TWOJA LIGA Pro Evolution Soccer

Dział Ogólny => Moja Kariera Pro Evolution Soccer => Archiwum Karier => Wątek zaczęty przez: Anjin Miura w Sierpień 12, 2015, 11:01:30

Tytuł: KONAMI League 2016/2017 #8 - Presja Tłumu
Wiadomość wysłana przez: Anjin Miura w Sierpień 12, 2015, 11:01:30
(http://i.imgur.com/MfEXfSP.png)

Już za dwa tygodnie, drugiego sierpnia 2016 roku w Atenach otwarte zostaną rozgrywki drugiej dywizji europejskiej w turnieju KONAMI League. Na dzień dobry Grecy, którzy próbowali sprzedać swoje miejsce w turnieju Z.E.A poszukując grosza na spłatę kapitalnego zadłużenia wszechczasów będą podejmowali boleśne upokorzonych w eliminacjach (1:4 i 1:3 z Walią) Rosjan. Nieco ponad trzy miesiące od przejęcia FIFY przez japońskiego giganta KONAMI i koronacji Shingo "Seabassa" Takatsuki, twórcy serii Pro Evolution Soccer na jej prezydenta, nasz reporter Mati udał się do Tokio by na sześć tygodni przed startem nowych rozgrywek przeprowadzić ekskluzywny wywiad z nowym wszechwładcą światowego futbolu...

(http://i.imgur.com/LyC1GLW.png)
Shingo "Seabass" Takatsuka, twórca PESa i nowy prezes FIFA




Mati: Dzieńdobry panie prezydencie Seabass.
Seabass: No siema co tam u Ciebie.

M: Jak nastroje przed rozpoczęciem pierwszego sezonu KONAMI League? Dlaczego właśnie KONAMI League? Czy nie uważa pan że trzy miesiące na stanowisku prezydenta FIFA to niewystarczająco, żeby wywrócić system rozgrywek międzynarodowych do góry nogami?
S: Nie.

M: ...
S: Nie martw się Mati, daję Ci 155% gwarancji, że wszyscy będziecie zadowoleni. Ja was wszystkich zadowole...no homo. Po prostu, uznaliśmy, że nikogo nie jarają już beznadziejne sparingi, terminy fifowskie, niefifowskie, tu powołania, tu niepowołania, kontuzje-sruzje...więc sformatowaliśmy rozgrywki reprezentacyjne do formatu ligowego. Teraz bydzie sam ordnung i jasność pańska nad futbolem reprezentacyjnym.

M: Format ligowy nie zabije Mundialów i ich niepowtarzalnego klimatu?
S: Ale panie, my nikogo zabijać nie będziemy! Styknie, że Blatter poszedł do piachu, MŚ może zostać. Po prostu najwyższy czas zakończyć drętwe, ciągnące się latami eliminacje. Jarają pana mecz na śmierć i życie między Kazachstanem i Andorrą o siódme miejsce w eliminacjach do Mundialu?

M: Nie ukrywam, że potrafią być intere...
S: A mnie nie i koniec kropka. Wszystkie te bandy pozorantów mogą grać przeciwko sobie, w trzeciej dywizji europejskiej. Jak któryś się ogarnie, to awansuje do drugiej. Jeżeli wytrzyma rywalizację z tytanami takimi jak Polska albo Albania, to może sobie tam zostać. Jeżeli nie - to nie.

M: A co dalej?
S: Cóż, w drugiej dywizji mamy dwadzieścia teamów. Pierwsze trzy awansują do elity bezpośrednio. Miejsca 4-7 zmierzą się w playoffach o czwartą pozycję. Analogicznie między drugą a trzecią. Proste zasady dla prostych ludzi, a nie jakieś dzielenia punktów i strefy orbitalne spadkowe nie-spadkowe. Właśnie dlatego futbol nieomal poszedł na dno, gdyby nie my, Wielkie KONAMI.

M: Skąd wasza organizacja zebrała pieniądze na wykupienie FIFA, chyba największej federacji sportowej na świecie?
S: Frajerzy kupowali myClub coinsy to się ma. Do tego wystrugaliśmy tego buraka Kojime - mamy jego MGSa, jego pieniądze i jego kobiety, a on musiał wrócić do swojego pierwszego zawodu, stolarstwa. Takie miliony panie, jak tylko wrócę do domu po tym wywiadzie to się wezmę i wykąpie w wannie pełnej dolarów, BO MNIE STAĆ!

M: No to jak tak śpieszno to dwa krótkie pytania na koniec. Jeden: jest jakaś szansa na powrotne przyjęcie Korei Północnej do FIFA?
S: Zarówno KONAMI jak i FIFA stoją na straży wartości rodzinnych, a co za tym idzie - antykomunistycznych. Poza tym do 2022 roku USA i Korea Południowa zamierzają zerwać rozejm z 1953 roku i wznowić wojnę koreańską, nie ma się czym przejmować.

M: No i na sam koniec - tydzień temu razem z Jackiem Cyganem analizowaliśmy skład pierwszej dywizji europejskiej. A co pan sądzi o jej zapleczu?
S: Paru gigantów utonęło w eliminacjach i muszą zawalczyć o awans do elity. Mają na to tylko dziewiętnaście spotkań, bo KONAMI League nie przewiduje rund rewanżowych. Łatwo nie będzie nikomu. A stawka jest ogromna, bo członkowie pierwszej dywizji za rok będą walczyli o miejsca na nowym Mundialu, KONAMI International Challenge 2018. Będzie grubo.

M: No dobra. To co, robota odwalona, ja zawijam na hawire i życzę Ci Seabass zdrowia bo pieniędzy masz aż za dużo.
S: Okej dzięki mati fajnie było cześć.
 
(http://i.imgur.com/EYrvSP7.png)



Powracam, by zebrać krwawe żniwo tysiącleci.

PES 2015.

Top Player.

Manual.



Dzisiaj wieczorem ukaże się wam jeździec.

A jego imię Śmierć.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #1
Wiadomość wysłana przez: hose444 w Sierpień 12, 2015, 11:07:23
Świetne! Masz styl nie do pod***ania!  ;)

Czekam na więcej.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #1
Wiadomość wysłana przez: Bartekeuro w Sierpień 12, 2015, 12:17:45
Mistrz ciętej riposty powraca! Tak lekkiej karierki tutaj potrzeba. Kto ma siłę kto ma moc zapie.... całą noc  >:D
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #1
Wiadomość wysłana przez: IDareKI w Sierpień 12, 2015, 18:29:35
#2

(http://i.imgur.com/OduSqBf.png)

Kiedy słyszalny nawet w Brazylii lament pokonanych w eliminacjach faworytów rozlewał się szerokim echem a nagłówki krzyczały o upadku futbolu, na zaoranym wręcz gruzińskim boisku do swojego rewanżu przygotowywali się tureccy piłkarze. Związek wysłał reprezentacje na odludzie, by w ciszy i skupieniu "przygotowali się do zadania ostatecznego ciosu niewiernym".  Bramka wciśnięta Niemcom w Berlinie spowodowała niemałe poruszenie w stolicy Rzeszy. Minimalne, ale też dość pewne zwycięstwo przybliżyło Turków do gry w pierwszej dywizji KONAMI League. Rewanż na Atatürk Olympiat Stadi w obecności blisko 70 tysięcy kebabów miał być wielkim świętem narodowym a obecność na trybunach zwalniała muslimów z obowiązku pielgrzymki do Mekki. Co mogło pójść nie tak?

Wszystko.

