Siema panowie! :)
Taka mała uwaga co do drugiego postu :) Jeżeli rozpisujesz fakty, to takie rzeczy jak wyniki czy nazwiska fajnie jest wyróżnić (najczęściej pogrubić dane), jest to o wiele czytelniejsze i bardziej miłe dla oka czytelnika :D
FC Southampton ligowe rozgrywki rozpoczął od meczu u siebie przeciwko Watford. Beniaminek nie miał sprawić Świętym żadnych problemów, może dlatego podeszli oni do tego, jakby 3 punkty same miały przyjść. Szybko otrzymali oni jednak kubeł zimnej wody. W 17. minucie piłkę w polu karnym dostał Kabasele, który z zimną krwią strzelił pierwszą bramkę dla gości. Southampton był w pierwszej połowie bezradny i nie mógł wejść nawet w pole karne przeciwnika, natomiast Watford dalej atakował. Jeszcze przed przerwą podwyższyli prowadzenie za sprawą Doucoure. Na początku drugiej połowy gospodarze się trochę obudzili i jeszcze spróbowali zrobić coś z tego meczu. W 59. minucie doszli nawet do słowa, piłka trafiła pod nogi Jamesa Ward-Prowse, któremu nie pozostawało nic innego jak pokonać bramkarza w akcji jeden na jednego. Po dwóch zmianach zaczeli nawet szukać remisu, co im udało się dopiero w 84. minucie. Wpuszczony wcześniej Redmond uratował przynajmniej jeden punkt. Po drugiej bramce mieli nawet szansę na zwycięstwo w tym meczu, ale w 89. minucie nie potrafili wykorzystać 100% sytuacji.
Manchester United z Mourinho ma się odbudować na nowo po słabym okresie Moyesa oraz Van Gaala. Zakupy Ibrahimovica, Pogby oraz Mkhitaryana mają być kluczowe. Nie poradzili oni sobie jednak nawet u siebie z Southamptonem. Chciałbym więcej napisać na temat tego meczu, ale był on naprawdę nudny. Nie było żadnych ciekawych akcji, a to spotkanie skończyło się nudnym bezbramkowym remisem.
Święci podeszli do tego meczu, jakby naprawdę chcieli odpaść. Mieszanka rezerwowych z nowymi graczami doprowadziła do odpadnięcia z pucharu Ligi Angielskiej z drużyną z trzeciej klasy rozgrywkowej. Wstyd jest, ale nikt nie zwrócił nawet na to uwagi, gdyż jeszcze większego upokorzenia dostał Arsenal, który dał się pokonać również drużynie z League One, mianowicie Wallsall. Southampton ma w tym sezonie inny priorytet, nawet jak zwycięstwo w tym pucharze daje awans do Ligi Europejskiej.
Na pierwsze zwycięstwo Southamptonu czekaliśmy do trzeciej kolejki, wtedy podejmowali oni u siebie Sunderland. Pierwsza połowa minęła, jednak już od początku było widać, w którą stronę zmierza ten mecz. Sunderland przez cały mecz oddał jeden celny strzał. W drugiej połowie prowadzenie klubowi dał Sofiane Boufal. Warto wspomnieć, że Rafa Benitez bardzo pozytywnie wypowiadał się o tym skrzydłowym. Podwyższenie dostaliśmy dopiero w 82. minucie za sprawą Gaddianiniego, który wreszcie strzelił swoją bramkę. Na zakończenie meczu Defoe strzelił bramkę z 20 metrów w samo okienko, jednak trzeba przyznać, że błąd przy tej akcji popełnił Foster, który próbował piąstkować piłkę i zostawił pustą bramkę.
