To był w sumie jedyny mecz na MŚ, w którym miał coś do roboty. Złote Rękawice zdobył zupełnie niesłusznie (nawet najmniejszej liczby goli nie puścił), znacznie bardziej zasłużył na nie Keylor Navas.
Nikt nie krytykuje go za te wyjścia, które faktycznie są słuszne i potrzebne, tylko za to, że on to robi nagminnie i aż prosi się o to, by utarto mu nosa. Co robi bramkarz, który wychodzi na kilkanaście metrów od bramki, gdy sytuacja jest pod kontrolą obrońców albo który wychodzi w okolice połowy boiska kiwać się z rywalami, jeśli nie zachowuje się lekkomyślnie i nierozważnie? Już nie wspomnę o tym, że często zdarza mu się stać w okolicach koła środkowego, gdy jego drużyna trzyma inicjatywę. Jakiś trener z jajami już dawno wybiłby mu to z głowy.