Farbowane liski niemieckiej machiny dały o sobie znać. Aryjczyk czystej krwi Mesut Özil pogrążył imperium osmańskie dwoma bramkami w pierwszych dziesięciu minutach meczu. Swoje dołożył İlkay Gündoğan aka kolejny rodowity Niemiec jak z koziej dupy sprzęgło do Jelcza i skończyło się na 0:3. Sułtan Recep Tayyip Erdoğan zażądał głowy selekcjonera Terima, ale powstrzymany przez swych przybocznych odłożył maczetę i pozwolił udać się nieszczęśnikowi na wygnanie.

Allah akbary sypały się na lewo i prawo, poranna prasa grzmiała nie pozostawiając suchej nitki na niedawno jeszcze wychwalanych pod niebiosa piłkarzach. Mając na uwadze, że na Mistrzostwach Świata U-17 roku pańskiego 2012 niemiecka kadra liczyła sobie ośmiu zawodników o tureckich korzeniach postanowiono ostatecznie ukrócić zdradziecki proceder. Reprezentacja Turcji potrzebowała kogoś, kto uratuje honor imperium rządząc i dzieląc żelazną ręką.

----------------------

"Nikt pod moim sukcesem podpisywał się nie będzie" burknął postawny Bask do legendy francuskiego futbolu przyłóż z baśki Zizou rzucając rezygnację na biurko. Były już asystent managera Mallorci obrócił się na pięcie i pozostawił rozdziawiającego japę trenejro samemu sobie.

Ibero Martinez, urodzony 11 czerwca 1970, starzejący się kawaler na progu kryzysu wieku średniego. Jedyne pocieszenie znajduje wożąc się swoim BMW 535 1996 po wybrzeżu Zatoki Biskajskiej.
Urodził się w Indautxu, dzielnicy Bilbao, mimo że jest to ścisłe centrum miasta nigdy nie było mu dane żyć w luksusach. W młodzieżowych drużynach Athletic był uważany za dobrze zapowiadającego się prawego obrońcę.

Zadebiutował w pierwszym zespole jako 21-latek, był to sezon 91/92 gdy Athletic nie wiodło się zbyt dobrze, bo pasmo niepowodzeń przyniosło tylko piętnaste miejsce. Szczyt formy i zainteresowania naszym bohaterem przypadł na sezon 97/98 kiedy całe Bilbao mogło cieszyć się z wicemistrzostwa. Z propozycją kontraktu wyskoczył sam Louis van Gaal, który w Katalonii miał problem z zachlewającym mordę Reizigerem i niedoświadczonym Nigeryjczykiem Okunowo. Martinez postanowił zrobić krok w przód i tym oto sposobem w sezonie 98/99 stał się zdobywcą mistrzostwa Hiszpanii. Kolejne rozgrywki nie były już tak udane, bo Katalończycy sfrajerzyli i to tytani z Deportivo zajęli ich miejsce a Martinez zapewne do dziś wspomina wstydliwą siatę jaką dostał od ich supersnajpera Makaaya. Kiedy Holender poleciał na zbity pysk nasz dzielny Bask przeczuwał najgorsze. W Barcelonie właśnie rozpoczynały się lata posuchy a szkoda byłoby nerwów na takie cyrki. Wytrzymał do końca sezonu 2002/2003 kiedy po dwóch czwartych miejscach z rzędu (była) Duma Katalonii zajeła szóstą pozycję.

Na jeden sezon przeniósł się do Arsenalu, gdzie tym razem Wenger miał problem z jakimś Afrykańcem na prawej flance (przypadek?) a na domiar złego ławę grzało dwóch 18-latków. Wypadło tak że Żabojad miał akurat swoją życiówkę i zgarnął ligę bez porażki na koncie. Martinez stwierdził że 'co za dużo to niezdrowo' i miał prorocze sny na temat hańb jakie spadną na dziada po tym przedstawieniu łapówkarstwa. Wrócił do Athletic gdzie pograł spokojnie do sezonu 06/07 gdy Baskowie o mało nie spadli z ligi (17 miejsce), co groziło rychłym zawałem. Siarczyste 'pier*ole nie robie' i dzielny Ibero zawiesił buty na kołku.

Po zakończeniu kariery wszystkie gazety świata rozpisywały się jaki to tytan pracy i futbolu zakończył swoją podróż po piłkarskim świecie, ale generalnie nie miało to już znaczenia. 'Przypomniało się im jak już odchodzę, banda śmieci'. Martinez nigdy nie zagrał w reprezentacji Hiszpanii, na listowne zaproszenie jaśnie selekcjonera wysłał mu odpowiedź z treścią JESTEM BASKIEM. Jako 37-latek rozpoczął kursy trenerskie wszelakie. Skończyły się one praktykami w Wolverhampton u Poyeta ("gdybym mu nie poustawiał składu na mecz i ludzi do jedenastek w finale FA Cup to by nic do gabloty nie wstawił, bo cały tydzień ze stresu na kiblu przesiedział") a następnie w Mallorce u Zidane'a, gdzie jak mówił odwalał za pozorantów całą robotę. W końcu zakasał rękawy i jako menago nowej generacji rusza do nierównej walki z niewartym złamanego centa nowoczesnym futbolem.

------------------------

Rozpacz tureckich związkowców sięgała zenitu. Nikt nie chciał odpowiedzieć na wezwania sułtana a desperacja pchała nieustraszone dotąd imperium do czynów wręcz haniebnych. Ostatecznie pomysł stworzenia ulotek i rozesłania informacji o nagłym zapotrzebowaniu na selekcjonera po OLXach nie doszły na szczęście do skutku. Krzyk rozpaczy usłyszał wreszcie Martinez, który wakacjował właśnie korzystając z uciech słonecznego Stambułu. Jako jedyny kandydat zgarnął posadę, nie bacząc na groźbę wyznaczenia kary za jego głowę w przypadku niepowodzenia. Jak się bawić to się bawić.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #2
Wiadomość wysłana przez: makapaka. w Sierpień 12, 2015, 18:35:47
No, ciekawe. Przebiłeś Japońca tymi tekstami o ciapatych.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #3
Wiadomość wysłana przez: Anjin Miura w Sierpień 12, 2015, 20:06:18
(http://i.imgur.com/MfEXfSP.png)


"Job twoju mać!" - miał krzynąć, rzucając butelką ajerkoniaku w prezesa Rosyjskiej Federacji Piłkarskiej w 37 minucie meczu rewnażowego eliminacji do rozgrywek KONAMI League z Walią Car Wszechrusi Władimir Putin. Gdy loża pełna VIPów i innych ważnych śmieci oniemiała na widok Wołodii Groźnego i potłuczonego szkła, kibice na Łużnikach obserwowali najboleśniejszy upadek w historii radzieckiego futbolu. Średnioznany piłkarzyna Hal Robson-Kanu właśnie ośmieszył Igora Akinfiejewa po raz trzeci. Po katastrofie na Millenium Stadium dwa tygodnie wcześniej, gdzie Sborna zebrała cztery bramki w plecy, wydawało się, że gorzej być nie mogło. Tymczasem rzeczony Robson-Kanu, średniej jakości skrzydłowy Reading, po ustrzeleniu jednego hat-tricka w Walii ustrzelił i drugiego w Rosji. Gdyby nie głupkowaty faul Hennesseya w 90 minucie, skończyło by się okrągłą trójeczką. Bramkę honorową z karnego zaliczył Dżagojew, ale o jakim tu kuźwa mówić honorze po zebraniu siedmiu bramek w dwóch meczach? Zamiast miejsca w elitarnej pierwszej dywizji, Rosjanie zostali odesłani do zaplecza, by powalczyć o awans z takimi tuzami jak Albania, Islandia czy Irlandia Północna.

I tylko ajerkoniaku szkoda, cała butelka poszła w cholerę.