Arsenal był dla nas na pewno najcięższym przeciwnikiem w tym miesiącu. Szczerze mówiąc z remisu byłbym bardzo zadowolony. Mecz był bardzo nudny do ostatniego kwadransu, w którym wpadły cztery bramki. Najpierw na prowadzenie wyszedł Arsenal za sprawą Giroud. Kanonierzy za wszelką cenę chcieli wygrać ten mecz, co im się nie opłaciło. Po strzeleniu bramki przez Ward-Prowse, rzucili się na atak. Wykorzystaliśmy to za sprawą Plea, który wreszcie się odblokował. W ostatnich minutach meczu Arsenal sobie nie poradził i z kontry strzeliliśmy jeszcze jedną bramkę.
Wszyscy kibice powinni być po tym meczu załamani. Przez cały mecz dominujemy, Ward-Prowse strzela bramkę na prowadzenie. Nie możemy jednak podwyższyć prowadzenie i w oststatnich minutach meczu po rzucie rożnym piłkę do własnej bramki pakuje Keane. Bez sensu stracone pierwsze punkty, które mogą okazać się kluczowe.
Tutaj trzeba po prostu powiedzieć kilka dobrych słów na temat Boufala, który od początku sezonu prezentuje równą formę. Benitez od niego rozpoczyna tworzenie wyjściowej jedenastki. 18 milionów wydane na początku sezonu opłaciły się. Dwie bramki w tym meczu, jednak jako bohatera trzech punktów trzeba wyróżnić Plea, który strzelił bramkę dającą prowadzenie w 64. minucie. Boufal natomiast tylko zamknął wynik meczu.
Jedyny powód do radości po tym meczu to fakt, że w lidze nadal jesteśmy niepokonani. Remis to naprawdę szcżęśliwe zakończenie tego meczu, no i znowu Boufal, który strzela już czwartą bramkę w szóstym meczu w lidze.
Po słabym początku w Lidze Europejskiej, zwycięstwo z Aberdeen było obowiązkiem. Piłkarze spisali się idealnie, i od początku pokazali, gdzie ich miejsce. Ward-Prowse, Boufal i Plea to przyszłość tego klubu. Na ten moment nie ma co żałować transferu tego ostatniego, choć wszyscy oczekiwali kogoś z Premier League, Benitez może być dumny z siebie po takim transferze.
Widzę, że też zdecydowałeś się na umieszczanie kilku spotkań w jednym poście, jak np. maka. Dzięki takiemu zabiegowi kariera nabiera tempa, ale traci nieco na szczegółowości, jak to się mówi - coś za coś.
Jestem pewien, że w tym meczu rozpoczęła się jakaś klątwa na nas. Do 15. minuty wszystko szło po naszej myśli, wtedy faulowany zostaje Plei. Francuz sam postanawia podejść do rzutu karnego i go przestrzela. W 39. minucie zostaje zmuszony opuścić boisko z powodu kontuzji, okazuje się, że złamał kostkę. W 59. minucie Forster popełnia błąd przy rzucie rożnym i Okazaki trafia do pustej bramki. Przegrywamy mecz z 18. miejscem, który wygrał z nami swój pierwszy mecz w sezonie.
Kolejny zespół, który w tym sezonie jeszcze nie wygrał meczu w lidze. Idealny moment na mecz z nami, za lekkie podejście do meczu, motywacja piłkarzy Burnley i mamy przepis na kolejną porażkę Świętych. A po tak udanym wrześniu zaczynałem wierzyć, że możemy włączyć się do walki o Ligę Mistrzów. Gray i Westwood zabiły moje marzenia.
Po dwóch porażkach w lidze przyszedł czas na zwycięstwo w Lidze Europy. Tak mi się wydawało po 12 minutach meczu, tyle Redmond potrzebował na strzelenie dwóch bramek i znowu kończy się koncentracja oraz chęć strzelania dalszych bramek. Mimo wszystko radziliśmy sobie z przeciwnikami. Do czasu. Ruscy piłkarze nie poddają się u nich na boiskach i po raz kolejny potwierdzają, że formy Southampton pozostawia wiele do życzenia.
