#10
Wczoraj umówiłem się z fanami naszego klubu. Spotkanie miało się odbyć o 14.00. Całe 3 godziny po treningu, czyli miałem jeszcze czas, aby posiedzieć chwilę w domu.
Wyjechałem o 13.45, wyrobiłem się idealnie. Żadnego z kibiców lub kiboli, sam zresztą nie wiem, nie było.
Wszedłem do gabinetu i usiadłem na fotelu. Miałem nadzieję, że za chwilę przyjdą. Czekałem już tak 15 minut, czytając gazetę "Piłka Nożna". Kiedy miałem już wychodzić pojawili się.
- Siema, sorry za obślizg, ale musieliśmy wpi*dol spuścić takim jednym baranom. - powiedział, ciężko dysząc lider grupy. Czyli "Scyzor", czy jakoś tak.
- Siema, siema - mruknąłem. - Siadajcie wreszcie, ile można czekać.
A więc jednak kibole...Usiadli zmęczeni na fotelach.
- Więc zaczynajcie, mówcie co tam ma być, jaki tytuł gazety, jakie formalności trzeba załatwić i tak dalej.
- Mów Wariat.
Wstał i zaczął mówić, gestem mu pokazałem żeby usiadł. Może jednak jest w miarę kulturalny.
- Tytuł gazetki to: "Dolcan - duma w naszych sercach. Będą tam informacje o klubie, zapowiedzi meczów, tabela ligowa, informacje o zawodnikach, opisy meczów, słownik przyśpiewek kibicowskich, ogólnie wszystko co związane z klubem. Formalności już załatwiliśmy. Potrzebna jest tylko wasza zgoda, znaczy ludzi, którzy rządzą klubem.
- Jaki zasięg ma mieć gazetka? Domyślam się, że lokalny?
- No tak, z rozwózką nie ma problemu, jeden z naszych kumpli ma auto i prawko.
- Dobra, a teraz sprawa zysków, ile chcecie % i jak będzie cena gazetki, w ogóle jak ją zareklamujecie?
- Co do reklamy; będziemy wywieszać ogłoszenia i rozdawać ulotki z informacją, że taka gazeta wychodzi, cena to 4 zł. Co do zysków... 70% dla klubu, 30% dla nas, może być? Gazetka będzie tygodnikiem.
- Na nasze mecze przychodzi zazwyczaj 1200-1500 kibiców. Załóżmy, że 1500 ludzi kupi gazetkę. Jest to 6000 zł. Odliczcie od tego koszty sprzedawania w sklepach, jakiś podatek, więc wyjdzie jakieś 4500 zł na tydzień. 18000 tysięcy na miesiąc.
70% dla klubu to 12,600 dla Dolcanu, 5,400 dla was. Ja się zgadzam.
- Poczekajcie chwilę, pójde po prezesa, on musi ostatecznie zadecydować, w końcu nie ja tu rządzę.
Przyszedł prezes, opowiedzieliśmy mu wszystko.
- Świetny pomysł chłopaki. Jestem za, dajcie papiery do podpisania.
Machnął podpis i wyszliśmy przed budynek. Zobaczymy tylko, czy nie oszukają nas, w każdym bądź razie my nie stracimy, a zyskać możemy. Dokładnie przeczytaliśmy umowę i spisaliśmy własną, tak na wszelki wypadek.
Produkcja gazetki miała ruszyć od następnego tygodnia. Uprzednio dokładnie przejrzymy co się w niej znajduje. Wszyscy mamy nadzieję, że ten pomysł wypali, ponieważ projekt z wydawaniem pamiątek nawet nie drgnął...
W następnej części: mecz z Górnikiem Polkowice.