Katastrofa na Łużnikach i gniew Cara oznaczać mogły tylko i wyłącznie koniec włoskiej przygody w radzieckim futbolu. Fabio Capello uprzedził Rosjan i honorowo rozstał się z reprezentacją. Po okresie, w którym rosyjskie drużyny klubowe zbroiły się na wzór największych europejskich potęg, a drużyna narodowa była groźna dla każdego. I nagle, znikąd nadeszła niespodziewana susza. Moda na Rosję skończyła się tak szybko jak i zaczęła, nie inaczej było z wynikami. Na Mundialu w Brazylii radziecka konstelacja gwiazd spaliła i to ostro, odesłana do domu po rywaliacji w niezbyt silnej grupie. Reforma rozgrywek reprezentacyjnych miała przynieść Rosji nową szansę, a regularne mecze z najlepszymi podnieść wartość drużyny narodowej.

A tutaj - Kanu-Robson. 1:3, 1:4, pozdro i poćwicz.

Newsy o klęsce, końcu Capello i gniewie Wołodii obiegły świat natychmiastowo. Do rozgrywek European Second Division zostało tylko sześć tygodni, a Sborna, tak jak Związek Radziecki ponad 20 lat temu, stała na skraju przepaści...

(http://e2.365dm.com/11/11/660x350/hal_2685024.jpg?20111130134015)
Hal Robson-Kanu, morderca Rosjan

Mniej więcej w tym samym czasie, po drugiej stronie kuli ziemskiej, w Guangzhou, największym mieście portowym w Kantonie, na południu Chin, odbywała się masakra. W ostatnim meczu grupy F Azjatyckiej Ligi Mistrzów finalista poprzedniej edycji, Guangzhou R&F spotkał się z obrońcą tytułu, Urawą Red Diamonds. Do przerwy 1:5 dla przyjezdnych. Ściągnięty do Urawy na początku 2014 roku Ryo Miyaichi ustrzelił cztery, kapitan Yuki Abe dorzucił wolnego z 36 metrów. W drugiej połowie Japończycy zluzowali, wbili tylko dwie więcej. Komplet punktów, 23 bramki, masakry w Guangzhou i Bangkoku - obrońcy tytułu - silni i przede wszystkim stabilni jak nigdy dotąd. Na paczkę opartą o największych talenciaków J-League i doświadczonych po europejskich przygodach tytanów mocnych w Azji być nie mogło. Arabscy szejkowie nie mogli dorównać stalowej maszynie śmierci, która jak za najlepszych lat japońskiej floty cesarskiej pływała od portu do portu i bombardowała doszczętnie co i kogo tylko się dało.

A zasięg i siła uderzenia tej floty były wręcz niezmierzone. W latach 2014-2016 Urawa przegrała tylko dwa mecze w Azjatyckiej LM (na 27 rozegranych). W 2014 roku odpadła w 1/8 finału po bramkowym remisie (zaskakująco) z ligowym rywalem, Matsumoto Yamaga (1:1, 0:0). W 2015 roku w dwumeczu finałowym wygrała ze wspomnianm Guangzhou R&F (1:1, 2:0). W aktualnych rozgrywkach sezonu 2016, po komplecie grupowych zwycięstw z nieszczęśnikami z Guangzhou, a także Buriram United i Seoul FC, Duma Saitamy przebiła się do fazy pucharowej w stylu godnym mistrza mistrzów mistrzów.

W krajowych rozgrywkach Redsi od sezonu 2014 rozpoczęli dominację, którą rywale zakwestionowali jedynie częściowo. Nikt nie zatrzymał Urawy przed wygraniem J-League w 2014 i 2015 roku - a w aktualnym sezonie mistrz cały czas ma od pięciu do ośmiu punktów przewagi nad resztą. Do tego styknie dopisać dwa superpuchary Japonii, puchar ligi z 2014 i puchar Cesarza z 2015 roku.

Żeby było mało, to Duma Saitamy rok 2016 zaczęła (a właściwie skończyła rok 2015) przyjęciem zagranicznych gości na Klubowych Mistrzostwach Świata w Japonii. Na dzień dobry reprezentant CONCACAFu, Cruz Azul. Meksykanie zabrali do domu czwóreczkę, bez żadnych honorowych trafień. Przyszedł czas na Bayern. Pep i ekipa przyjechali nażreć się takoyaki i innych dobrych rzeczy. Na tym się skończyło. Urawa zamieniła boisko w strefę wojny, a brutalna kontra wykończona przez Haraguchiego bramką na 3:2 zdemolowała Niemcoków. Ho-ho-ho liga mistrzów, liga frajerów a nie! Finał z Corinthians, zwycięzcą Copa Libertadores to tylko formalność. Raz, dwa, do domu. Fajnie było ale się skończyło. Puchar zostaje w Japonii. Po raz pierwszy w historii wszechświata.

"Ponad dwa lata nieludzkiej masakry, zaczynam się czuć jakbym robił coś źle." - powiedział na konferencji zmartwiony menago Urawy Red Diamonds, najlepszy DMF Japonii w latach 80tych, Anjin Miura. "Chciałbym, żeby azjatycki futbol się rozwijał, serio! Chciałbym dać wam szansę. Pokazałem ile da się zrobić bez astronomicznych milionów jak w Chinach. No i co - przyjeżdżam trzeci rok z rzędu, trzeci rok z rzędu bije was jak buraków, po co wy w ogóle żyjecie, wypiszcie się z FIFA i AFC bo strach!".

Trudno w to uwierzyć, ale minęło bite dwa i pół roku odkąd Żelazny Menago powrócił do domu. Jego Urawa przebiła jakąkolwiek inną Urawę w historii. Drugie zwycięstwo w ACL, dwa tytuły ligowe, pół tuzina pucharów, Klubowe MŚ...a ponadto wszystko drużyna, której nie trzeba zmieniać przez najbliższe pięć lat. "Poprosiłem JFA i prezesa Urawy żeby może zapisali nas do Ligi Mistrzów za rok czy coś, ale powiedzieli, że nie da rady. No i co, szkoda trochę." - dodał, po czym zawinął z konferencji do hotelu bo przecież ile można gadać.

I właśnie wtedy, gdy Duma Saitamy była na drodze do zapisania się w historii jako najlepsza azjatycka drużyna ever, w pięciogwiazdkowym chińskim hotelu Mao Zedong i Rodzina zadzwonił mały chiński telefon. Robotowy głos w słuchawce oznajmił że z Rosji, i że roaming będzie drogi.

"Zdrastwujcie." - szepnął mroczno Wołodia Car Wszechrusi
"No siema co tam."
"Carat stoi na krawędzi. Komuniści czają się za każdym rogiem. Potrzebuję pomocy."
"Będę za tydzień."


(http://i.imgur.com/WGFM96H.png)

"Nie płakajcie sam, zostajecie w dobrych rękach przecież! Pixi (Dragan Stojković, wieloletni trener Nagoyi Grampus, super gość) nie zawali!" - oznajmiał Miura na konferencji prasowej w loży konferencyjnej Saisuta 2002, wyjaśniając nagle rozwiązanie umowy. "Znalazłem wam godnego następce, poza tym moi asystenci zostają razem z nim, nikt i nic nie zatrzyma Urawy na wieki wieków amen."
"Czyżby arabscy giganci nareszcie wykupili Żelaznego Menago? Czy to prawda że Al-Ahli oferował Panu 80 milionów dolarów rocznie?" - zapytał naiwny frajer dziennikarzyna ledwo po studiach z plakietką Asahi Shinbun (to taka gazeta).
"Weź se tą plakietke i na ryj przyklej pajacu. Zadzwonił do mnie Wołodia. Rosja stoi na skraju przepaści. Wielowiekowa futbolowa tradycja, ośmieszona i opluta. Dumna carska korona w błocie. Siedem bramek z Walią, no nie da się...zresztą, minęły ledwo dwa lata, a ja już wygrałem wszystko. A przede wszystkim zbudowałem dynastię, po wieki wieków niezniszczalną. Majstry macie zagwarantowane na najbliższe 5 lat. Nie ma strachu!"