W tym sezonie radziliśmy sobie już z Arsenalem oraz Manchesterem United, dlaczego mielibyśmy przegrać z City? O ile w meczach ze słabszymi rywalami nie gramy dobrze, tak z tymi z Topu radzimy sobie nieźle. Szybko strzelona bramka przez gospodarzy nas nie wystraszyła i walczyliśmy do samego końca. Gabbiadini strzelił w tym sezonie tylko jedną, choć w sumie ważną, bramkę z Sunderlandem. Gdy przyszło mu zastąpić Plea w meczu z City, również nie zawiódł i wykorzystał świetne podanie Boufala. Ważny remis ma nam dać wiarę w siebie, przede wszystkim przed kolejnym meczem z Chelsea.
Po meczu z City podeszliśmy do tego meczu znowu za pewni siebie, postawiliśmy wszystko na jedną kartę i przeszliśmy od początku do ofensywny. Long trafił nawet w słupek, ale to nic nie dało, bo Chelsea była naprawdę za silna dla nas. Conte dobrze ustawił jego drużynę po słabym okresie Mourinho. Na pewno zabolał na sjednak brak kluczowych piłkarzy, którzy potrzebowali odpoczynku po meczu z City. Dobra ławka jest jednak kluczowa przy tak napiętym terminarzu.
Po dwóch ciężkich starciach z Manchesterem City oraz Chelsea, przyszedł czas na słabsze Hull City. Tutaj było od początku dużo łatwiej. Na przerwę schodziliśmy pewni zwycięstwa, dorzuciliśmy jeszcze bramkę po przerwie. Wszystko szło po naszej myśli. Chwila nie uwagi i przeciwnikowi do remisu brakuje jedna bramka. Na szczęście to my jednak zamkneliśmy mecz, strzelając czwartą bramkę. U przeciwników muszę jednak pochwalić Grosickiego, który narobił nam trochę problemów na skrzydle, na dodatek strzelił bramkę.
Mecz z Liverpoolem jest na tyle wyjątkowy, bo w ich kadrze znajduje się czterech piłkarzy, wcześniej grających dla Świętych. Adam Lallana, Sadio Mane, Nathaniel Clyne oraz Dejan Lovren są piłkarzami, którzy w ostatnich trzech sezonach przechodzili z Southamptonu do Liverpoolu. Na ten moment Liverpool jest liderem tabeli. Kto by więc przypuszczał, że Święci będą w stanie zabrać im trzy punkty. Po dwóch bramkach Boufala Southampton wygrał 2:1 z Liverpoolem, dla których strzelił Ings. Kto wie, może właśnie Sofiane Boufal dołączy do byłych graczy Świętych i przeniesie się na Anfield Arena.
Jeden z decydujących meczów, jeśli chodzi o Ligę Europy. Przegrana mogła by się równać ze spadnięciem na trzecie miejsce, które nie daje absolutnie niczego. Nie wykluczałoby to jednak jeszcze awansu, gdyż czeka nas jeszcze mecz z Aberdeenem u siebie. Zwycięstwo w tym meczu mogłoby jednak przybliżyć nas strasznie do awansu. Tak się również stało, Southampton najwyraźniej powrócił do najlepszej formy. Warto uznać w tym zasługę Boufala, który w trzech meczach z rzędu strzelił dublet.
O tym meczu zadecydowały różne współczynniki. Święci zagrali w środku tygodnia bardzo intensywny mecz z Lille, przez co odpoczynku dostał Sofiane Boufal i wszedł na boisko dopiero w 57. minucie meczu. Tego problemu nie miał Everton, który nie gra w żadnych europejskich pucharach. Trener Evertonu Ronald Koeman bardzo dobrze zna Southampton, co na pewno w pewnym stopniu przyczyniło się również do porażki. Ostatnim kluczowym elementem była różnica klas najlepszego piłkarza, czyli Romelu Lukaku. Belg od jakiegoś czasu prowadzi swój klub do sukcesów, tak było również w tym meczu. 3:2 z Evertonem nie jest dobrym wynikiem, patrząc na Świętych w tym miesiącu, jednak pokazuje, że są oni w stanie walczyć z każdym rywalem.