nie pozostawiając mu większych szans na obronę. Bramka nie zmieniła obrazu gry i to zespół Beniteza był stroną dominującą. Gracze Olympique dobrze radzili sobie z ofensywną grą rywali, potrafili też utrzymać się przy piłce, trudno było jednak o strzał w światło bramki. W miarę upływu minut to Les Phocéens łatwiej przychodziło przedostawanie się pod bramkę przeciwnika. Już w jedenastej minucie meczu od utraty bramki przez Włochów uratowała poprzeczka. Wtedy to Andre Ayew uderzał piłkę nogą bezpośrednio po sprytnym dograniu Romao. Błękitni również mieli swoje okazje, jednak nie stanowiły one większego zagrożenia dla Steva Mandandy.
W 14 minucie Francuzi za sprawą Gignaca byli bardzo blisko wyjścia na dwubramkowe prowadzenie. Napastnik otrzymał świetne podanie od Thauvina, lecz jego uderzenie zatrzymał bramkarz. Znacznie aktywniejszy od Gignaca zdawał się być Ayew, który co chwilę próbował urwać się pilnującym go obrońcom. Tymczasem reprezentant Ghany pokazał kilka dryblingów oraz dwukrotnie padał w polu karnym, chcąc wywalczyć jedenastkę. Wreszcie przyszło wyrównanie. Co ciekawe, kontratak, po którym padła bramka na 1:1, przyszedł po doskonałej sytuacji gospodarzy zmarnowanej przez Callejona. Nie wyrokujemy, czy był wówczas spalony czy też nie, sędzia w każdym razie akcji nie przerwał. Piłkarze Marsylii szybko podprowadzili piłkę na drugi koniec boiska, w polu karnym Romao świetnie odegrał piłkę piętka do Payeta. Piłka odbiła się od jednego z obrońców, a Francuz pokonał Cabrala i było 1:1.
W drugiej odsłonie to gracze z Marsylii mieli więcej dobrych okazji na zdobycie bramki. Jedną z nich zmarnował w pięćdziesiątej szóstej minucie meczu Imbula. Francuz nie wykorzystał świetnego długiego podania od Morela i nie zdołał pokonać bramkarza rywali. Później szanse na pokonanie Brazylijczyka mieli też Ayew i Gignac, ale obaj chybili celu. Do końca pierwszej godziny gry również zespołowi Napoli nie udało się strzelić bramki i na tablicy wyników wciąż było 1:1. Zespół Rafaela Beniteza był wspaniale dysponowany pod względem fizycznym. Na próżno było szukać w ich grze jakiejkolwiek finezji, ale to oni z każdą minutą zachowywali więcej sił. Rywale z kolei z każdą upływającą minutą wyglądali na coraz bardziej sfrustrowanych. I rzeczywiście, przewidywalne do bólu próby ataku nie przynosiły skutku. Poszczególne strzały z dystansu lub niekonwencjonalne próby przedostania się w pole karne Gignaca nie dawały nadziei na lepszą grę. W 64 minucie Azzurri pokazali, że są w lepszej kondycji i zdobyli bramkę po świetnej akcji. Wszystko zapoczątkował Zuniga. Jego sprint po lewej flance był dla obrońców Marsylii jak TGV. Nikt nie potrafił zatrzymać Kolumbijczyka. Po wyczerpującym pędzie pod bramkę Napoli, Juan zagrał do Callejona. Ten kilkoma dryblingami wbił w ziemię, ruszających się jak muchy w smole, obrońców Olympique. Następnie zagrał do Higuaina, który świetnym crossem obsłużył Lopeza. Hiszpan mając przed sobą tylko bramkarza nie miał problemu z umieszczeniem piłki w siatce. Jedna akcja wystarczyła do zdobycia gola.
Czas płynął, a Olympique Marsylia coraz bardziej przypominała drużynę, która grałaby już 120 minut. Akcje tak samo przewidywalne, lecz jeszcze mniej groźne. Zero szybkości i niekonwencjonalnych prób rozegrania piłki. Widać było, że fizyczna strona zespołu stoi na bardzo niskim poziomie. W 70 minucie Marcelo Bielsa w końcu zdecydował się na zmiany. Wprowadził od razu trójkę zawodników. Zmęczonych Payeta, Ayew i Fanniego zastąpili Alessandrini, Batshuayi oraz Mendy. Zmiany dodały nieco świeżości, ale coraz częściej do głosu dochodzili Włosi, nawet jeśli ich rola ograniczała się do przerywania ataków, przetrzymywania i oddalania piłki z własnej połowy. Na kwadrans przed końcem meczu fantastyczną okazję do wyrównania miał Batshuayi. Piłka po jego strzale z kilku metrów poszybowała jednak nad poprzeczką. Sześć minut później na murawie zawitali Inler i Mertens. Czas upływał, a Neapolitańczycy nadal fantastycznie się bronili. I nic do końca się nie zmieniło. Wydawało się, że jeśli ten mecz trwałby sto osiemdziesiąt minut, wynik nie uległby zmianie.
Niezależnie od tego, jaki był obraz tego spotkania to drużyna Rafaela Beniteza zdobyła trzy punkty. Jest to ważne zwycięstwo, gdyż może ono mieć znaczenie w końcowej klasyfikacji w Grupie F. Tymczasem Marsylia będzie miała bardzo trudne spotkanie. Jeśli chcą myśleć o awansie to będą musieli wygrać choćby dwa mecze z pozostałymi rywalami, którzy wydaje się, są lepsi od dzisiejszego przeciwnika.
Tabela Grupy F
(http://vpx.pl/i/2015/06/01/Beztytulu.png)
-
Bardzo długie te opisy piszesz. Może ciut je skróć a więcej dodaj grafiki? To tylko moja sugestia. Turniej sie rozwija i w takim tempie szybko się skończy :P
-
Bardzo długie te opisy piszesz. Może ciut je skróć a więcej dodaj grafiki? To tylko moja sugestia. Turniej sie rozwija i w takim tempie szybko się skończy :P
Grafiki jest tyle ile potrzeba. Co miałbym więcej dodać? A co do opisów to lubię dokładnie napisać co dzieje się w meczu.
-
Nie mówię, że jest źle - tylko przy tak dużej ilości tekstu troszkę grafiki mało. Tylko tyle ;) :P
-
Nie mówię, że jest źle - tylko przy tak dużej ilości tekstu troszkę grafiki mało. Tylko tyle ;) :P
Dzięki za sugestie. Może masz pomysł co w kwestii grafiki dodać?
Turniej sie rozwija i w takim tempie szybko się skończy.
To dopiero 9 meczy z zaplanowanych 124. W ciągu tygodnia rozgrywam jakieś 10-12 spotkań. Więc w takim tempie około 11 tygodni zajmie mi turniej. A więc potrzeba na to blisko trzy miesiące. Reasumując. W sierpniu prawdopodobnie zakończą Klubowe Mistrzostwa Europy, a we Wrześniu ruszy edycja 2019. A w niej będzie pewnie dużo zmian. Kadrowych, personalnych i może w samych zasadach turnieju.
-
Dobre interwencje nie wystarczyły
(http://vpx.pl/i/2015/06/01/BeztytuluCopy574fa.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/01/WynikCopy17973.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 36'Dzagoev 51'Dzagoev - 8'Icardi 63'Podolski
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Vicente Calderon - Madryt
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Lubos Michel
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Samir Handanovic
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/01/PES20152015-06-0114-59-05-53.th.png) (http://vpx.pl/image/bwYK)
Pierwsza kolejka zmagań grupowych powoli dobiega końca. Na Vicente Calderon wybiegli piłkarze CSKA Moskwa i Interu Mediolan. Ci pierwsi przyjechali do Hiszpanii w zaledwie 22 osobowym składzie. W Rosyjskiej bramce stanął Pomazun. Akinfeev oglądał mecz z ławki. Natomiast po drugiej stronie pomiędzy słupkami obejrzeliśmy Samira Handanovica. Bez cienia wątpliwości był on zawodnikiem meczu. Słoweniec pokazał w Madrycie, czym jest sytuacja, kiedy bramkarz broni drużynie mecz. Przede wszystkim warto podkreślić, że obie drużyny zagrały bardzo dobre spotkanie. W pierwszej połowie to CSKA w dużej mierze naciskało na Inter. Rosjanie stwarzali sytuacje podbramkowe, ale Milanov, Musa czy Tosic w niezłych akcjach trafiali w poprzeczkę, słupek lub świetnie interweniował Handanovic. Gra Koni naprawdę mogła się podobać, więc bramka dla zespołu Roberto Manciniego była sporym zaskoczeniem. Przy tej jednej akcji nadjechał Mediolański walec. Tak chyba można określić to co stało się od 6 do 8 minuty meczu. Dwa dośrodkowania, trzy strzały, w tym jeden dobry, jeden gol. Autorem bramki która dała prowadzenie był Mauro Icardi. Argentyńczyk odebrał piłkę Berezutzskiemu na 20 metrze. Ograł jeszcze jego brata i pięknym lobem pokonał młodego bramkarza z Rosji. Pierwsze dziesięć minut było zabójcze. Cztery strzały CSKA i trzy ze strony Interu. Kibicom to spotkanie na pewno mogło się podobać.
Dużo działo się na początku meczu, jednak później było tylko lepiej. Kolejne 10-15 minut należało do Nerazzurri. W 12 minucie Lukas Podolski zagrał piętą do Hernanesa, a ten uderzył piłkę w sam róg bramki. Na posterunku stał jednak Pomazun. Dwie minuty później Icardi mógł strzelić drugiego gola jednak po jego strzale z czterech metrów piłka wylądowała na górnej siatce. W kolejnych okazjach Podolski nie dał sobie rady z obrońcami, bądź strzelał niecelnie. W końcu do głosu doszli gracze CSKA. Po blisko pół godzinie gry po raz pierwszy uaktywnił się Alan Dzagoev. Rosjanin popisał się niezłym dryblingiem i wywiódł w pole dwóch graczy z Mediolanu. Jego potężny strzał był bliski zatrzymania w siatce. Samir Handanovic zrobił jednak rzecz niebywałą. Wyskoczył niemal na cztery metry i wyciągnął tą piłkę. To była niesamowita interwencja. Od tej pory to Słoweniec był najjaśniejszą postacią zespołu. Obronił dzisiaj niezliczoną ilość strzałów. W 33 minucie Musa stanął oko w oko z golkiperem Czarno-Niebieskich, a ten niczym bramkarz piłki ręcznej odbił piłkę barkiem. Trzy minuty później szczęście uśmiechnęło się do Moskiewskich piłkarzy. Świetny kontratak sprawił iż Musa po raz kolejny wyszedł na czystą pozycję. Tym razem zagrał do Alana Dzagoeva, który umieścił piłkę w pustej bramce.
Po wznowieniu gry Rosjanie podeszli mocnym pressingiem. Po odebraniu piłki Tosic zagrał do Dzagoeva, który był niezwykle aktywny w końcówce pierwszej połowy. Alan potężnie kropnął z okolic 30 metra. Wszyscy widzieli już piłkę w bramce. Poza jedną osobą. Handanovic stojący po drugiej stronie bramki nie miał zbyt wiele czasu na reakcję. Słoweniec ponownie wyskoczył jak z procy i w nieprawdopodobny sposób wybronił uderzenie Rosjanina. Kibice, Eksperci i wszyscy ci którzy oglądali to spotkanie do teraz nie mogą zrozumieć jakim cudem bramkarz Interu poleciał za futbolówką tak daleko. Parada była niesamowita. Ale to nie ona zasługiwała na miano najlepszej interwencji. W 42 minucie Handanovic latał w bramce jak szalony. Dwoił się i troił, aby uchronić zespół przed utratą gola. Najpierw z okolicy pola karnego uderzył Tosic. Po odbiciu tego strzału, przelobować golkipera Interu chciał Musa, ale Słoweniec w niesamowicie krótkim czasie wstał i wybił w górę futbolówkę. Do spadającej piłki wyskoczył Dzagoev, a Samir ponownie w niemożliwy sposób odbił piłkę. Nie zdążył nawet wstać, a uderzenie dobijał ponownie Dzagoev. Przy tej sytuacji Handanovic zdołał złapać piłkę w ręce. Jeszcze w doliczonym czasie gry w polu karnym Vidic sfaulował Dzagoeva i arbiter wskazał na wapno. Pojedynek między znakomitym dzisiaj Samirem Handanovicem, a najlepszym w zespole z Moskwy Alanem Dzagoevem. Nawet z jedenastu metrów trudno było dziś pokonać Słoweńskiego bramkarza. Piłka uderzona tuż przy słupku została wybroniona, a dobitka Musy wypiąstkowana poza linię końcową. Dzisiejszego wieczoru Samir Handanovic pokazał jaki czas reakcji powinien mieć bramkarz światowej klasy oraz jak wysoko i daleko powinien skakać. Wybronił on dziesięć strzałów rywali, a trzeba przyznać, że każdy z nich był dość trudny do wyłapania. Niesamowity mecz Słoweńca.
Druga połowa zaczęła się dość szaleńczo. W pierwszej obie ekipy oddały 26 strzałów z czego 15 było celnych. Po przerwie na pierwszy nie trzeba było długo czekać. Dwie minuty po powrocie na boisko Lukas Podolski trafił w poprzeczkę a dobitkę obronił Pomazun. Swoje szanse mieli też Rosjanie. Musa czy Dzagoev próbowali swoich sił, ale znów na drodze stał szkielet bramki albo fantastycznie dysponowany Samir Handanovic. W 51 minucie bramkarz był jednak bez szans i skapitulował po raz drugi. Dzagoev świetnie uderzył z dystansu, Słoweniec rzucił się co prawda do piłki, ale ta była poza jego zasięgiem. Kibice i piłkarze CSKA uwierzyli, że ten mecz można wygrać. W zwycięstwo Rosjan uwierzyli nawet Nerazzurri, którzy w koncertowym stylu spartolili cztery sytuacje. Gorzej być już nie mogło, więc nagle było lepiej. Po emocjonujących piętnastu minutach drugiej części gry (sześć strzałów, cztery celne), Włosi zdołali przeprowadzić skuteczną akcję. Po wznowieniu gry od bramki przez Pomazuna piłkę w środku pola przejął Hernanes. Brazylijczyk błyskawicznie podał prostopadle do Lukasa Podolskiego a ten umieścił piłkę w bramce. Wyrównanie na Vicente Calderon.
Po bramce Inter się przebudził. W 70 minucie w końcu dobra akcja Guarina, który podał do Icardiego. Mauro przeszedł rywala i wystawił piłkę Podolskiemu na szesnasty metr. Niestety Niemiec strzelił w bramkarza. Nadszedł ostatni kwadrans spotkania. Znów do głosu doszli gracze CSKA. I jak zwykle na ich drodze stanął grający kosmiczny mecz Samir Handanovic. Ręce same składały się do oklasków po jego interwencjach. Ale po kolei. W 76 minucie po rzucie rożnym Słoweniec musiał się porządnie wysilić, by uchronić zespół przed stratą kolejnej bramki. Trzy minuty później chyba najładniejsza akcja meczu. Rosjanie błyskawicznie rozegrali piłkę po ziemi od swojego pola karnego do drugiego. Pod szesnastką rywala akcję minimalnie zwolnił Dzagoev, ale w końcu przerzucił piłkę na skrzydło. Rezerwowy Cauna dośrodkował piłkę a z dwóch metrów do bramki nie trafił Musa. Nigeryjczykowi nie można nic zarzucić. Zrobił to co do niego należało, ale nie mógł znaleźć sposobu na Handanovica. Tuż po tej akcji Campagnaro nieudolnie wyprowadził piłkę. Ta trafiła do Dzagoeva. Rosjanin uderzył pomiędzy nogami bramkarza, a ten błyskawicznie się obrócił i wyłapał piłkę zmierzającą do bramki. CSKA nie odpuściło. Arbiter podyktował rzut wolny około 18 metrów przed bramką rywali. 86 minuta, do piłki podeszli Natkho i Dzagoev. Piłkę uderzył Alan. Zrobił to bardzo potężnie nad głową jednego z obrońców. Futbolówka wpadłaby przy zaskoczonym bramkarzu rywali prosto w środek bramki, gdyby nie obrońca. Tym razem to Nemanja Vidic uchronił zespół przed utratą gola.
Spotkanie pomiędzy CSKA Moskwa i Interem Mediolan było niesamowite. Kilkadziesiąt strzałów obu zespołów. Interwencje Samira Handanovica na światowym poziomie. Ten mecz może być najlepszym meczem tego turnieju. Rosjanie byli lepszym zespołem, a to Włosi mieli lepszego bramkarza. Słoweniec bez dwóch zdań zasługuje na najwyższą notę. Jeśli podczas tego turnieju uda mu się zagrać jeszcze jedno takie spotkanie to kto wie czy w przyszłym sezonie dalej będzie bronił bramki Interu. To może być najlepszy bramkarz UEFA Club European Championship. Roberto Mancii ma nad czym się zastanawiać. Gra obronna wołała o pomstę do nieba. Rosjanie raz po raz łamali defensywę Interu i gdyby nie Handanovic to mogliby stracić kilka bramek więcej.
Tabela Grupy G
(http://vpx.pl/i/2015/06/01/Beztytulu682f4.png)
PS. Czy ktoś czyta tak długie opisy spotkań? Bo nie wiem czy jest sens, aż tyle pisać. Co prawda sprawia mi to przyjemność, ale nie wiem czy przypadkiem was nie zanudzam. :P
-
Jak sprawia Ci to przyjemność to dalej pisz. :)
-
Jak sprawia Ci to przyjemność to dalej pisz. :)
No tak, ale czy na przykład ty czytasz te opisy?
-
Te mecze które mnie interesują to czytam.
-
Jurgi Oteo Gomez - Zapamiętajcie tego chłopaka
(http://i.imgur.com/A1YvdrJ.png)(http://i.imgur.com/lhOnzqc.png)
(http://vpx.pl/i/2015/05/27/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/02/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 48'Iturraspe
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) San Mames Barria - Bilbao
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Jonas Eriksson
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Jurgi Oteo Gomez
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/02/PES20152015-06-0213-04-05-28.th.png) (http://vpx.pl/image/bwKZ)
Athletic Bilbao gra na Klubowych Mistrzostwach Europy dzięki dobremu sezonowi 2011/2012. Właśnie wtedy zagrali w finale Ligi Europy UEFA. Gdyby nie tak dobry wynik, zespołu z Kraju Basków mogłoby dziś zabraknąć w turnieju. Podopieczni Ernesto Valverde wyszli w zrównoważonym ustawieniu 1-4-4-2. W ataku ujrzeliśmy debiutanta. 17-letni Juan Oteo Gomez ku zdziwieniu wszystkich wybiegł na boisko w koszulce z numerem 28. Wychowanek Rojiblancos miał za sobą udany sezon w rezerwach i został włączony do drużyny na mistrzostwa. Nikt jednak nie spodziewał się, że będzie grać w pierwszym składzie. I to jak grać. Nie był to przeciętny występ. Oteo był najlepszym zawodnikiem na boisku. Piłkarze ze Stambułu zostali ustawieni w formacji 1-4-3-3. Z tym, że w środku grał jeden piłkarz, a na boisku pojawiło się trzech napastników. Leczący przeziębienie Wesley Sneijder nie był jeszcze gotowy na pełne 90 minut, więc usiadł na ławce.
Na początku meczu otrzymaliśmy szybkie wyjaśnienie tego, jak miała wyglądać gra Basków. Benat miał być głównym rozgrywającym, na skrzydłach Muniain i Susaeta mieli obsługiwać młodego Jurgi Oteo, Aduriz chyba został doczepiony na siłę, gdyż nie spełniał praktycznie żadnej roli. Los Leones od początku chcieli zaatakować i to często wychodziło całkiem płynnie. Już po czterech minutach Oteo Gomez miał szansę na pokonanie Sinana Bolata, ale uderzył prosto w Turka. Niedługo później próbował Muniain i znowu Oteo. Tym razem z wolnego. Efekt był jednak taki sam, wciąż było 0:0. W osiemnastej minucie pokazał się także Ander Iturraspe, który rozgrywał jednak przeciętny mecz. Pomocnik dograł ze skrzydła prosto do nadbiegającego Jurgi Oteo, ale strzał młokosa zablokował jeden z obrońców Galatasaray. Piłkarze Athletic nie przestawali atakować, wreszcie trochę pracy miał golkiper gości. Najpierw Muniain wyprowadził szybką akcję, podał do Oteo, który w świetnym stylu przedryblował obrońcę Lwów i strzelił bardzo potężnie. Bolat zachował się jednak znakomicie. Kilka chwil później Jurgi zagrywał do Aduriza, a ten uderzył niezbyt precyzyjnie. Sinan miał jednak problemy i wypluł przed siebie futbolówkę. Najmłodszy zawodnik na boisku dobijał, ale prosto w bramkarza.
Athletic mogło zdobyć niejedną bramkę. W grze Basków wszystko szło w dobrym kierunku. Świetnie grała defensywa, bardzo aktywny był Oteo Gomez, skutecznie grał De Marcos, a Benat dominował w środku. Kolejne minuty to kolejna sytuacja Rojiblancos. Znów próbował Jurgi Oteo. Później to Galatasary doszedł do głosu, lecz tylko na chwilę. Zaczęło się od fantastycznej interwencji Mikela San Jose, który w ostatniej chwili powstrzymał groźną akcję gości. Kolejne świetne sytuacje w międzyczasie zmarnowali Sasueta i Oteo, a Galatasaray odpowiedział piękną kontrą zakończoną stratą piłki przez Pandeva, który wywrócił się przed polem karnym. Piłkarze ze Stambułu nie oddali choćby jednego strzału na bramkę Iraizoza w pierwszej części gry. Przed końcem połowy rajd lewą stroną przeprowadził Iker Muniain. Dograł na głowę Jurgi Oteo Gomeza, a ten niski zawodnik wyskoczył wyżej od Felipe Melo. Jego strzał zatrzymał się na górnej siatce bramki. Do przerwy kibice Athletic Bilbao mogli czuć spory zawód. Po świetnej grze ich ulubieńców wciąż było 0:0.
W drugiej połowie Athletic nie zamierzał czekać na ruch Galaty i znów zaatakował. Tym razem skutecznie. Znowu w ofensywie błyszczał 17-latek Oteo. Najlepszy tego wieczoru zawodnik na boisku świetnie zachował się w kontrataku. Po minięciu dwóch rywali zagrał piłkę do Iturraspe, a ten potężną bombą przełamał ręce Tureckiego golkipera. 40 minut przed końcem meczu było wiadomo, że z taką grą Basków i brakiem jakiejkolwiek ofensywy Lwów, to Hiszpanie sięgną po trzy punkty. Piłkarze z Bilbao mieli kilka kolejnych szans. Gola zdobyć próbował choćby rezerwowy Ibai Gomez, ale jemu wejście w mecz wyraźnie sprawiło dużo trudności. Napór gospodarzy trwał, a Turcy próbowali kontrować. Wreszcie Galatasary Stambuł rozpoczął strzelanie. Na boisko wszedł Sneijder i w pierwszym kontakcie zagrał do Buraka Yilmaza. Ten wrzucił piłkę w pole karne, tam akcję zamykał Pandev i oddał pierwszy strzał dla gości. Następne dwa uderzenia to dalekie od ideału niecelne próby Sneijdera. Widać było, że choroba daje się we znaki. Jednak pomimo tego, jego wejście ożywiło grę gości. W 81 minucie pierwszy celny strzał dla Galatasaray oddał Dzemaili. Uderzył z przed pola karnego, ale Iraizoz nie musiał nic robić, aby złapać piłkę. No może poza wyciągnięciem rąk. W ostatnich 10 minutach gra się uspokoiła, Rojiblancos nie atakowali jak byk torreadora, a w obronie grali bardzo pewnie. Jeszcze kilka razy do interwencji był zmuszony Sinan Bolat, ale na dobrą sprawę gospodarze nie mieli już klarownych okazji.
Jurgi Oteo Gomez bardzo zasłużenie został wybrany najlepszym zawodnikiem. Napastnik zresztą przez dziewięćdziesiąt minut pokazywał, co może wnieść do gry drużyny. Inteligencję, porządek, świetne crossy, zmysł napastnika i bardzo mocne uderzenie. Zachowywał się jak rasowy snajper, a przypomnijmy, że to jego pierwsze spotkanie w drużynie Athletic Bilbao. Wcześniej grywał w rezerwach. Każdy kibic był zdziwiony co ten młodzieniec potrafi. Nie spalił się psychicznie i pokazał, że jest kluczową postacią zespołu. Za kilka lat może być najlepszym snajperem na świecie. Miejmy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach znów pokaże wielką klasę. W zespole Galatasaray nie było tak kolorowo i trudno głosić, że Turcy mogą odegrać znaczącą rolę w Hiszpanii. Goście oddali zaledwie cztery strzały z czego tylko jeden był celny. Środkowi obrońcy mają kłopot, żeby zachować koncentrację, co było widać zwłaszcza na początku spotkania. Boczni natomiast miewają momenty, kiedy byle skrzydłowy robi z nich wiatrak, Ofensywa poza Wesleyem Sneijderem praktycznie nie istnieje. Do tego Sinan Bolat, który na przedpolu z kilku prób zaliczył chyba tylko jedną udaną, choć na linii bramkowej było nieco lepiej. Hamza Hamzaoglu ma niewiele czasu do kolejnego spotkania. Jeśli nie przygotuje nic nowego to Turcy będą mogli pakować walizki.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/02/PES20152015-06-0214-17-55-79.th.png) (http://vpx.pl/image/bwKX) (http://vpx.pl/i/2015/06/02/PES20152015-06-0214-18-04-97.th.png) (http://vpx.pl/image/bwKa)
Tabela Grupy D
(http://vpx.pl/i/2015/06/02/Beztytuluab37d.png)
-
Bilbao nie trafiło na, aż tak ciężkiego rywala. Galatasaray ma w swoim zespole dużo graczy emerytalnych, czyli troche ponad 30 lat. W Baskach jest zaś inaczej, ta ekipa posiada wielki wachlarz zawodników różnego pokroju. Zwycięstwo 1:0, ale liczy się, że trzy oczka przypadają Hiszpanom. Zawodnik meczu to Jurgi Oteo Gomez, co może lekko zadziwiać czytelnika.
-
Kolejna Niespodzianka
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 91'Ibrahimovic - 2'Muntari 49'El Shaarawy 77'El Shaarawy
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Mestalla - Walencja
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Carlos Velasco Carballo
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Stephan El Shaarawy
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0218-16-01-57.th.png) (http://vpx.pl/image/bwzL)
Pari Saint-Germain, klub budowany za miliony. Obecny mistrz Francji. Zespół, którego wartość oscyluje w granicach 370 mln Euro. W składzie takie gwiazdy jak Zlatan Ibrahimovic, Edinson Cavani, Thiago Silva czy Javier Pastore. Na przeciwko staje AC Milan. Drużyna dużo bardziej utytułowana, przechodząca obecnie poważny kryzys. Włosi w tabeli Serie A zajęli dopiero 10 pozycję. W rozgrywkach europejskich nie grali. Wartość to około 210 mln. Największe gwiazdy w zespole to El Shaarawy, Menez czy Honda. Na papierze od razu widać, która drużyna powinna wyjść zwycięsko z tego pojedynku. Ale to boisko zweryfikowało wszystko. Po raz kolejny niżej notowana ekipa potrafi ograć europejskiego giganta.
Spotkanie rozpoczęli piłkarze z Mediolanu. Tuż po rozpoczęciu gry pograli piłką w środku pola i ruszyli do ataku. Montolivo pięknym crossem obsłużył Stephana El Shaarawyego. Włoch z Egipskimi korzeniami w prosty sposób ograł Van der Wiela i dograł piłkę do wbiegającego w pole karne Muntariego. Sulley oddał precyzyjny strzał i pokonał Sirigu. Drużyna Milanu zaczęła koncentrować się na spokojnym rozgrywaniu piłki w środku pola. Paryżanie w 7 minucie zagrali pierwsze szybsze i niespodziewane podanie. Pastore zaserwował piłkę w kierunku Cavaniego, a ten uderzył ze skraju pola karnego. Diego Lopez odprowadził piłkę wzrokiem. Strzał był nieudany. Chwilę później Francuz Menez, były gracz PSG, przyjął piłkę na prawym skrzydle, zszedł z nią do środka, gubiąc przy okazji Lucasa Digne i Thiago Silvę, a następnie niskim strzałem przy słupku próbował zaskoczyć Salvatore Sirigu. Nie przyniosło to jednak skutku, gdyż Włoch wyczuł jego intencje. AC Milan ponownie zaczął się angażować w ataki dopiero w okolicach 20 minuty spotkania. Nie wyczekiwał już straty rywala i szybkiego przeniesienia akcji na jego połowę, jak tuż po zdobyciu bramki. Najbliższy zdobycia drugiego gola był bez wątpienia Stephan El Shaarawy, który w jednej akcji dwukrotnie obił piłką poprzeczkę. Czuć było ogromną chęć, aby szybko podwyższyć prowadzenie. Filippo Inzaghi wiedział, że jeśli jego zespół w najbliższym czasie nie wykorzysta którejś z sytuacji to PSG w końcu dobierze się im do skóry.
Tymczasem kolejne okazje stwarzała również drużyna z Paryża. Zlatan Ibrahimovic w dogodnej sytuacji chybił z dwóch metrów. Kilka minut później Szwed próbował w ekwilibrystyczny sposób pokonać Diego Lopeza. Uderzył piłkę przewrotką, ale Hiszpan był na posterunku. Chwilę po tym uderzeniu najlepszą okazję w pierwszej części gry miał Bahebeck. Młody skrzydłowy mając przed sobą bramkarza, a po prawej stronie wbiegającego Cavaniego wybrał wariant minięcia golkipera. Zamiast zagrywać do Edinsona, który włożyłby piłkę do pustej bramki, ten zabawił się z Lopezem i zmarnował tak znakomitą okazję na wyrównanie. Rossoneri atakowali głównie skrzydłami, starając się posłać odpowiednią piłkę na głowę El Shaarawyego lub Meneza. Jedno z takich dośrodkowań, autorstwa Ricardo Montolivo, zostało nieprzepisowo zatrzymane przez Davida Luiza. Brazylijczyk zagrywał piłkę ręką co było bardzo widoczne. Arbiter podyktował rzut karny, który został zmarnowany przez Michaela Essiena. Piłkarz z Ghany uderzył bardzo mocno i bardzo niecelne. Piłka o dobrych kilka metrów poszybowała ponad bramką. Szansa na podwyższenie prowadzenia wlała w mediolańskie serca jeszcze więcej zapału. Il Diavolo grali szybko z kontry co przyniosło jeszcze dwie sytuacje. W 42 minucie Bonaventura dośrodkował w pole karne z czego wyszedł tak zwany centrostrzał. Sirigu miał sporo problemów z dosięgnięciem piłki, ale ostatecznie zażegnał niebezpieczeństwo. W doliczonym czasie El Sharaawy popisał się pięknym zwodem Filp Flap, którym minął dwóch obrońców, a następnie strzelił niecelnie.
Piłkarze obu drużyn po wyjściu z szatni nie zmienili taktyki. Tuż po wznowieniu gry jeden z kontrataków podopiecznych Inzaghiego zakończył się rzutem rożnym. Dośrodkowanie Albertazziego strzałem głową wykończył Stephan El Sahaarawy, wyprowadzając zespół na dwubramkowe prowadzenie. PSG momentalnie przerzuciło się do ataku większą liczbę zawodników, czym zepchnęło Mediolańczyków na własną połowę. Taki ruch jeszcze bardziej zachęcił ich do kontratakowania. Dziesięć minut po trafieniu Faraona, piłkarze z Mediolanu powinni prowadzić przewagą trzech bramek. Świetną, zespołową akcję zepsuł Mattia Destro. Zaraz po jego nieudanym strzale, Bonaventura mógł podwyższyć prowadzenie, ale pogubił się w polu karnym rywali. Do głosu co raz częściej zaczęli dochodzić Paryżanie. Najpierw Ibrahimovic strzałem piętką trafił w słupek. Następnie Lavezzi, który wszedł chwilę wcześniej na boisko, zmusił do świetnej interwencji Diego Lopeza. Kolejne strzały nie zagroziły bramce Milanu. Szansy na bramkę szukali Matuidi, Cavani i Cabaye.