Z dnia na dzień zakończyła się Żelazna Era. Rolę nowego menago przejął wspomniany Pixi, a Miura poleciał do Moskwy. Na czterdzieści dni przed pierwszym meczem w Atenach, sam Putin zaprezentował go jako nowego selekcjonera Sbornej przed prasą, telewizją i innymi mediami różnego rodzaju. Każdy wiedział, że to poważna sprawa. Car Rosji i Car Futbolu połączyli siły, by zawładnąć nad całym światem...



To teraz słowo wyjaśnienia.

W skrócie, razem z Darkiem tworzymy chyba pierwszą karierę w co-opie. Chcieliśmy zagrać reprezentacjami, jakimiś słabszymi. No i jest. Jeszcze jedna okazja żeby pośmiać się z beznadziejnego futbolu jaki teraz istnieje. W skrócie wygląda to tak: ja gram mecz, wysyłam save Darkowi, on gra swój mecz, odsyła mi sejw, wstawiamy na forum i tak w kółko.

Takiego czegoś *chyba* jeszcze nie było?

Chcemy sobie po prostu pograć, porywalizować ze sobą. Na razie będzie to jeden sezon, dziewiętnaście spotkań na głowę. Mecz między sobą rozegramy online. Fajerwerków graficznych nie będzie, bo głównym motywem jest wydzieranie punktów z ramion AI w średnio udanym PESie.

Pierwsza kolejka powinna pojawić się jutro.



Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #3
Wiadomość wysłana przez: Chałwa w Sierpień 13, 2015, 13:56:33
Anjin mam nadzieję, że będziesz nagrywać do tej karierki filmiki :D
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #3
Wiadomość wysłana przez: Artur 7 w Sierpień 13, 2015, 16:32:05
Poczytałem większość, pośmiałem się. Niektóre teksty, jak "Frajerzy kupowali myClub coinsy to się ma." naprawdę śmieszne. Tylko jak używacie wulgaryzmów, to je cenzurujcie - regulamin no i większość grona tego działu nie skończyła jeszcze +18.
Pewnie będziecie nagrywać mecze z komentarzem. Jeśli chodzi o mnie to zawsze mogę oglądnąć takie 5-cio minutówki, bo całe mecze ciągną się za długo i się nie chce.
Powodzenia, bo fajnie to wygląda.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #3
Wiadomość wysłana przez: MichuVeB w Sierpień 13, 2015, 16:36:12
Anjin twoje riposty są zajeb**** I tak jak inni piszą nagrywaj filmiki z karierki  :police:


@Artur Kto niby ma poniżej 18? Bo chce wiedzieć  >:D
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #3
Wiadomość wysłana przez: hose444 w Sierpień 13, 2015, 19:03:47
@Artur Kto niby ma poniżej 18? Bo chce wiedzieć  >:D

Dużo osób na tym Forum. Poza tym Regulamin to Regulamin. Mnie to tam nie przeszkadza jak ktoś rzuci jednym "fuckiem" w tekście, lecz jeżeli pozwolimy na jedno, to za chwilę ktoś da cztery, potem sześć i zrobi się śmietnik ("bo jemu pozwoliłeś"...). Więc musimy się trzymać zasad.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #4
Wiadomość wysłana przez: Anjin Miura w Sierpień 13, 2015, 19:44:56
(http://i.imgur.com/w7zSrJZ.png)

#4 - "Jestem Feniksem z Popiołuw"

(http://i.imgur.com/A5Vu8vN.png)

"Życie Żelaznego Menago jest zabawne." - opowiadał świecąc starymi oczami Miura na godzinę przed meczem w Atenach radzieckiej telewizji Russia Today. "Wszyscy mnie wypyptują: a Panie Menago, a jaka dzisiaj będzie taktyka, a jak przygotowania, a motoryczne, a techniczne, a ja na nich wielkie oczy - gdzie tam! Ja przecież nikogo nie będę uczył biegać, ani strzelać. Ja pozostaje jedynie Wajśrawaną, wielkim buddyjskim światłem oświecenia, drogowskazem na drodze życia." Na tydzień przed meczem z Grecją Menago zebrał dwudziestu i trzech wybrańców w dalekim Jekaterynburgu i wśród syberyjskich lasów, z dala od cywilizacji, począł odbudowywać radziecką potęgę. Przed wylotem do Aten Igor Akinfiejew pisał na swoim Twitterze "Dzięki @AnjinMenagoJPN osiągnąłem na nowo wewnętrzną równowagę. Mogę bronić z zamkniętymi oczami.". I w końcu, osiemnastego sierpnia jedenastka Sbornej wybiegła na murawę stadionu im. Georgiosa Karaiskakisa w Pireusie. Jedenastu wybrańców Wajśrawany Futbolu kontra jedenastu ludzi mających całkowicie inne problemy na głowie. Zapłakany Lucas Vyntra zamiast Kokorina z dziewiątką miał w głowie marne sześćdziesiąt euro, ostatnie oszczędności w dobie kryzysu finansowego. Cała reszta miała raczej na głowie swoje rodziny i dobytek, nie mówiąc już o wiele mniej uprzywilejowanych kibicach. Ale na to już nie było czasu - Jacek Granat zagwizdał donośnie i piłka poszła w ruch...

(http://i.imgur.com/907WAxs.png)

Wręcz odwrotnie od przewidywań, Miura odstąpił od swojego wariantu 4-2-3-1 stosowanego przez ostatnie trzy lata w Japonii i powrócił do klasycznego, diamentowego 4-4-2. Zaskakująca linia ataku Dżagojew-Kokorin miała wypełnić wyjątkowo biedną rosyjską szpicę, cierpiącą na brak utalentowanych zawodników. Po etatowym numerze jeden, Aleksandrze Kokorinie z Dynama Moskwa, jedyną sensowną opcją był 33-letni weteran, Aleksandr Kierżakow. A dalej pustki...pierwsze dwadzieścia minut zmagań na Karaisakisie było bardzo bolesne. Giennadij Orłow, komentujący mecz dla petersburskiego kanału piątego ziewał i kiwał się w swojej budce, próbując wypatrzeć jakiekolwiek plusy w grze Sbornej. Najbardziej zdeterminowany do przebicia się przez przeciętność był nieszczęsny bramkarz, wyklęty przez rosyjskich fanów Akinfiejew. Dwukrotnie rosyjska obrona dała Mitroglou i Lazarosowi szansę na przetestowanie tormana CSKA Moskwa. Dwukrotnie Akinfiejew nie miał większego problemu. I tak od sznurka, do kłębka, do włóczki i dalej kotek idzie sam. Przetasowani goście zaczęli odnajdywać się na swoich nowych pozycjach i gospodarze, którzy korzystali z ich początkowego zagubienia, sami zaczęli się tracić. A Rosjanie powoli, tip-topami w stronę stabilności. W dwudziestej trzeciej minucie Kokorin oddał pierwszy strzał na bramkę z podania Szirokowa. Chwilę później po drugiej stronie spróbował Lazaros, z dala od bramki Akinfiejewa. Sborna spróbowała nacisnąc jeszcze raz i zepchnęła Greków na własną połowę. Krucha obrona gospodarzy niespodziewanie pękła w 39 minucie. Wrzut z autu Kombarowa, Szyrokow szybkim podaniem do Dżagojewa rozerwał obronę, a etatowy numer dziesięć w rosyjskiej drużynie załadował bombę w okno bezradnego Karnezisa. W walce dwóch ślepych kalek to goście wykazali się większą ambicją. Grecy, jak i cały naród załamali się wyjątkowo szybko. Trybuny zamilkły i ani myślały wydać z siebie głosu. W grobowej atmosferze skończyła się pierwsza połowa. Menago nie naciskał na ofensywę, zostawił swojej drużynie wolną rękę. Po powrocie na murawę przebudził się kapitan, Igor Denisow, znany i lubiany DMF i morderca akcji. Parokrotnie Mitroglou i Lazaros, jedyne pozytywne postacie w greckiej drużynie próbowały porwać drużynę do przodu - na marne. Towarzysz Denisow powstał z kolan i dzielnie zatrzymywał Greków na ich własnej połowie. Kokorin, Dżagojew i Szyrokow powoli dogrywali się ze sobą i stworzyli temu pierwszemu parę okazji na pokonanie Karnezisa. I to właściwie...tyle. W 71 minucie Miura wpisał na swoim laptopie trzy punkty i zmienił Kokorina z Szyrokowem za Kerżakowa i Fajzulina. Gospodarze i tak nie mieli już ochoty na walkę, a zmiennicy chcieli powalczyć o swoje miejsce w nowej druzynie. Kierżakow miał swoją okazję w dolicznym czasie, spudłował. Trudno. Chwilę po jego pudle pan Granat zaprosił zgromadzonych do szatni i zakończył spotkanie. Wymęczone zwycięstwo w dziwnym meczu na początek rozgrywek Second European Division.

