Mogła być ponad dycha, gdyby go nie było, mogło wpaść tylko cztery lub pięć, bo swój udział przy niektórych straconych bramkach miał... Nie wiadomo. Fakt faktem, miał kilka świetnych interwencji, ale de Gea też miał, więc dlatego nie rozumiem, dlaczego rozbieżność pomiędzy ich notami jest tak niewielka. Co do mojej krytyki Szczęsnego, to po prostu przypomina mi się nagonka na Fabiańskiego czy szukając dalej na Kuszczaka, który nie złapał dośrodkowania w meczu z Blackburn. Krzywdząca sytuacja dla naszego rodaka, tym bardziej, że jakoś nikt nie pamiętał o tym, że potem obrońcy mieli co najmniej kilka sytuacji do odbioru i dali się zjechać jak dzieci; ponadto po tamtym spotkaniu stracił opinię bardzo dobrego fachowca i do dziś jest tylko frajerem pomiędzy słupkami w oczach Polaków... Zastanawiam się, dlaczego to wszystko nie dotyka Szczęsnego, który jakby uzyskał licencję na bezbłędność. I Lewandowskiego, który jest dalej świetnym napastnikiem, obojętnie ile setek nie zmarnuje.
Ja się nie cieszę stricte z wysokiego zwycięstwa nad Arsenalem, bo oddałbym wiele za taki wynik z Liverpoolem czy City, by z Kanonierami wygrać dość skromnie, a z tego, że ósemkę w plecy dostał Szczęsny. Może wreszcie nauczy się pokory, bo jest irytujący i zbyt pewny siebie. Ma spory talent, ale trochę źle się "prowadzi". Niedawno przemyślałem sprawę i nie życzę mu źle. Mimo to uważam, że taki metaforyczny kopniak w twarz wyjdzie mu tylko na dobre.