#3 | #132
Obudziłem się wcześnie rano i miałem wrażenie, że coś się zmieniło. Najgorsze jest to, że nie potrafię dokładnie określić co - czy zmiany te zaszły we mnie, czy też przeczuwam coś co jeszcze ma wywrócić mój świat do góry nogami... Czas płynie nieubłaganie - 2014 rok, no tak, jeszcze parę miesięcy i stukną mi dwa lata od kiedy postanowiłem objąć posadę w Wolverhampton. Czy jest mi tutaj dobrze? Jak najbardziej, to mój drugi dom. Człowiek potrzebuję jednak czasem odpoczynku. Dwa dni wolnego to niewiele, ale zawsze odpowiednio dużo by oczyścić umysł.
...
Muszę jeszcze na chwilę odwiedzić prezesa. Biedak, niedługo straci resztki swojej "szczeciny" z tych nerwów. Ogólnie rzecz biorąc nie jest źle, w klubie panuje wręcz świetna atmosfera i jedynie ciężka, ciemna chmura zwiastująca problemy z akcjami naszego bossa może to popsuć. Chyba lepiej, że zawodnicy żyją na razie w nieświadomości.
Ten stadion, ten parking, ochroniarz Joshua... Hah, wariatowi stuknie niedługo 60-siątka a trzyma się jakby był w kwiecie wieku. Te najbardziej błahe rzeczy sprawiają, że zawsze z ciężkim sercem opuszczam teren tej świątyni klubowej. Czas spotkać prezesa. Gość wygląda niesamowicie dobrze jak na problemy, które trawią jego umysł.
-O, Gus. Wejdź proszę!
Przestąpiłem próg i znów uderzyło mnie to samo uczucie, którego doświadczyłem po przebudzeniu. Poczułem się nieswojo, to dziwne.
-Coś nie tak? Wyglądasz jakbyś dostał obuchem w łeb.
-Nie prezesie, wszystko jest w porządku. Wpadłem cię odwiedzić, nie mógłbym zostawić wszystkiego lekką ręką, nawet na dwa dni.
-Cały ty, obowiązkowy i przywiązany całym sobą do tego co robisz. Masz trochę czasu dla siebie, wykorzystaj ten weekend.
-Z pewnością wykorzystam. Chociaż... Mogę być z Tobą w zupełności szczery?
-Nie, proszę, kłam. Stary wyga roześmiał się. Oczywiście, że możesz.
-Dziś rano doświadczyłem dziwnego uczucia. Nie potrafię tego określić - coś we mnie pękło.
-Źle się czujesz? Może to przemęczenie, więc tym bardziej potrzebne Ci te dwa dni odpoczynku. Wyśpisz się i dojdziesz do siebie, potem wszystko wróci do normy.
-Obawiam się, że już nic nie będzie takie jak wcześniej. Oczywiście bez nerwów, tutaj nie chodzi o moją chęć do pracy w klubie, która nadal jest ogromna, ale o to co się dzieje w środku mnie... Nie potrafię tego opisać dokładniej.
-Nie przejmuj się i nie myśl o tym za dużo. Jedź, zajmę się wszystkim.
-Dzięki prezesie, bez ciebie nie dałbym rady.
-Oj, dosyć tego lizustwa, bohaterze! Wróć wypoczęty, tylko o to chcę cię prosić.
-Do zobaczenia po weekendzie.
Wstałem z miejsca i podałem rękę Stevowi po czym podążyłem w kierunku drzwi. Ostatni raz obrzuciłem spojrzeniem biuro prezesa - wiele zawdzięczam temu gościowi.
...
Odpaliłem silnik i ruszyłem w kierunku dworca kolejowego. Wybieram się do Brighton - miejsca, gdzie spędziłem prawie trzy lata. Fajnie będzie zobaczyć znajome twarze i znane mi krajobrazy. Czy tęsknie za tym wszystkim? Na pewno gdzieś w głębi tak, ale teraz mój dom oraz serce są w Wolverhampton. Może kiedyś wrócę do Brighton w roli trenera, ale wiem, że to nie będzie ani dziś, ani za rok.
...
Wszedłem na peron, zerkam na zegarek, jeszcze pół godziny. Rozsiadłem się na pobliskiej ławce i zacząłem czytać Daily Mail. Żadna informacja nie przykuła za bardzo mojej uwagi - to jakaś afera, podejrzenia, plotki, ktoś komuś dał w ryj. Nic nowego. Rozglądając się dojrzałem mężczyznę. No dobra, może to nic nadzwyczajnego, ale siedział pod ścianą z gitarą w ręku i rozłożonym futerałem przed sobą, w który widniało parę monet. Szkoda mi takich ludzi... A może po prostu to jego hobby? Nie był ubrany w łachmany, wyglądał po prostu zwyczajnie. Podszedłem i dorzuciłem parę "groszy" od siebie. W tym samym momencie mężczyzna uniósł głowę i odezwał się...
-Ta historia jeszcze nie dobiegła końca, Gus.
Poczułem się co najmniej... dziwnie. Wiem, że jestem w Wolverhampton dosyć rozpoznawalny, ale słowa dworcowego grajka zabrzmiały... "proroczo"? Mimowolnie uśmiechnąłem się, odwróciłem i powróciłem na swoje poprzednie miejsce. Chwilę potem nadjechał pociąg, a ja w natłoku myśli o mały włos nie zapomniałem bagażu. Usadowiłem się na miejscu i spojrzałem przez okno na miejsce, gdzie siedział ów mężczyzna i... Już go tam nie było. Co to wszystko oznacza?
Proszę o pozostawienie wątku jeszcze do jutra w tym dziale, jak ktoś chce skomentować, czy mnie powyzywać, cokolwiek. Potem proszę o nie usuwanie i archiwum. See ya!