(http://i.imgur.com/yDaSBxO.png)
Ałan Dżagojew ustrzela tora numero uno w KONAMI League



Pomeczowisko:

Igor Akinfiejew (Rosja, MotM): "Patrzcie na mnie, jestem feniksem z popiołuw. Nie wierzyliście we mnie, a ja stawiłem czoła przeciwności losów. Co miałem wyłapać, wyłapałem. Dostałem nawet MotM i nowy telewizor. Jestem na drodze do Nirvany, ale najpierw zaprowadzę nas do pierwszej dywizji."

Anjin Miura (Rosja, Menago): "Każdy zaczyna gdzieś swoją podróż. Matka Rosja zagubiła się w lesie, na amen. Car Wołodia wezwał mnie do podjęcia się wielkiej misji. Na razie nie obchodzi mnie gra, obchodzą mnie moi ludzie. A dzisiaj byli szczęśliwi. Jedli sobie dobry chleb i rozmawiali o rzeczach codziennych. Weseli, zadowoleni z życia...tak jak ludzie. I nawet wygrali sobie o tak. To jest piękny start. Piękny początek nowej, najbardziej złotej ze szczerego złota sam karty rosyjskiego futbolu. Patrzcie na mnie. Wiem co mówię. To ja wygrałem z Bayernem, a nie wy, niewielkie śmiecie."

Jacek Granat (Polska, sędzia): "Postawiłem Seabassowi flaszkę i jestem spowrotem w grze. Gdybyście chcieli państwo zamówić u mnie jakieś punkty w lidze czy promocje w pucharach, proszę zgłaszać się do mnie na Twittera @granat_wichrzyciel_futbolu PIERWSZE TRZY PUNKTY 20% TANIEJ!"

Lucas Vyntra (Grecja): "Dajcie mi na chleb plox :("



Następny mecz: Islandia - Rosja, 23 sierpnia.



No właśnie nagrywane nie będzie nic. Problem jest prosty - kapitalna architektura i zaprogramowanie PESa 2015 (CONAMI MASTER DEVEROPER) sprawia, że gra na DirectX9 ze średnią grafiką żre tyle surowców że aż zal :/ Musiałbym mieć jeden czy dwa gigbajty ramu więcej, żeby móc coś ukręcić. Jako że cośtam z tą grą przeszedłem, tak ja jak i Darek, postanowiliśmy jakośtam ją pożegnać, uwiecznić, czy coś.

Mam wrażenie, że pisze za dużo zaś. Nad formatem posta pewnie popracuje w trakcie. Na pewno posty moje i Darka będą się różnić i to dobrze, bo obaj jesteśmy dwoma innymi menagami w wielkim świecie PESa.

Zauważył ktoś w ogóle, że my tutaj gramy w dwóch? To chyba jest o wiele bardziej ciekawsze niż moje standardowe suchary...!
Aktualnie Darka nie ma ale swój mecz rozegrał, jak będzie to dam mu znać i wstawi. Potem wstawię krótkie podsumowanie i jedziemy następną kolejkę.

@Artur i @hose

Okej, odnotujemy, dam Darkowi też znać. Jak są jakieś konkretne fragmenty to najlepiej wyślijcie mi/Darkowi na PW i poprawimy.
Kurde głupio trochę wyszło. Na pewno nie celowo, sorry :/

@Michu

Filmy to inna kwestia. Inny temat. Ale pracuję nad tym.


Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #4 - Mecz Otwarcia
Wiadomość wysłana przez: makapaka. w Sierpień 13, 2015, 20:25:44
Grecy byli do ogrania więc prawilnie to uczyniłeś i tyla. Kupa śmichu w tych wywiadach.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #3
Wiadomość wysłana przez: MichuVeB w Sierpień 14, 2015, 13:09:53
Dużo osób na tym Forum. Poza tym Regulamin to Regulamin. Mnie to tam nie przeszkadza jak ktoś rzuci jednym "fuckiem" w tekście, lecz jeżeli pozwolimy na jedno, to za chwilę ktoś da cztery, potem sześć i zrobi się śmietnik ("bo jemu pozwoliłeś"...). Więc musimy się trzymać zasad.

Ależ oczywiście że trzeba trzymać się zasad. Dobrze to określiłeś ''zrobi się śmietnik'' ;)

Anjin a skrót meczu? Fajnie jakbyś dodawał filmiki ze spotkań.

EDIT: A no tak nie zauważyłem  :-X Sorki :P
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #4 - Mecz Otwarcia
Wiadomość wysłana przez: Artur 7 w Sierpień 14, 2015, 15:16:50
Cytat: Anjin
W walce dwóch ślepych kalek
Cytuj
@granat_wichrzyciel_futbolu PIERWSZE TRZY PUNKTY 20% TANIEJ!
(http://emots.yetihehe.com/1/ostr.gif)

Cytuj
Jak są jakieś konkretne fragmenty to najlepiej wyślijcie mi/Darkowi na PW i poprawimy.
Chodzi o to
Cytuj
I tylko ajerkoniaku szkoda, cała butelka poszła w pi*du.

Anjin a skrót meczu?
Napisał przecież
Cytuj
No właśnie nagrywane nie będzie nic.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #4 - Mecz Otwarcia
Wiadomość wysłana przez: IDareKI w Sierpień 14, 2015, 20:19:21
(http://vpx.pl/i/2015/08/14/banerek3.png)

#5 - Allah vs Bóg

(http://vpx.pl/i/2015/08/14/nag.png)

Przeorani wzdłuż i wszerz w mediach piłkarze tureccy dostali od swojego nowego menago całkowity zakaz udzielania wypowiedzi przed spotkaniem. No bo przecież mając w pamięci zniesmaczonego Kucharczyka nikt nie chciał by jakiś dziennikarzyna wyprowadził i tak już zranionych herosów futbolu z równowagi. Na pierwszej konferencji było krótko, ale na temat - dzień dobry, Ibero jestem, tu macie powołanych, do widzenia. Pierwszy mecz turnieju z reprezentacją Izraela to doskonały sposób na weryfikacje obecnego przygotowania kadrowiczów Martineza.

