Jasne, widać jak się znam. Na twoje nieszczęście lepiej, niż byś się spodziewał. Euro to nie Mundial, że obowiązuje zasada 1-2 i 3-4. Na Mistrzostwach Europy korzysta się z zasady 1-3 i 2-4, by drużyny z tej samej grupy nie spotkały się już w fazie półfinałowej. Gdyby było tak, jak sądzisz, Portugalia i Grecja w życiu nie spotkałyby się w finale Euro 2004. Zresztą, rozpiszę ci, jak to wygląda na przykładzie portugalskich i austriacko-szwajcarskich mistrzostw, na które się tak zarzekasz.
Euro 2004:
1. A1 - B2: Portugalia - Anglia 2:2, k. 6:5
2. A2 - B1: Francja - Grecja 0:1
3. C1 - D2: Szwecja - Holandia 0:0, k. 4:5
4. D1 - C2: Czechy - Dania 3:0
Wedle twojego rozumowania pary półfinałowe powinny tworzyć Portugalia i Grecja oraz Holandia i Czechy. Nie było tak? Ojojoj.
Euro 2008:
1. A1 - B2: Portugalia - Niemcy 2:3
2. A2 - B1: Turcja - Chorwacja 1:1, k. 1:3
3. C1 - D2: Holandia - Rosja 1:3 po dogr.
4. D1 - C2: Hiszpania - Włochy 0:0, k. 4:2
Chyba nie muszę się powtarzać?
Na Mundialu drabinka turniejowa jest układana zupełnie inaczej.
Niemcy wygrali parę A2 - B1, Anglicy D1 - C2. Powinni spotkać się w półfinale.
Może wypieprzyłeś się na drzewkach z Wikipedii, bo one dla wygody pokazują zasadę 1-3 i 2-4, choć wydaje się, że 1-2 i 3-4. Pary numeruje się jednak tak, jak to napisałem. Jeśli rozumujesz tak, jak ja sądzę, że rozumujesz, to się nie mylisz, tylko patrzysz na sprawę z nieco innego punktu widzenia. Z drugiej strony, przy negowaniu tego, że to Niemcy powinni grać z Anglikami w 1/2 finału, nawet drabinki z internetu cię nie obronią.