Przez ponad kwadrans Milan został zepchnięty do defensywy. W 74 minucie Stephan El Shaarawy ponownie pociągnął zespół do przodu. Dwa razy próbował pokonać Salvatore Sirigu, ale za każdym razem lepszy był bramkarz PSG. Skrzydłowy z Mediolanu spróbował po raz kolejny. Jak to mawiają do trzech razy stuka. 77 minuta. Destro zagrał z piłkę z okolic połowy boiska. Ta po przebyciu kilkudziesięciu metrów spadła pod nogi Il Faraone. Włoch doskonale przyjął podanie, minął zwodem Thiago Silvę i nie miał problemów z pokonaniem golkipera rywali. Drugi gol El Shaarawyego, a trzeci dla Milanu. Paris Saint-Germain rozłożone na łopatki. Po zdobytym golu Milan próbował ustrzelić kolejne. El Shaarawy polował na hattricka, ale Sirigu był dobrze dysponowany. Swoje szanse mieli także Van Ginkel czy Essien, jednak ich strzały były dalekie od ideału. W doliczonym czasie meczu PSG przeprowadziło ostatnią dobrą akcję. Po podaniu Yohana Cabaye do Zlatana, Szwed przerzucił piłkę nad Diego Lopezem i zdobył honorowego gola. Zespół AC Milan wygrywa z Paris Saint-Germain w bardzo pięknym stylu. Nikt nie przewidziałby takiego rozwoju sytuacji. Jeśli UEFA European Club Championship będą tak wyglądać, to w finale, a nawet w strefie medalowej mogą zagrać zespoły na które nikt nie stawiał. Ten turniej pokazuje, że każdy ma szansę na końcowy triumf.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0218-49-56-71.th.png) (http://vpx.pl/image/bwzK)(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0218-50-00-04.th.png) (http://vpx.pl/image/bwzO)(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0218-50-11-95.th.png) (http://vpx.pl/image/bwzW)(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0218-50-21-88.th.png) (http://vpx.pl/image/bwzk)
Tabela Grupy H
(http://i.imgur.com/BkrFQp3.png)
-
Remis po wyrównanym spotkaniu
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/BeztytuluCopyff491.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/WynikCopye27f4.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 43'Yarmolenko - 56'Campana
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Riazor - La Coruna
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Wolfgang Stark
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Artem Kravets
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0316-17-18-77.th.png) (http://vpx.pl/image/bwuJ)
Ostatni mecz trzeciego dnia UEFA European Club Championship (tak brzmi poprawna nazwa - dop. red.) to pojedynek Dynamo Kijów i FC Porto. Po stronie Ukraińców o sile ofensywnej stanowić mieli kapitan zespołu Yarmolenko oraz Mbokani. W defensywie spokój zapewnić mieli Dragovic czy Veloso. Łukasz Teodorczyk zasiadł na ławce rezerwowych. Podopieczni Julena Lopeteguiego zagrali z Tello i Jacksonem Martinezem w ofensywie. Z tyłu nie zabrakło Alexa Sandro i Danilo. Portugalczycy liczą na awans do 1/4 finału i już od pierwszego spotkania chcieli udowodnić, że ich na to stać. Każdy wynik inny niż ich zwycięstwo traktować można było jako niespodziankę.
Już od samego początku dzisiejszego spotkania na Estadio Riazor widać było iż obie drużyny nie chcą za bardzo się odkryć i narazić na utratę gola. W ekipie z Kijowa do gry ofensywnej nie kwapili się Yarmolenko, Dieumerci Mbokani czy Artem Kravets. Dlatego też to Porto miało pierwszą, może nie stuprocentową, ale na pewno bardzo dobrą okazję. W 5 minucie meczu Jackson Martinez dograł do Brahimiego, a ten nie trafił czysto w piłkę. Chwilę później Christian Tello, mijając czterech rywali, pokazał jak skrzydłowy powinien stwarzać sobie sytuacje, by później dać przykład jak nie powinno się uderzać. Początek bez wątpienia należał do Portugalczyków. Do 12 minuty gra Dynamo nie zazębiała się. Biało-Niebiescy nie potrafili przejąć wyraźnie inicjatywy na boisku. Wtedy do akcji wkroczył Kravets. Po zagraniu Miguela Veloso Ukrainiec ograł Martinsa Indi i stanął oko w oko z Heltonem. Strzał Artema wpadł do siatki jednak bramka nie została uznana. Podczas starcia pomocnika Dynama z Holendrem, ten pierwszy nie przepisowo grał ciałem.
Niemniej jednak to był sygnał do lepszej gry Kijowian. Chwilę później mogliśmy oglądać strzał w niebo Kalitvintseva sprzed szesnastki i w końcu jakąś próbę Andriya Yarmolenki, również niecelną. W 25 minucie swoich sił z rzutu wolnego z w miarę dogodnej pozycji, spróbował Evandro. Strzał Brazylijczyka pofrunął wysoko nad bramką Rybki. Pod koniec pierwszej części gry Ukraińcy mogli nieco odetchnąć z ulgą, bo będący w wybornej ostatnimi czasy formie strzeleckiej Yarmolenko pokonał bramkarza rywali strzałem nożycami. Kravets popisał się świetną asystą, a Andriy zdobył jedną z najpiękniejszych bramek w tym turnieju. Bramka do szatni podłamała zespół FC Porto. Na kolejne 45 minut będą musieli wyjść dużo bardziej zmotywowani.
W pierwszych fragmentach drugiej odsłony Portugalczycy pokazali, że nie zamierzają składać broni. Kijowianie sprawiali wrażenie drużyny, która chce zabić mecz i spokojnie go kontrolować. Niestety takie nastawienie nie mogło przynieść pozytywów. Już 180 sekund po wznowieniu spotkania Smoki miały stuprocentową sytuację. Jackson Martinez przez długie wieczory nie będzie mógł spać spokojnie. Jak to jest możliwe, aby piłkarz będący przed pustą bramką dwukrotnie obił słupek bramki by następnie strzelić niecelnie? Do teraz nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Z czasem FC Porto zaczął robić to, czego nie potrafili w pierwszej części. Grali piłką na połowie Kijowian. To przyniosło oczekiwany efekt, padła wyrównująca bramka. To co kilkadziesiąt minut wcześniej udało się Yarmolence powiodło się również Campani. Hiszpan otrzymawszy podanie od Jacksona Martineza, który swoją drogą zrehabilitował się za koszmarną postawę przed pustą bramką, wykonał przewrotkę po której piłka zatrzymała się w siatce. To było najgorsze co mogło spotkać Dynamo. Stracili bramkę, ale wciąż trzymali w garści punkt.
W 73 minucie na boisku pojawili się Łukasz Teodorczyk i Jermain Lens. Popis formy Polak dał już 120 sekund po zmianie, kiedy to oddał świetny strzał z jedenastu metrów. Zagranie Yarmolenki było perfekcyjne, strzał Łukasza również, ale jeszcze lepsza była interwencja Heltona. FC Porto ani myślało o przeprowadzeniu jakiejś zabójczej akcji. Nastawiona wyraźnie na minimalizm i obronę wyniku drużyna Smoków starała się szanować piłkę, nawet w sytuacjach, w których wyraźnie można było jednym podaniem oszukać całą ekipę Kijowian. To mogło zgubić 3 zespół w Portugalii. Mistrzowie Ukrainy zaczęli kolekcjonować rzuty rożne. I to właśnie po jednym z nich, bitym dokładnie w 85 minucie przez Buyalskiego, bramkę dającą prowadzenie mógł strzałem głową zdobyć Łukasz Teodorczyk. Trudno w zasadzie jakoś sensownie określić co przy tej sytuacji robili obrońcy z Portugalii. Chyba najłatwiej określić to stwierdzeniem, że wyszli sobie w tym momencie na kawę. Polak był w polu karnym osamotniony, ale sytuacji nie wykorzystał. W kolejnych dwóch okazjach ponownie defensorzy Porto byli nieobecni, a Łukasz oddał dwa groźne strzały z którymi poradził sobie Helton. Jak łatwo się domyślić, podopiecznych Lopeteguiego nie było już stać na cokolwiek. Rolę napastnika w końcówce przejął Bruno Martins Indi, co samo w sobie nie świadczy o nich najlepiej. W ostatnich sekundach byliśmy jeszcze świadkami kilku desperackich wrzutek w pole karne graczy z Kijowa, ale wynik nie uległ zmianie.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0316-41-11-23.th.png) (http://vpx.pl/image/bwu2)(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0316-41-55-63.th.png) (http://vpx.pl/image/bwuj)(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0316-42-07-07.th.png) (http://vpx.pl/image/bwum)(http://vpx.pl/i/2015/06/03/PES20152015-06-0316-42-11-69.th.png) (http://vpx.pl/image/bwuD)
Tabela Grupy F
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/Beztytulu0d4ae.png)
-
Bayer lepszy od Atletico
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 75'Jimenez - 12'Kruse 55'Kiessling
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Vicente Calderon - Madryt
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Damir Skomina
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Kyriakos Papadopoulos
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0511-46-30-19.th.png) (http://vpx.pl/image/b6Az)
Kolejny dzień Klubowych Mistrzostw Europy otworzyły dwa mecze. Na Vicente Calderon Atletico Madryt grało z Bayerem Leverkusen. Diego Simeone na konferencji prasowej powiedział, że gra o godzinie 17 nie jest najlepsza. W Madrycie świeciło słońce i było dość gorąco. W składzie gospodarzy od pierwszych minut zagrał Fernando Torres. W bramce spore zaskoczenie. Oblaka zastąpił Moya. Drużyna z Niemiec wyszła w ustawieniu 4-3-3. Nastewienie Bayeru było dość mocno ofensywne. Dziwiła obecność na skrzydle Robbiego Kruse.
Los Colchoneros od początku spotkania rzucili się do gardeł rywali. Już w 18 sekundzie Mandzukic zmarnował doskonałą sytuację nie trafiając w bramkę. Chwilę potem Koke uderzał z rzutu wolnego, lecz trafił w słupek. Nie minęło 180 sekund, a Fernando Torres w sytuacji sam na sam z Leno uderzył prosto w niego. Atletico od początku dominowało na boisku. Jednak w 12 minucie to Bayer Leverkusen wyszedł na prowadzenie za sprawą Kruse, który wykorzystał kontratak zapoczątkowany pod własnym polem karnym. W tej strefie boiska piłkę Tiago zabrał Gonzalo Castro, podał do Bendera, ten do Kiesslinga, a Niemiec wypuścił w bój Robbiego. Australijczyk wpadając w szesnastkę Atleti, zamarkował jeszcze podanie do Heung-Mina i umieścił piłkę w siatce uderzając w długi róg bramki Miguela Angela Moyi między nogami Joao Mirandy. Dalsza część pierwszej połowy pozornie przebiegała pod dyktando Bayeru Leverkusen, który prowadził grę, próbował kreować kolejne akcje, ale nie potrafił stworzyć kolejnych dogodnych sytuacji. Co prawda Kiessling dwa razy zmusił do wysiłku bramkarza gospodarzy, ale to i tak nie było zagrożenie bramki.
Madrytczycy wyczekiwali na błędy rywala kontratakując, a gdy nadarzała się ku temu okazja, prowadząc ataki pozycyjne. W końcu udało im się rozmontować niemiecką obronę. Kilkanaście podań w środku pola, następnie zagranie do Koke, który wrzucił na głowę Mandzukica, a ten, szarpany przez Papadopoulosa upadł na murawę. Damir Skomina nie użył gwizdka choć w ewidentnej sytuacji faulowali goście. Dziwne było dlaczego arbiter nie odgwizdał faulu, choć stał cztery metry od miejsca zaistniałej sytuacji. Po raz kolejny na UEFA European Club Championship sędzia myli się w bardzo ważnej sytuacji. Po meczu Michel Platini goszczący na stadionie powiedział, że uważnie przygląda się pracy sędziów i jeśli sytuacja się nie zmieni to niektórzy z nich mogą stracić w oczach UEFY. Najgroźniejszą sytuację Atletico stworzyło sobie w 41 minucie, kiedy to szereg nieporozumień w drużynie Bayeru mógł wykorzystać Gabi, ale Hiszpan nie trafił nawet w światło bramki.
W pierwszym kwadransie drugiej części gry piłkarze z Niemiec mogli strzelić kilka goli. Dwie pierwsze szanse miał Stefan Kiessling, lecz za każdym razem lepszy był Moya. Później uderzał Kruse, a piłka wylądowała na trybunach. Za trzecim uderzeniem Kiesslinga, piłka wylądowała w siatce. W 55 minucie Lars Bender jednym podaniem przeszył całą obronę gospodarzy, a Stefan nie miał problemów, aby pokonać bramkarza Los Colchoneros. Chwilę po zdobytym golu szansę mieli Atleti, ale Koke pomylił się z 25 metrów. Od tego momentu goście bronili wyniku, a na boisku było widać tylko piłkarzy z Madrytu. W 67 minucie piłka wpadła do siatki Bayeru, ale arbiter, Damir Skomina, nie uznał tego trafienia. Jego zdaniem Fernando Torres faulował rywala w pojedynku powietrznym. Trzeba powiedzieć, ze była to kolejna błędna decyzja sędziego. Na kwadrans przed końcem meczu rzut rożny dla Atletico na bramkę zamienił rezerwowy Jimenez, który wykorzystał dośrodkowanie Tiago. Diego Simeone miał nosa wprowadzając Raula na boisko.
Gospodarze zwietrzyli szansę na wyrównanie i ponownie zaatakowali bramkę Leverkusen. Ostateczny cios w tym pojedynku mógł wyprowadzić Fernando Torres, który dostał podanie jeszcze na swojej połowie od Diego Godina i obiegł Tina Jedvaja wypuszczając sobie piłkę obok obrońcy Aptekarzy. Skrzydłowy Atleti popędził wzdłuż linii bocznej i posłał piłkę między nogami bramkarza. Futbolówka o kilka centymetrów minęła bramkę. El Nino ponownie pokazał, że po opuszczeniu Liverpoolu nadal jest bez formy. W ciągu czterech lat gry w The Reds strzelił 65 goli w 102 spotkaniach. Przez kolejne lata zagrał ponad 140 spotkań w barwach trzech klubów. Do siatki trafił zaledwie 24 razy. Ten turniej miał być dla niego przebudzeniem, ale jeśli dalej będzie tak grać to niedługo może grać w dużo gorszym zespole. Bayer Leverkusen pokonał Atletico Madryt. Drużyna Diego Simeone musi grać o wiele lepiej jeśli nie chce za wcześnie zakończyć mistrzostw. Bayer Leverkusen nie będzie już przez nikogo lekceważony. W obecnej sytuacji ma spore szanse na wyjście z grupy.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0512-19-04-01.th.png) (http://vpx.pl/image/b6Ah)(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0512-19-07-17.th.png) (http://vpx.pl/image/b6A5)(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0512-19-17-89.th.png) (http://vpx.pl/image/b6AC)(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0512-19-21-95.th.png) (http://vpx.pl/image/b6At)
Tabela Grupy G
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/Beztytulu.png)
-
Wygrali oddając zaledwie dwa strzały
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/BeztytuluCopyafb98.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/WynikCopy4b7fc.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 68'Gashi
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Mestalla - Walencja
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Massimo Busacca
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Shkelzen Gashi
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0512-23-00-09.th.png) (http://vpx.pl/image/b6Su)
Mecz pomiędzy FC Basel a Lazio Rzym mógł nieść dla jednej z ekip bardzo wymierną korzyść. Swoje pierwsze spotkanie przegrało PSG, a więc można już od początku zmagań grupowych prześcignąć jednego z najgroźniejszych rywali. W tej grupie wszyscy skazywali na porażkę oba zespoły. Tymczasem FC Basel pokazało jak skutecznie grać w obronie i wyprowadzić jeden zabójczy cios, który rozłoży na łopatki przeciwnika.
Przez całą pierwszą połowę spotkania Lazio Rzym przeważało i starało się, choć z nie najlepszym skutkiem, bombardować bramkę rywali. Brakowało skuteczności, celności, ostatniego podania. Impas został wreszcie przełamany trochę po dwudziestej minucie meczu. Dobrze spisujący się od początku meczu Candreva, posłał świetną piłkę do Miroslava Klose, a ten wypracowawszy sobie pozycję, oddał kąśliwe uderzenie na bramkę, które zdołał wybronić Tomas Vaclik. Trzy minuty później Biglia dwa razy w jednej sytuacji obił poprzeczkę bramki. Tuż po nim piłkę kilkanaście metrów obok bramki posłał Mauri. Do końca pierwsza połowa przebiegała w podobny sposób, acz bez kolejnego przełamania. Ważniejsze od samej gry wydaje się jednak to co stało się w 39 minucie. Bardzo brutalny wślizg w nogi rywala wykonał Walter Samuel, a arbiter nie dopatrzył się przewinienia. Poszkodowany Senad Lulic kilka minut przebywał poza boiskiem po czym wrócił na plac gry. Oczywiście sędzia miał rację nie dyktując rzutu wolego gdyż był to jednak czysty wślizg. Bośniak ucierpiał i przez drugą część gry biegał z urazem.
W drugiej połowie to właśnie skrzydłowy Lazio Rzym przeprowadził bodaj najpiękniejszą akcję całego spotkania. Senad zabrał się z piłką na połowie rywali, minął trzech z nich i wystawił piłkę do Miroslava Klose. Niemiec stojąc kilka metrów od bramki przestrzelił. Jeśli po takim uderzeniu w sytuacji sam na sam z bramkarzem pudłuje, to nie można się dziwić, że parę minut później strzał z okolic pola karnego leci wysoko ponad bramką. Stary Miro nie zapomniał jak zdobywać bramki. W 62 minucie wykorzystał podanie Mauriego i strzelił do bramki FC Basel. Niemiec był jednak na pozycji spalonej. Sześć minut później gracze ze Szwajcarii przeprowadzili jedyny wypad pod bramkę Rzymian. Rzut rożny dla Lazio wykonywał Lucas Biglia. Piłkę wybił Samuel i zaczął się kontratak Szwajcarów. Xhaka zagrał do Freia, a ten szybko przerzucił futbolówkę do Marco Strellera. Napastnik uderzył w kierunku bramki Marchettiego. Strzał został zablokowany, a do piłki doskoczył Albańczyk Gashi, którego strzał zatrzymał się w bramce. Wystarczyła jedna akcja przez całe spotkanie, aby zdobyć gola. Po wyjściu na prowadzenie nie zmieniło się zbyt wiele. Do końca meczu obraz gry rysował się podobnie. FC Basel zaciekle się broniło, a Lazio próbowało, ale niewiele z tego wychodziło. Wielokrotnie Klose uderzał w bardzo podobny sposób, mocno, nisko, w krótki róg. Wielokrotnie Tomas Vaclik bronił te strzały bez najmniejszych problemów.
Szwajcarzy dokonali niesamowitej rzeczy. Oddali dwa strzały po jedynej akcji w meczu. To jednak wystarczyło do zdobycia trzech punktów. Podopieczni Stefano Pioliego muszą zmienić sposób gry w kolejnych spotkaniach. Nie mogą być tak nieskuteczni w ofensywie. Powinni również lepiej zachowywać się w defensywie. Jedna jedyna akcja rywali nie może doprowadzić do utraty bramki.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0513-01-51-55.th.png) (http://vpx.pl/image/b6Sv)(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0513-01-54-89.th.png) (http://vpx.pl/image/b6Sw)(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0513-02-08-03.th.png) (http://vpx.pl/image/b6S6)(http://vpx.pl/i/2015/06/05/PES20152015-06-0513-02-11-96.th.png) (http://vpx.pl/image/b6SE)
Tabela Grupy H
(http://vpx.pl/i/2015/06/05/Beztytulufc95c.png)
-
Nie rozumiem:
Bardzo brutalny wślizg w nogi rywala wykonał Walter Samuel, a arbiter nie dopatrzył się przewinienia.
Oczywiście sędzia miał rację nie dyktując rzutu wolego gdyż był to jednak czysty wślizg.
:D
-
Trochę zagmatwałem :P . Chodziło o to, że był to brutalny wślizg. Wydawało się, że w nogi rywala, ale jednak trafił w piłkę. Sorki za błąd :(
-
Chelsea zgarnia trzy punkty
(http://vpx.pl/i/2015/06/06/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/2YH0KBi.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 2'Willian 39'Matic - 54'Kishna
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Ramon Sanchez Pizjuan - Sewilla
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Pedro Proenca
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Diego Costa
Składy
(http://i.imgur.com/00qEUzht.png) (http://imgur.com/00qEUzh)
Ostatnie spotkanie pierwszej kolejki Klubowych Mistrzostw Europy to mecz Grupy E. Chelsea Londyn mierzyła się z Ajaxem Amsterdam. Nikt nie wierzył w inny wynik jak zwycięstwo Londyńczyków. W ich składzie nie zabrakło największych gwiazd, choć kilku zawodników zaskoczyło ekspertów znajdując się w podstawowej jedenastce. W bramce Petr Cech, lewa obrona Nathan Ake czy Juan Cuadrado na skrzydle. W zespole z Amsterdamu na szpicy zagrał Arkadiusz Milik co dla Polskich kibiców było dodatkowym smaczkiem.
Amsterdamczycy słabo zaczęli ten mecz. Rywal łatwo przedostawał się środkiem, nie miał problemów ze znalezieniem miejsca na skrzydłach i posłaniem dośrodkowania w okolice pola karnego Ajaxu. Drużyna Jose Mourinho utrzymywała się długo przy piłce i wielokrotnie przedzierała się pod bramkę Holendrów. Śmiało można nawet rzec, że Niebiescy mieli pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Już w drugiej minucie Ramires zagrał prostopadłą piłkę do Williana, a ten plasowanym strzałem w długi róg pokonał Jaspera Cillessena. W czternastej minucie powinno być już 2:0. Po wrzutce z prawej strony i zgraniu piłki przez Diego Coste piłka trafiła w rękę Moisandera, a Pedro Proenca podyktował rzut karny. Eden Hazard miał naprzeciwko siebie bramkarza Ajaxu. Uderzył techniczne, a Holender wybronił ten strzał do boku. Dobitka Cuadrado trafiła w boczną siatkę. Po pierwszym, dość obfitym w strzały, kwadransie The Blues zyskali jeszcze więcej pewności siebie, grali spokojniej i rozsądniej, szanowali piłkę i nie pozwalali sobie na głupie straty. Podopieczni Franka De Boera natomiast grali agresywnie w odbiorze oraz dopuścili się kilku niepotrzebnych strat środku pola. Chelsea co raz częściej dochodziła do głosu.
Dwanaście minut po pierwszym trafieniu Londyńczycy stworzyli sobie kolejną świetną szansę na zdobycie gola. Eden Hazard mijał kolejnych rywali jak tyczki, aż do momentu w którym Veltman zatrzymał go faulem. Piłka została ustawiona 23 metry przed bramką Jaspera Cillessena. Do futbolówki ustawili się Ramires, Willian i poszkodowany Hazard. Mocne uderzenie w kierunku bramki oddał Brazyliczyk, ale Holenderski bramkarz wykazał się wspaniałym refleksem. Im bliżej było do przerwy, tym chętniej atakowała drużyna Ajaxu. W kilka minut potrafili oddać pięć strzałów, z czego trzy autorstwa Arka Milika. Polak nie był w wysokiej dyspozycji, gdyż za każdym razem uderzał niezbyt dokładnie. W ostatniej dogodnej akcji pierwszej części meczu Chelsea wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Najpierw uderzał Hazard, ale świetnie wybronił to golkiper, przy dobitce Diego Costy również sobie poradził w znakomitym stylu. Dopiero Nemanja Matic strzelając zza szesnastki zdołał go pokonać. Do przerwy 2:0 dla The Blues.
Podopiecznych Jose Mourinho w drugiej połowie szybko spotkał zimny prysznic. Najpierw strzał Lasse Schone minimalnie minął słupek bramki Petra Cecha. Chwilę później Arkadiusz Milik uderzył w poprzeczkę bramki. W 54 minucie Niebiescy nie mieli tyle szczęścia. Ajax przeprowadził ładną akcję lewą stroną, trochę pogubił się Branislav Ivanovic, Johnowi Terremu zabrakło zdecydowania, a Ricardo Kishna oddał bardzo mocny strzał. Na linii uderzenia stał Ramires, piłka zdążyła się od niego odbić i wpadła do bramki nad zupełnie zaskoczonym bramkarzem. Holendrzy po wyrównaniu stanu meczu grali nieco spokojniej i wtedy do gry znów weszli The Blues. Już po dwóch minutach od trafienia na 1:2 mogli objąć prowadzenie. Diego Costa wykorzystał gapiostwo rywala, który w przedziwny sposób wykonał stały fragment gry, a Eden Hazard znalazł się w sytuacji sam na sam z Cillessenem. Holender po raz kolejny pokazał, że jest świetnym golkiperem broniąc oba strzały Belga. Bez Jaspera w bramce, Ajax mógłby w tym spotkaniu tylko pomarzyć o dobrym rezultacie.
W 67 minucie spotkania Ajax stworzył sobie najlepszą okazję do wyrównania w tym spotkaniu. Arkadiusz Milik przelobował Petra Cecha, a piłkę z linii bramkowej wybił John Terry. Chwilę później Serrero uderzył prosto w okienko bramki, a Czeski bramkarz pofrunął tak, że zdołał wypiąstkować uderzenie. Pod koniec spotkania na boisku pojawili się Andersen i Sightorsson. Islandczyk zaraz po wejściu spudłował z sześciu metrów. Ajax do końca meczu został zepchnięty do defensywy. W ostatnich 10 minutach gry Chelsea Londyn próbowała zdobyć kolejne gole. Z większością strzałów radził sobie świetnie dysponowany Jasper Cillessen, który dwoił się i troił między słupkami. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Chelsea Londyn pokonała Ajax Amsterdam, choć spotkanie mogło różnie się skończyć. The Blues postawili pierwszy krok w drodze po triumf w UEFA European Club Championship.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/06/PES20152015-06-0513-58-02-11.th.png) (http://vpx.pl/image/b6BG)(http://vpx.pl/i/2015/06/06/PES20152015-06-0513-58-05-61.th.png) (http://vpx.pl/image/b6BN)(http://vpx.pl/i/2015/06/06/PES20152015-06-0513-58-15-87.th.png) (http://vpx.pl/image/b6BR)(http://vpx.pl/i/2015/06/06/PES20152015-06-0513-58-20-30.th.png) (http://vpx.pl/image/b6BV)
Tabela Grupy E
(http://i.imgur.com/X8V84MR.png)
-
Holendrzy po wyrównaniu stanu meczu
Nie mogli wyrównać, bo strzelili kontaktową na 2-1 ;)
Już po dwóch minutach od trafienia na 1:2 mogli objąć prowadzenie.
Nie mogli objąć prowadzenia, bo właśnie prowadzili 2-1 ;)
Chodziło o to, że był to brutalny wślizg. Wydawało się, że w nogi rywala, ale jednak trafił w piłkę. Sorki za błąd :(
Brutalny wślizg raczej nie może być w piłkę, ale rozumiem o co Ci chodziło :)
Bardzo fajnie opisujesz mecze. Na prawdę duży pomysł. W jednym opisie naliczyłem się aż 30 linijek
-
Dzięki za wyłapanie błędów. Postaram się je wyeliminować następnym razem. W niektórych opisach było 60-70 linijek ;D . Przejrzyj sobie
-
Najwięcej - 35 - w opisie CSKA - Inter, ale 60-70, to chyba raczej nie
-
Jedenastka Kolejki
(http://vpx.pl/i/2015/06/06/JedenastkaCopy11960.png)
Tabela Strzelców
2 Gole
Gareth Bale Nikola Kalinic Alan Dzagoev El Shaarawy
(http://vpx.pl/i/2015/06/06/Bale.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/06/Kalinic.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/06/Dzagoev.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/06/ElShaarawy.png)
Tabela Asystentów
2 Asysty
Karim Benzema Nikola Kalinic Alexis Sanchez
(http://vpx.pl/i/2015/06/06/Benzema.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/06/Kalinic.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/06/Alexis.png)
Tabela Kanadyjska
4 Punkty
Nikola Kalinic
(http://vpx.pl/i/2015/06/06/Kalinic.png)
3 Punkty
Karim Benzema Stephan El Shaarawy
(http://vpx.pl/i/2015/06/06/Benzema.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/06/ElShaarawy.png)
-
Braga wyrwała jeden punkt
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 7'Giroud 27'Welbeck - 66'Eder 78'Martins
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Camp Nou - Barcelona
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Kyros Vasaras
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Daniel Welbeck
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0811-51-25-48.th.png) (http://vpx.pl/image/b6wM)
Poniedziałek 8 czerwca 2015 godzina 19:30. W Sewilli Chelsea gra z Ajaxem w ostatnim meczu pierwszej kolejki, a w Barcelonie rusza już druga seria zmagań. Naprzeciw siebie stają drużyny Arsenalu Londyn i Sportingu Braga. Ci pierwsi kroczą po drugie zwycięstwo w Klubowych Mistrzostwach Europy. Ci drudzy rozpoczynają zmagania w turnieju. Arsenal nie miał zbyt dużo czasu na odpoczynek. Turniej rozgrywany jest w zabójczym tempie. W sobotę mierzyli się w pierwszym spotkaniu by po dniu przerwy rozgrywać kolejne. Podopieczni Arsena Wengera zagrali ustawieniem 4-3-3. Nie zabrakło strzelca bramki z Barceloną Daniela Welbecka, czy jednego z bohaterów tamtego spotkania Alexisa Sancheza. W środku pola zagrał Krystian Bielik, co powinno być dla niego powodem do dumy. Portugalczycy liczyli na skuteczność Edera i dobrą postawę w bramce Kritsyuka.
Obie drużyny dobrze rozpoczęły pierwszą połowę. Już w 7 minucie Olivier Giroud po podaniu Daniela Welbecka trafił z bliskiej odległości do bramki. Świetne zagranie Anglika pomiędzy dwójką obrońców Bragi przyniosło bramkę. Piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego już w 14 minucie mogli wyrównać. A to wszystko mogło mieć miejsce za sprawą Alana, który wykorzystał świetną akcję Fabio Martinsa, ale zatrzymał go Ospina. Dwie minuty później Eder uderzył w poprzeczkę, a dobitka Martinsa została zatrzymana przez bramkarza. Po tej akcji do ataku ruszyli Kanonierzy. Krystian Bielik był mocno aktywny w środku pola. W 21 minucie uderzył z okolicy 30 metrów, ale Kritsyuk stał na posterunku. Następnie Polak mógł zaliczyć asystę gdyby Olivier Giroud wykorzystał jego znakomite podanie. Gracze z Portugalii wciąż szukali szansy na kontratak. Kiedy ta się nadarzyła to nic z niej nie wyszło gdyż Alan pogubił się na skrzydle.
Po okresie równowagi przyszła kolejna bramka. W 27 minucie Kierran Gibbs przerzucił piłkę do Krystiana Bielika, Polak podał prostopadle do Alexisa na bok pola karnego, Chilijczyk zwiódł rywala i wrzucił wysoką piłkę, którą wybili obrońcy z Portugalii. Do futbolówki dopadł Danny Welbeck i zdobył drugiego gola dla Kanonierów. Kolejne trafienie mogło paść minutę później, kiedy Giroud przedłużył głową wrzutkę Alexisa Sancheza, a obok bramki uderzył ją Welbeck. Po tym golu Welbeck mógł ustrzelić hattricka. Najpierw uderzał głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jacka Wilshera. Chwilę potem Anglik w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę. Drużyna z Bragi trafiła w doliczonym czasie gry, jednak Eder faulował w walce o piłkę Pera Mertesackera. Największym pozasportowym wydarzeniem tej połowy było starcie Koscielnego z Alanem. Obaj zawodnicy zderzyli się głowami. Francuski obrońca szybko wrócił do gry, a Skrzydłowy rywali musiał opuścić boisko z powodu zbyt silnego krwotoku i wrócił na nie dopiero po kilku minutach.