(http://vpx.pl/i/2015/08/14/sklady.png)

Poszukujący mesjasza futbolu gospodarze niestety o niebo lepiej weszli w to spotkanie. Już w 8. minucie Kaya zafundował swoim kolegom przepiękny sabotaż tracąc piłkę przed własnym polem karnym. Fatalny błąd wykorzystał Sahar, który niemalże natychmiast wpakował futbolówkę do siatki. Piękny cios prosto w sam środek facjaty tureckiego imperium. Ofensywne ustawienie miało od początku zepchnąć Izraelczyków do obrony, ale szybko okazało się, że przy okazji Martinez trochę zbyt lekko potraktował sprawę defensywy ("przecież od dawna wiadomo, że oni wolą jak się do nich strzela"). Ciężko wyobrazić sobie katusze jakie do samego końca pierwszej części spotkania przeżywali tureccy piłkarze. Chwilę przed gwizdkiem do roboty postanowił się zabrać Çalhanoğlu by ustrzeć kolegów przed srogim skarceniem w szatni. Po podaniu Yilmaza znalazł się on pod opieką trzech rywali, ale mierzony strzał w dolny róg bramki skutecznie zgasił ich zapędy. Nędzny obraz gry, remis do przerwy.

Gromy jakie spadły na myślących raczej o czekających na nich 72 dziewicach po śmierci niż obecnym meczu piłkarzy przyniosły wspaniałe rezultaty. Taktyka w końcu zaczęła funkcjonować w odpowiedni sposób a morderczy atak wziął w obroty zbyt pewnych siebie Żydów. W 47. minucie Yilmaz przyjął zagranie od Balty  i sprawnym zwodem minął nacierającego defensora. Wkręcony w trawnik Gershon nie zdążył jeszcze wstać a piłka już lądowała w bramce. Morale gospodarzy upadły gdy Turan prawie rozwalił obramowanie uderzając prosto w słupek. W ostatnich sekundach meczu Altintop dopełnił formalności wtaczając futbolówkę za plecami golkipera po penetrującym prostopadłym podaniu Yilmaza.

Biedny obraz gry pierwszej części i całkiem obiecujące widowisko w drugiej. Mieszane uczucia pozostawił po sobie wyjazd do ziemi obiecanej, lecz pod ścianą płaczu na szczęście zameldują się dziś jej właściciele. Wydaje się, że jedyne czego brakuje tureckim wojownikom to większa pewność siebie i Martineza już w tym głowa by przywrócić dumę sułtanatowi.

GALERIA MECZOWA (http://imgur.com/a/q24Uv)



No, to tyle ode mnie. Myślę, że fajnie będzie wyglądać ta nasza rywalizacja w jednej karierze. Tekstów nie mam tak dobrych jak Anjin, ale myślę, iż naprawdę spoko się uzupełniamy pod względami wszelakimi. Jak to się mówi w TVNie: ZOSTAŃCIE Z NAMI.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #5 - Allah vs Bóg
Wiadomość wysłana przez: Katalonbar w Sierpień 15, 2015, 23:19:57
Anjin kiedy nowe serie z PESa 6 na youtubie?  :P Chętnie bym obejrzał coś w tym stylu.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #5 - Allah vs Bóg
Wiadomość wysłana przez: Chałwa w Sierpień 16, 2015, 01:18:00
Anjin kiedy nowe serie z PESa 6 na youtubie?  :P Chętnie bym obejrzał coś w tym stylu.
+1 :D
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #5 - Allah vs Bóg
Wiadomość wysłana przez: Anjin Miura w Sierpień 16, 2015, 09:46:05
Podsumowanie I kolejki

(http://i.imgur.com/TmuIUV5.png)



(http://i.imgur.com/lfyMpm1.png)



Następna kolejka:

Islandia - Rosja (25 sierpnia)
Turcja - Słowenia (26 sierpnia)



Tyle wystarczy.

@chalwa_08 i @Katalonbar

Serio, nie tutaj. To nie jest temat o tym i nie będzie.
Wszystkie informacje i sprawy tego typu na Twitterze, albo w miejscach do tego przeznaczone.


Co za niewdzięczne buraki czerwone, dwóch człowieków pisze dla nich o meczach a oni takie coś :(

Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #6 - Test Harakteru
Wiadomość wysłana przez: Anjin Miura w Sierpień 17, 2015, 18:09:30
(http://i.imgur.com/w7zSrJZ.png)

#6 - "Test Harakteru "

(http://i.imgur.com/jHBzoVG.png)

Ateńskie męczarnie, pomimo szczęśliwego zakończenia, nie były przekonujące dla przeciętnego fana Sbornej, oczekującego klasowych eksterminacji godnej potomków Iwana Groźnego czy Józefa Stalina. Brak umiejętności definitywnie nie wchodzi w grę - radzieckiej drużynie brakuje naturalnego zgrania i pewności siebie, utraconego po serii epickich blamaży. Miura i Niedźwiedzie mieli sam ino siedem dni, żeby wyruszyć z Aten do odległego Rejkjaviku. "Lokalna liga to liga śmiechowych casuali, ale reprezentacja jest zaskakująco mocna. W połączeniu z upalnym islandzkim latem, gdzie temperatura sięga dwunastu stopni, zostaniemy postawieni przed niezłym testem charakterów." Rosjanie na miejscu zameldowali się na trzy dni przed spotkaniem, by przywyknąć do ekstremalnych upałów i niebotycznych wysokości. Menago otworzył wszystkie treningi, naciskając na maksymalny komfort i chillout. "Capello to był bandzior - skomentował Igor Denisow, kapitan Sbornej - ciągle sam krzyczał, kazał biegać bez butów i opowiadał o formacjach z koziej dupy. Bardzo było smutno. Teraz nareszcie czuję się jak człowiek, jak piłkarz-człowiek, gram bo lubię i lubię bo gram.". W mgnieniu oka przyszedł czas na mecz i zadziorni gospodarze stanęli twarzą w twarz z odświeżonymi Rosjanami...

(http://i.imgur.com/874EfTN.png)

Islandczycy zaprezentowali najmocniejszą ekipę, na której szpicy dalej stał weteran wojny o hiszpańską sukcesję (1701-1713), Eidur Gudjohnsen. Niby dalej groźny, ale ile można? W wyjściowej jedenastce Rosjan jedynie Fajzulin zastąpił Szyrokowa - idealny ofensywny tercet śmierci dalej nie był sfinalizowany. W końcu frajer z gwizdkiem gwizdnął, zaczęło się granie - nareszcie! Początek...serio nie zachwycał. Rosjanie byli ambitni i widocznie starali się o dobry wynik. Największy plus w pierwszej połowie zebrał lewy obrońca Dmitrij Kombarow, na codzień zawodnik Spartaka wymiatał po swojej stronie boiska, ofensywnie spisywał się lepiej nawet od nominalnego lewego skrzydłowego Żyrkowa. Po drugiej stronie było nieco gorzej. Islandzki RMF Gudmundsson wkręcał biednego Smolnikowa w podłogę i tędy też szarpały szczwane lisy w niebieskich kostiumach. No i wywalczyli sobie rzut rożny. W pechowym twiście fate'u piłka mocno wbita w pole karne odbiła się od wszystkich i stary dziad Gudjohnsen dostał swoją ostatnią szansę na sukces. Biedny Akinfiejew był bezradny. Rosjanom w oczy zajrzała śmierć - złe wspomnienia, dramaty i koszmary, halucynacje z głodu, Hal Robson-Kanu...

