O niższych ligach i szkoleniu słów kilka
Pewnego razu (tj. wczoraj) na twitterze natrafiłem na...
Dodałbym jeszcze po prawej stronie "ściągnijmy lepiej gotowego piłkarza z zagranicy", a po lewej "Co za zagraniczny szrot, lepiej..." i generalnie tak w kółko to się w naszej rzeczywistości toczy. Miałem napisać o czymś innym ale tak wyszło, że trafiłem dzisiaj też na inny obrazek, a konkretniej reklamujący finał Małopolskiego Okręgu Pucharu Polski zaledwie kilka kilometrów od mojego domu. Dwie trzecioligowe solidne drużyny. Garbarnia Kraków i - bijąca się niemal do końca o awans do II ligi - Soła Oświęcim (4 pkt w ostatnich 4 meczach, przy 6 pkt straty do lidera na zakończenie).
Tak więc moje popołudnie spędziłem oglądając 30 minut całkiem niezłego futbolu i 60 minut... typowej kopaniny z niższych lig.
W 10 minucie Garbarnia objęła prowadzenie i do momentu kontuzji jednego z zawodników około 30-35 minuty, gdy przez kilka minut grali w 9, nie oddała inicjatywy, mimo. Nie przeszkodził im nawet fakt czerwonej kartki bramkarza i wyrównania wyniku w 25 minucie. Pomimo, że to Soła walczyła o awans do II ligi, nie było widać tego na boisku. Soła miała swoją okazję gdzie sam na sam wyszedł jeden z zawodników, lecz wspaniałą podcinką kopnął w "koszyczek", kucającego już, bramkarza. Ostatecznie w 81 minucie Garbarnia zdobyła bramkę decydującą o wyniku meczu.
Wielokrotnie podejmowany u nas jest temat szkolenia i wyciągania piłkarzy z niższych lig. Jako kibic Wisły miałem to szczęście, że przeżyłem wspaniały triumf juniorów starszych (18-19 lat) na szczeblu centralnym i na swoje nieszczęście byłem świadkiem jak większości tych juniorów zmarnowano przynajmniej jeden rok kariery. Bardzo dobrze na przyszłość rokowało 5-6 zawodników. Niby większość dostała szansę w okresie przygotowawczym, ale u trenera Smudy jak to u Smudy. Koniec końców jeden ostał się w 1. drużynie (
Piotr Żemło, jeden poszedł na wypożyczenie do Chrobrego Głogów (
Dominik Kościelniak), a reszta - mając pewnie potencjał na I lub II ligę - spędziła rok w III lidze, zajmując - przy akompaniamencie młodszych chłopaków - solidne 4 miejsce.
Teraz rozwiązano kontrakty z 19 (sic!) chłopakami z roczników 95 i 96. Rezerwy mają się opierać na zawodnikach 16-17 letnich. Trener rezerw oraz koordynator grup młodzieżowych stwierdzili, że Ci chłopcy nie są gotowi do gry w ekstraklasie, więc klub nie zdecydował się ich zatrzymać. Kilku najlepszych trenuje z 1. drużyną ale nadziei nie powinno sobie robić. To dziwna opinia, ponieważ w Jagielloni czy Lechu zawodnicy mogą wchodzić do pierwszej drużyny i nie zaniżają bardzo poziomu, a wręcz potrafią zabłysnąć. W takim momencie mam przed oczami sytuację, gdzie mój kuzyn (marzec 2015, A-klasa) zmienił klub, a trener po kilku treningach powiedział, że większość z nich poradziłaby sobie w III-IV lidze. Zapewne tak samo byłoby z juniorami - nie ma sensu wpychać trzech czy czterech na raz do składu, ale jeśli da się szanse jednemu co mecz, to otoczony lepszymi zawodnikami, sam będzie grał lepiej.
Z tego samego poziomu - III ligi - trafia teraz na testy sportowe do Wisły 18-letni zawodnik. Maciej Firlej, pomocnik, który zagrał 27 meczów i strzelił 5 bramek dla drużyny
Karkonosze Jelenia Góra. Kolejny Błaszczykowski? Być może, wolałbym jednak zapytać ilu 18-latków grało regularnie w rezerwach Wisły i nie nadaje się do gry w Ekstraklasie według sztabu szkoleniowego.
Kamil Kuczak (18 lat) - 8 bramek.
Tomasz Zając (19 lat) - 5 bramek jesienią, 2 na wiosnę w I lidze.
P. Lech (19 lat) - 7 bramek.
Damian Buras (20 lat) - 8 bramek (4 karnych)
Wracając do meczu, który obejrzałem. Zagrało tam kilku zawodników z przeszłością w szkółce Wisły czy Cracovii. Nie potrafiłem ich odróżnić, nie wyróżnili się niczym i żaden nie pokazał nawet błysku, po którym stwierdziłbym, że jest wytrenowany lepiej od innych. W oczy rzucił mi się prawy obrońca Garbarni ale chyba tylko dlatego, że wołali nie niego
Kali. Niewątpliwie największy test czekał 18 letniego bramkarza z Krakowa, który - za oficjalną stroną klubu -
przyjechał na pielgrzymkę. W 25 minucie musiał zmienić starszego kolegę, któremu odcięło prąd i ręką powalił napastnika Soły. Gdyby Garbarnia grała w 11, nie mam wątpliwości, że mecz wygrałaby 3-1, może nawet 4-1. Tymczasem jednak miejsce między słupkami Garbarni zajął chłopak, który - znowu za klubową stroną -
stanął na wysokości zadania. Niewątpliwie, jednak mam wrażenie, że gdyby Oświęcimianie zdecydowali się - odkąd grali w przewadze - uderzać z okolic 30-35 metra to w końcu by coś wpadło.
Jest wiele dróg prowadzących do rozwinięcia młodego zawodnika. Nie rozumiem jednak włodarzy Wisły, którzy trzymając zawodników w III ligowych rezerwach chcieliby aby byli gotowi do gry w ekstraklasie. Jest jeden element, pod kątem którego mogą być przygotowani - technika. Jednak nie będą w stanie z dnia na dzień wyrobić siły fizycznej czy szybkości reakcji, na którą swego czasu tak bardzo narzekaliśmy w PESie. Miałem napisać coś o trenerze Probierzu i rzucił mi się w oczy, tytułowanym przez media
młodym - Karol Mackiewicz - 23 lata, no cóż
Podoba mi się podejście trenera Probierza i Jagiellonii. Pamiętam gdy wystawił 16-letniego Mystkowskiego, a ten zaliczył 2 asysty. Później już nie było tak kolorowo ale dostał jeszcze kilka szans, w efekcie zagrał więcej niż 19-letni Tomasz Zając, który nie przyczynił się niczym do gry Wisły.
Łukasz Sekulski - 31 bramek w 36 występach w Stali Stalowa Wola w II lidze. Napastnik - 24 lata. W tym sezonie będzie reprezentował Jagiellonie. Wczoraj strzelił bramkę w sparingu z Zagłębiem Lubin. Poradzi sobie? Być może, a może okazać się zbyt dużym przeskokiem, ale na pewno świetny ruch transferowy Jagiellonii. Stracą niewiele, ale mogą zyskać świetnego lisa pola karnego.