Drugą połowę lepiej otworzyli Portugalczycy, którzy stworzyli kilka solidnych akcji. Tuż po wznowieniu gry Eder miał dwie okazje do zdobycia gola, ale w obu lepszy był Ospina. W 53 minucie strzał z dystansu Luiza Carlosa nie stanowił dla golkipera Arsenalu żadnego problemu. Kanonierzy uspokoili sytuację dopiero po około 10 minutach. Londyńczycy zaczęli tworzyć zalążki groźnych akcji, ale nie potrafili zakończyć akcji uderzeniami. Pomimo rysującej się przewagi The Gunners, to Braga w 66 minucie w końcu doprowadziła do solidnego strzału. Fabio Martins kropnął ze skraju szesnastki, a Ospina wybił piłkę pod nogi Edera. Portugalczyk nie omieszkał skorzystać z tej okazji i wpakował piłkę do siatki. Po tej bramce zaczął się bieg po gola wyrównującego. Już trzy minuty po kontaktowym trafieniu rezerwowy Pedro Tiba zmarnował dogodną sytuację strzelając prosto w bramkarza, a dobitka Pardo przeszła obok słupka. Następnie Eder próbował drugi raz trafić do siatki, lecz bez skutku.
Po tej akcji swoją szansę mieli Kanonierzy. Rezerwowy Mesut Ozil posłał świetną piłkę do Welbecka, a ten uderzył ponad bramką. W 78 minucie spotkania Portugalczycy zdołali wyrównać. Mauro ograł rywala na prawej stronie i posłał piłkę na długi słupek, gdzie Eder po uderzeniu głową przelobował bramkarza. David Ospina zdołał sięgnąć futbolówkę, ale nie miał szans zatrzymać dobijającego Fabio Martinsa. Dość szczęśliwie Sporting Braga zdobywa drugiego gola. Kilka minut po tym zdarzeniu łokciem trafiony został Lauren Koscielny, ale Francuz, podobnie jak w pierwszej połowie, znowu szybko się pozbierał. Kiedy wydawało się, że Arsenal nie zdoła już przeprowadzić żadnej akcji, Kanonierzy przeszli szybko lewą flanką, a do siatki trafił Mesut Ozil po ładnej kombinacji Welbecka i wprowadzonego Santiego Cazorli. Kyros Vasaras gola nie uznał, gdyż uznał że był spalony. Trzeba powiedzieć, że arbiter nie powinien odgwizdać pozycji spalonej. Mesut Ozil co prawda był o czubek buta przed obrońcami rywali, ale w takich sytuacjach powinno puścić się akcję zgodnie z duchem gry. Przez następne minuty Braga wściekle szukała zwycięskiego gola. Arsenal w kilku sytuacjach miał spore szczęście. W 88 minucie spotkanie mogli zamknąć Welbeck i Giroud, ale najpierw główkę Anglika obronił bramkarz, a przewrotka Francuza przeszła obok słupka.
Wygrana pozwoliłaby Kanonierom czuć się pewnie i być bardzo blisko awansu do drugiej fazy Klubowych Mistrzostw Europy. Tymczasem remis stawia ich w nieco trudniejszej sytuacji. Muszą wygrać co najmniej jedno spotkanie w swojej grupie, a to może być trudne jeśli będą grać tak jak dziś. Arsene Wenger musi zmobilizować zespół by grał tak jak z FC Barceloną. Z drugiej strony ciężko jest zachować świeżość gdy gra się po zaledwie jednym dniu przerwy, a rywal gra pierwsze spotkanie w turnieju. Na słowa uznania zasługuje Krystian Bielik, który był dzisiaj ważnym ogniwem Arsenalu.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0812-28-27-62.th.png) (http://vpx.pl/image/b664)(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0812-28-35-02.th.png) (http://vpx.pl/image/b66A)(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0812-28-49-61.th.png) (http://vpx.pl/image/b66S)(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0812-29-01-66.th.png) (http://vpx.pl/image/b66T)
Tabela Grupy C
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/Beztytuluf97b6.png)
-
Fiorentina wygrywa dzięki Rossiemu
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/BeztytuluCopy3d8d6.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/WynikCopy70c9f.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 23'Grenier 91'Yattara - 25'Rossi 45'Rossi 79'Gilardino
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio El Madrigal - Villareal
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Frank De Bleeckere
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Giuseppe Rossi
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0812-37-22-22.th.png) (http://vpx.pl/image/b6PX)
Grupa B rozgrywki w drugiej serii spotkań rozpoczęła od pojedynku Olympique Lyon i Fiorentiny. Dla Włochów mogło to być spotkanie o być albo nie być w drugiej fazie turnieju. Olympique Lyon musiał potwierdzić swoją dobrą dyspozycję w kolejnym meczu. Piłkarze z Florencji tym razem wyszli w ataku z Giuseppe Rossim, który zastąpił Mario Gomeza. W obronie Vincenzo Montella ponownie postawił na trzech graczy. Francuzi straszyli Alexandre Lacazette obok którego nie było tym razem Yattary, a pojawił się Benzia.
W pierwszej połowie obie ekipy rozgrywały bardzo dobry mecz. W pierwszych fragmentach Lyon dobrze naciskał Gigliati, kiedy ci próbowali wyprowadzać piłkę i nie dawał miejsca na rozwinięcie skrzydeł Salahowi czy Vargasowi. Najwięcej do powiedzenia miał Lacazette, który kończył większość ataków Les Gones. W 8 minucie po podaniu Malbranque napastnikowi zabrakło zimnej krwi w starciu z Lupatellim. Chwilę później uderzył potężnie zza szesnastki, ale golkiper Violi odbił piłkę do boku. Trzecia okazja nadarzyła się po kwadransie gry. Tym razem strzał Francuza poleciał ponad bramką, muskając poprzeczkę. Włosi wyprowadzili pierwszą świetną akcję dopiero w 19 minucie. Skrzydłowy Mohamed Salah bez problemów poradził sobie z Mvuembą i Bisevacem, uderzył przy krótkim słupku między nogami Ferriego, a Anthony Lopes wykazał się refleksem i obronił strzał Egipcjanina. Les Olympiens szybciutko odpowiedzieli. Clement Grenier, jeden z najlepszych graczy na boisku, podał do Lacazette, ten szukał w polu karnym partnerów, ale piłka, wybita przez obrońców trafiła na przedpole. Tam czyhał na nią rozpoczynający akcję Grenier i bardzo mocnym uderzeniem dał prowadzenie w tym spotkaniu.
Francuzi nie poszli za ciosem. Po zdobyciu gola przycichli a do głosu doszli podopieczni Montelli. Bohaterem bramkowej akcji był Giuseppe Rossi, który rozegrał dwójkową akcję z Diamantim po czym stanął oko w oko z bramkarzem i zdobył wyrównującą bramkę. Pierwsza połowa była szalona. Wyglądało to tak, jakby obie drużyny umówiły się na taktykę cios za cios, żeby przyciągnąć kibiców przed telewizory. O to starał się między innymi Giuseppe Rossi, strzelec pierwszego i drugiego gola dla Fiorentiny. Włoch w 45 minucie zgasił świetną piłkę posłaną górą przez Lazzariego, zwiódł Lopesa i kopnął piłkę w kierunku pustej bramki. Frank De Bleecekere doliczył aż 5 minut do pierwszej części gry, lecz przed przerwą oba zespoły miały już chyba dosyć niesłychanego tempa, przynajmniej w kwestii strzelania bramek. Jednak OL mieli jeszcze jedną świetną okazję na gola. Po składnej akcji Fofany i Greniera piłka trafiła do Lacazette, któremu przy strzale nie dopisało szczęście. Futbolówka trafiła w słupek, przeleciała po linii bramkowej i odbiła się od drugiego słupka. Tym samym do przerwy Viola prowadziła z Les Gones 2:1.
Wydawało się, że w przerwie Hubert Fournier ma jedno zadanie. Musiał on przekazać swoim zawodnikom następujące słowa: „Uspokójcie to, bo będą nas naciskać do usranej śmierci”. Francuz może przekazał to zespołowi, ale piłkarze chyba nie posłuchali. Druga część meczu miała dwóch bohaterów, a byli nimi Mohamed Salah i wprowadzony w 65 minucie Alberto Gilardino. Włosi całą drugą połowę w większości spędzili na połowie Olympique Lyon. Francuzi mieli co prawda swoje okazje, ale nie były one zbyt groźne. Gra Les Gones wciąż musiała być oceniana tak samo. Przy czym powiedzieć o niej niezbyt pozytywna to powiedzieć za mało. Fiorentina naciskała, naciskała, naciskała, aż w końcu dopięła swego. Najpierw jednak w 53 minucie Salah spudłował z rzutu wolnego na 19 metrze. Później to on minął trzech rywali i dograł do Rossiego, który przestrzelił z bliskiej odległości. W 79 minucie Salah zagrał piłkę na nos do Alberto Gilardino, a ten w sytuacji podbramkowej nie pomylił się. Anthony Lopes nie miał najmniejszych szans w starciu z Włochem.
Trudno zarzucić Lyonowi brak ambicji czy motywacji. Trudno jednak zrozumieć, w jak łatwy sposób raz za razem dawali się ogrywać Jallet czy Bisevac, którzy pewnie w statystykach przebiegniętych kilometrów wypadliby co najmniej dobrze. Salah, Rossi czy rezerwowy Alberto Gilardino sprawili im wielkie problemy. W drugiej linii także brakowało jakości. Jednak w samej końcówce emocje były niesamowite. W 88 minucie dwa strzały w sytuacji sam na sam oddał Yattara, ale obie jego próby wybronił Lupatelli. W doliczonym czasie gry Lacazette obsłużył Gwinejskiego napastnika świetnym podaniem, a ten zdobył gola na 2:3. Podobnie jak w spotkaniu z Tottenhamem tak i tutaj ta dwójka świetnie się rozumiała. Fiorentina wygrała ważne spotkanie i nadal walczy o awans do drugiej rundy podobnie jak Olympique Lyon.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0813-03-20-44.th.png) (http://vpx.pl/image/b6Ph)(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0813-03-23-57.th.png) (http://vpx.pl/image/b6P5)(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0813-03-31-04.th.png) (http://vpx.pl/image/b6PC)(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0813-03-37-51.th.png) (http://vpx.pl/image/b6Pt)(http://vpx.pl/i/2015/06/08/PES20152015-06-0813-03-42-33.th.png) (http://vpx.pl/image/b6Pu)
Tabela Grupy B
(http://vpx.pl/i/2015/06/08/Beztytulu096bd.png)
-
Naprawdę bardzo fajnie to prowadzisz i aż żal, że tak mało ludzi to docenia dodając choćby jakiś mały komentarz. :( Może i sam dodawałbym coś częściej, ale musiałbym jakoś się jeszcze bardziej zagłębić, a tak patrząc na te spore opisy to nawet nie mam ich kiedy szczegółowo przeczytać i często tak na wylot ;)
Barca mnie zawodzi, bo po pierwszym meczu zawalili. Fiorentina, Lyon, Sevilla; fajnie zaobserwować ich dobrą grę.
-
Hmm to, że mało osób komentuje to myślę może mieć fakt, że jak coś się tworzy to chciało by się aby ktoś to docenił. Działa w dwie strony :) seba troszkę powinieneś u innych bardziej byc aktywny :police:
Jak już się kilka razy wypowiadałem turniej się rozwija i ja kibicuje Man Utd :) Interesują mnie ich losy najbardziej,
-
Nie każdy ma czas na wszystko. Seba nieraz się tam udzieli, więc nie ma co narzekać. Zresztą dawno już się odchodzi do zasady "koment za koment". Gdy dział tętnił życiem to na okrągło było o tym głośno. Wtedy działało to na zasadzie "Fajnie, wpadnij do mnie" i itp. Może teraz też by się to przydało :-\ Gdzie tamte czasy :-[
-
Ja w karierę ONLINE bawię się od roku. Więc nie pamiętam tego typu ' fajnie, wpadnij do mnie' chociaż teraz tak powinno być. Wszyscy karierowicze powinni z reguły udzielać się tyle ile mogą bo w sumie to taka ' familia' Coraz mniej nas jest a w wakacje jeszcze pewnie ktoś odpadnie.
-
Naprawdę bardzo fajnie to prowadzisz i aż żal, że tak mało ludzi to docenia dodając choćby jakiś mały komentarz.
Dzięki za pozytywną opinię. Fajnie wiedzieć, że chociaż ktoś to czyta. Może nie dokładnie i ze szczegółami, ale czyta. A komentarze jak się pojawią to też jest jakaś motywacja :D
Hmm to, że mało osób komentuje to myślę może mieć fakt, że jak coś się tworzy to chciało by się aby ktoś to docenił. Działa w dwie strony :) seba troszkę powinieneś u innych bardziej byc aktywny :police:
Nie każdy ma czas na wszystko. Seba nieraz się tam udzieli, więc nie ma co narzekać. Zresztą dawno już się odchodzi do zasady "koment za koment". Gdy dział tętnił życiem to na okrągło było o tym głośno. Wtedy działało to na zasadzie "Fajnie, wpadnij do mnie" i itp. Może teraz też by się to przydało :-\ Gdzie tamte czasy :-[
Tak jak napisał espon. Nie zawsze mam czas, żeby wpaść do was. Chcę aby moje odcinki pojawiały się regularnie. Komentarze zostawiam u innych raz na kilka dni. U mnie też jest mało komentarzy i nie narzekam.
Ja w karierę ONLINE bawię się od roku. Więc nie pamiętam tego typu ' fajnie, wpadnij do mnie' chociaż teraz tak powinno być. Wszyscy karierowicze powinni z reguły udzielać się tyle ile mogą bo w sumie to taka ' familia' Coraz mniej nas jest a w wakacje jeszcze pewnie ktoś odpadnie.
Powiem ci tak. Nie czekaj na to, żeby ktoś ci komentował. Rób swoje. Ja nie przejmuje się tym czy ludzie napiszą coś czy nie. A jeśli takie osoby mają tylko "lać wodę" to ja dziękuję. Wolę, żeby było mniej komentarzy, ale jakiś konstruktywnych. Szczera opinia jest najważniejsza. Ja tą karierę piszę głównie dla siebie, aby mieć jakąś pamiątkę z turnieju. Jeśli przez 50 meczy nikt mi nie napisze "Ale super kariera" to i tak będę pisał dalej. Liczy się fun z tego co się robi.
-
Anderlecht zdominował Schalke
(http://vpx.pl/i/2015/06/09/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/09/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 51'M.Suarez 67'Mitrovic
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Santiago Bernabeu - Madryt
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Cuneyt Cakir
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Marko Marin
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/09/PES20152015-06-0911-11-38-11.th.png) (http://vpx.pl/image/b62U)
W ostatnim meczu czwartego dnia mistrzostw swoją rywalizację rozpoczął Anderlecht Bruksela. Belgowie mieli za zadanie pokonać Schalke 04 Gelsenkirchen. Niemcy po porażce z Manchesterem City zmienili nieco swoje ustawienie. Wyszli w dość tradycyjnym ustawieniu 1-4-4-2. Natomiast piłkarze z Brukseli mieli tylko jednego napastnika. Był nim Aleksandar Mitrovic. To on napsuł najwięcej krwi obrońcom Die Knappen. Marko Marin stanowił o sile ataków ofensywnych, raz po raz zagrywając znakomite piłki w pole karne rywali. Silvio Proto stojący między słupkami nie miał w dzisiejszym meczu żadnej pracy, a to najdobitniej świadczy o słabej grze zespołu Schalke.
Drużyna Besnika Hasiego bardzo dobrze rozpoczęła mecz i utrzymywała tą dobrą dyspozycję przez całe 90 minut. Belgijska ekipa grała dużo szybciej niż Schalke, próbowała gry kombinacyjnej i zamknęła przeciwników w okolicach ich własnego pola karnego. Już po pięciu minutach i sytuacjach Mitrovica i Matiasa Suareza można było stwierdzić, że w Anderlechcie wszystko dziś działa tak jak należy. Intensywność poczynań Brukselczyków mogła się podobać. Po kwadransie potwierdziło się to o czym mówił trener Fioletowych. Marko Marin jest najlepszym rozgrywającym dostępnym w zespole. Niemiec dyktował tempo gry w sposób nieosiągalny dla jego zastępców. Były gracz Chelsea Londyn wciąż nie wrócił do formy, jednak jego siła jest nie w nogach, ale w głowie. I to też widzieliśmy w pierwszej połowie. Cała drużyna była jednym monolitem na czele którego stał Marko. Należy też oddać Belgom, że nie tylko Niemiec rozgrywał wyborne spotkanie. Vanden Borre był zawodnikiem z którym atak pozycyjny był dużo łatwiejszy, a i pomógł Defourowi w rozegraniu piłki. W pierwszej części meczu gra Belgów mogła się podobać. Odpowiednia intensywność, równowaga, brak argumentów po stronie przeciwnika.
Anderlecht wciąż zamykał Schalke w okolicach ich pola karnego i czekał na odpowiedni moment, by zadać cios. Ciosu nokautującego w pierwszych 45 minutach nie doświadczyliśmy, ale piłkarze z Brukseli powoli dobierali się do skóry Niemców. W osiemnastej minucie Marko Marin, bo kto inny, zagrał do Kabasele, ten wrzucił piłkę w pole karne, a Mitrovic strzelił nożycami. Gracz Schalke wybił z linii, a dobitkę Suareza wybronił bramkarz. Po tej akcji można było śmiało powiedzieć, że udział w niej brali wszyscy zawodnicy z tria ofensywnego oraz Marko Marin. Być może to właśnie Niemiec będzie spoiwem, który pozwoli Belgom na rozmontowanie nie jednego bloku defensywnego. Anderlecht Bruksela przeważał przez całą pierwszą połowę, obił słupek i poprzeczkę bramki strzeżonej przez Fahrmanna, ale druga znakomita sytuacja nadeszła pod koniec pierwszej połowy. Znów błysnął Marin, który popisał się ładnym podaniem do wbiegającego Mbemby, a ten odegrał do Mitrovica, który uderzył w stronę bramki. Piłka po drodze odbiła się od Kabasele i przeleciała obok słupka. Gdyby młody Belg nie stał na linii strzału to futbolówka znalazłaby się zapewne w siatce. Schalke 04 Gelsenkirchen w pierwszej części meczu oddało zaledwie jeden strzał. Była to próba Boatenga z okolicy 25 metrów. Strzał był jednak daleki od ideału.
Niemcy w drugiej części meczu nadal wyglądali jak dzieci zagubione we mgle. Przez 45 minut tylko trzy razy zagościli pod polem karnym Anderlechtu. Przy pierwszym podejściu Klaas-Jan Huntelaar pogubił się przy próbie dryblingu. Następnie Julian Draxler uderzył panu Bogu w okno. W trzeciej sytuacji Boateng znów chciał zaskoczyć rywali strzałem z dystansu. Futbolówka przeleciała daleko od bramki Silvio Proto. To tyle dobrego jeśli chodzi o Schalke. Przez całą drugą połowę, tak jak i w pierwszej, dominował zespół z Brukseli. W 51 minucie Matias Suarez po prostopadłym podaniu Mbemby wbiegł w pole karne i miał idealną okazję na otwarcie wyniku. W normalnych okolicznościach Argentyński piłkarz uderzyłby po długim rogu. Jednak dziś widząc jak dysponowani są rywale, w jego głowie zrodził się całkiem inny pomysł. Podrzucił on sobie piłkę nad Niemieckim golkiperem i zostawił sobie drogę do pustej bramki. W tym momencie stało się jasne, że drużyna Anderlechtu zdobędzie trzy punkty, gdyż nic nie wskazywało, aby rywale mogli się choć na chwilę przebudzić. Na podopiecznych Besnika Hasiego ta sytuacja podziała bardzo motywująco. Wiedząc, że Schalke dzisiaj nie istnieje ochoczo ruszyli do zdobycia kolejnych bramek.
Po niecałej godzinie gry Belgowie rozegrali błyskawiczny kontratak, który został zakończony świetnym uderzeniem Mitrovica i jeszcze lepszą interwencją Fahrmanna. W kilku kolejnych minutach Anderlecht długo utrzymywał się przy piłce, mozolnie budował swoje akcje, ale nie potrafił znaleźć drogi do niemieckiej bramki. Aż do 67 minuty, kiedy to Vanden Borre posłał 60-metrowe podanie do Mitrovica. Serb otrzymawszy piłkę uderzył z półwoleja i pokonał bramkarza Schalke. Druga bramka obnażyła braki w zespole z Gelsenkirchen. Obrońcy w każdym calu nie radzili sobie z rywalami. Na ostatnie dwadzieścia minut meczu wszedł Acheampong. Gracze Anderlechtu grali dość pasywnie, ale to właśnie piłkarz z Ghany mógł dwukrotnie wpisać się na listę strzelców. Najpierw oddał niecelny strzał z woleja, a potem po dośrodkowaniu Praeta popisał się świetną piętką, po której piłka odbiła się od poprzeczki. Tak naprawdę do końca meczu niewiele się działo. Gracze Paarswit chyba mieli w głowach kolejne spotkania. Bo to one będą najważniejsze w kontekście awansu do kolejnej rundy.
Anderlecht Bruksela w pełni zasłużenie zdobył dziś trzy punkty i pokazał, że być może jest to początek marszu po niespodziewany sukces. Schalke jest przecież przeciwnikiem z wysokiej półki, więc jeśli Belgom udaje się stłamsić takiego rywala to znaczy, że coś jest na rzeczy. Jeśli popatrzymy na statystyki to zobaczymy jaka przepaść dzieliła obie ekipy. Dwadzieścia dwa strzały przy zaledwie trzech uderzeniach rywali robi wrażenie. Do tego posiadanie piłki na poziomie 71%. Takiego wyniku pozazdrościłyby nawet największe zespoły. Jeśli Belgowie w każdym spotkaniu będą grać tak niebywały futbol to na Klubowych Mistrzostwach Europy będzie o nich głośno. Tymczasem ekipa Schalke 04 straciła szanse na awans. No może szanse są, ale tylko matematyczne. Muszą oni wygrać dwa kolejne spotkania, a przecież jednym z przeciwników będzie Real Madryt. Niemcy mogą powoli pakować walizki i szykować się do wylotu.
Statystyki
(http://vpx.pl/i/2015/06/09/PES20152015-06-0911-47-21-22.th.png) (http://vpx.pl/image/b623)(http://vpx.pl/i/2015/06/09/PES20152015-06-0911-47-34-71.th.png) (http://vpx.pl/image/b628)(http://vpx.pl/i/2015/06/09/PES20152015-06-0911-47-37-04.th.png) (http://vpx.pl/image/b629)(http://vpx.pl/i/2015/06/09/PES20152015-06-0911-47-45-44.th.png) (http://vpx.pl/image/b62B)(http://vpx.pl/i/2015/06/09/PES20152015-06-0911-47-50-04.th.png) (http://vpx.pl/image/b62I)
Tabela Grupy B
(http://vpx.pl/i/2015/06/09/Beztytulu.png)
PS. Artur 7, tutaj masz około 60 linijek tekstu. A w jednym z opisów naliczyłem się ich więcej. Może też ilość linijek zależeć od szerokości monitora. W każdym bądź razie uważam, że są to bardzo długie opisy spotkań. W fazie pucharowej czy przy meczach o medale te opisy mogą być jeszcze dłuższe ;D
-
Szachtar rozgromił Borussie
(http://vpx.pl/i/2015/06/09/BeztytuluCopy41f11.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/4am8g6y.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 20'Luiz Adriano 52'Luiz Adriano 56'Alex Teixeira 66'Alex Teixeira
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) San Mames Barria - Bilbao
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Martin Atkinson
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Luiz Adriano
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/09/PES20152015-06-0911-54-39-09.th.png) (http://vpx.pl/image/b6j0)
Borussia Dortmund w swoim drugim spotkaniu mierzyła się z Ukraińskim Szachtarem Donieck. Dortmundczycy chcieli wygrać kolejny mecz i być bardzo blisko awansu do drugiej fazy grupowej. Thomas Tuchel wiedział, że kluczem do tego będzie dobra gra ofensywna, tymczasem jego zespół nie oddał ani jednego strzału w pierwszej połowie. Piłkarze z Doniecka, składający się głównie z Brazylijczyków zdominowali to spotkanie i wykorzystali niemal wszystkie błędy popełnione przez zespół z Niemiec.
Starcie w Bilbao zaczęło się od mocnego uderzenia Górników. Ten stan rzeczy utrzymywał się przez całą pierwszą część gry w której Borussia nie potrafiła opuścić własnej połowy. Już w 3 minucie Ukraińscy gracze mogli wyjść na prowadzenie. Dario Srna świetnie wrzucił piłkę do Luiza Adriano, ten odegrał ją do środka, a w zamieszaniu podbramkowym Dentinho oddał strzał, który jakimś cudem obronił Roman Weidenfeller. Szachtar Donieck nie załamał się po pierwszej nieudanej akcji w tym spotkaniu i starał się atakować głównie prawą stroną BVB, gdzie niezbyt pewnie w tyłach czuł się Erik Durm. W jedenastej minucie ponownie dał znać o sobie Dentinho, ale piłka musnęła słupek zespołu z Niemiec. Bramkarz Borussen nie miał już tak dużo szczęścia chwilę później. Minął się z piłką posłaną z rzutu wolnego przez Dario Srne, a na taki błąd czyhał w polu karnym Luiz Adriano, który główką otworzył wynik meczu.
Po pierwszym trafieniu piłkarze obu drużyn nie rozpieszczali widzów. Bernard próbował efektownych zagrań, ale nie przynosiły one żadnego skutku w postaci sytuacji podbramkowych. Szachtar próbował utrzymywać się nieco dłużej przy piłce, sporo zagrożenia stwarzali też Dentinho czy Luiz Adriano. W 36 minucie do głosu doszedł Taras Stepanenko, który po jednym z wielu rajdów środkiem boiska dograł piłkę do Alexa Teixeiry, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie zdołał podwyższyć prowadzenia. W końcówce pierwszej połowy Borussie dopadło rozluźnienie i utrata koncentracji w szeregach defensywnych. W 39 minucie źle zachował się Mats Hummels, który zagrywał piłkę ręką w polu karnym, a arbiter nie miał wyjścia i podyktował jedenastkę. Luiz Adriano ustawił piłkę na jedenastym metrze, lecz nie zdołał pokonać Romana Weidenfellera, który wyczuł jego intencje.
Jeśli po pierwszej części meczu można było narzekać na graczy z Dortmundu, to już po pięciu minutach drugiej połowy moglibyśmy te słowa cofnąć. Thomas Tuchel postanowił ustawić bardziej ofensywnie swój zespół. Linia obrony grała bardzo wysoko, nawet 30-40 metrów od własnej bramki. W ofensywie pojawiło się trzech nowych graczy. Immobile, Reus i Błaszczykowski mieli odmienić oblicze tego spotkania. Kilka pierwszych minut drugiej połowy to sytuacje BVB. Najpierw dwukrotnie próbował Pierre-Emerick Aubameyang, ale nie zdołał pokonać Kanibolotskiyego. Następnie Immobile po świetnym zagraniu Reusa trafił w słupek. Chwilę później z dystansu próbowali Bender i Kehl, ale ich próby były niecelne. W 52 minucie Szachtar wykorzystał lukę między obroną a bramkarzem w niemieckiej ekipie. Zbyt wysoko ustawiona obrona nie poradziła sobie. Dentinho zagrał długą piłkę do wybiegającego Luiza Adriano. Ten popędział kilkadziesiąt metrów pod bramkę Niemców i pokonał Romana Weidenfellera.
Cztery minuty później Bernard i Stepanenko wyprowadzili piłkę z własnej połowy. Ukrainiec zagrał do Dentinho, a ten znów wykorzystał lukę w defensywie BVB. Dograł do Alexa Teixeiry i Górnicy mogli się cieszyć z kolejnego trafienia. Borussia przedobrzyła pchając wszystkie siły pod bramkę Ukraińców i nie radziła sobie z szybkimi atakami rywala. O tym, jaki spokój panował w szeregach Szachtara może świadczyć jedna z kolejnych groźnych akcji. Tym razem z prawej flanki dorzucał Bernard, a Alex Teixeira zdecydował się na strzał z woleja. To piękne uderzenie przyniosło czwartą bramkę, po której gracze z Doniecka wyraźnie złapali chęć do efektownej gry i mimo oczywistego rozstrzygnięcia grali tak, by sprawiać przyjemność i sobie, i kibicom. Borussia nie miała zamiaru wyłącznie na to patrzeć, więc od czasu do czasu starała się zagrażać bramce Kanibolotskiyego. Blisko pokonania bramkarza Szachatara był Ciro Immobile, który huknął zza pola karnego, ale piłka zatrzymała się na słupku. W 82 minucie Alex Teixeira i Luiz Adriano zdecydowali się na kolejny popis. Najpierw swoje zrobił Alex, odegrał piłkę do partnera, a ten świetnie poradził sobie w gąszczu nóg rywali i znalazł miejsce na strzał, lecz tym razem Weidenfeller wybronił uderzenie. W samej końcówce spotkania Immobile mógł zdobyć honorowego gola dla Borussi, lecz nie trafił w bramkę z odległości kilku metrów.
Szachtar Donieck po spokojnym i przyjemnym meczu pokonał zespół z Niemiec 4:0 i pokazał, że może liczyć się na UEFA European Club Championship. O tym czy uda się odnieść jakiś sukces przekonamy się w ciągu kilku następnych dni. Trzeba sobie powiedzieć, że z taką grą nikt nie powinien zatrzymać Brazylijczyków grających na Ukrainie. Drużyna Mircey Lucescu może być uznawana za faworytów w kolejnych spotkaniach.
Statystyki
(http://i.imgur.com/LeG3LUat.jpg) (http://imgur.com/LeG3LUa)(http://i.imgur.com/WZPP3Jrt.jpg) (http://imgur.com/WZPP3Jr)(http://i.imgur.com/cHqMOLGt.png) (http://imgur.com/cHqMOLG)(http://i.imgur.com/s0gtSxKt.png) (http://imgur.com/s0gtSxK)
Tabela Grupy D
(http://i.imgur.com/RIPI7UN.png)
-
Kibice Bayernu szczęśliwi po zwycięstwie
(http://vpx.pl/i/2015/06/11/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/11/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 3'Thiago 78'Thiago 84'Thiago - 42'Thauvin 64'Thauvin
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Riazor - La Coruna
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Lubos Michel
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Thiago
Składy
(http://vpx.pl/i/2015/06/11/PES20152015-06-1010-32-14-85.th.png) (http://vpx.pl/image/bE3C)
W meczu drugiej kolejki Grupy F Bayern Monachium mierzył się z Olympique Marsylia. Mistrzowie Niemiec zagrali bez Manuela Neuera i Roberta Lewandowskiego. Ich miejsce zajęli Starke oraz Thomas Muller. Nie brakowało za to Thiago, który zagrał fenomenalne spotkanie zdobywając trzy bramki. Les Phoceens wyszli w dość optymalnym składzie. Zabrakło tylko jednego ogniwa, Andre Ayew. Dla Marsylczyków ten mecz miał wielkie znaczenie. Porażka zmniejsza szanse na awans do minimum. Wygrana daje nadzieje na wejście do drugiej fazy.
Już na początku starcia w La Coruna Bawarczycy objęli prowadzenie i wyglądali na drużynę, która bardzo szybko chce dyktować warunki gry. Piłkę z rzutu rożnego dograł Bastian Schweinsteiger, w polu karnym odnalazł się Thiago, który po zamieszaniu kopnął piłkę do bramki i pokonał Steve'a Mandande. Kilkadziesiąt sekund później w okolicy pola karnego Francuzów upadł David Alaba, a do piłki ustawionej na mniej więcej dwudziestym metrze podszedł Xabi Alonso i uderzył w poprzeczkę. Monachijczycy nie przestawali atakować, wreszcie odpowiedzialność na swoje barki wziął duet Thiago - Robben. Najpierw Hiszpan wyprowadził szybką akcję, podał do Holendra, a ten w świetnym stylu przedryblował obrońcę Marsylii i zmarnował szansę na podwyższenie prowadzenia. Bayern Monachium wciąż prowadził 1:0, lecz wydawało się, że za chwilę padnie drugi gol. Świetnie grała defensywa, bardzo aktywny był Alaba, skutecznie grał Boateng, a Xabi Alonso i Thiago dominowali w środku.