Po powrocie na murawę szybko stało się jasne, że tym razem Wszechruś nie podda się tak łatwo. W morderczych trzynastu stopniach Celsjusza arbiter zagwizdał po raz drugi. Od samego początku głodny Niedźwiedź rzucił się na cofających się gospodarzy. Od wznowienia gry wystarczyło parę podań, by Fajzulin otworzył Kokorinowi drogę do bramki. Bezlitosna bomba na manualu z 49 minuty wyrównała stan gry. Drugi raz z rzędu Rosjanie zaczęli swój mecz beznadziejnie i drugi raz z rzędu bramka była momentem przełomowym. Boss gospodarzy szybko przyjął do wiadomości, że trzech punktów nie zdobędzie - i po raz kolejny potwierdziło się stare dobre powiedzenie, że boidupy punktów nie zdobywają. Sborna nareszcie przejęła kontrolę nad meczem. Piętnaście minut później w bardzo podobnej sytuacji znalazł się AMF z Zenita, Wiktor Fajzulin i roztrzaskał islandzką bramkę po raz drugi. Nadzieja i punkty zostały utracone, a szczera radość Rosjan nie mogła nie ucieszyć żadnego z fanów Sbornej. Chwilę po drugiej bramce Miura postanowił wymienić skrzydła. Po prawej Samiedowa zastąpił Oleg Szatow z Zenita - po lewej do przodu przesunięty został radioaktywny Kombarow, a na lewą obronę z ławki wskoczył Jeszczenko. O dziwo na tym zabawa się nie skończyło. Rosjanie naciskali pressingiem i ani myśleli żeby dać Islanderom cokolwiek pograć. Wreszcie, w 82 minucie rezerwowy Szatow zatrzymał Skulasona i ruszył prawą stroną, przed siebie, z wiatrem we włosach. Czterdziestometrowy rajd zakończył się centrą do Kokorina, który szybką głowką zakończył zawody. I to...tyle. Klasyczna radziecka furia wypunktowała zbytnio wystraszonych gospodarzy.

(http://i.imgur.com/TjXE2ZR.png)
Kokorin (9) i Fajzulin (20) ubili islandzkiego wieloryba


Sześć punktów w dwóch pierwszych meczach była obowiązkiem i zadanie to zostało wykonane. Gorzej ze stylem, bo Rosja imponowała jedynie w jednej z czterech połówek. Tym razem Miura będzie miał o wiele więcej czasu by popracować ze swoimi asami - następne spotkanie z Izraelem, pierwszy mecz który Rosja rozegra u siebie, odbędzie się dopiero za 40 dni.



Pomeczowisko:

Aleksandr Kokorin (Rosja, MotM):
"Uwielbiam strzelać do ludzi."

Dmitrij Kombarow (Rosja, LB/LMF): "To zgrupowanie było takie luźne, że serio nie robiłem nic. Jak przyszło co do czego, to taki byłem zluzowany i tyle miałem energiji, że mogłem biegać, biegać i biegać. Może zostane etatowym LMFem, bo ten Żyrkow to taka siara trochę, serio!"

Eidur Gudjohnsen (Islandia, CF): "Jestem taki bardzo stary, a dalej gram i strzelam. Dlatego nigdy nie zagramy na Mundialu :|"

Anjin Miura (Rosja, Menago):
"Zgodnie z przewidywaniami kolejna trójka. Widzę światło w tym drużynie. Teraz sobie popracuję w spokoju, a moja ekipa rozjedzie się po klubach. Mam dużo czasu, żeby sobie popracować. Do tego muszę zadzwonić do Wołodii, następny mecz nareszcie gramy u siebie i muszę załatwić coś specjalnego..."



Macie.

Dobra, następny!
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #6 - Test Harakteru
Wiadomość wysłana przez: Katalonbar w Sierpień 18, 2015, 00:16:26
Kokorin - snajper wyborowy, nie tylko na boisku.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #6 - Test Harakteru
Wiadomość wysłana przez: IDareKI w Sierpień 18, 2015, 17:22:36
(http://vpx.pl/i/2015/08/14/banerek3.png)

#7 - Butem w twarz

(http://i.imgur.com/H5S35ZP.png)

Po całkiem przyzwoitym występie na ziemiach synów Dawida przyszedł czas na powrót do własnej twierdzy, gdzie tureccy wojownicy mieli podjąć reprezentację Słowenii. Kraj, który w 1991 roku odłączył się od Jugosławii nigdy nie uchodził za potęgę w futbolowym świecie. Nie dokonał on żadnego efektownego mordu (oprócz 3-0 wklepanego Polakom w eliminacjach do MŚ 2010 i jakiegoś tam 7-0 z Omanem), toteż jedynie scenariusz, w którym podopieczni Martineza zgarniają trzy punkty był brany pod uwagę.

(http://i.imgur.com/Z8GZRac.png)

Od samego początku spotkania gospodarze chcieli zatrzeć złe wrażenie jakie wryło się w pamięć kibiców po pierwszej połowie meczu z Izraelem. Zmasowane ataki przyniosły skutek dopiero w 10. minucie, ale heroiczny rajd Yilmaza zakończył się nie do końca udanym strzałem, który swoją drogą był jak dotąd jedynym oddanym uderzeniem biorąc pod uwagę obie strony. Niepowodzenie nie zraziło jednak Turków, bo Martinez skutecznie wpaja im, że naczelną zasadą Basków jest gryzienie murawy od początku do samego końca i powinien znać ją cały świat. W 28. minucie Balta wykonał aut na wysokości dwudziestego metra a Altintop natychmiast posłał piłkę między obrońców do wbiegającego w pole karne Yilmaza. Napastnik zdecydował się na strzał, futbolówkę piętą podbił jeszcze Cesar i ta ostatecznie wylądowała w siatce. Gol został wpisany na konto tureckiego snajpera, mimo że defensor dość znacznie zmienił tor lotu piłki. Wynikiem 1-0 zakończyła się pierwsza część spotkania.

Słoweńcy dostali po czapie w szatni co bardzo szybko przełożyło się na obraz gry. W 51. minucie Iličič założył kompromitującą siatę Kayi i dzięki temu poniżającemu nutmegowi piłkę otrzymał Matavž, który w sytuacji sam na sam nie wahał się zbyt długo i umieścił piłkę zaraz obok bliższego słupka. Wyrównanie dodało gościom skrzydeł, bo od tego momentu niemiłosiernie cisnęli obrońców sułtanatu. Ibero dostawał białej gorączki patrząc na spektakl nieudolności swoich kopaczy a im bliżej końca tym bardziej modlił się on o końcowy gwizdek. W obliczu tych męczarni remis to naprawdę sprawiedliwy wynik.

Lokalne telewizje bardzo szybko podłapały temat i niemiłosiernie karciły reprezentantów za potknięcia wszelakie. Kaya od dwóch dni nie wychodzi z domu, bo mogłoby się to dla niego skończyć publicznym linczem. Baskijski trener chłodzi jednak podgrzaną do czerwoności tureckiej flagi atmosferę mówiąc, że to "przecież dopiero początek i odkujemy się jeszcze z pięćset razy". Ciekawe.

GALERIA MECZOWA (http://imgur.com/a/zv4Bv)
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #7 - Butem w twarz
Wiadomość wysłana przez: stanek1983 w Sierpień 18, 2015, 19:01:02
Fajny styl pisania, zupełnie na luzie, moim zdaniem trochę za duże te screeny, ale ogólnie jest fajnie wszystko zrobione, no to chyba mamy zwycięzcę karierki w tym miesiącu.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #7 - Butem w twarz
Wiadomość wysłana przez: Anjin Miura w Sierpień 22, 2015, 16:26:05
(http://i.imgur.com/MfEXfSP.png)

Podsumowanie II kolejki

(http://i.imgur.com/s9JS7Ic.png)


Następna kolejka:

Rosja - Izrael (15 września)
Turcja - Szkocja (16 września)



Kurde, miałem od dwóch dni wstawić wyniki i zapomniałem. Tabeli niet bo zapomniałem ciachnąć screenów przed zagraniem swojego meczu. No nic, nie jest jeszcze taka ważna.

