Matka Kibica Lecha o narkotykach na stadionie w Poznaniu
Zakłada szalik nawet latem, po powrocie z meczu jest dziwnie podekscytowany i rozmawia z kolegami o nowej trawie na stadionie przy Bułgarskiej – oto kibic Lecha – narkoman.
Po głośnych publikacjach „Gazety Wyborczej” o tym, że kibice Kolejorza to mafia, która na meczach handluje narkotykami, rozpętała się głośna dyskusja. Dziesiątki tysięcy poznaniaków, którzy chodzili i chodzą na mecze Lecha, a jakoś nigdy nikt im narkotyków nie próbował sprzedać, teraz śmieją się z dziennikarzy GW, ale oto mamy dowód, że „Wyborcza” pisała prawdę. Pani Hania z Łazarza napisała taki oto list do redakcji, który zupełnym przypadkiem trafił do Zenona Zabawnego:
„Droga redakcjo!
Bardzo dziękuję za artykuł o narkotykach na stadionie w Poznaniu, bo dopiero on pomógł mi rozwiązać zagadkę, jaką było dziwne zachowanie mojego syna.
Otóż, mój 17-letni Pawełek jakiś czas temu wybrał się na mecz Lecha w Poznaniu i tak mu się spodobało, że zaczął chodzić na wszystkie mecze. To kompletnie go odmieniło. Nagle mecze stały się dla niego ważniejsze od oglądania ulubionych seriali i filmów w telewizji (opuścił nawet „Władcę pierścieni” na TVN!) – na całe sobotnie wieczory znikał, jadąc na stadion, tłumacząc, że taki mecz to dopiero jest coś.
To nie wszystko. Zauważyłam, że po powrocie zachowywał się bardzo dziwnie. Czasem wracał dziwnie pobudzony, podekscytowany, coś sobie podśpiewywał pod nosem, a innym razem bywał całkiem załamany, wkurzony i zirytowany. Już ta huśtawka nastrojów zaczęła budzić mój niepokój. Jakby tego było mało, Pawełek wychodząc z domu, zaczął zakładać na siebie niebiesko-biały szalik i co ciekawe ubierał go nawet, gdy było upalne sierpniowe popołudnie! Teraz już wiem, że to po narkotykach dostaje się takich zimnych dreszczy.
Do tego narkotyki spowodowały u niego jakieś homoseksualne skłonności. Kilkakrotnie słyszałam, jak mruczy pod nosem coś w rodzaju „Moja jedyna miłość to kolejorz” – udało mi się ustalić, że pracownik kolei, który uwiódł mojego syna ma naprawdopodobniej na imię Lech. Jako światła obywatelka czytająca „Gazetę Wyborczą” wiem, że homoseksualizm jest zupełnie normalny, ale fakt, że wcześniej interesował się dziewczynami trochę mnie zdziwił.
Podejrzenie, że może chodzić o narkotyki, potwierdziło kolejne zdarzenie. Pewnego wieczoru wyszłam do sklepu po masło i zauważyłam grupkę idącej młodzieży. Wszyscy krzyczeli, wymachiwali szalikami i podskakiwali w jakimś narkotycznym zwidzie. Z przerażeniem zauważyłam, że jednym z tych naćpanych młodzieńców jest mój Pawełek!
Mimo poważnej rozmowy syn zaprzecza, że chodzi na mecze, bo może tam kupić narkotyki, ale sama go przyłapałam, jak rozmawiał z kolegą przez telefon i w pewnym momencie powiedział „A wiesz, że na mecz z Legią ma być nowa trawa?”
Teraz po artykułach „Gazety Wyborczej” mam już pewność. Mam nadzieję, że ujawnione fakty pomogą w likwidacji rozgrywek piłkarskich w Polsce. Przecież nie ma co się oszukiwać – jeśli ktoś lubi oglądać mecze piłkarskie, musi być narkomanem!
Pozdrowienia dla redakcji
Pani Hania z Łazarza”
Mam nadzieję, że wkrótce redaktorzy "Gazety Wyborczej" znajdą kolejne dowody, że my tu w Poznaniu na te mecze chodzimy po narkotyki, a nie sportowe emocje.
Czytaliście to ?
Nieźle wymyślone muszę przyznać
Rozumiem że to ma być pewnego typu odwet za te fałszywe wiadomości GW tak ?