Kolejne minuty to sytuacje dla zespołu Olympique Marsylii. Pierwszą próbę na zdobycie bramki miał Andre-Pierre Gignac, jednak strzał ze skraju pola karnego nie został wkręcony do bramki. Kilka minut po tym strzale, mieliśmy jego kopię. Ponownie piłka minęła minimalnie bramkę. Chwilę później Francuski napastnik miał kolejną szansę, ale tym razem jego strzał obronił Starke. W 42 minucie Marsylczycy dopięli swego. Zaczęło się od fantastycznej interwencji, bez niespodzianki, Jerome'a Boatenga, który w ostatniej chwili zablokował groźny strzał rywali. Do wybitej piłki dopadł Florian Thauvin i pokonał bramkarza Bayernu Monachium. Wyrównanie dało nadzieję ekipie z Francji na kolejnego gola jeszcze przed przerwą. Następne świetne sytuacje przed zakończeniem pierwszej połowy zmarnowali Gignac oraz Alessandrini. Bayern Monachium odpowiedział w doliczonym czasie gry uderzeniem Thomasa Mullera. Do przerwy kibice Bawarczyków mogli czuć spory zawód. Po bardzo dobrym początku i wyjściu na prowadzenie musieli znowu gonić wynik.
Druga połowa rozpoczęła się co najwyżej przeciętnie, przynajmniej z perspektywy mistrzów Niemiec. Franck Ribery miał kłopot z przyjęciem prostej piłki, a chwilę później kolejne dośrodkowanie sprawiło wielkie problemy defensywie Bayernu. Po niepewnym wyjściu z bramki Tom Starke miał sporo szczęścia i sparował piłkę na rzut rożny. W środku pola gracze z Monachium właściwie przestali istnieć, a czwórka obrońców wielokrotnie pozostawała bez żadnego wsparcia. O ile pierwszą część meczu można było oglądać z przyjemnością, o tyle w drugiej nie widzieliśmy wielkiej piłki nożnej. Bayern grał bardzo słabo, zespół z Francji był bardzo waleczny, ale w ofensywie często brakowało mu argumentów. W 59 minucie spotkania najlepszą okazję do uzyskania prowadzenia zmarnował Andre-Pierre Gignac, który minął się z piłką wystawioną do pustej bramki przez Payeta. Co się odwlecze to nie uciecze. W 64 minucie Marsylia przeprowadziła akcję lewą stroną, Romain Alessandrini dograł do Floriana Thauvina, który poradził sobie ze spóźnionym Javi Martinezem i pokonał drugi raz Starke. Bayern Monachium był na kolanach. Jeśli mogło się wydawać, że przy wyniku remisowym zdobywcy Ligi Mistrzów w 2013 roku ruszą do ataku, to po stracie gola na 1:2 było to już niemal pewne.
Olympique Marsylia po wyjściu na prowadzenie broniło wyniku i nie stwarzało zagrożenia pod bramką Bawarczyków. Po straconej bramce w zespole z Monachium pojawili się Robert Lewandowski i Sebastian Rode, natomiast u Francuzów z ławki wszedł Andre Ayew. O ile wejście rezerwowych zawodników Bayernu było świetnym posunięciem, to świeży gracz Marsylii był całkowitym nieporozumieniem. Ayew nie potrafił odnaleźć się na boisku. Nic dziwnego, że zasiadł na ławce skoro nie prezentuje wysokiej dyspozycji. Pojawienie się Lewandowskiego rozruszało zespół Pepa Guardioli. Już dwie minuty od zmiany Lewy mógł pokonać Mandande, lecz ten skutecznie interweniował. Kwadrans przed końcem kolejny rzut rożny mógł przynieść wyrównującą bramkę. Lewandowski przyjął piłkę na klatkę i uderzył nie do obrony. Sędzia jednak dostrzegł przewinienie Polaka. Robert przyjął piłkę ręką, a więc bramka nie powinna zostać uznana. Chwilę potem najlepszy zawodnik w Polsce uderzył w słupek bramki po czym dobił ją Thiago. Mandanda nie zdołał wyciągnąć piłki, która zmierzała do bramki. To było trafienie, które dawało remis Bawarczykom. W 84 minucie Thiago dał popis swoich umiejętności. Przejął piłkę w okolicach środka boiska, popędził w kierunku pola karnego rywali, minął po drodze kilku zawodników Olympique Marsylia i plasowanym strzałem umieścił futbolówkę w siatce. Hiszpan był dzisiaj niesamowity. Ustrzelił hattricka i zapewnił Bayernowi trzy punkty.
Mistrzowie Niemiec wygrywają pierwsze starcie w Klubowych Mistrzostwach Europy. Robert Lewandowski pokazał, że jest ważnym ogniwem zespołu, podobnie jak Thiago, który grał dziś futbol z innej planety. W drużynie z Marsylii nie wszystko zasługiwało na krytykę. Słaba gra w obronie była bardzo widoczna, ale ofensywa grała bardzo dobre spotkanie. Florian Thauvin zdobył dwie bramki i był jednym z lepszych graczy swojej ekipy. Marsylczycy mają jeszcze szansę na awans do kolejnej rundy, ale pozostałe dwa mecze muszą wygrać. Natomiast Bayern ma pewien komfort i spokojnie może patrzeć w przyszłość.
Statystyki
(http://i.imgur.com/jZKW8MAt.jpg) (http://imgur.com/jZKW8MA)(http://i.imgur.com/yyfCXQMt.png) (http://imgur.com/yyfCXQM)(http://i.imgur.com/erkGgA0t.png) (http://imgur.com/erkGgA0)
Tabela Grupy F
(http://vpx.pl/i/2015/06/11/Beztytulu.png)
-
Joe Hart wypuścił z rąk trzy punkty
(http://vpx.pl/i/2015/06/11/BeztytuluCopyb5a7e.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/vXNuslW.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 15'Jese - 7'Aguero
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Santiago Bernabeu - Madryt
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Szymon Marciniak
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Sergio Aguero
Składy
(http://i.imgur.com/ts4TzO7t.png) (http://imgur.com/ts4TzO7)
Kiedy obie drużyny mierzyły się w 2012 roku w fazie grupowej Ligi Mistrzów, na Santiago Bernabeu, Real Madryt pokonał Manchester City 3:2. Królewscy nie mieliby nic przeciwko gdyby dzisiaj ten wynik został powtórzony. The Citizens liczyli na wywalczenie choćby punktu tak jak zrobili to blisko trzy lata temu na Etihad Stadium. Cristiano Ronaldo po bardzo słabym spotkaniu na inauguracje UEFA European Club Championship zapowiedział, że taka gra w jego wykonaniu już się nie powtórzy. Carlo Ancelotti dał mu szansę gry od pierwszych minut. Na drugiej stronie szalał Jese, który świetnie zastąpił Portugalczyka w poprzednim meczu. W ataku obejrzeliśmy Jamesa Rodrigueza. Tak zestawił ofensywne trio szkoleniowiec Realu. Do tego w środku pola po raz kolejny wybiegł Sergio Aguza, któremu partnerował Luka Modric. Anglicy ponownie zagrali dwójką napastników którą stworzyli Aguero i Dzeko. W bramce tym razem stanął Joe Hart, który wyglądał na bardzo zmotywowanego po tym jak stracił miejsce między słupkami na mecz z Schalke 04. Niestety widać było też, że nie jest w pełni sił po urazie palca, który doskwierał mu kilka dni przed rozpoczęciem turnieju. Angielski golkiper zawalił mecz, za co należy mu się nagana.
Wielki mecz rozpoczął się tak jak wymarzyliby sobie kibice Królewskich. To właśnie Real Madryt od samego początku dłużej utrzymywał się przy piłce, a goście z Wysp Brytyjskich cierpliwie wyczekiwali na swojej połowie na to, co zaoferują Madrytczycy. Jako, że wachlarz rozwiązań, po trudnym przebiegu minionego sezonu, zawodnicy Carlo Ancelottiego mają dość ubogi, to była to tylko woda na młyn dla podopiecznych Manuela Pellegriniego, dowodzonych dziś przez Briana Kidda. Od razu śpieszymy z wyjaśnieniami. Chilijski trener nie mógł zasiąść na ławce, gdyż musiał jechać do rodzinnego kraju w sprawach osobistych. Drużyna liczy jednak, że w kolejnym spotkaniu nie zabraknie ich głównego wodza. Wróćmy jednak do tego co działo się na boisku. Już jeden z pierwszych śmielszych wypadów Obywateli pod bramkę Ikera Casillasa przyniósł rzut rożny, a w jego konsekwencji bramkę autorstwa Sergio Aguero. Piłkę z narożnika dośrodkował Jesus Navas, najwyżej wyskoczył Argentyńczyk, a piłka zatrzymała się w bramce. Wszyscy piłkarze Realu zawinili przy tym golu. Począwszy od oddania nieco za darmo stałego fragmentu gry, poprzez bierność Ikera Casillasa na linii, aż po samo krycie w polu bramkowym. Choć słowo krycie to chyba nadużycie w tym wypadku. Piłkarze Królewskich nie zrobili nic, aby powstrzymać Aguero od zdobycia bramki.
Stracona bramka zmusiła gospodarzy do wejścia na wyższy bieg. Coraz bardziej miażdżąca przewaga Królewskich została wykorzystana przez Jese, który znów był na ustach wszystkich fanów. Hiszpan po raz pierwszy znalazł się w pojedynku jeden na jeden z defensorem Manchesteru City, akurat padło na Gaela Clichy'ego, który operował po jego stronie boiska. Skrzydłowy Realu Madryt wiedząc, że może przegrać ten pojedynek sprytnie wywalczył rzut karny. Jedenastkę wykorzystał sam poszkodowany i wlał nadzieję w serca całego madridismo. Ciekawą sprawą było to dlaczego piłki z jedenastego metra nie uderzał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk chciał zdobyć bramkę z wapna, lecz Jese po chwili dość burzliwej rozmowy nie pozwolił mu na to. Gdyby nie Luka Modric to pomiędzy Portugalczykiem a młodym Hiszpanem mogłoby dojść do rękoczynów, lecz Chorwacki pomocnik w porę ich rozdzielił. Po zdobytym golu obaj panowie cieszyli się z bramki i zapomnieli o całym zajściu. Trzeba jeszcze wspomnieć, o tym co zrobił Joe Hart. Tak naprawdę to on pozwolił, aby piłka uderzona przez Jese wpadła do bramki. Anglik miał już futbolówkę w rękach, ale ta wymsknęła mu się i wpadła do siatki. Koszmarny błąd bramkarza The Citizens tłumaczony był przez niego tym, iż boi się w stu procentach korzystać ze swojej lewej ręki w której boli go palec. Wydawało się, że Real Madryt nabiera wiatru w żagle i zepchnięci do głębokiej defensywy goście skapitulują po raz drugi jeszcze w pierwszej części gry. Taka szansa nadarzyła się Cristiano Ronaldo w 34 minucie. Najlepszy zawodnik świata nie poradził sobie jednak z prostym podaniem od Jamesa Rodrigueza i zamiast pojedynku sam na sam z Joe Hartem mieliśmy przysłowiową figę z makiem. Na przerwę piłkarze schodzili ze sporym apetytem na drugą odsłonę meczu.
Po zamianie stron oglądaliśmy taki sam, cierpliwy i poukładany zespół z Anglii oraz zgoła odmienny Real. Królewscy grali bez pasji, bez ciągu na bramkę, bez większego zaangażowania. W pewnym momencie realizator przedstawił nam na ekranach przewagę Manchesteru City w przebiegniętych kilometrach i można było odnieść wrażenie, że nie jest to tylko bezsensowne bieganie za piłką. Choć nie można powiedzieć, że gospodarze nie próbowali zdobyć gola. Szybko po wznowieniu gry po przerwie piłkarze Realu mieli dogodną sytuację do wyjścia na prowadzenie. Cristiano Ronaldo zabrał się z piłką w pole karne, minąwszy uprzednio Eliaquima Mangale, i podał ją do Jamesa Rodrigueza. Kolumbijczyk doskonale się zastawił i pozostało mu tylko skierować futbolówkę do siatki. Niestety na jego drodze stanął Joe Hart, który wyrósł jak z pod ziemi i obronił strzał napastnika z Madrytu. W dalszej części swoje sytuacje stworzyli The Citizens. Najlepsze z nich mieli Samir Nasri i Sergio Aguero, ale obaj gwiazdorzy Manchesteru City nie potrafili ich wykorzystać. Francuz strzelał tuż zza szesnastki, lecz bardzo niecelnie. Argentyńczyk uderzał głową po dośrodkowaniu Zabalety, ale Casillas był na posterunku. Między 65 a 69 minutą meczu groźnie było także ze strony gospodarzy. Najpierw poważnie po strzale Jese skiksował Joe Hart, ale wszystko skończyło się dość szczęśliwie dla Królewskich. Potem potężną bombą z rzutu wolnego popisał się Cristiano Ronaldo, ale jego spadający liść trafił tylko w poprzeczkę. Jeszcze później Luka Modric zagrał do Sergio Aguzy, a młody zawodnik Realu Madryt nie zdołał czysto trafić w piłkę.
Ostatnie piętnaście minut spotkania było bardzo emocjonujące, a obie ekipy stanęły przed szansą na bramkę. Najlepsza sytuacja przed strzeleniem gola nadarzyła się rezerwowemu Garethowi Bale'owi. Walijczyk najpierw przejął piłkę na połowie rywali, podał ją do Illaramendiego, ten szybko przerzucił futbolówkę do Cristiano, który błyskawicznie odegrał ją z powrotem do Bale'a. Niestety były gracz Tottenhamu popisał się egoizmem i uderzył wprost w Joe Harta, kiedy mógł odegrać piłkę do lepiej ustawionego Portugalczyka. Wydawało się, że gospodarze nabierają co raz to więcej wiatru w żagle, a bramka The Citizens jest dość niepewna. Joe Hart w drugiej połowie nie zagrał wcale lepiej niż w pierwszej, znów skiksował i znów było blisko gola dla Realu. Wtedy jednak Anglicy wyprowadzili kontrę, w pewnym momencie piłkę przejął James Milner, który potężnym uderzeniem z prawej nogi mógł pokonać Ikera Casillasa. Niestety piłka przeleciała ponad bramką Królewskich. Gospodarze zdołali jeszcze przeprowadzić jedną akcję w doliczonym czasie gry. Doskonale głową uderzył Gareth Bale, po wrzuceniu piłki przez Jese. Joe Hart efektowną paradą uratował Manchester City przed porażką, ale nie uchronił siebie przed fanami, którzy wieszali na nim psy za utratę trzech punktów.
Obie drużyny rozegrały fantastyczne spotkanie. Mieliśmy wiele strzałów i dużo pięknej gry. Real Madryt momentami grał bardzo zjawiskowo. Widać to jak na dłoni, że drużyna Carlo Ancelottiego jest zmęczona dość długim sezonem, a pomimo tego Cristiano Ronaldo i spółka zagrali dobry mecz. Jese pokazał, że jest ważną częścią drużyny. Zdobył dość szczęśliwego gola, ale pokazał także, że gra przeciwko takim rywalom jak Manchester City nie jest mu straszna. Goście byli dziś ekipą nieco lepszą od Królewskich. Gdyby nie Joe Hart to kto wie czy nie zdołaliby zostawić w pokonanym polu graczy z Madrytu. Angielski bramkarz zawinił przy golu z rzutu karnego i żadne usprawiedliwienia nie zmienią tej opinii. Gdyby nie był w pełni sprawny to zapewne usiadł by na ławce, a przynajmniej powiedziałby trenerowi o tym, że nie przyda się w bramce. Swoją drogą może i podał informację Manuelowi Pellegriniemu, lecz to nie on dzisiaj przewodził drużynie z Wysp. Brain Kidd nie powinien stawiać pomiędzy słupkami kontuzjowanego gracza, bo mogło się to dużo gorzej skończyć. Obie drużyny nadal walczą o zwycięstwo w grupie, bo chyba taki cel mają ekipy Realu Madryt i Manchesteru City.
Statystyki
(http://i.imgur.com/E3FJ7Gyt.jpg) (http://imgur.com/E3FJ7Gy)(http://i.imgur.com/1SEU6cmt.png) (http://imgur.com/1SEU6cm)(http://i.imgur.com/Y0alh9Pt.png) (http://imgur.com/Y0alh9P)
Tabela Grupy A
(http://vpx.pl/i/2015/06/11/Beztytuluc51b3.png)
PS. To jak na razie najdłuższy tekst napisany w tej karierze. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi zapału, aby pisać jeszcze dłuższe opisy spotkań. Chciałbym aby finał liczył dwa razy więcej tekstu.
-
Będę szczery, nie zawsze chce mi się czytać tak długie opisy. Musi mnie sam mecz zainteresować aby czytać cały opis.
Bardzo fajne zdjęcie kibiców Bayernu, Real z Man City na remis i pewnie wiele ludzi postawiło by pieniądze na taki wynik. ;)
-
cierpliwe i poukładane Atlético
Madryt nabiera wiatru w żagle i zepchnięci do głębokiej defensywy goście skapitulują po raz drugi jeszcze w pierwszej części gry.
Ale ostatecznie nie skapitulowali.
Portugalczyk chciał zdobyć bramkę z wapna, lecz Jese po chwili dość burzliwej rozmowy nie pozwolił mu na to. Gdyby nie Luka Modric to pomiędzy Portugalczykiem a młodym Hiszpanem mogłoby dojść do rękoczynów, lecz Chorwacki pomocnik w porę ich rozdzielił. Po zdobytym golu obaj panowie cieszyli się z bramki i zapomnieli o całym zajściu.
Raczej nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Trochę zapachniało sci-fi.
Chciałbym aby finał liczył dwa razy więcej tekstu.
To raczej byłoby bez sensu. Sprawozdanie to powinno być sprawozdanie, a nie książka na temat jednego meczu. Pamiętaj, że nie zawsze ilość oznacza jakość.
-
cierpliwe i poukładane Atlético
Czasem pisząc o jednej drużynie to myślę o innej, której mecz rozegrałem. Ostatni mecz miałem Atletico, więc z tąd ta pomyłka. Tym bardziej, że grał Real z Madrytu :P . Ale fakt faktem, że trzeba wyeliminować te błędy. Tekst czytam dwa-trzy razy przed wstawieniem. Choć przy takiej ilości tekstu też łatwo się pomylić.
Ale ostatecznie nie skapitulowali.
Trochę wyrwane z kontekstu. Chodziło o to, że wydawało się, że skapitulują po raz drugi. Nie wiem czy to jest błąd, ale dzięki za uwagę ;)
Raczej nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Trochę zapachniało sci-fi.
Masz rację. Trochę za bardzo pojechałem z tym wydarzeniem. Postaram się trochę realistyczniej opisywać bo czasami to jak sam siebie czytam to się śmieje. Cho wydaje mi się, że taka kłótnia to wcale sci-fi nie jest.
[To raczej byłoby bez sensu. Sprawozdanie to powinno być sprawozdanie, a nie książka na temat jednego meczu. Pamiętaj, że nie zawsze ilość oznacza jakość.
Masz rację. Postanowiłem, że może być ciut więcej tekstu niż w ostatnim opisie, ale tylko o 10-20% więcej. Nie ma sensu za dużo się rozpisywać.
PS. Wielkie dzięki za wyłapanie wszystkich błędów. Powiedz jeszcze czy wszystkie opisy podobają się? Jak w ogóle styl prezentacji kariery?
-
Katalońska wpadka
(http://vpx.pl/i/2015/06/12/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/EQtXbTm.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 12'Rafinha 51'Douglas - 48'Fortounis 92'Affelay
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Camp Nou - Barcelona
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Viktor Kassai
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Ibrahim Affelay
Składy
(http://i.imgur.com/NrWh3yrt.png) (http://imgur.com/NrWh3yr)
FC Barcelona po porażce z Arsenalem musiała zmazać plamę i wygrać z dużo niżej notowanym Olympiakosem Pireus. Kilku czołowych graczy odpoczęło sobie po wyczerpującym spotkaniu pierwszej kolejki. Na ławce zasiadł Luis Suarez czy Andres Iniesta, a Neymar obejrzał mecz z trybun. W środku pola czy w bloku obronnym nie było wielkich zaskoczeń. W drużynie gości zabrakło Ibrahima Affelaya, który, jak się później okazało, powinien grać od pierwszych minut. To on po wejściu na boisko odmienił grę Greków i zapewnił remis po golu w doliczonym czasie gry.
Podopieczni Vitora Pereiry kiepsko zaczęli mecz. Niemrawy pressing na niewiele się zdawał, a gospodarze od samego początku mieli chęć zdobyć trzy punkty. Ich zadaniem było długie rozgrywanie piłki co miało przynieść wymierne korzyści. W Greckiej defensywie trudno było doszukać się solidności czy jakiejkolwiek organizacji. Słaby mecz zaliczył choćby Arthur Masuaku. W dwunastej minucie Barcelona miała rzut rożny, a serca fanów Thrilos mogły zdecydowanie wejść na wyższy poziom. To nie udało się z kolei obronie Olympiakosu Pireus podczas tego stałego fragmentu gry. Po słabym kryciu i braku reakcji kilku graczy z bloku obronnego stracili bramkę. Świetne dośrodkowanie Douglasa na gola zamienił Rafinha. Dwójka młodych zawodników, która dziś zastępowała bardziej utytułowanych graczy poradziła sobie znakomicie. Bramka dająca prowadzenie pozwoliła rozluźnić się trochę gospodarzom i coraz częściej gościć na połowie rywala. Dość szybko po golu Rafinhi zdobywcy Pucharu Europy stanęli przed świetną szansą na podwyższenie prowadzenia.
Już pięć minut po trafieniu z rzutu rożnego do rzutu wolnego z okolic 25 metra podszedł Xavi Hernandez, ale fantastyczną interwencją popisał się Balazs Megyeri. Hiszpański pomocnik zaczął brać się do roboty i próbował pociągnąć swój zespół do przodu. I tak też było. Po podaniu od Rafinhi pokonał bramkarza z Pireusu, ale sędzia liniowy, któremu z tego miejsca warto zaoferować jakąś obniżkę na okulary, na przykład trzy w cenie jednych dla całej trójki arbitrów, dopatrzył się spalonego i gola nie uznał. Wzburzeni gracze Blaugrany nie zareagowali pozytywnie. Wkrótce po tej sytuacji Lionel Messi nabrał sędziego, przy niezbyt dużym kontakcie z rywalem upadł i wywalczył rzut wolny dla Katalończyków. Argentyńczyk ustawił piłkę na osiemnastym metrze i nie zdołał pokonać bramkarza gości. Dość aktywny w polu karnym był też zdobywca gola Rafinha. Po ładnej akcji Jordi Alby i Ivana Rakitica miał niezłą szansę, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek Olympiakosu. Do przerwy Barcelona schodziła z wyraźnym prowadzeniem, a piłkarze mistrza Grecji nie mieli powodów do zadowolenia.
Sygnał do ataku na bramkę Barcy w drugiej części meczu dał Alejandro Dominguez. Atakujący pognał lewą flanką, ale nikt nie przeciął mocnego dośrodkowania piłki w pole bramkowe gospodarzy. Defensywa Olympiakosu wciąż spisywała się niepewnie, ale na szczęście z przodu Thrilos pokazywali coraz więcej argumentów. W 48 minucie kibice przybyli na Camp Nou, a w większości byli to fani Barcelony, ucichli. Wtedy to Kostas Fortounis dał remis gościom. Zamieszanie przed polem karnym skończyło się uderzeniem Greka wprost pod poprzeczkę. Claudio Bravo nie miał najmniejszych szans na wyłapanie futbolówki. Chwilę po straconej bramce rozdrażniona Barcelona ruszyła do ataku. Niezłą szansę po rzucie wolnym miał Xavi, ale najlepsza sytuacja przytrafiła się Douglasowi. Brazylijczyk otrzymał piłkę od Leo Messiego, stracił ją na rzecz Felipe Santany, po chwili odebrał ją rywalowi i wleciał z impetem w pole karne. Uderzył potężnie po krótkim rogu i zdobył bramkę dającą prowadzenie. Duma Katalonii znów miała jednego gola przewagi i tym razem na pewno nie chciała wypuścić zwycięstwa z rąk.
Po tym golu na boisku pojawił się Pedro, który zastąpił zdobywcę bramki Douglasa. W przeciwnej ekipie na boisku zameldował się Ibrahim Affelay. Skrzydłowy od razu po wejściu na plac gry dał o sobie znać. Otrzymawszy piłkę od Domingueza zmarnował wyśmienitą sytuację. Trudno zrozumieć, co zrobił Holender, ale na pewno jego wpadka będzie wśród najgorszych zagrań tego meczu, jak nie całego turnieju. Jednak jego wejście ożywiło Olympiakos. FC Barcelona coraz rzadziej atakowała, a tętno fanów Blaugrany rosło z każdą kontrą mistrza Grecji. W 66 minucie Ibrahim Affelay popisał się genialnym zagraniem do Jorge Beniteza, a ten wybornie spudłował w sytuacji sam na sam z Claudio Bravo. Dwie minuty później Holender znów uderzał, a piłka przeleciała minimalnie obok bramki. Na kwadrans przed końcem spotkania gospodarze obudzili się i znów zaczęli szaleć. Najpierw świetną okazję miał Leo Messi, lecz mając przed sobą tylko bramkarza, podał do gorzej ustawionego Pedro, który nie trafił w bramkę. Następnie Sergio Busquets sprawił wiele problemów Węgierskiemu golkiperowi Olympiakosu uderzając z dystansu. Piłka wylądowała nad bramką po świetnej interwencji Megyeriego. Do rzutu rożnego podszedł Ivan Rakitic i dośrodkował wprost na głowę Gerarda Pique, który fatalnie spudłował. W ostatnich minutach Rafinha miał dwie okazje na gola, ale przy każdym strzale brakowało precyzji. W doliczonym czasie gry znów dał o sobie znać Ibrahim Affelay. Bouchalakis zagrał z nim klepkę, piłka trafiła do Holendra, który wykorzystał zagranie partnera i pokonał Claudio Bravo. Niesamowity strzał Affelaya dał remis Olympiakosowi.
FC Barcelona znów musi obejść się smakiem. W dwóch spotkaniach zdobyła dwa gole i straciła cztery. Na koncie Blaugrany jest zaledwie jeden punkt. Mecze z Zenitem St. Petersburg oraz Sportingiem Braga dadzą odpowiedź na pytanie czy zespół Luisa Enrique awansuje do drugiej rundy. Jeśli gra Barcy nie poprawi się to będzie o to niezwykle ciężko. Duma Katalonii po sporych męczarniach remisuje z Olympiakosem 2:2 i trudno dostrzec wiele pozytywów. Katalończycy nie potrafili przejąć kontroli nad meczem, byli nieskuteczni, obrona nie zawsze stanowiła monolit, a momentami taktyka wyglądała niczym słynne polskie granie na chaos. Można wyróżnić kilku zawodników, Rafinha zdobył pierwszego gola, a Douglas przy nim asystował oraz zdobył bramkę numer dwa. Jednak tacy zawodnicy jak Leo Messi, Neymar czy Luis Suarez nie pokazali nic dobrego na Klubowych Mistrzostwach Europy. W meczu z Arsenalem cała trójka była nieobecna. Dziś wystąpił tylko Messi, ale był to występ na niskim poziomie.
Statystyki
(http://i.imgur.com/v1WWGZbt.jpg) (http://imgur.com/v1WWGZb)(http://i.imgur.com/lV2S7rKt.png) (http://imgur.com/lV2S7rK)(http://i.imgur.com/0QZF9K6t.png) (http://imgur.com/0QZF9K6)
Tabela Grupy C
(http://i.imgur.com/c4cbN2C.png)
-
Rodzi się nowa Hiszpańska gwiazda
(http://vpx.pl/i/2015/06/12/BeztytuluCopy6852f.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/12/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 59'Oteo 91'Oteo - 62'Depay
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) San Mames Barria - Bilbao
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Nicola Rizzoli
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Jurgi Oteo
Składy
(http://i.imgur.com/nvfeXwRt.png) (http://imgur.com/nvfeXwR)
Jurgi Oteo to 17-letni napastnik z Kraju Basków. Przed turniejem o Klubowe Mistrzostwo Europy został odkopany z rezerw Athletic Bilbao i gra w pierwszej drużynie podczas obecnych Mistrzostw. Nikt nie mógłby wymarzyć sobie lepszego startu w dorosłą piłkę. Jurgi dostał szansę gry już w pierwszym spotkaniu i zanotował asystę po której Athletic zdobył bramkę dającą zwycięstwo. Dzisiaj młody Hiszpan ponownie gra od pierwszej minuty, lecz tym razem z lepszym skutkiem. Dwa gole jego autorstwa dają trzy punkty Rojiblancos i przybliżają ich do awansu do drugiej rundy. W zespole PSV bardzo dobrze spisał się zdobywca bramki Memphis Depay, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Mówi się, że Bayern Monachium jest w stanie wyłożyć około 20 milionów za Holenderską gwiazdę.
Athletic Bilbao bardzo dobrze rozpoczęło drugi mecz w turnieju UEFA European Club Championship. Już w pierwszych piętnastu minutach Baskowie mieli kilka bardzo dobrych okazji na strzelenie bramki. Jurgi Oteo uderzył w słupek po świetnym zachowaniu Benata, chwilę później młody Hiszpan i Markel Susaeta w dwie sekundy zmarnowali dwie świetne sytuacje. 17-latek był zresztą bardzo aktywny, próbował pokonać dobrze dysponowanego Pasveera z dystansu, a już w dziewiętnastej minucie w świetnej sytuacji źle trafił w piłkę z bardzo bliskiej odległości. Na usprawiedliwienie można dodać, że obrońca PSV Eindhoven w ostatniej chwili przed uderzeniem Jurgiego zmienił lekko tor lotu piłki. Rojiblancos długo utrzymywali się przy piłce, ale nieco zwolnili po dobrym początku. W 21 minucie pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście z Holandii, którzy niezbyt dobrze weszli w ten mecz. Memphis Depay wystawił doskonałą piłkę do Luuka De Jonga, a ten fatalnie skiksował. Cztery minuty później Andres Guardado kropnął z dystansu, lecz Iraizoz świetnie interweniował.
Luuk De Jong oraz Memphis Depay starali się jak mogli, aby zdobyć gola. Szansa nadażyła się w 31 minucie meczu. Holenderski snajper znów w istotnym momencie znalazł się w polu karnym rywala i po świetnym dośrodkowaniu skrzydłowego ponownie uderzył bardzo słabo. Jego gra pozostawiała dzisiaj wiele do życzenia. Kilka minut później dość groźnie wyglądającej kontuzji nabawił się Iturraspe, ale po kilku minutach przebywania poza placem gry, powrócił na boisko. Przez chwilę Athletic grał w dziesięciu, lecz piłkarze z Eindhoven nie wykorzystali tego. Gospodarze zaczęli co raz bardziej naciskać. Jeszcze przed przerwą dobrą akcję prawym skrzydłem przeprowadził Susaeta, dograł w pole karne, tam świetnie zachował się Ibai Gomez, który piękną przewrotką pokonał Hiszpańskiego bramkarza. Gol nie został jednak uznany, gdyż arbiter liniowy dopatrzył się spalonego. Na pierwszy rzut oka był to poważny błąd. Dalsze analizy zostawimy jednak ekspertom. Do końca pierwszej połowy wynik meczu się nie zmienił. Warto jednak zaznaczyć, że piłkarze z Bilbao prezentowali się co najmniej dobrze a jedyną kwestią wymagającą poważnej poprawy była skuteczność.