A opóźnienie generalnie z tego, że tak ja jak i mój współtowarzysz Dariusz Kolumna jesteśmy serio zasmuceni aktualnym stanem PESa 2016 i przyszłością serii. Po prostu, smutno się na to patrzy, jak legenda jest mieszana z błotem, zmieniana w klona fify a ludzie krzyczą o objawieniu jezusa w postaci patcha z poprawkami za 50 euro. No ale wózek pociągniemy, bo w tryb League da się jakoś o dziwo grać.

Postaram sie jeszcze na wieczór dać swój mecz z Izraelem.
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #8 - Presja Tłumu
Wiadomość wysłana przez: Anjin Miura w Sierpień 24, 2015, 18:24:45
(http://i.imgur.com/w7zSrJZ.png)

#8 - "Presja Tłumu"

http://www.youtube.com/watch?v=b270ka2eB_4

(http://i.imgur.com/zK2bWdf.png)

Po paru tygodniach przerwy od rozgrywek KONAMI League, w połowie września Prezes Seabass wezwał zgromadzonych do zebrania się ponownie. Jego omnipotentny terminarz wskazywał na cztery kolejki Ligi Europejskiej w drugiej połowie września. Reprezentacyjny maraton Rosjanie mieli rozpocząć pierwszym w tym sezonie meczem u siebie. Łużniki wypełniły się po brzegi, wiara Sbornej czekała na kolejny krok w stronę wielkości rozpętując piekło na trybunach jeszcze przed rozgrzewką. Na specjalne życzenie Miury hymn Rosji został wykonany przez chór Monastyru Sreteńskiego w Moskwie, odpowiedzialnego za wiele fenomenalnych jego wykonań, chociażby przy imprezie otwarcia IO 2014 w Soczi. Serca Sowietów uniosły sie w kosmos i tłamsiły kompletnie bezbarwnych, bezwartościowych i autentycznie słabych Izraelitów. Już chwilę później, gdy Kokorin kulnoł bola do Dżagojewa, stanęli oni na czele nieprzewidywalnej, rozpędzonej trójkolorowej machinerii zła...

(http://i.imgur.com/JSlPYfE.png)

W czasie gdy Żelazny Menago kontynuuował swoje exploracje i na ten mecz desygnował całkiem inną prawą stronę - w miejsce Smolnikowa i Samiedowa pojawili się Kozłow i Jonow, obaj z Dynama Moskwa. Boss Izraelitów ustawił swoich zawodników w wyraźnie defensywny wariant 4-2-3-1, ustępując pola gospodarzom i licząc na szczęśliwe łuty szczęścia, zaskakujące kontry, generalnie rzeczy niezbyt efektowne i fajne. Obie strony za to wydawały się być oszołomione przez trybuny, początkowo Rosjanie grali dosyć niedokładnie, na szczęście wystraszeni jak mysze Żydzi nie ważyli się podejść na ich połowę. Im dalej w las tym Sborna zaczęła się cucić i stwarzać konkretne zagrożenie dla przyjezdnych. Dwóch nowych Aleksiejów - RB Kozłow i RMF Jonow próbowało dorównać swoim odpowiednikom po lewej stronie w pocie czoła, produkując pierwszą groźną akcję w 24 minucie. Mocne dośrodkowanie tego drugiego po serii 1-2-passów dosięgnęł Kokorin, ale torman był sam na miejscu. Presja była potężna i zgodnie z przewidywaniami 4-2-3-1 gości zmieniło się w 8-1-1. Raz jednak, w 43 minucie Izraelici rzucili się z kontrą, natknęli się jednak na Żelaznego Denisowa, DMFa Wszechrusi. Kontratak, Kokorin kontra Harush i koszmarne pudło z 15 metrów. Etatowy snajper Dynama, podobnie jak w grze z Grekami, za cholere nie mógł się wstrzelić.

(http://i.imgur.com/FbmOlYl.png)
To kibice Sbornej byli największymi bohaterami meczu

Na drugą połowę zamiast dziewiątki wyszła dwudziestka dwójka, a konkretniej to szpica z Rubina, Maksim Kanunnikow. Miura i rychliwy i śmiertelnie sprawiedliwy. Niezależnie od sentymentów grać mają najlepsi. Tymbardziej, że Łużniki domagały się gola. A na przekór wszystkim Izraelici zamknęli się jeszcze bardziej. Nie było wątpliwości, że będą walczyć dziś o jeden, mały punkcik. I w murowaniu bramki jak na frajerów przystało spisali się świetnie. Do szesnastki Harusha nie dało się w ogóle zbliżyć bez ataku ze strony pięciu obrońców naraz. A atak pozycyjny nie jest (jeszcze) najmocniejszą pozycją Sbornej...Najpiękniejszą szansę miał w 76 minucie Jonow, który ze świetnego podania Fajzulina wparował w pole karne z prawej strony. Postawiony przed wiekową misją Harush, na nieszczęście Rosjan, wypełnił ją bezbłędnie. Stało się jasne, że Mur Jerozolimy dzisiaj nie pęknie. Rosjanie ponawiali wariackie ataki raz po raz i w okropnej ironii losu nadziali się na śmiertelną kontrę w doliczonym czasie gry. Benayoun popędził za bramką jak gnom za garncem złota, na szczęście świetnie dysponowany Akinfiejew podołał zadaniu. I mecz dobiegł końca. Kibice mieli prawo być zawiedzeni, ale chyba zdawali sobie sprawy z drogi jaką ich drużyna przebyła od klęski z Walią. Pomimo straty punktów atmosfera na stadionie była świetna.



Terminarz ligowy jest w tym sezonie dla Rosjan wyjątkowo niełaskawy. Następne trzy mecze, ze Słowenią (22 września), Szkocją (26 września) i Rumunią (30 września) będą meczami wyjazdowymi.



Pomeczowisko:

Kibice Rosji (Rosja, MotM): "NIC SIE NIEE STAAAAAAAŁOOOOOOO!"

Aleksiej Kozłow (LB, Rosja): "Smolnikow, jeżeli oglądasz ten odcinek pomeczowiska to chce żebyś wiedział że jestem najlepszym LB w Rosji! Już za tydzień na moim blogu pojawi się DISS NA SMOLNIKOWA ZAPRASZAM WSZYSTKICH!!!!!!!!!!"

Youssi Benayoun
(Izrael, AMF): "Nie chce mi się z wami gadać...goyimy jedne."

Anjin Miura (Rosja, Menago): "MOJE TRZY PUNKTY! DLACZEGO?! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!"

Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #8 - Presja Tłumu
Wiadomość wysłana przez: Bartekeuro w Wrzesień 07, 2015, 19:48:58
Mistrze co dalej z karierą?
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #8 - Presja Tłumu
Wiadomość wysłana przez: Anjin Miura w Wrzesień 07, 2015, 19:53:41
Teraz kolej Darka ale ma bardzo mało czasu aktualnie :/
Tytuł: Odp: KONAMI League 2016/2017 #8 - Presja Tłumu
Wiadomość wysłana przez: Bartekeuro w Wrzesień 07, 2015, 20:03:38
No właśnie widzę  >:D Takie ryzyko robienia we 2 kariery :P  :police: Jak on nie może to Ty działaj.