Obie ekipy całkiem nieźle zaczęły drugą część meczu. Baskowie bardzo szybko mogli wyjść na prowadzenie za sprawą Jurgi Oteo, który otrzymał świetne podanie od Mikela Rico. Młodziak pokazał, że ma świetny drybling, mijając dwóch rywali, po czym uderzył w słupek bramki PSV. Chwilę później to goście mieli doskonałą okazję. Wraz z kontratakiem do przodu ruszył środkowy obrońca Jeffrey Bruma i to on otrzymał piłkę w polu karnym po czym wyłożył się na murawę. Była to próba wymuszenia rzutu karnego. Arbiter tym razem się nie pomylił i pozwolił grać dalej, co uczynili piłkarze Rojiblancos. Podopieczni Ernesto Valverde wykonali trzy szybkie podania, piłka trafiła do Jurgi Oteo, a ten nie zdołał pokonać Pasveera. Po tej akcji Holendrzy stworzyli najgroźniejszą dotąd sytuację, ale dobrze zachował się Gorka Iraizoz. Piłka jednak i tak nie wpadłaby między słupki.
Po kolejnych kilku minutach kibice mogli zobaczyć barbarzyńskie wejście De Wijsa w nogi Benata. Sędzia uznał jednak, że wejście, za które w normalnych okolicznościach trzeba byłoby pokazać czerwoną kartkę, nadaje się tylko na żółtą. My możemy się zaś jedynie cieszyć, że kończyny Baska prawdopodobnie są wciąż w dobrym stanie. Nicola Rizzoli oprócz kartki wskazał również na jedenasty metr. Tam piłkę ustawił młody Oteo Gomez. Jurgi uderzył podcinką tuż nad rzucającym się bramkarzem i zdobył gola. To było niesamowite trafienie z rzutu karnego. Nie minęło pięć minut, a to Rolnicy znaleźli drogę do bramki Iraizoza. W środku pola powalczył Schaars, dobrze zachował się Luuk De Jong, dograł w stronę Memphisa Depaya, a Holender po trzech strzałach ostatecznie trafił do bramki Athleticu. Po bramce gospodarze rzucili się do gardeł zawodników z Eindhoven. Niezłe szanse znów miał Jurgi Oteo, który dziś miał tylko, albo i aż jeden problem. Była nim skuteczność. Na szczęście w doliczonym czasie gry, po długim okresie w którym nic się nie działo, Hiszpan wreszcie popisał się świetnym strzałem głową, wykorzystując dośrodkowanie Aritza Audriza. Uderzenie 17-latka odbił bramkarz, lecz z dobitką nie miał już szans. W samej końcówce spotkania Jurgi Oteo dał zwycięstwo zdobywając drugiego gola.
Athletic Bilbao rozegrało dobry mecz po którym zdobyli trzy punkty. Baskowie są jedyną drużyną, która rozegrała dwa mecze i oba wygrała. Są bardzo blisko awansu do kolejnej rundy. Nawet przegrywając pozostałe spotkania mogą grać dalej. Jednak nikt w Kraju Basków nie wierzy w taki rozwój wypadków. Kibice chcieliby zobaczyć drużynę która radzi sobie z każdym rywalem. Teraz na zespół Ernesto Valverde czekają dwa trudne zadania. Mecze z Szachtarem Donieck i Borussią Dortmund. One pokażą tak naprawdę siłę Athleticu. PSV może powoli zwijać manatki i szykować się do urlopów. Holendrzy mają bardzo nikłe szanse na awans do drugiej fazy. Jeśli udałoby im się wygrać dwa pozostałe spotkania to i tak zostaje sprawa meczów z Borussią i Athletic Bilbao. O kolejności w tabeli decydują bezpośrednie spotkania co niemal dyskwalifikuje ich z dalszej gry.
Statystyki
(http://i.imgur.com/IXvLOw3t.png) (http://imgur.com/IXvLOw3)(http://i.imgur.com/uhHKmkDt.png) (http://imgur.com/uhHKmkD)(http://i.imgur.com/lOaMsfUt.png) (http://imgur.com/lOaMsfU)
Tabela Grupy D
(http://vpx.pl/i/2015/06/12/Beztytulu.png)
-
Falcao zdobywa gola po 10 godzinach posuchy
(http://i.imgur.com/Dc6UDfK.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/w7PF6ZY.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 36'Mandzukic - 91'Falcao
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Vicente Calderon - Mdryt
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Wolfgang Stark
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Mario Mandzukic
Składy
(http://i.imgur.com/bAYJlN3t.png) (http://imgur.com/bAYJlN3)
Atletico Madryt mierzyło się z Manchesterem United. W barwach czerwonych diabłów zagrał Radamel Falcao, który w końcu zdobył bramkę i tym samym przełamał niemoc strzelecką. Kolumbijczyk nie trafił do bramki od ponad 10 godzin. Wszyscy fani United mają nadzieję, że napastnik pokaże na go stać właśnie na turnieju w Hiszpanii. W zespole Atletico pierwsze skrzypce miał grać Mario Mandzukic, który operował w drugiej linii i w ataku. Zabrakło natomiast Ardy Turana. Turek zasiadł na ławce rezerwowych, gdyż Diego Simeone chciał sprawdzić czy zespół poradzi sobie bez niego. Turan ma bowiem trafić do Juventusu Turyn, który zaproponował za niego 30 mln euro. Kibice Atleti z pewnością byli ciekawi, jak ich drużyna zaprezentuje się po blamażu w starciu z Bayerem Leverkusen. Atletico Madryt raczej nie zachwyciło i po dwóch spotkaniach znajduje się w trudnej sytuacji.
Tempo meczu nie było raczej zbyt szybkie. Gospodarze sprawiali wrażenie, jakby wciąż jeszcze gdzieś z tyłu głowy mieli wydarzenia sprzed kilku dni. Piłkarzom na pewno też nie pomogło niezbyt przyjazne powitanie przez zgromadzonych na Vicente Calderon kibiców. Pierwsze poważne zagrożenie pod bramką Davida De Gei stworzył Raul Jimenez. Meksykanin ułożył sobie piłkę do strzału w okolicach szesnastki, jednak jego uderzenie wylądowało na poprzeczce. Chwilę później szczęścia próbował Mario Mandzukic, jednak efekt był taki sam, lecz tym razem piłka obiła słupek. Dodatkowo tym razem futbolówki dotknął przedtem jeszcze golkiper Manchesteru. W 11 minucie bardzo dobrą szansę zmarnowali goście z Anglii. Robin Van Persie zagrał do Juana Maty, a jego strzał z bliskiej odległości zablokował jeden z defensorów. Następna fantastyczna okazja nadarzyła się w 29 minucie. Radamel Falcao strzelił głową, lecz Moya świetnie interweniował. Co nie udało się Kolumbijczykowi udało się rywalom. Najpierw po dośrodkowaniu z lewej strony w futbolówkę na linii bramkowej nie trafił Jimenez, jednak akcję uratował Gabi. Hiszpan ostatkiem sił zagrał do Mario Mandzukica, a ten przyjął piłkę i fantastycznym strzałem skierował ją do siatki. Obie drużyny oddały sporo strzałów w pierwszej części meczu, lecz większość z nich była niecelna lub bardzo słabej jakości. Do przerwy nie działo się już nic więcej godnego uwagi.
Początek drugiej połowy to dwie świetne okazje dla drużyny Louisa van Gaala. Najpierw Los Colchoneros uratował słupek, zaś dosłownie chwilę później po główce Fellainiego świetną paradą popisał się Miguel Angel Moya. To jednak nie był koniec ofensywnych poczynań United. Zanim jednak doszli do kolejnej szansy, piłkarze z Madrytu mieli rzut wolny. Piłkę z lewej strony dośrodkował Koke, a Mario Mandzukic uderzył z woleja ponad bramką. Choć Manchester United w dalszym ciągu nie zachwycał, to zespół z Wysp zdołał wyprowadzić dwa groźne ataki. Przy pierwszym z nich rezerwowy Ashley Young trafił prosto w bramkarza, a dobitka Van Persiego przeszła obok bramki. W kolejnej sytuacji po podaniu Michaela Carricka doskonałą podcinką popisał się Falcao. Piłka zatrzymała się dopiero na górnej siatce. Do końca potyczki żadna z jedenastek już raczej nie forsowała tempa, sprawiając wrażenie, jakby obie strony chciały już zakończyć to spotkanie. W 79 minucie, zaraz po wejściu na boisko, Fernando Torres rzucił się szczupakiem do piłki zagrywanej z rzutu rożnego. Napastnik Atletico nie trafił w piłkę i o mały włos nie wleciał w słupek bramki. W doliczonym czasie gry nielubiany przez kibiców na Old Trafford Radamel Falcao dał powód do ponownego uwierzenia w jego osobę. Antonio Valencia świetnie zagrał piłkę z autu w pole karne. Falcao poradził sobie z Diego Godinem i kąśliwym uderzeniem pokonał Davida De Geę. Po tej bramce arbiter zakończył spotkanie na Vicente Calderon.
Podsumowując to spotkanie trzeba powiedzieć, że działo się wiele. Obie drużyny były bardzo zdeterminowane do zdobycia gola. Bramkarze bronili dzisiaj bardzo dobrze dzięki czemu nie stracili zbyt wielu goli. Było to jedno ze spotkań przy których nie można było się nudzić. Teraz czas już spoglądać w stronę kolejnych meczy. Obie ekipy mają po jednym punkcie, lecz to drużyna z Manchesteru jest w lepszej sytuacji. Ma do rozegrania jedno spotkanie więcej. Jeśli podopieczni Diego Simeone nie wezmą się szybko do roboty to na Vicente Calderon będą się pojawiać w roli widzów.
Statystyki
(http://i.imgur.com/CIH55qEt.jpg) (http://imgur.com/CIH55qE)(http://i.imgur.com/oXwohtBt.png) (http://imgur.com/oXwohtB)(http://i.imgur.com/arc3XhAt.jpg) (http://imgur.com/arc3XhA)
Tabela Grupy G
(http://i.imgur.com/Xy5JBzK.png)
-
Pierwszy mecz mojej ulubionej drużyny piłkarskiej i szczęśliwy remis. Zobaczę jak to dalej im będzie szło, liczę, że namieszają w grupie i w całym turnieju.
-
Trochę wyrwane z kontekstu. Chodziło o to, że wydawało się, że skapitulują po raz drugi. Nie wiem czy to jest błąd, ale dzięki za uwagę ;)
Stwierdziłeś pisząc, że "skapitulują po raz drugi". Gdybyś dodał "wydawało się, że skapitulują..." byłoby jasne.
Cho wydaje mi się, że taka kłótnia to wcale sci-fi nie jest.
Zdarzały się takie kłótnie, ale tu raczej mało realne jest to, że Jese (który w Realu jest tak naprawdę nikim) kłóci się z C. Ronaldo - legendą Realu - i jeszcze zabiera mu karnego. Jakaś hierarchia musi być.
Powiedz jeszcze czy wszystkie opisy podobają się? Jak w ogóle styl prezentacji kariery?
Nie czytałem wszystkich, ale są dobre. Tak jak kariera (może za mało screenów czysto piłkarskich).
-
Wydawało się, że Real Madryt nabiera wiatru w żagle i zepchnięci do głębokiej defensywy goście skapitulują po raz drugi jeszcze w pierwszej części gry.
Napisałem, że wydawało się. Nie będę w jednym zdaniu używał tylu powtórzeń.
-
Racja sorry, przeoczyłem to ::)
-
Sevilla znów lepsza od Dnipro
(http://i.imgur.com/r222f8q.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/pfVXpaa.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 24'Gameiro 83'Gameiro - 93'Bezus
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Ramon Sanchez Pizjuan - Sewilla
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Jonas Eriksson
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Denis Suarez
Składy
(http://i.imgur.com/kb0Ga6Ht.png) (http://imgur.com/kb0Ga6H)
Dwa tygodnie temu na Stadionie Narodowym w Warszawie Sevilla pokonała Dnipro Dniepropetrowsk w finale Europa League. Dziś obie drużyny zmierzyły się w meczu fazy grupowej Klubowych Mistrzostw Europy. Andaluzyjczycy ponownie byli ekipą lepszą, wygrywając 2:1. Oba gole zdobył Kevin Gameiro. Od początku mecz zapowiadał się ciekawie. Dnipro prezentowało się w ostatnim czasie nadspodziewanie dobrze, grając we wspomnianym finale Ligi Europy oraz ogrywając Juventus Turyn w pierwszym spotkaniu UEFA European Club Championship. Do tego w drużynie gospodarzy w pierwszym składzie wystąpili dwaj najlepsi strzelcy zespołu, czyli Carlos Bacca i Kevin Gameiro.
Na początku spotkania konstruowanie akcji stanowiło dla Ukraińców zadanie arcytrudne, ale nie niemożliwe. Gospodarze bardzo krótko kryli piłkarzy Dnipro i, co ważniejsze, robili to na wysokim poziomie. Jakoś udawało się doprowadzić futbolówkę w okolice pola karnego gości, ale o wiele trudniej było o oddanie celnego strzału. Bardzo szybko żółtą kartkę złapał Grzegorz Krychowiak, który przy próbie budowania kontrataku przez zespół z Dniepropetrowska nieprzepisowo zatrzymał jednego z piłkarzy. Początek spotkania należał do Dnieprzan, lecz później do głosu coraz częściej dochodzili Andaluzyjczycy. W 24 minucie Sevilla skonstruowała pierwszą akcję pozycyjną i wydawało się, że zakończy się ona tak jak dotychczas w tym spotkaniu robili to rywale, czyli bez rezultatu bramkowego. Jednak piłka trafiła do Carlos Bacci, który zszedł na prawej stronie do środka i wykorzystując opieszałość Cheberyachko, doskonale dograł do Kevina Gameiro lewą nogą. Francuzowi w takiej sytuacji nie pozostało nic innego jak pokonać Denysa Boyko i zdobyć bramkę na 1:0. Od tego momentu Sevilla grała dużo lepiej, a piłkarze z Ukrainy cofnęli się na własną połowę. Jeszcze przed przerwą doskonałą sytuację miał Ever Banega, lecz tym razem górą był Ukraiński bramkarz, który obronił również dobre uderzenie Denis Suareza z rzutu wolnego. Od momentu bramki gra w pierwszej połowie rozluźniła się, ale piłkarzom Sevilli nie udało się podwyższyć prowadzenia.
Cel dla gospodarzy na drugą połowę był jasny, podwyższyć prowadzenie. I udało się go zrealizować, lecz dopiero w końcówce spotkania. Wcześniej kilka sytuacji stworzyli sobie Carlos Bacca i Denis Suarez. Kolumbijczyk trzykrotnie wychodził do sytuacji sam na sam z Denysem Boyko, lecz za każdym pudłował. Młody Hiszpan szanse miał dwie. Najpierw w 66 minucie trafił w słupek, a chwilę później bramkarz wybronił jego świetne uderzenie głową. Dnipro również stanęło przed swoimi szansami. Nikola Kalinic nie był w stanie oddać celnych strzałów odpowiednio z 6 i 10 metrów. W 83 minucie Sevilla wyszła na dwubramkowe prowadzenie, ale wcześniej Sevillistas mieli odrobinę szczęścia. Ukraińcy mogli wyrównać, lecz zamiast bramki oglądaliśmy potężne uderzenie Konoplyanki w poprzeczkę. Beto po tej akcji symbolicznie poklepał ten element konstrukcyjny bramki. Chwilę później z piłką do środka przedarł się rezerwowy Iago Aspas, odegrał piłkę do Kevina Gameiro, a ten mocnym uderzeniem z prawej nogi pokonał bramkarza. Była to jedna z najładniejszych bramek strzelona przez Francuza w barwach Sevilli. Gospodarze byli już pewni zdobycia trzech punktów. W doliczonym czasie gry honorowego gola strzelił Bezus, który otrzymał świetne podanie od Matheusa. Ukrainiec strzelił z woleja tuż pod poprzeczkę. Ta bramka nie zmieniła wyniku i Sevilla wygrała 2:1.
Dnipro Dniepropetrowsk mogło przybliżyć się do awansu gdyby zdołali pokonać ekipę z Hiszpanii. Niestety po znakomitym spotkaniu z włoskim Juventusem przyszła porażka. Dla Andaluzyjczyków to świetny wynik, który daje im nadzieję na dobrą postawę na tym turnieju. Obie drużyny stoją przed szansą zagrania w drugiej rundzie, lecz bliżsi tego są na pewno gracze Sevilli.
Statystyki
(http://i.imgur.com/4jQoa89t.jpg) (http://imgur.com/4jQoa89)(http://i.imgur.com/WaWISe1t.png) (http://imgur.com/WaWISe1)(http://i.imgur.com/bnauEGDt.png) (http://imgur.com/bnauEGD)
Tabela Grupy E
(http://vpx.pl/i/2015/06/15/Beztytulu65573.png)
-
FC Porto na fali wznoszącej
(http://vpx.pl/i/2015/06/15/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/15/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 53'Jackson Martinez 73'Tello 94'Quintero
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Riazor - La Coruna
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Carlos Velasco Carballo
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Jackson Martinez
Składy
(http://i.imgur.com/DXOEixOt.png) (http://imgur.com/DXOEixO)
UEFA European Club Championship rozgrywane są w dość szybkim tempie. Codziennie mamy sześć spotkań, a zespoły grają co 2-3 dni. Dlatego też często zdarza się, że wygrywając w pierwszym meczu w kolejnym doznaje się porażki. Nie inaczej było dzisiaj. Napoli, które pokonało Olympique Marsylia w pierwszej serii spotkań poległo w meczu przeciwko FC Porto. Świetne spotkanie rozegrał Jackson Martinez, który nie będzie miał zbyt dużo odpoczynku w te wakacje. Teraz występuje na Klubowych Mistrzostwach Europy, by zaraz po nich pojechać na Copa America. Mimo tego Kolumbijczyk pokazał, że jest w wysokiej formie i nie dopada go zmęczenie.
Zanim sędzia zagwizdał po raz pierwszy na Estadio Riazor pojawił się pseudokibic. Nagi fan zespołu Napoli przebiegł się po murawie po czym ochroniarze zatrzymali go i wyprowadzili z obiektu. Mecz rozpoczął się z kilkuminutowym opóźnieniem. To na początku starcia bardziej przeszkodziło chyba graczom Azzurri. Włosi dość słabo zaczęli mecz, nie mogli przejąć kontroli, co wykorzystywał rywal, dłużej utrzymując się przy piłce. Neapolitańczycy notowali sporo prostych strat, a te przydarzały się nawet Markowi Hamsikowi. Nie oznacza to jednak, że drużyna Rafy Beniteza nie stwarzała żadnego zagrożenia pod bramką Andresa. Tradycyjnie aktywni w ataku byli Jose Maria Callejon oraz Gonzalo Higuain. To właśnie Argentyńczyk już w 11 minucie przeprowadził niezłą akcję z Lorenzo Insigne, ale piłka po jego strzale pofrunęła nad poprzeczką. Chwilę później spory błąd popełnił sędzia liniowy. Jackson Martinez nie był na pozycji spalonej, ale mimo to chorągiewka powędrowała w górę. Choć piłkarze FC Porto nie atakowali z wielkim animuszem, to i tak obrońcy Napoli nie mogli spać spokojnie. W 22 minucie fantastyczną akcję przeprowadził Cristian Tello, wystawił piłkę do Jacksona Martineza, ale Kolumbijczyk uderzył prosto w obrońcę.
Mijały kolejne minuty wraz z którymi budzili się kolejni piłkarze. Hernani ładnym podaniem obsłużył Jacksona, ale piłkę uderzoną z ostrego kąta wybił Rafael Cabral. Chwilę później Portugalczyk potężnym strzałem postraszył golkipera gospodarzy, ale piłka wylądowała prosto w koszyczku Brazylijskiego golkipera. W okolicach pola karnego Napoli, zawodnikom FC Porto nie szło za dobrze, dlatego coraz częściej starali się uderzać z dystansu. Bardzo ładne uderzenie oddał Jackson Martinez, ale i w tej sytuacji bramkarz popisał się udaną interwencją. W ostatnim kwadransie Włosi stworzyli sobie kilka sytuacji po których powinna paść bramka. Jose Callejon minąwszy bramkarza Beto, strzelił do pustej bramki, a w ostatniej chwili piłkę wybił Danilo. Chwilę później Gonzalo Higuain potężnie uderzył z linii pola karnego, a golkiper Porto musiał wygimnastykować się, aby sięgnąć futbolówkę. Pod koniec tej części meczu Marek Hamsik wykonał rzut wolny. Uderzył bardzo precyzyjnie i gdyby nie stojący przy słupku Danilo mielibyśmy 1:0. Brazylijski obrońca znów był tam gdzie być powinien. W ostatniej minucie pierwszej połowy FC Porto stworzyło sobie znakomitą sytuację. Rafael Cabral byłby bez szans, lecz strzał Olivera Torresa zatrzymał się jednak na poprzeczce.
FC Porto nieźle rozpoczęło drugą część gry. Portugalczycy łatwo przenosili grę na połowę rywala. Tam jednak o stworzenie sytuacji było bardzo trudno. Napoli broniło się mądrze i rozważnie, a w zespole Smoków brakowało indywidualnego błysku. Mimo wszystko od czasu do czasu udawało się znaleźć luki w defensywie Włochów. Tak było w 49 minucie, kiedy niezłą akcję przeprowadzili Cristian Tello i Hernani, a Jackson Martinez znalazł się w niezłej sytuacji. Po otrzymaniu podania od Portugalskiego skrzydłowego, Kolumbijczyk poradził sobie z Raulem Albiolem i mocnym uderzeniem zaskoczył Rafaela Cabrala. Ten jednak w ostatniej chwili odbił piłkę końcówkami palców. Wreszcie w 53 minucie przyszedł błysk, na jaki czekaliśmy cały mecz. Najpierw Cristian Tello przyspieszył na skrzydle, dograł do Casemiro, piłka przeszła jeszcze przez Hernaniego, a najwięcej magii w tej akcji dołożył Alex Sandro. W spektakularnym stylu poradził sobie z dwoma obrońcami Napoli, dograł do dobrze ustawionego Jacksona Martineza, a Kolumbijczyk z bliska trafił do siatki.
Smoki wreszcie miały okazję do kontry, a Napoli w poszukiwaniu gola wyrównującego musiało pomyśleć o ataku. To przyniosło efekt w 73 minucie gry. 1200 sekund po pierwszym trafieniu kontra FC Porto i wrzutka Jacksona Martineza dała bramkę na 2:0. Tym razem akcję wykończył Cristian Tello, który uderzył świetnie z półwoleja. Piłkarze z Portugalii poczuli się pewniej, grali lepiej, swobodniej i nawet środkowy obrońca Ivan Marcano był blisko pokonania Rafaela Cabrala. To on znalazł się w polu karnym po szybkiej akcji Smoków. Hiszpan nie miał za wiele szczęścia, gdyż jego strzał obił słupek bramki Napoli. Chwilę przed końcem spotkania znów dośrodkowywał Jackson, a akcję zmarnował Hector Herrera, który uderzył głową prosto w Rafaela Cabrala. W doliczonym czasie gry FC Porto zdobyło trzecią bramkę i przypieczętowało zwycięstwo nad Włoską ekipą. Hernani przebiegł z piłką pół boiska, zagrał do Quintero który przelobował bramkarza Napoli. Ta bramka była ostatnim akcentem tego meczu. Carlos Velasco Carballo zakończył mecz, a Portugalczycy cieszyli się ze zwycięstwa, które dało im pozycję lidera Grupy F.
Statystyki
(http://i.imgur.com/IKKNpY7t.png) (http://imgur.com/IKKNpY7)(http://i.imgur.com/2l3HUqnt.png) (http://imgur.com/2l3HUqn)(http://i.imgur.com/vsr7fZVt.png) (http://imgur.com/vsr7fZV)
Tabela Grupy F
(http://vpx.pl/i/2015/06/15/Beztytulub3b2a.png)
-
Rodrigo odprawił z kwitkiem PSG
(http://vpx.pl/i/2015/06/16/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/16/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 17'Parejo 23'Rodrigo 41'Rodrigo 77'Rodrigo 84'Rodrigo - 52'Lucas Moura
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Mestalla - Walencja
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Damir Skomina
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Rodrigo
Składy
(http://i.imgur.com/h1QL7Ppt.png) (http://imgur.com/h1QL7Pp)
W meczu Grupy H PSG mierzyło się z gospodarzem obiektu Valencią. Paryżanie musieli wygrać jeśli chcieli mieć szanse na awans. Tymczasem drużyna Los Murcielagos sprawiła niesamowitą niespodziankę wygrywając 5:1. Mistrz Francji po raz kolejny przegrywa. Po porażce z Milanem wydawało się, że gorzej być nie może. Nic bardziej mylnego. Choć ekipa PSG miała swoje szanse, aby zdobyć więcej niż jednego gola to niestety nie udało się. O ile w ofensywie było całkiem dobrze, to defensywa grała koszmarnie. David Luiz raz po raz dawał się ogrywać, a Thiago Silva był myślami gdzie indziej. Bohaterem Valencii został Rodrigo. To on ustrzelił cztery gole i zdemolował zespół z Paryża. W tym momencie pozbawił Francuzów niemal wszystkich szans na awans. Podopieczni Lurenta Blanca zdobyli zaledwie dwie bramki, a stracili ich aż osiem. Nie mają na koncie żadnego punktu i tylko cud może ich uratować. Mecze z FC Basel i Lazio Rzym teoretycznie powinny być łatwiejsze, ale z taką grą to i w tych pojedynkach będzie trudno.
Skrót Spotkania
http://www.youtube.com/watch?v=r4sLpWp1oUM http://www.youtube.com/watch?v=YoSiQtrDVSc
Statystyki
(http://i.imgur.com/dcCAkxUt.jpg) (http://imgur.com/dcCAkxU)(http://i.imgur.com/YQ8sLK9t.png) (http://imgur.com/YQ8sLK9)
Tabela Grupy H
(http://vpx.pl/i/2015/06/16/Beztytulu9db77.png)
PS. Co myślicie o nowej prezentacji spotkań?
-
Juventus wraca do gry
(http://i.imgur.com/50v7AN1.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/16/WynikCopy3850b.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 45'Diego Costa - 2'Morata 89'Morata
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Ramon Sanchez Pizjuan - Sewilla
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Felix Brych
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Alvaro Morata
Składy
(http://i.imgur.com/NS5UY0Ct.png) (http://imgur.com/NS5UY0C)
Juventus Turyn miał za zadanie zrehabilitować się po niespodziewanej porażce z Dnipro Dniepropetrowsk. Tym czasem podopieczni Jose Mourinho chcieli być już jedną nogą w drugiej rundzie. Piłkarze z Włoch znów wystąpili bez Gianluigiego Buffona, który nie był w pełni sprawny. Zastąpił go osiemnastoletni Emil Audero. O sile ataku decydować mieli Llorente i Alvaro Morata. Hiszpan już w drugiej minucie dostał znakomite podanie od Simone Pepe i strzelił bramkę. Chwilę później mógł podwyższyć prowadzenie lecz tym razem lepszy był Thibaut Courtois. Kolejne okazje na gola w pierwszej połowie zmarnował Fernando Llorente, który dwukrotnie obił słupek bramki Belga. Chelsea przez większą część broniła się, lecz w ostatnim kwadransie The Blues stworzyli dwie dogodne sytuacje. W pierwszej z nich John Obi Mikel świetnie zagrał do Edena Hazarda, który nie zdołał pokonać golkipera Juve. W doliczonym czasie gry Belg świetnie dograł do Diego Costy, który fantastycznym strzałem zza pola karnego pokonał młodego Włocha i na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku remisowym.
W drugiej części meczu niewiele się zmieniło. Obie drużyny nie kwapiły się do ataku na bramkę rywala. Mecz wyglądał tak, jakby Juventus i Chelsea były zadowolone z tego wyniku. Jednak im bliżej końca tym więcej działo się na boisku. W 62 minucie świetną sytuację miał Willian, który po ograniu kilku zawodników Starej Damy nie potrafił celnie uderzyć. Kilka minut później Fernando Llorente zmarnował szansę na gola dla Juve. Mocne uderzenie sprzed pola karnego wybronił dobrze spisujący się tego dnia Thibaut Courtois. W ostatnich 20 minutach sprawy na własne barki wziął Diego Costa. W 72 minucie z ostrego kąta był blisko pokonania bramkarza z Turynu. Pięć minut później niecelnie uderzył głową po dośrodkowaniu Fabregasa. W końcówce meczu kolejny jego strzał wylądował na trybunach. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Stara Dama przeprowadziła akcję po której gola na wagę trzech punktów zdobył Alvaro Morata. Hiszpan wykorzystał wrzutkę Arturo Vidala i wpakował piłkę do siatki. Thibaut Courtois mógł lepiej się zachować przy uderzeniu napastnika. Juventus Turyn pokonał Chelsea 2:1 i zdobywa cenne punkty. Ekipa Massimiliano Allegriego ma nadal szanse na awans. Teraz na celowniku Starej Damy znajdują się piłkarze Sevilly i Ajaxu. Nie będzie łatwo, lecz wszyscy kibice wierzą w ich dobrą grę. The Blues natomiast po porażce nie mają prawa rozpaczać. Nie zagrali źle, no może poza Johnem Terry, który kilka razy pomylił się w obronie. Jeśli Diego Costa poprawi swoją skuteczność to Anglicy mają spore szanse na pojawienie się w kolejnej fazie turnieju.
Skrót Spotkania
http://www.youtube.com/watch?v=uP9feijiF8c
Statystyki
(http://i.imgur.com/GxKRJuht.png) (http://imgur.com/GxKRJuh)(http://i.imgur.com/P9zwbYxt.png) (http://imgur.com/P9zwbYx)(http://i.imgur.com/9GR8tsbt.png) (http://imgur.com/9GR8tsb)(http://i.imgur.com/zO66Rjvt.png) (http://imgur.com/zO66Rjv)
Tabela Grupy E
(http://vpx.pl/i/2015/06/16/Beztytulue083c.png)
PS. Co myślicie o nowej prezentacji spotkań?
-
Jak dla mnie lepsza. Bo można sobie obejrzeć i jak ktoś lubi czytać to tekst również jest.
-
Hattrick Adebayora na wagę trzech punktów
(http://vpx.pl/i/2015/06/17/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/5S84C1Q.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 11'Pizzi - 66'Adebayor 73'Adebayor 90'Adebayor
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio El Madrigal - Villareal
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Massimo Busacca
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Emanuel Adebayor
Składy
(http://i.imgur.com/n7M7pZgt.png) (http://imgur.com/n7M7pZg)
Kończy się druga seria spotkań w Klubowych Mistrzostwach Europy. Jedne drużyny dopiero rozpoczynają rywalizację, a inne są blisko odpadnięcia z turnieju. Tottenham Hotspur po porażce z Olympique Lyon w pierwszym meczu dziś grał z Benficą Lizbona o której nie wiedzieliśmy zbyt dużo. Podpoieczni Luisa Filipe Vieiry zagrali ustawieniem 1-4-4-2 romb. Główną rolę w tym zestawieniu miał grać ofensywny pomocnik Pizzi. W zespole z Wysp Brytyjskich jedyny gracz na szpicy Emmanuel Adebayor, po którym Mauricio Pochettino oczekiwał zdobycia przynajmniej jednego gola. Od samego początku meczu Portugalczycy ruszyli do ataku co przyniosło wymierne korzyści. W 7 minucie Pizzi zagrał do Derleya, a ten potężnie uderzył prosto w Vorma. Trzy minuty później ofensywny pomocnik nie zagrał do żadnego z partnerów i sam wykończył dobrą sytuację. W tym momencie mieliśmy 1:0 dla Benfici. W pierwszej części meczu Lizbończycy mieli jeszcze dwie doskonałe szanse na gola. Gaitan nie trafił do bramki z bardzo bliskiej odległości, a bardzo aktywny Pizzi zmarnował rzut wolny z 20 metrów. Tottenham nie istniał w pierwszych 45 minutach. Zapomnielibyśmy o tej drużynie gdyby nie okazja z 39 minuty. Christian Eriksen dośrodkował w pole karne, a z woleja uderzył Erik Lamela. Julio Cesar był jednak na posterunku.
W drugiej połowie oglądaliśmy całkiem inne spotkanie. Od samego początku Tottenham szukał gola wyrównującego, a Portugalczycy zostali zepchnięci do defensywy. Kilka minut po wznowieniu gry po przerwie po raz pierwszy dał o sobie znać Emmanuel Adebayor. Togijski napastnik w sytuacji sam na sam z Brazylijskim golkiperem nie zdołał go pokonać. Chwilę później w słupek trafił Dembele, który strzelał z okolicy 35 metra. W 66 minucie Erik Lamela przytomnie rozegrał piłkę, podał ją do napastnika Kogutów, a ten zdobył swojego pierwszego gola w tym meczu. Świetny lob Adebayora dał prowadzenie drużynie z Londynu. Nie minęło dziesięć minut, a Togijczyk zdobył gola numer dwa. Tottenham wyszedł na prowadzenie po tym jak Eriksen zagrał do Emmanuela, a ten wślizgiem wbił piłkę do bramki. Napastnik z Afryki hattricka ustrzelił w 90 minucie meczu. Etienne Capoue wbiegł w pole karne, dograł do swojego kolegi z zespołu, a ten dołożył nogę i przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny. To był show Emmanuela Adebayora. Były napastnik Arsenalu Londyn zagrał fenomenalny mecz i dał nadzieję Tottenhamowi, że w UEFA European Club Championship może być tylko lepiej. Benfica przegrywa pierwsze spotkanie, ale dla niej nic nie jest stracone. Wciąż do rozegrania pozostają trzy mecze, więc jest dużo czasu na poprawę.
Skrót Spotkania
http://www.youtube.com/watch?v=e3fTOOtJQSs
Statystyki
(http://i.imgur.com/WfT0wjdt.png) (http://imgur.com/WfT0wjd)(http://i.imgur.com/ROoaylTt.jpg) (http://imgur.com/ROoaylT)(http://i.imgur.com/mYqTqZIt.png) (http://imgur.com/mYqTqZI)(http://i.imgur.com/t2SfHzmt.jpg) (http://imgur.com/t2SfHzm)
Tabela Grupy B
(http://vpx.pl/i/2015/06/17/Beztytulu.png)
-
Jednostronne widowisko
(http://vpx.pl/i/2015/06/17/BeztytuluCopyf03be.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/18/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 30'Kuzmanovic 62'Podolski 65'Kuzmanovic
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Vicente Calderon - Madryt
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Pedro Proenca
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Zdravko Kuzmanovic
Składy
(http://i.imgur.com/0t12HqOt.png) (http://imgur.com/0t12HqO)
W ostatnim meczu siódmego dnia mistrzostw Inter Mediolan grał z Bayerem Leverkusen. Włosi po spotkaniu z CSKA mieli apetyty na trzy punkty, tym bardziej, że w ekipie Nerazzurri grał Samir Handanovic, który świetnie bronił kilka dni temu. Ofensywne ustawienie z dwójką napastników miało przynieść grad okazji na gole. Podopieczni Roberto Manciniego zdominowali mecz i nie dali Niemcom żadnej szansy na zdobycie gola. Od samego początku Inter atakował rywali i zamykał ich na własnej połowie. W 6 minucie Lukas Podolski uderzył z dystansu, lecz Yelldell wybronił jego strzał. Kilka minut później szansę miał Rodrigo Palacio, który strzałem głową trafił w poprzeczkę. Po kwadransie gry przydarzyła się kolejna sytuacja dla Poldiego. Niemiec kiwnął dwóch przeciwników i znów nie dał rady pokonać golkipera Bayeru. W 30 minucie spotkania Zdravko Kuzmanovic wyprowadził Inter na prowadzenie. Rodrigo Palacio zagrał świetną piłkę do niego, a Serb zabawił się z bramkarzem i trafił do siatki. Jeszcze w pierwszej połowie mogło być 2:0. Shaqiri niecelnie uderzył z rzutu wolnego, a strzał Podolskiego z lewej nogi zatrzymał się na słupku.
W drugiej części gry obraz się nie zmienił. Inter nie tracił piłki i przez większą część przebywał na połowie Bayeru Leverkusen. Sześć minut po rozpoczęciu gry po przerwie Hernanes strzelił bardzo potężnie z okolicy szestnastki, a Yelldell fantastyczną paradą uratował zespół przed utratą gola. W 62 minucie Inter podwyższył prowadzenie. Drugiego gola dla Czarno-Niebieskich zdobył Lukas Podolski. Napastnik odebrał piłkę jednemu z obrońcy i uderzył zza pola karnego. Bramkarz był bez szans. Zaraz po golu numer dwa przyszło trzecie trafienie. Zdravko Kuzmanovic po raz drugi trafił do siatki. Uderzenie Rodrigo Palacio zatrzymał jeden z obrońców, a piłka trafiła do Serba. Pomocnik strzelił w kierunku bramki, futbolówka odbiła się od Topraka i znalazła się w bramce. Po tym trafieniu wszyscy wiedzieli, że trzy punkty zdobędzie Inter. Jedyną sytuację na zdobycie gola przez zespół Bayeru miał rezerwowy Stefan Kiessling. Niestety Niemiec nie zdołał pokonać Samira Handanovica. Inter wygrywa w drugim meczu grupowym i jest liderem z dorobkiem czterech punktów. Drużyna Bayeru Leverkusen na koncie ma zwycięstwo i porażkę. Obie ekipy będą liczyć się w walce o awans.
Skrót Spotkania
http://www.youtube.com/watch?v=9cwosjlEygs
Statystyki
(http://i.imgur.com/k8uiwznt.png) (http://imgur.com/k8uiwzn)(http://i.imgur.com/LeenN6At.png) (http://imgur.com/LeenN6A)(http://i.imgur.com/iMmLToXt.png) (http://imgur.com/iMmLToX)(http://i.imgur.com/IqvI3ert.png) (http://imgur.com/IqvI3er)
Tabela Grupy G
(http://i.imgur.com/GwPWTjo.png)
-
Włoska potyczka dla Lazio
(http://vpx.pl/i/2015/06/18/BeztytuluCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/03/UEFACECCopy.png)
(http://i.imgur.com/pdf0AIJ.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 29'Klose
(http://vpx.pl/i/2015/05/29/Stadium.png) Estadio Mestalla - Walencja
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Stephane Lannoy
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Miroslav Klose
Składy
(http://i.imgur.com/pqfP0jyt.png) (http://imgur.com/pqfP0jy)
Druga kolejka spotkań na UEFA European Club Championship 2015 dobiegła końca. Ostatnim spotkaniem był Włoski pojedynek Lazio Rzym i Milanu. W zespole Rossoneri Stephan El Shaarawy narzekał na drobny uraz, lecz po pracy fizjoterapeutów zdolny był do gry. Cerci i Menez wraz z nim stworzyli tercet ofensywny. Po drugiej stronie Miroslav Klose miał straszyć ekipę Milanu. Początek meczu należał do Lazio. W 11 minucie Klose miał dobrą okazję do zdobycia gola, ale uderzył niecelnie. Chwilę potem strzelał Mauri, a Diego Lopez świetnie wybronił jego uderzenie. Następna dobra okazja to szansa dla Milanu. Cerci poradził sobie z dwoma defensorami i zagrał do Van Ginkela, który przymierzył i strzelił obok bramki. W 29 minucie meczu gola zdobył Miroslav Klose. Niemiecki napastnik wykorzystał podanie Brayana Perey i Lazio wyszło na prowadzenie. Blisko dziesięć minut później Milan mógł wyrównać, lecz strzał Essiena odbił się od obrońcy i mieliśmy rzut rożny. Z narożnika dośrodkował Ricardo Monotlivo, a piłkę głową uderzył Alex. Federico Marchetti świetnie wyskoczył i wypiąstkował strzał Brazylijskiego obrońcy.
W drugiej części meczu pierwszą dobrą okazję stworzył sobie zespół z Mediolanu. Alessio Cerci zszedł z piłką do środka boiska i uderzył po długim rogu. Podkręcony strzał minął bramkę Lazio. Dalsze okazje stwarzali głównie piłkarze Lazio Rzym. W 57 minucie świetne uderzenie Bigli wybronił Diego Lopez. Kilka chwil później Miroslav Klose dwa razy strzelał, lecz Hiszpański golkiper za każdym razem był górą. Piłkarze z Rzymu wciąż szukali szansy na drugiego gola. Lucas Biglia oddał mocny strzał, lecz niecelny. Kolejne szanse zmarnował Miroslav Klose. Pierw jego uderzenie odbiło się od obrońcy, a następnie strzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego obronił Diego Lopez. W kolejnej sytuacji Niemiec pokonał bramkarza Milanu, lecz sędzie słusznie przerwał grę odgwizdując spalonego. W końcówce spotkania Milan miał dwie okazje na wyrównanie. W 88 minucie meczu Mattia Destro trafił w poprzeczkę po uderzeniu z rzutu wolnego wykonywanego z okolicy 30 metra. W doliczonym czasie gry Jeremy Menez wyszedł sam na sam z Marchettim i nie pokonał Włoskiego golkipera. Lazio pokonuje Milan w bratobójczym pojedynku. Jest to ważne zwycięstwo, gdyż przedłużyło ono szanse na awans. Tymczasem Milan gdyby wygrał ten mecz byłby bardzo blisko gry w drugiej rundzie. Tymczasem podobnie jak w drużynie Lazio wszystko rozegra się w ostatnich dwóch spotkaniach. Dzisiejszy mecz dał również nadzieję drużynie PSG, która nie zdobyła ani jednego punktu, ale ma jeszcze niewielkie szanse na awans. Wszystko w tej grupie jest otwarte. Trzecia seria spotkań może nam powiedzieć dużo więcej.
Skrót Spotkania
http://www.youtube.com/watch?v=pMxx9B-61sE
Statystyki
(http://i.imgur.com/ruvNzFgt.jpg) (http://imgur.com/ruvNzFg)(http://i.imgur.com/QwGoD27t.png) (http://imgur.com/QwGoD27)(http://i.imgur.com/JeXUtbKt.png) (http://imgur.com/JeXUtbK)(http://i.imgur.com/PWygnmct.png) (http://imgur.com/PWygnmc)
Tabela Grupy H
(http://vpx.pl/i/2015/06/18/Beztytulu.png)
-
Podsumowanie drugiej kolejki
(http://i.imgur.com/lcb2ZQQ.png)
(http://i.imgur.com/aKjxClR.png)
-
Klose miał straszyć Milan i straszył w sumie cały mecz, a w między czasie jedną bramkę - ale zwycięską - strzelił :D
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/22VEsF0.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/teaUjNG.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/agG9TJD.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://www.youtube.com/watch?v=32LdxZ9ozf8&feature=youtu.be)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/pEyc9OF.png)
Bezproblemowy awans Realu
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/BeztytuluCopy.png)
11.06.2015 17:00 Estadio Santiago Bernabeu - Madryt
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 16'Benzema 21'James 28'Benzema 36'Benzema 37'Benzema 40'Benzema 43'James 61'Benzema
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Martin Atkinson
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Karim Benzema
Real Madryt zagrał dzisiaj tak jakby właśnie toczył się mecz treningowy, a nie ważne spotkanie w Klubowych Mistrzostwach Europy. Królewscy strzelili osiem goli co dało im awans do kolejnej rundy. W pierwszej części meczu zespół Anderlechtu nie istniał. Już w 6 minucie Ronaldo mocno uderzył ze skraju pola karnego, a Proto miał sporo problemów, aby wybronić ten strzał. Dziesięć minut później Real rozpoczął strzelanie. Dani Carvajal przedarł się lewą stroną zagrał do Cristiano Ronaldo, który szybko odegrał do Benzemy. Francuz strzelił z pierwszej piłki i zdobył piękną bramkę. W 21 minucie meczu Luka Modric górnym podaniem przeciął całą obronę Belgów. Piłka trafiła do Jamesa Rodrigueza, a ten w sytuacji sam na sam z Proto strzelił drugiego gola dla Królewskich. Kilka minut później Karim Benzema w zamieszaniu w polu karnym zdołał umieścić piłkę w siatce i mieliśmy 3:0. W 36 minucie Francuz ustrzelił hattricka. Świetna dwójkowa akcja James - Benzema, w której obaj gracze Realu wymienili kilka podań skończyła się golem Karima. Tuż po wznowieniu gry przez zespół Anderlechtu napastnik Los Merengues przejął piłkę, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów, mijając przy tym graczy z Belgii i zdobył bramkę numer pięć dla swojego zespołu. Kolejnego gola Benzema strzelił w 40 minucie, kiedy to wykorzystał dośrodkowanie Cristiano Ronaldo. Po tej bramce ponownie błysnął James. Kolumbijczyk świetnie wystawił się do zagrania Karima Benzemy i Real prowadził 7:0. W drugiej części meczu Los Blancos spuścili nieco z tonu i nie forsowali już tempa. Uspokoili się i rozgrywali spokojnie piłkę. To stworzyło szanse dla Anderlechtu, lecz ani Marin, ani Sylla nie byli w stanie pokonać Casillasa. W 61 minucie spotkania wynik ustalił Karim Benzema zdobywając swojego szóstego gola. Francuz mógł też strzelić gole numer siedem i osiem, lecz raz trafił w słupek bramki Silivio Proto, a raz piłka zatrzymała się na poprzeczce. W końcówce szansę na bramkę honorową zmarnował rezerwowy Kabasele. Real Madryt rozjechał Anderlecht i może świętować awans do drugiej rundy. Pozostaje im jeszcze jedno spotkanie z zespołem Schalke 04, które może mieć znaczenie przy dorobku punktowym w drugiej fazie.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/2DR6ByX.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/vjZEifl.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/yjAB2g9.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://www.youtube.com/watch?v=enjcFGnef-k)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/bmN9rDF.png)
Barcelona znowu nie zachwyca
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/BeztytuluCopye0332.png)
11.06.2015 19:30 Camp Nou - Barcelona
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/WynikCopy7e4ce.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 20'Suarez - 58'Hulk
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Viktor Kassai
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Luis Suarez
Zespół Luisa Enrique zdobył w tym sezonie trzy trofea. Wcześniej udało się to tylko Pepowi Guardioli. Jednak piłkarze i kibice chcieli więcej. Chcieli wygrać UEFA European Club Championship, a tym samym wygrać kolejny puchar. Tymczasem turniej zweryfikował wszystko. Blaugrana gra przed własną publicznością bardzo słabo. Lionel Messi jest nieobecny, Neymar nie daje z siebie 100%, Luis Suarez ma tylko przebłyski dobrej gry, a cała linia środkowa w ogóle nie istnieje. To wszystko potwierdziło się również w dzisiejszym spotkaniu z Zenitem St. Petersburg. Rosjanie od początku chcieli narzucić własne warunki gry. W 4 minucie mogli zdobyć bramkę za sprawą Axela Witsela. Pomocnik Zenitczyków uderzył mocno, lecz obok bramki. Kilka chwil później szansę na gola zmarnował Kerzhakov, który nie zdołał pokonać Ter Stegena. W 20 minucie Barcelona oddała pierwszy i jedyny strzał w tej części meczu. Świetna kombinacyjna akcja Dumy Katalonii zakończyła się uderzeniem Luisa Suareza. Świetny strzał Urugwajczyka zatrzymał się dopiero w bramce. Wystarczył jeden strzał aby objąć prowadzenie. Jeszcze przed przerwą Zenit szukał wyrównania. Hulk strzelił w słupek, a Witsel dał szansę wykazać się Niemieckiemu bramkarzowi Barcy. Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Rosjan. W 53 minucie Aleksandr Kerzhakov poradził sobie najpierw z Danim Alvesem, a później z Gerardem Pique, przymierzył i dobrze uderzył w kierunku bramki gospodarzy. Niestety nie miał za dużo szczęścia, gdyż piłka obiła słupek. Gdyby futbolówka została ciut bardziej dokręcona to Ter Stegen byłby bez szans. Po kilku minutach było jednak 1:1. Kerzhakov zagrał do Hulka który podkręconym strzałem z lewej nogi umieścił piłkę w siatce. Po straconej bramce gospodarze ruszyli do ataku, lecz stać ich było na jeden wypad pod pole karne Zenitu. Strzał Messiego odbił Malafeev, a dobitka Neymara była zbyt słaba, aby zaskoczyć bramkarza. W ostatnim kwadransie Zenit miał jeszcze szanse na gola dającego trzy punkty. Najpierw Kerzhakov zmarnował świetną okazję będąc w pobliżu bramki Barcy. To samo uczynił rezerwowy Rondon. Barcelona zremisowała z Zenitem 1:1. Ten wynik daje szanse Rosjanom na awans. W dwóch meczach zdobyli cztery punkty. Tymczasem Duma Katalonii najprawdopodobniej pożegna się z mistrzostwami. Dwa punkty w trzech meczach to za mało. Nawet zwycięstwo w ostatnim meczu może nie dać awansu do drugiej rundy. Nie ma co się dziwić, że Barcelona prawdopodobnie odpadnie z Klubowych Mistrzostw Europy. Blaugrana w meczach z Arsenalem i Zenitem oddała zaledwie siedem strzałów. Z taką grą daleko się nie zajdzie.
-
Oglądając skrót Realu dochodzę do wniosku, że w PES 15 drużyny grają bez obrony. Nie wiem na jakim poziomie oglądasz mecze, ale większość sytuacji bramkowych, to kuriozum. Min. dlatego nie gram w tą grę.
Posty wyglądają teraz fajnie. Zawsze jestem zwolennikiem tekstu i skrótu.
-
Oglądając skrót Realu dochodzę do wniosku, że w PES 15 drużyny grają bez obrony. Nie wiem na jakim poziomie oglądasz mecze, ale większość sytuacji bramkowych, to kuriozum. Min. dlatego nie gram w tą grę.
Posty wyglądają teraz fajnie. Zawsze jestem zwolennikiem tekstu i skrótu.
Gram Top Player czyli przedostatni poziom. Na Superstar obrona jest dużo lepsza, lecz niestety akcji jest dużo mniej. W meczu Realu z Anderlechtem Królewscy oddali 5 strzałów, a rywale dwa. Taki mecz jest wtedy bardzo nudny. Więc wolę oglądać na poziomie Top Player. A jak ty uważasz?
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/8o4ENzU.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/pv5wkX5.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/1ZzpJNK.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/erNRClmhktA)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/qzK5n3L.png)
Szachtar coraz bliżej awansu
(http://vpx.pl/i/2015/06/22/BeztytuluCopy.png)
Grupa D 11.06.2015 19:30 San Mames Barria - Bilbao
(http://vpx.pl/i/2015/06/22/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 6'Luiz Adriano 64'Gladky 79'Luiz Adriano - 48'Depay 71'Depay
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Szymon Marciniak
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Luiz Adriano
W grupie D wszystkie sprawy były otwarte. Co prawda PSV Eindhoven przegrało dwa pierwsze mecze, lecz nadal miało szanse na awans. Dużo zależało od pojedynku z Szachtarem Donieck, który w pierwszym spotkaniu pokonał Borussię Dortmund 4:0 i był dzisiaj faworytem. Ukraińcy od początku wzięli sprawy w swoje ręce. Już w 6 minucie gola dającego prowadzenie zdobył Luiz Adriano. Brazylijczyk świetnie przymierzył zza pola karnego i pokonał Zoeta. Kolejna szansa nadarzyła się kilka minut później. Wellington dośrodkował w pole karne, a Gladky strzelił ponad bramką. Jeszcze w pierwszym kwadransie mogło być 2:0, lecz Bernard nie zdołał pokonać bramkarza PSV. W 19 minucie meczu Rolnicy doszli do pierwszej okazji bramkowej. Świetna wymiana podań na linii Guardado - Wijnaldum, zagranie Holendra do Memphisa Depaya, a ten trafia w słupek i dobija obok bramki. Pod koniec pierwszej części meczu Bergwijn nie trafił z rzutu wolnego. Jego strzał minimalnie przeleciał nad poprzeczką. Chwilę później Szachtar mógł zdobyć gola do szatni, ale Luiz Adriano nie pokonał Zoeta. W drugiej połowie PSV rzuciło się do odrabiania strat i zrobiło to w najlepszy możliwy sposób. Memphis Depay dostał znakomite podanie od Jozefzoona i z ostrego kąta trafił do bramki. Aleksander Pyatov nawet nie drgnął. Po zdobytym golu przyszły okazje do wyjścia na prowadzenie. Najpierw Georginio Wijnaldum trafił w słupek, a następnie strzał Depaya wybronił bramkarz z Doniecka. Szachtar obudził się po niemrawym początku drugiej połowy i zaczął brać się do roboty. Do końca meczu PSV Eindhoven już nie istniało, no może poza jedną akcją. W 63 minucie bramkę na 2:1 zdobył Gladky. Ukrainiec otrzymał piłkę od Luiza Adriano, obrócił się i uderzył po długim rogu, zdobywając bramkę. Szachtar dominował i podwyższyć mógł po świetnych strzałach Alexa Teixeiry, które w niebywały sposób obronił Jeroen Zoet. To co nie udało się Ukraińcom, wyszło piłkarzom PSV. Jozefzoon po raz kolejny dobrym zagraniem obsłużył Memphisa Depaya, który pokonał bramkarza rywali i dał wyrównanie. To był jedyny zryw Holendrów w ostatnich 30 minutach meczu. Szachtar dominował, a bramka dla piłkarzy z Eindhoven nie zmieniła tego. W 78 minucie Luiz Adriano wykorzystał podanie Gladkiego i z trudnej pozycji władował piłkę do bramki. Szachtar znów prowadził i do końca nie wypuścił trzech punktów z rąk. W końcówce mogło być 4:2, lecz Luiz Adriano nie wykorzystał szansy na Hattricka niecelnie strzelając do pustej bramki. PSV Eindhoven przegrywa bardzo ważny mecz, co oznacza, że spotkanie z Galatasaray będzie ich pożegnaniem. Natomiast Szachtar nadal walczy o awans do kolejnej rundy. Aby tego dokonać wystarczy im jeden punkt w dwóch kolejnych meczach. Ukraińcy grają dobry ofensywny futbol i może to być jeden z czarnych koni UEFA European Club Championship.
-
W meczu Realu z Anderlechtem Królewscy oddali 5 strzałów, a rywale dwa.
Ze statystyk wynika, że 16, a rywale 4.
Więc wolę oglądać na poziomie Top Player. A jak ty uważasz?
Jak Tobie pasuje. Ja zawsze jadę na full :)
-
Szachtar, który potrafił zachwycać w Lidze Mistrzów pokazuje to samo w ECC. W meczu, który bardzo mógł się spodobać neutralnym fanom odsyła do domu PSV.
Duży plus za pomysł. Zawsze to coś innego, teksty dosyć długie więc mógłbyś pogrubić parę wyrazów, będzie bardziej przejrzysty. Minus za coś co mnie bardzo irytuje. Błąd rzeczowy polegający spolszczaniu nazw klubów. Słyszałeś kiedyś o Lazio Roma, czy Chelsea London?
-
Ze statystyk wynika, że 16, a rywale 4. Jak Tobie pasuje. Ja zawsze jadę na full :)
Mecz przedstawiony na forum symulowany był na poziomie Top Player (przedostatni) stąd padło tyle strzałów. Natomiast jak grałem na poziomie SuperStar (najwyższy) to padło zaledwie 7 uderzeń. Stąd wybór niższego poziomu.
PS. Ściągnąłem jakiś gameplay patch i gra na poziomie SuperStar wygląda miodnie. Niedługo będę symulować tylko na najwyższym poziomie.
Minus za coś co mnie bardzo irytuje. Błąd rzeczowy polegający spolszczaniu nazw klubów. Słyszałeś kiedyś o Lazio Roma, czy Chelsea London?
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli z tym spolszczaniem nazw klubów.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/stDYRvk.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/Vjzf4tl.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/v7Okz7h.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/_qvZf_oKK24)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/QYSPW9n.png)
Pierwsza czerwień na mistrzostwach
(http://vpx.pl/i/2015/06/23/BeztytuluCopy.png)
Grupa A 11.06.2015 22:00 Santiago Bernabeu - Madryt
(http://i.imgur.com/PVlAnHi.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 31'Slimani 45'Slimani 48'Adrien - 36'David Silva 41'Aguero
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/kartka2.png)48'Vincent Kompany
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Jonas Eriksson
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Islam Slimani
W grupie A oprócz Realu Madryt każda drużyna miała szanse na wejście do drugiej rundy. Najbliżej awansu obok Królewskich, którzy w drugiej fazie zagrają na pewno, był Manchester City. Podopieczni Manuela Pellegriniego, który wrócił z rodzimego kraju i znów zasiadł na ławce, musieli wygrać ze Sportingiem Lizbona, aby już dziś cieszyć się z awansu. Sporting natomiast musiał urwać punkty Anglikom, jeśli chciał mieć szanse na pozostanie w turnieju. Od początku spotkania wiało nudą, lecz z czasem wszystko się rozkręciło. Pierwszy groźny strzał oddał Sergio Aguero w 18 minucie spotkania, ale piękną interwencją popisał się Rui Patrcio. Trzy minuty później David Silva uderzał z rzutu wolnego, lecz portugalski bramkarz znów był na miejscu. W 27 minucie Vicent Kompany obejrzał żółtą kartkę za faul na Nanim. Piłka ustawiona na 23 metrze. Portugalczyk wziął rozbieg uderzył i trafił w słupek bramki Joe Harta, który grał na maksimum możliwości. Anglik miał już zdrową rękę i mógł bez problemów stanąć w bramce. W 31 minucie Islam Slimani dostał podanie od Adriena i zdobył gola dającego prowadzenie. Piłka po strzale Algierczyka odbiła się od Mangali i wpadła do siatki. Chwilę później jego partner z formacji ofensywnej Nani nie potrafił celnie uderzyć w sytuacji sam na sam z bramkarzem The Citizens. Pięć minut po trafieniu dla Sportingu przyszedł gol dla Manchesteru City. David Silva otrzymawszy podanie od Sergio Aguero długo nie zwlekał i umieścił piłkę w siatce po strzale z okolic szesnastki. Po golu wyrównującym Portugalczycy nieco się cofnęli i chcieli jak najprędzej zakończyć tą część meczu. Obywatele przycisnęli co przyniosło skutek pod koniec pierwszej połowy. Na cztery minuty przed zakończeniem, Sergio Aguero odebrał piłkę w środku pola niczym najlepszy defensor, minął kilku rywali, wpadł z impetem w pole karne i dał prowadzenie swojemu zespołowi. Kiedy piłkarze z Wysp Brytyjskich byli myślami w szatni, wtedy świetną kontrę przeprowadził zespół Sportingu. Islam Slimani po raz drugi dostał piłkę od Adriena i stanął oko w oko z Joe Hartem. Algierczyk nie miał problemów, aby pokonać Anglika i do przerwy było 2:2. Manchester City wyszedł na drugą połowę mocno rozkojarzony co można było zauważyć w pierwszych minutach drugiej części gry. Tuż po rozpoczęciu ze środka Portugalczycy przeprowadzili szybką kontrę po której Joe Hart musiał wysilić się, aby nie wyciągać piłki z siatki. Udało mu się wybronić doskonały strzał Diego Capela, który wszedł w przerwie. Chwilę później Islam Slimani mijał jak tyczki kolejnych graczy The Citizens, a kiedy znalazł się w polu karnym, Vincent Kompany zrównał go z ziemią. Belg dość brutalnie potraktował Algierskiego napastnika za co dostał czerwoną kartkę. Miał już wcześniej na koncie żółtą, lecz za ten faul była pokazana czerwona. UEFA po meczu zebrała się aby omówić zajście z 48 minuty. Vincent Kompany został wykluczony z turnieju o Klubowe Mistrzostwo Europy za bardzo brutalne wejście od tyłu w nogi rywala. Kara bardzo dotkliwa, ale jak najbardziej zasłużona. Slimani opuścił boisko na noszach, lecz po kilku minutach wrócił na nie. Jonas Eriksson oprócz kartki wskazał również na jedenasty metr. Do piłki podszedł Adrien i zdobył bramkę. Jak się później okazało była to zwycięska bramka. W dalszej części meczu nie działo się nic godnego uwagi. Sporting pokonał Manchester City 3:2. W Grupie A cztery ekipy walczą o dwa miejsca premiowane awansem. W dwóch ostatnich kolejkach czekają nas duże emocje.
-
Ostatni raz zaglądałem tu... hmmm... bardzo bardzo dawno temu. Wpadam i widzę taki projekt. Z góry uprzedzam że nie przeczytam wszystkich Twoich dotychczasowych postów... zajęłoby mi to wieki. Ale każdy odcinek przejrzałem. Pomysł - bomba! Wykonanie nie gorsze ;) póki co nie mam porównania bo Twoja kariera jest pierwszą, do której zaglądam. Ale już teraz jestem w stanie powiedzieć że będę zaglądał i każdy następny post będzie przeze mnie przeczytany od deski do deski, bo pomysły takie jak ten z pewnością zasługują na uwagę.
Co do samego turnieju... fajnie zaczęły drużyny angielskie (za które trzymam kciuki). Szczególnie wygrana Arsenalu do zera z Barceloną zasługuje na uznanie. Remis City z Realem... naprawdę fajne wyniki. Potem coś jakby stanęło... mam nadzieję że hat trick Adebayora będzie punktem zwrotnym... no właśnie... hat trick Adebayora... dziwne rzeczy się tu u Ciebie dzieją :P do tego gol Falcao, gol szczególny, bo strzelony byłej drużynie Kolumbijczyka. Wygrana Dnipro z Juve, i to w jakim stylu. Wszystkie te wpadki Barcelony. Niezła forma Podolskiego. Wygrana Bayeru z Atletico również była niespodzianką. Borussia też zaliczyła jakąś tragiczną wpadkę, wybacz że nie pamiętam z kim :) (Szachtar?).
Wybacz mi proszę wszelkie braki w mojej wiedzy na temat Twojego opowiadania, nadrobię to ;) Tak trzymaj :D
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/t0bD1oi.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/wHh2Jug.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/14XuF1K.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://www.youtube.com/watch?v=J48BZZA_0ek)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/FYMb4Fs.png)
Braga ogrywa Olympiakos
(http://i.imgur.com/i2MNrRE.png)
Grupa C 11.06.2015 22:00 Camp Nou - Barcelona
(http://i.imgur.com/V2eNQs9.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 60'Menga
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Franck De Bleeckere
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Ruben Micael
Jak już wiemy FC Barcelona może odpaść z turnieju. Jednym z ważnych spotkań, które będzie decydować o losach Barcy jest pojedynek Olympiakosu i Bragi. Najlepszym wyjściem dla Blaugrany będzie podział punktów przez obie ekipy. Kibice Dumy Katalonii przez większą część pierwszej połowy mogli widzieć nieudolne próby zdobycia bramki przez obie ekipy co na pewno ich cieszyło. Najlepsze sytuacje zmarnował napastnik Bragi Dolly Menga. Dwa strzały Belga mijały minimalnie bramkę Megyeriego. Te dwa strzały oraz niecelne uderzenie Mauro to jedyne pozytywne aspekty pierwszych 45 minut. W drugiej części meczu było dużo lepiej. Sporting Braga zaczął od mocnego uderzenia, lecz strzał Mengi znów był niecelny. Olympiakos zaczął co raz bardziej atakować czego efektem były cztery strzały między 52 a 57 minutą meczu. W dobrej sytuacji znalazł się Dossevi, ale nie pokonał Victora Golasa, podobnie jak uderzający piłkę po jego podaniu Alejandro Dominguez. Następnie bramkarz Bragi miał sporo szczęścia, kiedy piłka po uderzeniu Vergosa obiła słupek bramki. Golkiper z Brazylii musiał wykazać się również znakomitym refleksem przy strzale Durmaza z pięciu metrów. Olympiakos napierał, lecz to rywale zdobyli gola. Ruben Micael zagrał do wbiegającego w pole karne Dollyego Mengi, a młody Belg umieścił piłkę w bramce. Jeden celny strzał wystarczył, aby wyjść na prowadzenie. W dalszej części meczu Olympiakos szukał gola wyrównującego, lecz strzały były niecelne lub świetnie bronił Victor Golas. Po trzeciej serii spotkań w Grupie C nikt nie może być niczego pewien. Najbliżej awansu są ekipy Arsenalu, Zenitu i Bragi, które w dwóch spotkaniach zgromadziły cztery punkty. Barcelona i Olympiakos mają trudne zadanie, aby wejść do drugiej rundy.
-
Ostatni raz zaglądałem tu... hmmm... bardzo bardzo dawno temu. Wpadam i widzę taki projekt. Z góry uprzedzam że nie przeczytam wszystkich Twoich dotychczasowych postów... zajęłoby mi to wieki. Ale każdy odcinek przejrzałem. Pomysł - bomba! Wykonanie nie gorsze ;) póki co nie mam porównania bo Twoja kariera jest pierwszą, do której zaglądam. Ale już teraz jestem w stanie powiedzieć że będę zaglądał i każdy następny post będzie przeze mnie przeczytany od deski do deski, bo pomysły takie jak ten z pewnością zasługują na uwagę.
Co do samego turnieju... fajnie zaczęły drużyny angielskie (za które trzymam kciuki). Szczególnie wygrana Arsenalu do zera z Barceloną zasługuje na uznanie. Remis City z Realem... naprawdę fajne wyniki. Potem coś jakby stanęło... mam nadzieję że hat trick Adebayora będzie punktem zwrotnym... no właśnie... hat trick Adebayora... dziwne rzeczy się tu u Ciebie dzieją :P do tego gol Falcao, gol szczególny, bo strzelony byłej drużynie Kolumbijczyka. Wygrana Dnipro z Juve, i to w jakim stylu. Wszystkie te wpadki Barcelony. Niezła forma Podolskiego. Wygrana Bayeru z Atletico również była niespodzianką. Borussia też zaliczyła jakąś tragiczną wpadkę, wybacz że nie pamiętam z kim :) (Szachtar?).
Wybacz mi proszę wszelkie braki w mojej wiedzy na temat Twojego opowiadania, nadrobię to ;) Tak trzymaj :D
Nie ma czego wybaczać. Doskonale rozumiem, że nie przeczytasz każdego postu tak dokładnie. Fajnie, że moje opowiadanie podoba się komuś. Dzięki za wszelkie wyrazy uznania. Turniej jest ciekawy to fakt. Dużo nieprzewidywalnych wyników. Mam nadzieję, że nie raz jeszcze Cię zaskoczy :)
-
No nie powiem, jest parę niespodzianek, szczególnie wygrana Sportingu z Man City :D Sytuacja parę razy się zmieniała, Sporting mógł wygrywać 2:0, a w parę minut zamiast dwubramkowego prowadzenia, mieli jednobramkową stratę. I wydawałoby się, że Citizens nie oddadzą już prowadzenia, ale to dobrze w sumie - jest dzieki temu ciekawsza sytuacja w grupie :D
A Braga... aż ciężko sobie wyobrazić, żeby wyprzedzali Barcelonę. :D
-
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli z tym spolszczaniem nazw klubów.
Np. Pełna nazwa Lazio to Societa Sportiva Lazio (SS Lazio), więc dlaczego nazywasz ten klub Lazio Rzym?
-
Np. Pełna nazwa Lazio to Societa Sportiva Lazio (SS Lazio), więc dlaczego nazywasz ten klub Lazio Rzym?
Jestem przyzwyczajony, że tak w Polsce nazywamy te kluby. Cheslea Londyn zamiast Chelsea FC, czy właśnie Lazio Rzym zamiast SS Lazio. W grach po polsku też często miałem napisane Lazio Rzym. Oglądając transmisje spotkań też mówią Lazio Rzym czy Chelsea Londyn. Mi też tak pozostało. Mam nadzieję, że to nie jest wielki błąd.
-
Fajny ten pomysł z takimi mistrzostwami. Zaglądam tu pierwszy raz i będę musiał nadrobić poprzednie odcinki. Zrobię to w wolnym czasie, bo patrząc po ostatnim odcinku kariera jest tego warta. Obyś uciagnal te mistrzostwa jak najdłużej. Wytrwałości ;)
-
Fajny ten pomysł z takimi mistrzostwami. Zaglądam tu pierwszy raz i będę musiał nadrobić poprzednie odcinki. Zrobię to w wolnym czasie, bo patrząc po ostatnim odcinku kariera jest tego warta. Obyś uciagnal te mistrzostwa jak najdłużej. Wytrwałości ;)
Powiem tak. Mistrzostwa 2015 jadę obecnie i nie brak mi zapału. Tworzę również OF-a i terminarz pod turniej w roku 2019. A więc oprócz edycji 2015 może pojawić się jeszcze kilka.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/BSBsFsq.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/zZlLcaJ.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/8Vt1PYY.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://www.youtube.com/watch?v=8WTdKA1GpP4)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/8cqoZAt.png)
Fiorentina wygrywa i przechodzi dalej
(http://i.imgur.com/vQsKSYP.png)
Grupa B 12.06.2015 17:00 Estadio El Madrigal - Villareal
(http://i.imgur.com/CaGz5iy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 10'Vargas 21'Gomez 24'Vargas - 46'Salvio
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Cuneyt Cakir
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Juan Manuel Vargas
Ósmy dzień UEFA European Club Championship rozpoczął się spotkaniami Grupy B i G. W tej pierwszej na przeciw siebie stanęły ekipy Fiorentiny i Benfici. Włosi swoje spotkania rozgrywali 6 i 8 Czerwca, a więc po dość intensywnym początku mieli kilka dni przerwy. Piłkarze z Portugalii nie mieli takiego komfortu. Do turnieju mogli trochę dłużej się przygotować gdyż startowali 10 Czerwca, lecz po jednym dniu przerwy przyszło kolejne spotkanie. Cuneyt Cakir, arbiter tego pojedynku, musiał opóźnić spotkanie ze względu na to iż kibice z Włoch odpalili race i widoczność na El Madrigal była słaba. Po kilku minutach mecz się rozpoczął.
Od samego początku obie ekipy sprawiały dobre wrażenie. W 6 minucie Ola John miał dobrą sytuację na zdobycie bramki, lecz jego strzał przeleciał obok słupka. Chwilę później Gaitan uderzał z woleja, lecz z podobnym skutkiem. W 10 minucie Fiorentina przeprowadziła pierwszą groźną akcję, po której padł gol. Joaquin zagrał przecinające podanie do Vargasa, a ten nie zmarnował doskonałej okazji. Po zdobytej bramce piłkarze Violi przyspieszyli i to oni dyktowali warunki. Chwilę po bramce na 1:0 podwyższyć mógł Mario Gomez. Niemiec uderzył głową po dośrodkowaniu Mohameda Salaha, lecz jego strzał wybronił Julio Cesar. Kilka minut później napastnik Fiorentiny zmarnował idealną okazję. Badelj dograł świetną piłkę w pole karne, Mario zwiódł bramkarza rywali i trafił w boczną siatkę. Niemiec nie poddał się. Jak to mawiają do trzech razy sztuka. W 21 minucie Vargas zagrał w pole karne, Gomez wyprzedził dwóch obrońców Benfici i pokonał Julio Cesara. Fioletowi nie zwalniali tempa i trzy minuty później mieliśmy 3:0. Drugiego gola zdobył Juan Manuel Vargas, który uderzył z szesnastu metrów. Po tej bramce Włosi nieco spuścili z tonu co mogli wykorzystać gracze Benfici. Na kwadrans przed końcem pierwszej połowy Miralem Sulejmani potężnie uderzył z dystansu, a chwilę później Salvio strzelał z bliskiej odległości. Obie próby były niecelne. W doliczonym czasie gry kontaktowego gola zdobył Eduardo Salvio. Argentyńczyk wykorzystał zagranie Derleya i dał nadzieję na lepszą drugą połowę.
Po przerwie Fiorentina wróciła do swojego rytmu gry i to ona głównie przeważała. W 53 minucie meczu Vargas dwukrotnie uderzał na bramkę Julio Cesara, ale Brazylijczyk był górą w tym pojedynku. Trzy minuty później Gomez uderzył przewrotką, a golkiper Benfici znów był lepszy. Im bliżej końca meczu tym częściej Portugalczycy stwarzali okazje. Najlepsze okazje na bramki mieli Talisca i Gaitan. Brazylijski napastnik musiał dołożyć nogę i strzelić do pustej bramki. Niestety nie sięgnął podania Salvio. Argentyńczyk natomiast był bliski pokonania Tatarusanu, lecz Rumun końcówkami palców wyciągnął piłkę zmierzającą w światło bramki. W końcówce meczu szansę na hattricka miał Juan Manuel Vargas, ale Julio Cesar wyciągnął się jak struna i obronił strzał Peruwiańczyka. Fiorentina dzięki wygranej z Benficą zapewniła sobie grę w drugiej rundzie. Portugalczycy jak na razie nie zdobyli żadnego punktu i są blisko pożegnania się z Klubowymi Mistrzostwami Europy.
-
Bardzo lubię Benfikę i szkoda, że przegrali. Nie wróży to łatwej przeprawy mojemu Realowi w LM, gdzie zmierzę się w grupie właśnie z drużyną Fiorentiny. Czekam na kolejne spotkania :)
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/Imtocj5.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/Cr8PUV3.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/a8YwCKD.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/-DAQo4Z_HcI)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/25/Beztytulu949f4.png)
Kolejny faworyt traci punkty
(http://i.imgur.com/mGCCvYj.png)
Grupa G 12.06.2015 17:00 Vicente Calderon - Madryt
(http://vpx.pl/i/2015/06/25/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 23'Di Maria - 59'Milanov
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Felix Brych
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Pontus Wernbloom
Manchester United w swoim pierwszym spotkaniu zremisował z Atletico Madryt. Louis Van Gaal nie chciał zaliczyć kolejnej wpadki tym bardziej, że przeciwnikiem było CSKA Moskwa. Czerwone Diabły miały spokojnie poradzić sobie z Rosjanami. Początek meczu należał do nich. Dwa strzały oddał Radamel Falcao, lecz jego próby były dalekie od ideału. Chwilę później David De Gea po raz pierwszy interweniował w tym spotkaniu. Strzał Milanova był dość precyzyjny, ale Hiszpan wyszedł obronną ręką. W 23 minucie Falcao rozegrał świetną dwójkową akcję z Angelem Di Marią, a Argentyńczyk zdobył bramkę. Manchester United wyszedł na prowadzenie i co raz pewniej czuł się w rozgrywaniu piłki. Kilka minut po bramce świetną okazję zmarnował Juan Mata, który strzelał z woleja. Igo Akinfeev popisał się niesamowitą paradą. Jeszcze w pierwszej połowie CSKA mogło wyrównać. Nie udało się, bo David Gea obronił strzały Panchenki i Dzagoeva. Kolejna szansa dla Czerwonych Diabłów przyszła w 38 minucie, kiedy Ashley Young świetnie zagrał do Radamela Falcao, a ten strzelił głową ponad bramką.
Drugą część spotkania lepiej rozpoczęli piłkarze z Moskwy. Sytuacja z 53 minuty obnażyła braki obronne rywala. Marcos Rojo i Chris Smalling pogubili się w kryciu, a Zorant Tosic zmarnował dobrą okazję. 240 sekund później blok obronny United znów został złamany. Alan Dzagoev zagrał piłkę pomiędzy defensorami, a Milanov wykorzystał to podanie i umieścił piłkę w bramce. Wyspiarze znowu nie radzili sobie w grze z tyłu i przypłacili to stratą gola. W ofensywie nastąpiły zmiany. Na boisku pojawili się kolejno Valencia, Rooney i Januzaj. Wayne miał najlepszą okazję kiedy to przymierzył z 18 metrów, lecz zrobił to zbyt nieprecyzyjnie. W końcówce meczu CSKA mogło zdobyć zwycięskiego gola. Panchenko uderzył jednak obok bramki. Mecz zakończył się remisem 1:1. Dla obu drużyn ten wynik nie jest idealny. Na koncie obu zespołów po dwóch meczach widnieją dwa punkty. Obie ekipy mają szanse na przejście do kolejnej fazy turnieju, ale czeka ich ciężka droga. Manchester United nie gra zbyt efektownego futbolu, a za rywali będzie mieć Bayer Leverkusen i Inter Mediolan, które sprawiają nieco lepsze wrażenie. Rosjanów czekają pojedynki z Atletico Madryt oraz Bayerem. W Grupie G wszystkie drzwi są otwarte. Pytanie tylko kto złapie za klamkę i przejdzie na drugą stronę, a kto będzie musiał pożegnać się z marzeniami.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/UzPAUDT.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/bj1mbBi.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/iJyyihd.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/eL0gMDwQNdM)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/25/Beztytulu07ac4.png)
Sześć goli na Estadio El Madrigal
(http://i.imgur.com/CXRmuGv.png)
Grupa B 12.06.2015 19:30 Estadio El Madrigal - Villareal
(http://vpx.pl/i/2015/06/25/WynikCopyab144.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 53'Vietto 57'G.Dos Santos 78'G.Dos Santos 83'Vietto 90'G.Dos Santos - 75'Townsend
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Stephane Lannoy
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Luciano Vietto
Blisko 3,5 bramki pada w jednym meczu UEFA Eropean Club Championship 2015. Jest to bardzo wysoka średnia. Zespoły grają bardzo ofensywnie i strzelają mnóstwo goli. To na pewno podoba się kibicom. Średnią podwyższyło spotkanie Villareal i Fiorentiny w którym padło aż sześć goli. Kibice Tottenhamu liczyli na Emmanueal Adebayora, który w ostatnim spotkaniu popisał się hattrickiem. Tymczasem to Giovanni Dos Santos i Luciano Vietto byli głównymi aktorami tego widowiska. Żółta łódź podwodna od początku do końca przeważała nie dając Kogutom zbyt wiele pola do popisu. Początek spotkania nie napawał optymizmem. Bardzo powoli wszystko się rozkręcało. W 16 minucie pierwszy strzał oddał Vietto, a Hugo Lloris z problemami wybił piłkę. Chwilę później Jonathan Dos Santos faulowany był przed polem karnym. Rzut wolny wykonał Bruno Soriano, a Francuski golkiper znów miał kłopoty, lecz wybronił strzał przeciwnika. Mecz nabierał co raz większych rumieńców. Hiszpanie szukali okazji do objęcia prowadzenia. Niestety Hugo Lloris stanął na drodze Luciano Vietto, a Joel Campbell trafił w słupek. W 31 minucie Tottenham oddał pierwszy i jedyny strzał w tej części meczu. Była to nieudana próba Erika Lameli. Villareal dalej robiło swoje i zepchnęło Koguty do totalnej defensywy. Przed przerwą świetne okazje zmarnowali Giovanni Dos Santos i Lucian Vietto, którzy nie znaleźli sposobu na pokonanie Hugo Llorisa.
Druga połowa miała taki sam obraz jak pierwsza, z tym, że gospodarze byli bardziej efektywni. Tuż po przerwie Uche znalazł się w polu karnym, a bramkarz Tottenhamu znów był górą. Następnie Bruno obił poprzeczkę bramki gości. W 53 minucie Villareal w końcu zdobyło bramkę. Luciano Vietto odebrał piłkę, wbiegł w pole karne i w końcu pokonał golkipera z Londynu. Po tym golu w szeregach gospodarzy pojawił się duży spokój i dużo większa łatwość do kreowania znakomitych okazji. W 57 minucie Joel Campbell zagrał do Giovanniego Dos Santosa, a ten wykończył to znakomitym strzałem. Dwie minuty później Vietto mógł trafić po raz drugi, lecz nie strzelił do pustej bramki z kilku metrów. Zawodnik tej klasy powinien wykorzystywać takie sytuacje. Po godzinie gry było 2:0 dla Villareal. Hiszpanie zwolnili nieco, a swoje szanse mieli goście. Adebayor dwukrotnie uderzał, ale każdy z tych strzałów był daleki od ideału. Christian Eriksen próbował z dystansu, lecz Asenjo nie dał się zaskoczyć. Na boisku pojawiły się nowe siły. Andros Townsend i Roberto Soldado wnieśli wiele ożywienia do gry Kogutów, ale tylko na chwilę. W 71 minucie Hiszpan uderzał z trudnej pozycji, a bramkarz gospodarzy miał sporo problemów. Natomiast w 75 skrzydłowy Tottenhamu dobił uderzenie Soldado, które wprost pod jego nogi sparował Sergio Asenjo. Dobitka Townsenda znalazła się w siatce. Gol kontaktowy był dla Villarealu oznaką na obudzenie się. I to właśnie poczynili piłkarze Żółtej łodzi podwodnej. Znów wrócili do swojego rytmu gry. 78 minuta przyniosła gola numer trzy, którego autorem był Giovanni Dos Santos. Meksykanin skutecznie dobijał strzał Cherysheva. Pięć minut później czwartą bramkę dla zespołu zdobył Luciano Vietto, który wykorzystał podanie Dorado. W samej końcówce spotkania Vietto wystawił piłkę do partnera i Dos Santos ustrzelił hattricka. Villareal wygrywa po raz pierwszy na mistrzostwach. Cztery punkty na koncie pozwalają myśleć o grze w drugiej fazie. Tymczasem Tottenham jest w trudnej sytuacji i podziela los Chelsea Londyn mając na koncie trzy punkty w trzech meczach.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/AwnPYlu.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/Hf9eO8o.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/pkEMQzY.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/AJuH_7yLOZA)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/25/Beztytulu77f8f.png)
Sevilla ogrywa Mistrza Anglii
(http://i.imgur.com/LT3W3ms.png)
Grupa E 12.06.2015 19:30 Ramon Sanchez Pizjuan - Sewilla
(http://vpx.pl/i/2015/06/25/WynikCopy6e22e.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 43'M'Bia
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Nicola Rizzoli
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Stephane M'Bia
Sevilla po wygraniu Europa League dostała trochę wiatru w żagle. Dobry mecz przeciwko Dnipro Dniepropetrowsk na turnieju o Klubowe Mistrzostwo Europy, a dziś pojedynek z Chelsea Londyn, który również rozegrali bardzo dobrze. Podopieczni Jose Mourinho tak jak kilka innych faworytów zagrało mecz bez błysku. Mistrzowie Anglii przyzwyczaili nas do nieco innej gry. Jak widać turniej w Hiszpanii rządzi się swoimi prawami. Zwycięstwa Dnipro nad Juventusem, Sportingu Lizbona nad Manchesterem City, Milanu nad PSG, czy remisy Barcelony z dużo słabszymi rywalami pokazują, że mistrzem może zostać każdy. Wszystkie rozstrzygnięcia są możliwe.
Wróćmy jednak do pojedynku pomiędzy Sevillą, a Chelsea. Od samego początku Chelsea Londyn chciała zdominować spotkanie i to The Blues dłużej utrzymywali się przy piłce. Jednak pierwszy strzał padł dopiero w 13 minucie. Diego Costa otrzymał podanie od Oscara i uderzył minimalnie obok słupka. Po pięciu minutach reprezentant Hiszpanii miał kolejną okazję na zdobycie gola. Tym razem strzał głową przeleciał nad poprzeczką. Po chwili Eden Hazard znów dośrodkowywał, a Oscar znalazłszy się w polu karnym kropnął wysoko w trybuny. W 25 minucie świetną szansę z rzutu wolnego mieli piłkarze Sevilli. Denis Suarez strzelił w poprzeczkę, a dobitka Bacci była niecelna. Sevilla dochodziła do głosu coraz częściej. Jeszcze przed przerwą Deulofeu dośrodkował, wyszedł z tego taki centrostrzał, a zaskoczony Courtois popisał się niezłym refleksem. W 43 minucie kibice zgromadzenie na Ramon Sanchez Pizjuan oszaleli z radości. Szybka kontra gospodarzy, zagranie Tremoulinasa do środka, tam był Stephane M'Bia, który świetnym strzałem pokonał bramkarza gości i było 1:0 dla Sevilli. Nikt nie spodziewałby się, że Sevillistas będą prowadzić w tym spotkaniu.
W drugiej połowie Hiszpanie grali dużo lepiej i nie dawali zbyt wielu szans piłkarzom z Wysp. Doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia zmarnował Carlos Bacca, trafiając w słupek bramki. Po tym strzale swoją szansę mieli gracze Chelsea. Bardzo aktywny dziś Diego Costa znów minimalnie chybił. Gdyby jego strzały były bardziej precyzyjne to goście z pewnością strzeliliby 2-3 gole. Sevilla prowadziła i grała dużo lepiej od The Blues. Kolejne okazje stwarzali sobie Krychowiak, Bacca czy Suarez. Jednak za każdym razem ich próby były niedokładne, lub na posterunku stał Thibaut Courtois. W 72 minucie w sytuacji sam na sam rezerwowy Kevin Gameiro przelobował Belgijskiego bramkarza, a piłkę tuż z przed linii bramkowej wybił John Terry. Chelsea z rzadka wychodziła z własnej połowy. Kiedy już to robiła nie potrafiła wykorzystać nadarzających się okazji. Chwilę po wejściu na plac gry Didier Drogba zmarnował dwie świetne szanse na wyrównanie, a w końcówce meczu po raz trzeci strzelił niecelnie. Chelsea nie dała rady Andaluzyjczykom i przegrała swoje drugie spotkanie. W trzech meczach tylko trzy punkty. Oznacza to, że The Blues muszą liczyć na swoich rywali. Nawet wygrana z Dnipro może nie dać im awansu. Do końca nie będą tego pewni. To kolejny z faworytów, który notuje słabe występy na UEFA European Club Championship 2015.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/RU54CEv.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/QTlUH2s.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/sZ8t1N5.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/a-tt_n2QE1Q)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/25/Beztytulu35df8.png)
Borussia ratuje jeden punkt
(http://i.imgur.com/KXuyzwq.png)
Grupa D 12.06.2015 22:00 San Mames Barria - Bilbao
(http://vpx.pl/i/2015/06/25/WynikCopy30b2c.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 33'Bruma 87'Bulut - 53'Gundogan 92'Abameyang
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Damir Skomina
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Ilkay Gundogan
Thomas Tuchel rozpoczął pracę z Borussią Dortmund w trudnym momencie. Klub zaliczył nieudany sezon, Jurgen Klopp opuścił zespół, a za chwilę rozpoczynały się Klubowe Mistrzostwa Europy. Tutaj Borussia chciała zmyć plamę po zajęciu siódmego miejsca w Bundeslidze. Pierwsze spotkanie wygrane 3:1 z PSV dało sporo nadziei na dobry turniej. Tymczasem Szachtar Donieck szybko sprowadził ich na ziemię. Nikt nie wiedział czego spodziewać się po BVB w meczu z Galatasaray. Początek spotkania dał odpowiedź. Podpieczni Hamzy Hamzaoglu dominowali, a Dortmundczycy nie stwarzali zagrożenia pod ich bramką. W ciągu 30 minut Turcy oddali sześć strzałów z czego trzy celne. Najlepsze okazje miał Goran Pandev, lecz dwa razy trafił w słupek. W 33 minucie Macedończyk miał kolejną okazję i znów obił konstrukcję bramki. Do piłki ruszył Mats Hummels i Bruma. Portugalczyk był szybszy i umieścił piłkę w pustej bramce. W końcówce pierwszej połowy Immobile do spółki z Reusem zmarnowali najlepszą okazję na gola. Włoch nie pokonał bramkarza rywali, a Niemiec strzelił tuż obok słupka.
W drugiej części meczu Borussia rzuciła się do ataku. W 53 minucie świetne zagranie Mkhitaryana do Gundogana zostało zamienione na bramkę. Po wyrównaniu BVB jeszcze odważniej atakowało. Niestety ani Gundogan ani Immobile, a nawet Reus, który strzelał z pola bramkowego, nie zdołali zdobyć gola numer dwa. Po wejściu na boisko Aubameyanga nadarzyły się kolejne szanse, lecz znów były to próby nieudane. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Przekonali się o tym piłkarze Borussii, którzy stracili gola w 87 minucie. Bulut dostał piłkę od Sneijdera i pokonał Romana Weindenfellera. W doliczonym czasie gry Niemiecki zespół uratował honor. Gola na wagę punktu zdobył Pierre-Emerick Aubameyang. Reprezentant Gabonu oddał strzał ze skraju pola karnego, po tym jak świetną akcję przeprowadzili Gundogan i Sahin. Borussia znów traci punkty, ale zagrała dużo lepiej niż w starciu z Szachtarem. Szanse Niemców na awans są uzależnione od ostatniego pojedynku. Nie będzie łatwo, gdyż piłkarze Athletic Bilbao grają świetny futbol przed własną publicznością. Galatasaray ma jeszcze dwa mecze do rozegrania, ale także nie jest w najlepszej sytuacji. Jeśli jednak nie zdobędą co najmniej trzech punktów to Borussia przejdzie dalej.
-
United słabo. 2 mecze i tylko dwa remisy? Mam nadzieję, że wywalczą awans z fazy grupowej bo brak owego awansu to będzie blamaż.
-
5 postów meczowych w 1 dzień - to chyba jakiś rekord działu :D
Coś Ci faworyci olewają ten turniej, że im tak słabo idzie. Dziwne te składy nieraz widzę, gwiazdy często siadają na ławce.
Co do tekstu, to wg mnie lepiej by się prezentował, jakbyś go 'rozbił' i zrobił odstępy między wstępem, 1 i 2 połową.
-
5 postów meczowych w 1 dzień - to chyba jakiś rekord działu :D
Coś Ci faworyci olewają ten turniej, że im tak słabo idzie. Dziwne te składy nieraz widzę, gwiazdy często siadają na ławce.
Co do tekstu, to wg mnie lepiej by się prezentował, jakbyś go 'rozbił' i zrobił odstępy między wstępem, 1 i 2 połową.
No właśnie w PES 2015 słabsze zespoły ogrywają te lepsze i trochę psuje to realizm niestety. Nie mam pomysłu jak temu zaradzić. Gwiazdy siedzą na ławce bo mają niską formę. Niebieską lub fioletową. Albo też dlatego, że turniej jest rozgrywany w bardzo szybkim tempie i trzeba dać im odpocząć.
PS. Teraz lepiej wyglądają opisy?
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/zerEw7p.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/6AXoZBB.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/UPBUuM0.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (http://youtu.be/S0DMBZeLTv0)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/jcKBWyH.png)
Paris Saint-Germain nie składa broni
(http://i.imgur.com/DDj7CUx.png)
Grupa H 12.06.2015 22:00 Estadio Mestalla - Walencja
(http://i.imgur.com/7OzSvCn.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 6'Pastore
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Massimo Busacca
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Javier Pastore
PSG przegrało dość wysoko pierwsze dwa spotkania. Aby pozostać w turnieju Paryżanie musieli wygrać dwa pozostałe mecze. Trzeci pojedynek na turnieju to potyczka z Szwajcarskim FC Basel. Laurent Blanc był dobrej myśli. Wiedział, że to spotkanie nie będzie tak wymagające jak te z Valencią i Milanem. I tak też było. Mistrzowie Francji przez całe spotkanie dominowali, choć nie zachwycili. W 41 sekundzie meczu Zlatan Ibrahimovic miał szansę na strzelenie gola, lecz jego strzał minął bramkę Szwajcarów. Chwilę później Szwed uderzał głową, ale zbyt lekko. W 6 minucie jedynego gola tego wieczoru zdobył Javier Pastore. Argentyńczyk dostał świetną piłkę od Ibrahimovica i pokonał Vailatiego. Zaraz po wyjściu na prowadzenie Marco Veratti i Edinson Cavani mogli podwyższyć prowadzenie. Włoch uderzył w poprzeczkę, a Urugwajczyk w sytuacji sam na sam uderzył nad bramką. Piłkarze FC Basel oddali tylko jeden strzał w pierwszej części meczu. Była to niecelna próba Mohameda Elneny z 28 minuty.
W drugiej połowie nie działo się zbyt wiele podobnie jak w pierwszej. Można powiedzieć, że od 10 minuty na boisko wiało nudą. Dobrą okazję po zmianie stron miał Marco Veratti, ale uderzył niecelnie. Później Ibrahimovic strzelił na bramkę rywali. Jego strzał nie był problemem dla bramkarza. W końcówce FC Basel mogło wyrównać po strzale Gonzaleza. Niestety piłka zatrzymała się na słupku. Mecz Grupy H nie zachwycił i nie porwał zbyt wielu kibiców. Pierwsze 10 minut było obfite w sytuacje PSG, a później oglądaliśmy głównie snujących się piłkarzy po boisku. Paryżanie wygrali i zdobywają pierwsze punkty. Jest to bardzo cenne zwycięstwo. Dzięki tym trzem punktom zachowują szanse na przejście do drugiej rundy. Żeby tak się stało muszą pokonać Lazio Rzym i liczyć na korzystne wyniki pozostałych spotkań. FC Basel także nie traci szans na awans. Czeka ich jeszcze mecz z Valencią, który zadecyduje o ich dalszym losie.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/Oq2rXI3.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/lIc8x5M.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/RtBxdnF.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (http://youtu.be/zZRkVhZoJwk)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/b0fgd5h.png)
Dwa trafienia Torresa. Wygrana Atletico
(http://i.imgur.com/xhAIVN9.png)
Grupa G 13.06.2015 17:00 Vicente Calderon - Madryt
(http://i.imgur.com/5jSHuEI.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 34'Juanfran 43'Torres 71'Torres - 57'Shaqiri
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Pedro Proenca
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Fernando Torres
13 Czerwca 2015 to już dziewiąty dzień UEFA European Club Championship. O godzinie 17:00 na Vicente Calderon wybiegli piłkarze Atletico Madryt i Interu Mediolan. Hiszpanie nie radzą sobie zbyt dobrze w tym turnieju, natomiast Włosi w dwóch meczach zanotowali remis i wygraną co jest dla nich bardzo dobrym wynikiem. Dzisiejsza wygrana mogła im dać przepustkę do drugiej rundy. O taką możliwość zabiegają także gospodarze, którzy dziś nie chcieli stracić punktów. Początek meczu był dość spokojny. Obie drużyny nawzajem się badały i nie chciały zbytnio się otwierać. Pierwszą okazję stworzyli sobie gracze Nerazzurri. Z rzutu wolnego uderzał Guarin, lecz był to strzał daleki od ideału. Kilka minut później szansę miał Lukas Podolski, ale uderzył panu Bogu w okno. W 27 minucie pierwszy wypad Atletico pod bramkę gości zakończył się strzałem Caniego. Niestety strzał był niecelny. Na pierwsze uderzenie w światło bramki trzeba było czekać do 34 minuty. Wtedy to z rzutu rożnego dośrodkował Gabi, a Juanfran umieścił piłkę w siatce. Bramka na 1:0 dodała skrzydeł Los Colchoneros. Nie minęło dziesięć minut i było 2:0. Zanim jednak padł gol numer dwa, arbiter Pedro Proenca powinien podyktować rzut karny za faul na Mandzukicu. Tak się nie stało, gdyż sędzia uznał, że Chorwat nie był faulowany przez Nagatomo. To nie powstrzymało gospodarzy przed kolejną szarżą na bramkę gości po której Fernando Torres podwyższył prowadzenie. Na przerwę Atleti schodzili z dwubramkową zaliczką.
Druga część meczu rozpoczęła się od kilku okazji Interu, lecz w większości nieudanych. W 57 minucie spotkania rezerwowy Xherdan Shaqiri wykorzystał zagranie Podolskiego i zdobył kontaktowego gola. Inter próbował jeszcze zdobyć bramkę wyrównującą, lecz dziś dużo zagrań im nie wychodziło. Atletico w końcu wróciło do tego co prezentowało w pierwszej połowie czego efektem był gol z 70 minuty. Fernando Torres po raz drugi trafił do siatki, uderzając z linii pola karnego. W ostatnim kwadransie Atletico miało kilka okazji na kolejne bramki. Koke trafił w słupek, Torres dwa razy nie zdołał pokonać Handanovica, a Griezmann po udanym dryblingu, w którym minął niemal całą defensywę rywali, uderzył w boczną siatkę. W doliczonym czasie gry z dystansu uderzył Gabi, a Handanovic popisał się świetną paradą. Inter dzisiaj nie istniał, choć potrafił zdobyć gola. Włosi nie mieli nic do powiedzenia w starciu z Atletico Madryt. Hiszpanie zagrali w końcu bardzo dobre spotkanie, a gole zaczął strzelać Fernando Torres. Kibice Los Colchoneros liczą na Hiszpana. Wierzą, że w końcu zacznie strzelać i pomoże zespołowi dojść jak najdalej w UEFA European Club Championship. Jeśli napastnik Atleti ma mieć szansę zabłysnąć w dalszej części turnieju to jego partnerzy muszą mu pomóc wygrać ostatnie spotkanie z CSKA Moskwa. Od tego zależy być albo nie być w drugiej rundzie.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/udq4Rfl.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/UR7GQlh.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/rIP1nXv.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (http://youtu.be/wsjCE1dkSSY)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/XRpVe0v.png)
Thiago ratuje jeden punkt
(http://i.imgur.com/9ZI7zst.png)
Grupa F 13.06.2015 17:00 Estadio Riazor - La Coruna
(http://i.imgur.com/Y4T9FYX.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 63'Belhanda - 71'Thiago
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Kyros Vasaras
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Jerome Boateng
Trzecia seria spotkań powoli dobiega końca. Jedni cieszą się z wywalczonego awansu, a inni mogą już pakować walizki. Jednak Klubowe Mistrzostw Europy 2015 układają się tak, że większość rozstrzygnięć poznamy w ostatniej kolejce. Tak samo może być z ekipami Dynamo Kijów i Bayernu Monachium, które zmierzyły się ze sobą. W ataku obu zespołów wystąpili Polacy. Łukasz Teodorczyk i Robert Lewandowski mieli dzisiaj strzelać gole, lecz to nie oni to uczynili. Pierwsza połowa nie była zbyt ciekawa. Kibice zgromadzeni na Estadio Riazor mogli nieźle się wynudzić. Bayern oddał zaledwie dwa strzały, oba autorstwa Lewandowskiego. Za pierwszym razem Polakowi przeszkodził Haruna. Przy drugiej próbie świetnie interweniował Rybka. Piłkarze Dynama Kijów z rzadka gościli na połowie Bawarczyków. Ich zadaniem było długie rozgrywanie piłki w tylnej strefie. Wyglądało to tak jakby grali na 0:0. Kijowianie stworzyli sobie jedną dogodną sytuację po której niecelny strzał oddał Teodorczyk.
Druga część meczu to całkiem inne spotkanie. Bayern od początku rzucił się do gardła rywalowi. Mario Gotze uderzył z 25 metrów, a Rybka świetnie wypiąstkował ten strzał na rzut rożny. Z narożnika dośrodkował Schweinsteiger, piłkę głową uderzył Boateng, lecz bramkarz Dynama znów świetnie się spisał. Kolejną szansę miał Arjen Robben, lecz jego strzał zatrzymał się na bocznej siatce. Wszystko wskazywało na to, że to Niemiecka ekipa za chwilę zdobędzie gola. Tymczasem w 63 minucie Jermain Lens urwał się w polu karnym dwóm obrońcom, zagrał do Belhandy, a ten zdobył gola. Dynamo Kijów niespodziewanie wyszło na prowadzenie. Chwilę po tym golu Manuel Neuer musiał spor się wysilić aby obronić strzał rezerwowego Mbokaniego, który zastąpił Teodorczyka. W 70 minucie Bayern zdołał przeprowadzić bramkową akcję. Piłkę dośrodkowaną ze skrzydła przyjął na klatkę i uderzył w kierunku bramki. Futbolówka odbiła się od słupka, a Thiago dopadł do niej i strzelił gola. Po bramce wyrównującej Bawarczycy szukali jeszcze zwycięskiego trafienia, lecz żaden z piłkarzy nie zdołał pokonać Rybki. Podział punktów oznacza, że Dynamo musi wygrać dwa kolejne mecze z Napoli i Marsylią. Nie będzie to zadanie łatwe. Tymczasem Bayern jest na dobrej drodze do awansu mając na koncie cztery punkty. Zwycięstwo przeciwko FC Porto lub SSC Napoli zapewni im grę w kolejnej fazie. Pep Guardiola wie na pewno co zrobić, aby to uczynić.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/sgVIMpO.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/WPDxh68.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/Hx9XDBR.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://www.youtube.com/watch?v=K82c8Prffyc)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/1ct3qVO.png)
Dobra postawa Cillessena nie wystarczyła
(http://i.imgur.com/jWFsruL.png)
Grupa E 13.06.2015 19:30 Ramon Sanchez Pizjuan - Sewilla
(http://i.imgur.com/kfbJfVX.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 70'Marchisio
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Lubos Michel
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Jesper Cillessen
Ajax Amsterdam przegrał pierwsze swoje spotkanie. Aby nie podzielić losów swoich rodaków, PSV Eindhoven, musieli zagrać lepsze spotkanie niż to przeciwko Chelsea Londyn. Juventus nie zamierzał oddać punktów bez walki bo też był w nie najlepszej sytuacji po porażce z Dnipro i wygraniu z Chelsea. W ataku Włochów zagrali Tevez i Morata. W srodku pola najmocniejsze jednostki w postaci Pirlo, Vidala, Pogby i Marchisio. Bramki bronił Buffon. Massimiliano Allegri postawił na najmocniejszych piłkarzy w dzisiejszym meczu. Od początku meczu Juve próbowało znaleźć drogę do bramki Jespera Cillessena, lecz ten był dzisiaj bardzo dobrze dysponowany. Strzały Teveza czy Moraty bronił bez najmniejszego problemu, choć były to dobre sytuacje na gola. Holenderski bramkarz w pierwszej połowie uratował wynik Ajaxowi. Zakończyło się wynikiem 0:0, choć i Amsterdamczycy mogli wyjść na prowadzenie. Niestety Arkadiusz Milik miał dziś zwichrowany celownik.
W drugiej połowie Ajax dość mocno zaczął atakować chcąc szybko wyjść na prowadzenie. Najpierw strzelał Milik, lecz było to uderzenie niecelne. Następnie z dystansu strzelił Zimling, a Buffon świetne wybronił ten strzał. Kolejna szansa przyszła w 64 minucie. Lasse Schone dostał znakomitą piłkę od Milika i zdobył gola na 1:0. Sędzia bramki nie uznał, co było dobra decyzją, gdyż Lasse był na pozycji spalonej. W końcu do robty zabrali się gracze Juventusu Turyn. Patrice Evra dośrodkował w pole karne, a Alvaro Morata uderzył głową ponad bramką. W 70 minucie kibice Starej Damy byli bardzo uradowani. Gola dającego prowadzenie zdobył Claudio Marchisio, który po podaniu Carlosa Teveza wyszedł sam na sam z Cillessenem i bez problemu pokonał Holendra. Juve nie zwalniało tempa i szukało kolejnych goli. Niestety bramkarz Ajaxu bronił jak natchniony co uniemożliwiło Tevezowi, Vidalowi, Pogbie czy Llorente trafić do siatki. Gdyby nie Holender to Juventus wygrałby dziś zdecydowanie wyżej. Tymczasem Włosi muszą zadowolić się skromnym 1:0. Nikt jednak nie będzie rozpaczał z tego powodu. Stara Dama przybliżyła się do awansu. Jednak, żeby mieć pewność, że tak się stanie muszą zdobyć co najmniej punkt w meczu przeciwko Sevilli. W innym wypadku będą uzależnieni od pozostałych wyników.
-
Podziwiam tempo w jakim wstawiasz kolejne mecze ;)
Tym razem nie było już tylu niespodziewanych wyników.
-
Podziwiam tempo w jakim wstawiasz kolejne mecze ;)
Tym razem nie było już tylu niespodziewanych wyników.
Zrobiłem z tego projektu taką jakby pracę. Muszę wstawić kolejne spotkania i tyle. Nawet jak mi się nic chce :P Mam nadzieję, że nikomu nie nudzi się tak częste dodawanie kolejnych postów.
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/UYjyci4.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/yL3vsF9.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/qDO9v1h.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/ns-YbTh1fK4)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/5VKkX4u.png)
Milan wychodzi na prowadzenie w Grupie H
(http://i.imgur.com/5cN0Q80.png)
Grupa H 13.06.2015 19:30 Estadio Mestalla - Walencja
(http://i.imgur.com/rpfTQkB.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 80'Rodrigo - 16'Abate 22'Destro
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Wolfgang Stark
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Mattia Destro
Valencia w poprzedniej kolejce rozbiła 5:1 PSG. Cztery gole zdobył Rodrigo. Dziś wszystkie oczy były zwrócone na niego. Czy znów uda się strzelić tyle bramek? To pytanie zadawali sobie kibice Valencii. Natomiast fani Milanu zastanawiali się nad tym czy Rossonerim będzie bliżej do pozostania w Walencji czy do powrotu do Italii. Początek spotkania pokazał, że Milan będzie walczył jak równy z równym o zdobycie trzech punktów. To oni rozdawali karty w pierwszych minutach. Strzał El Shaarawyego z 3 minuty był bardzo dobry, ale Diego Alves stał na posterunku. Milan rozgrywał spokojnie piłkę czekając na odpowiedni moment. Ten nadarzył się po kwadransie gry. Mattia Destro zagrał do Ignazio Abate, ten przymierzył zza pola karnego i zdobył bramkę. Szybko po zdobyciu pierwszego gola przyszedł drugi. Tym razem to Destro umieścił piłkę w siatce po świetnej indywidualnej akcji El Shaarawyego. Po strzeleniu dwóch goli apetyt na kolejne był jeszcze większy. Destro trafił w słupek z okolicy 11 metra, a Jeremy Menez nie wykorzystał zagrania świetnie dysponowanego Mattii Destro. Pod koniec pierwszej części meczu swoje szanse mieli gospodarze, lecz Rodrigo zamiast podawać do partnerów, sam próbował trafić do bramki co nie wychodziło mu zbyt dobrze.
Druga odsłona spotkania zaczęła się od mocnego akcentu ze strony Milanu. Bardzo dobrą okazję na bramkę miał Destro, lecz uderzył minimalnie ponad bramką. Później Andrea Poli strzelał z 35 metrów, a Diego Alves niefortunnie interweniował. Na szczęście obrońcy uchronili zespół przed stratą gola. Valencia pierwszą okazję stworzyła sobie w 61 minucie. Indywidualna akcja Parejo, zagranie do Rodrigo, strzał, górą jednak był Diego Lopez. Tuż po wejściu na boisko świetną okazję na 3:0 dla Milanu miał Suso, lecz strzelił obok bramki. Valencia próbowała zdobyć gola kontaktowego, ale Rodrigo wciąż marnował doskonałe okazje. W 80 minucie w końcu udało mu się trafić do siatki. Długa piłka od Andre Gomesa, Hiszpan wyprzedził bramkarza Milanu i głową skierował piłkę do bramki. Gol podziałał motywująco na podopiecznych Nuno Espirito Santo, jednak ci nie zdołali sforsować defensywnie ustawionego Milanu. Wygrana Rossonerich w znacznym stopniu przybliża ich do awansu. Jedną nogą są już w drugiej rundzie. Tylko kataklizm może im zabrać awans do kolejnej fazy. Tymczasem Valencia ma do rozegrania jeszcze dwa spotkania i niczego nie może być pewna.
-
Te mecze, to możesz wrzucać do 1 posta i tak zaglądnie ten kto ma zaglądnąć.
Albo też dlatego, że turniej jest rozgrywany w bardzo szybkim tempie i trzeba dać im odpocząć.
Nie grasz w trybie meczy towarzyskich?
PS. Teraz lepiej wyglądają opisy?
Wg mnie lepiej, ale Tobie ma pasować, więc nie musiałeś zmieniać
Zrobiłem z tego projektu taką jakby pracę.
Tylko szkoda, że tak mało płacą :]
-
Te mecze, to możesz wrzucać do 1 posta i tak zaglądnie ten kto ma zaglądnąć.
Wolę wrzucać osobno. Tak jakoś lepiej jest.
Nie grasz w trybie meczy towarzyskich?
Gram w trybie meczy towarzyskich. Ale trzeba trochę realizmu wprowadzić. I czasem niektórzy są zmęczeni. Do tego forma losowa przed meczem.
Wg mnie lepiej, ale Tobie ma pasować, więc nie musiałeś zmieniać.
Według mnie też lepiej. Opinie innych są pomocne :D
Tylko szkoda, że tak mało płacą :]
No szkoda. Mogliby dać podwyżkę hehe.
PS. Tak w ogóle to mecze rozgrywam i opisuję jak jestem w pracy. W domu nie mam na to czasu.
-
Wolę wrzucać osobno. Tak jakoś lepiej jest.
Tyle że łamiesz 12 pkt Reagulaminu, a posty w tym dziale są naliczane
12. Nie piszemy posta pod postem, korzystamy z opcji 'Modyfikuj'.
I czasem niektórzy są zmęczeni.
W trybie towarzyskim zawodnicy nie mogą mieć zmęczenia z poprzedniego meczu.
mecze rozgrywam i opisuję jak jestem w pracy
To fajną masz prace.
-
Seba nie śpiesz się ;D Jak dodajesz post to poczekaj aż ktoś skomentuje i dodaj kolejny, bo jak będziesz robił to tak jak teraz to nie dość że My nie nadążymy czytać to jeszcze łamiesz regulamin.
-
Wow Seba... Widzę znacznik "nowe", wchodzę a tu? Hm, tego nie pamiętam, tego też, tamtego również... Wstawiłeś dziś więcej postów meczowych, niż ja przez całe życie ;D
Szkoda, że angielskie drużyny grają, jak grają... Miałem nadzieję, że chociaż w tym europejskim turnieju coś pokażą... Ciekawe, co jest powodem tych słabych występów. Bo jestem przekonany, że Mourinho z dokładnie tymi samymi zawodnikami, jakich ma w Chelsea, tyle że gdzie indziej, doszedłby w LM dalej niż z The Blues właśnie. Pewnie to wina premii pieniężnych, jakie są w Anglii. Bardziej opłaca im się skoncentrować na lidze... W grę pewnie wchodzi też intensywność BPL, ale umówmy się... Ta intensywność nie była wcale mniejsza za czasów, w których angielskie ekipy miały coś do powiedzenia w Europie.
Najpierw Falcao i Adebayor... Teraz Torres... Co Ty z nimi robisz? ;D
-
Tyle że łamiesz 12 pkt Regulaminu, a posty w tym dziale są naliczane.
To bardzo przepraszam, że łamie regulamin. Ale nie uśmiecha mi się wstawiać jednego posta dziennie lub na dwa dni, kiedy nikt nie skomentuje. Dużo osób wstawia posty meczowe po sobie, jak nikt nie komenuje. Zrobię tak, że będę dawać dwa mecze w jednym poście. Pasowałoby tak?
W trybie towarzyskim zawodnicy nie mogą mieć zmęczenia z poprzedniego meczu.
Wiem, że nie mogą, ale ty nie rozumiesz. Ja imituje to zmęczenie. Patrzę kto jaką ma kondycję ustawioną w grze. I czasem zmieniam takiego zawodnika na jeden mecz. Że niby zmęczony i trener daje go na ławkę.
Seba nie śpiesz się ;D Jak dodajesz post to poczekaj aż ktoś skomentuje i dodaj kolejny, bo jak będziesz robił to tak jak teraz to nie dość że My nie nadążymy czytać to jeszcze łamiesz regulamin.
Będę pisać po dwa mecze w jednym poście. Chcę dość szybko to rozgrywać, gdyż potem mogę nie mieć czasu i będzie przestój. Póki mogę to chcę rozgrywać dość szybko.
Wow Seba... Widzę znacznik "nowe", wchodzę a tu? Hm, tego nie pamiętam, tego też, tamtego również... Wstawiłeś dziś więcej postów meczowych, niż ja przez całe życie ;D
Szkoda, że angielskie drużyny grają, jak grają... Miałem nadzieję, że chociaż w tym europejskim turnieju coś pokażą... Ciekawe, co jest powodem tych słabych występów. Bo jestem przekonany, że Mourinho z dokładnie tymi samymi zawodnikami, jakich ma w Chelsea, tyle że gdzie indziej, doszedłby w LM dalej niż z The Blues właśnie. Pewnie to wina premii pieniężnych, jakie są w Anglii. Bardziej opłaca im się skoncentrować na lidze... W grę pewnie wchodzi też intensywność BPL, ale umówmy się... Ta intensywność nie była wcale mniejsza za czasów, w których angielskie ekipy miały coś do powiedzenia w Europie.
Najpierw Falcao i Adebayor... Teraz Torres... Co Ty z nimi robisz? ;D
Dzięki za miłe słowa. No niestety Anglicy grają ch**owo. Cieszę się, że moi faworyci czyli Arsenal, prezentuje się nawet dobrze. Napastnicy dobrze radzą sobie na tym turnieju. Ja im nic nie robiłem. To wina gry :P
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/OD65v0a.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/El43m3Y.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/6nyWBdc.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/G0M94EAcIg4)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://vpx.pl/i/2015/06/25/Beztytulu949f4.png)
Zakończenie trzeciej kolejki
(http://i.imgur.com/iak7T6v.png)
Grupa G 13.06.2015 22:00 Estadio Riazor - La Coruna
(http://i.imgur.com/u2mDRrU.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 84'Aboubakar - 16'Payet 33'Gignac 63'Gignac 92'Gignac
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Carlos Velasco Carballo
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Andre-Pierre Gignac
Trzecią serię spotkań UEFA European Club Championship 2015 zakończył mecz pomiędzy FC Porto i Olympique Marsylia. Portugalczycy jako trzeci zespół mogli zapewnić sobie awans do drugiej rundy. Francuzi, aby podtrzymać szanse na awans musieli wygrać. Mecz stał na dość wysokim poziomie. Jako pierwsi do ofensywy ruszyli piłkarze Smoków. Jackson Martinez uderzył z kilku metrów, a Mandanda odbił piłkę. Kolumbijczyk ruszył do dobitki, lecz został powstrzymany przez Romao. Powtórki wykazały, że Jackson był ewidentnie faulowany, ale Hiszpański arbiter nie użył gwizdka. Kolejny błąd sędziego na tych mistrzostwach. UEFA będzie musiała się poważnie zastanowić co zrobić z tymi panami, którzy tak bardzo mylą się w tym turnieju. Gdyby sędzia odgwizdał rzut karny to Porto mogłoby wyjść na prowadzenie, a mecz zapewne wyglądałby inaczej. Tymczasem to piłkarze rywali zdobyli gola numer jeden w tym spotkaniu. Morel zagrał do będącego w polu karnym Payeta, a ten pokonał Fabiano i było 1:0. Nie minęło dwadzieścia minut, a Marsylczycy trafili do siatki po raz drugi. Gola na 2:0 zdobył Andre-Pierre Gignac, który wykorzystał zagranie Dja Djedje. Przed przerwą Smoki mogły zdobyć bramkę kontaktową, lecz ani Jackson Martinez, ani Ricardo Quaresma nie znaleźli sposobu na pokonanie Steve'a Mandandy.
W drugiej części spotkania Olympique Marsylia nie chciała tylko bronić wyniku. Świetne okazje mieli Gignac czy Ayew, ale ich strzały zatrzymał słupek. W 62 minucie trzeciego gola zdobyli Les Phoceens. Autorem tej bramki był Gignac. Francuz świetnie wymienił kilka podań z Giannellim Imbulą i strzelił zza szesnastki pokonując bramkarza FC Porto. Przy stanie trzy zero Marsylczycy spuścili nieco z tonu. Smoki wykorzystały to zdobywając bramkę na 1:3. Stało się to w 84 minucie, kiedy rezerwowy Aboubakar wykorzystał podanie Campani. Jeszcze przed końcem spotkania Portugalczycy mogli zdobyć gola kontaktowego i wyrównującego, a nawet mogli wyjść na prowadzenie. Stałoby się tak gdyby Aboubakar wykorzystał wszystkie sytuacje które miał. A były to wyborne okazje. Niestety po za tym jednym golem nic nie wychodziło Kameruńczykowi. W ostatniej akcji meczu Gignac ustrzelił hattricka i ustalił wynik na 4:1. Francuz wykorzystał świetne zagranie Dja Djedje, który znakomicie operował dzisiaj piłką. FC Porto nie wykorzystało szansy, aby już dziś zapewnić sobie awans do drugiej fazy grupowej. Natomiast Olympique Marsylia pozostaje w grze i aby zameldować się w drugiej rundzie musi pokonać Dynamo Kijów w ostatnim spotkaniu grupowym.
-
Ale nie uśmiecha mi się wstawiać jednego posta dziennie lub na dwa dni, kiedy nikt nie skomentuje.
A jak wstawisz 4 posty dziennie, to ktoś skomentuje? Tak jak mówiłem: jak kogoś interesuje, to wejdzie. Każdy z nas wysyła post i jest to widocznie w dziale, że napisałeś coś nowego.
Dużo osób wstawia posty meczowe po sobie, jak nikt nie komenuje.
Tak zdarza się tak, jak nikt nie skomentuje, ale to po odstępie 1-2 tygodni ew. kilku dni, by odświeżyć temat.
-
A jak wstawisz 4 posty dziennie, to ktoś skomentuje? Tak jak mówiłem: jak kogoś interesuje, to wejdzie. Każdy z nas wysyła post i jest to widocznie w dziale, że napisałeś coś nowego.Tak zdarza się tak, jak nikt nie skomentuje, ale to po odstępie 1-2 tygodni ew. kilku dni, by odświeżyć temat.
Dobra rozumiem o co ci dokładnie chodzi i będę wstawiał w jednym poście. Ale widziałem u Rasivo na przykład, że w odstępie jakichś 20 godzin wstawił post pod postem. Jednak tak jak napisałem będę wstawiać w jednym poście.
PS. Tylko jak napisze jeden post meczowy, a potem użyje opcji modyfikuj to nie wszystkim wyskoczy że napisałem coś nowego. Bo mogli już przejrzeć poprzedni mecz.
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
Najlepsza Jedenastka i Statystyki 3 kolejki(http://i.imgur.com/LRPwIDM.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/27/StatystykiCopyfc001.png)
-
Trzy razy Benzema, dziękujemy. Pozamiatał system :D Tylko w czymś się pomylileś - 7 goli + 4 asysty = 11 pkt w kanadyjskiej a nie 10 :D
-
Trzy razy Benzema, dziękujemy. Pozamiatał system :D Tylko w czymś się pomylileś - 7 goli + 4 asysty = 11 pkt w kanadyjskiej a nie 10 :D
Ronaldo ma 4 asysty a Benzema trzy. Mały błąd się wkradł. Dzięki za czujność.
-
Ronaldo ma 4 asysty a Benzema trzy. Mały błąd się wkradł. Dzięki za czujność.
Luzik, nie ma problemu :P
-
PS. Tylko jak napisze jeden post meczowy, a potem użyje opcji modyfikuj to nie wszystkim wyskoczy że napisałem coś nowego. Bo mogli już przejrzeć poprzedni mecz.
Napisałem Ci to na początku. Jak masz potrzebę podzielenia się 4-5 meczami, wrzuć je od razu do jednego posta - wtedy każdy będzie wiedział, że jest nowa wiadomość i przejrzy wszystkie spotkania, bądź te, które go interesują.
-
Napisałem Ci to na początku. Jak masz potrzebę podzielenia się 4-5 meczami, wrzuć je od razu do jednego posta - wtedy każdy będzie wiedział, że jest nowa wiadomość i przejrzy wszystkie spotkania, bądź te, które go interesują.
A jeśli nie wiem ile meczy dziennie chcę wstawić? To co wtedy?
-
Trochę śmieszne pytanie zadałeś, bo ja tego wiedzieć nie będę :) Ale patrząc, wrzucasz posty w odstępie 3-4 godzin, więc mniej więcej wiesz, że tego i tego dnia zapodasz 4-5 meczy.
Zresztą wrzucaj jak chcesz, ja tylko zwróciłem uwagę jako Administrator odnośnie regulaminu.
-
Trochę śmieszne pytanie zadałeś, bo ja tego wiedzieć nie będę :) Ale patrząc, wrzucasz posty w odstępie 3-4 godzin, więc mniej więcej wiesz, że tego i tego dnia zapodasz 4-5 meczy.
Zresztą wrzucaj jak chcesz, ja tylko zwróciłem uwagę jako Administrator odnośnie regulaminu.
Postaram się jak najmniej postów wrzucać. Jak najwięcej meczy dawać w jednym poście.
PS. Czy za to, że będę dodawać mecz za meczem, post pod postem, mogę dostać ostrzeżenie lub bana?
-
Postaram się jak najmniej postów wrzucać. Jak najwięcej meczy dawać w jednym poście.
PS. Czy za to, że będę dodawać mecz za meczem, post pod postem, mogę dostać ostrzeżenie lub bana?
Po to jest regulamin aby jego nieprzestrzeganie było karane więc wniosek jest prosty;) a jeden raz uwagę Ci już zwrócono:)
-
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/UZ0JGDW.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/BFBhIYR.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/wC1v17y.jpg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/pSSPu8aPnGA)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/oDMxJDi.png)
Barcelona strzela trzy gole i wygrywa
(http://i.imgur.com/opiDOAm.png)
Grupa C 13.06.2015 22:00 Camp Nou - Barcelona
(http://vpx.pl/i/2015/06/30/WynikCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 27'Pedro 56'Suarez 80'Messi
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Martin Atkinson
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Pedro
FC Barcelona potrzebowała trzech punktów, aby móc myśleć o awansie do kolejnej rundy. Podopieczni Luisa Enrique rozgrywają bardzo słaby turniej i wątpliwe jest czy to się zmieni. Być może gra w drugiej fazie grupowej odmieniłaby nieco mistrzów Hiszpanii. Tymczasem Braga stanęła przed historyczną szansą na awans. Nawet remis rozstrzygnąłby ich losy. Wszystko znaki na niebie wskazywały na to, że obejrzymy ciekawe widowisko. Od początku do ataku ruszyli Katalończycy. Barca chciała za wszelką cenę zdobyć gola i kontrolować przebieg spotkania. W 7 minucie Leo Messi świetnie uderzył z okolic szesnastki, lecz Kristyuk był lepszy. Chwilę później Argentyńczyk przymierzył z nieco dalszej odległości, a piłka minęła bramkę gości. Po kwadransie gry kolejną szansę zmarnowali gracze Blaugrany. Tym razem w słupek trafił Pedro. W 27 minucie Hiszpan zdołał wykorzystać bardzo dobrą okazję i Barcelona wyszła na prowadzenie. Przed przerwą mogły paść kolejne gole gdyby Suarez nieco lepiej przymierzył, a Kritsyuk nie wybronił uderzenia Rakitica.
Po zmianie stron Barca nadal dominowała co udokumentowała zdobyciem gola w 56 minucie. Luis Suarez dostał piłkę od Messiego, strzelił w krótki róg bramki i było 2:0. Gospodarze szaleli, lecz kontakt mogli złapać piłkarze Bragi. Luiz Carlos dośrodkował w pole karne, tam najwyżej wyskoczył Salvador, a Claudio Bravo przytomnie zareagował i wybił piłkę do boku. To była najgroźniejsza sytuacja gości. Co prawda były później dwa uderzenia autorstwa rezerwowego Alana, lecz były to słabe próby. Na 10 minut przed końcem meczu Leo Messi w końcu zdobył bramkę na UEFA European Club Championship 2015. Pedro zagrał do Argentyńczyka, a ten uderzył z szesnastu metrów nie dając szans bramkarzowi. Messi mógł tego wieczora strzelić dużo więcej bramek. W pierwszej połowie miał swoje sytuacje które zmarnował, a także pod koniec meczu nie udało mu się trafić do bramki. Raz po uderzeniu z rzutu wolnego świetnie interweniował Kritsyuk, a następnie obrońcy powstrzymali strzał Messiego. FC Barcelona zwyciężając przeciwko Bradze zakończyła rozgrywki grupowe z dorobkiem 5 punktów. Taki wynik może dać im awans pod warunkiem, że inne wyniki ułożą się po ich myśli.
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/banerofficialCopy.png)
(http://vpx.pl/i/2015/06/19/news1.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/statystyki2.png) (http://i.imgur.com/ncJUBrn.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/sklady2.png) (http://i.imgur.com/Q5wawUf.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/oceny2.png) (http://i.imgur.com/FJSzUDm.png)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/skrot2.png) (https://youtu.be/0UOTNghagmg)(http://vpx.pl/i/2015/06/18/tabela2.png) (http://i.imgur.com/PHoTVTl.png)
Awans Manchesteru City
(http://i.imgur.com/u2mwRPv.png)
Grupa A 14.06.2015 17:00 Santiago Bernabeu - Madryt
(http://vpx.pl/i/2015/06/30/WynikCopy58ed2.png)
(http://vpx.pl/i/2013/01/11/bramka.png) 23'Aguero 56'Aguero 57'Aguero
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/soccer-referee-icon.png) Stephane Lannoy
(http://vpx.pl/i/2015/05/28/star-rating-icon.png) Sergio Aguero
Anderlecht Bruksela po porażce 0:8 z Realem Madryt nie jest w najlepszej kondycji psychicznej. Trener Besnik Hasi nie pojawił się na konferencji prasowej. Zamiast niego przybył asystent. To najdobitniej świadczy o tym, że nikt nie chce rozmawiać o porażce z Królewskimi. Bez wątpienia gospodarze obiektu Grupy A ułatwili zadanie zespołowi Manchesteru City. The Citizens grali z zespołem, który może już nie otrząsnąć się z tego wyniku. Z drugiej strony piłkarze Anderlechtu mogli być na tyle podrażnieni, że postawiliby bardzo trudne warunki. Niestety dla nich, tak się nie stało. Od pierwszej minuty było widać, że chcą oni szybko zakończyć turniej i wrócić do domu. Taka postawa została wykorzystana przez Sergio Aguero. Najpierw, jeszcze przed upływem kwadransa, Argentyńczyk strzelił w słupek, a później nie zdołał pokonać Silvio Proto. Próbowali też inni zawodnicy. W 23 minucie w końcu udało się umieścić piłkę w siatce. Aguero przyjął piłkę zagraną od Jovetica, która po drodze odbiła się od jednego z defensorów Anderlechtu i Manchester City wyszedł na prowadzenie. Belgowie również stworzyli sobie kilka niezłych sytuacji, ale świetnie spisywał się Joe Hart.
Druga odsłona meczu rozpoczęła się od mocnego akcentu piłkarzy z Brukseli. najpierw zaskoczyć Angielskiego bramkarza próbował Marko Marin, a później Mitrovic zmarnował świetną sytuację. Tymczasem to piłkarze z Wysp w 55 minucie podwyższyli prowadzenie. Drugi gol Sergio Aguero padł po asyście Yaya Toure. Manchester City co raz bardziej przybliżał się do awansu. Tuz po drugim golu przyszedł trzeci. Anderlecht rozpoczął od środka, szybkie przejęcie piłki przez Lamparda, zagranie do Dzeko, ten zagrywa w pole karne, a gola zdobył Sergio Aguero. Przez całą drugą część meczu było już nader spokojnie. Kolejne gole mogli zdobyć Aguero, Dzeko, Navas czy zmiennicy Nasri i Bony. Mecz zakończył się jednak wynikiem 3:0. The Citizens są już pewni występów w drugiej rundzie. W Grupie A walka toczy się już tylko o trzecią lokatę. Sporting, Anderlecht i Schalke mają podobne szanse na awans, lecz najbliższy temu jest Sporting. Wszystko wyjaśnią pozostałe spotkania.
-
Suarez odgryza sobie palce? :o Tak czy siak napastnicy w Barcelonie trzymają poziom no i gratulacje dla Pedro za doskonały mecz. Aguero show i wszystko wiadomo, Argentyńczyk ciągnie zespól, a Anderlecht ewidentnie musi wzmocnić obronę.
P.s.
Zmień tablice z wynikami w meczu Manchesteru bo jest błędna.
-
Witam wszystkich. Ostatnio miałem małą przerwę spowodowaną problemami z komputerem. Wczoraj zakupiłem nowy zasilacz i wszystko śmiga. Tymczasem rozpoczynam urlop i nie będę miał jak na razie czasu na kontynuowanie UEFA European Club Championship 2015. Wrócę do was po urlopie pod koniec lipca. Mam nadzieję, że nadal będziecie ze mną ;D
-
W takim razie baw się dobrze i wróć wypoczęty ;)
-
Dzięki. Mam nadzieję, że jak wrócę to nie zabraknie zapału do kontynuowania turnieju.