Ale i tak w Hiszpanii grają same ogóry przecież,cały czas to czytam.
Właśnie uczestnik LE, zdobywca 6. miejsca w zeszłym sezonie, oberwał od mistrza kraju 0:7. Najlepsze jest to, że to nic nowego.
Albo Luna ktory kisił się na ławie w Sevilli i musiał na wypożyczenie iść do Mallorci, w ktorej i tak nie grał fajerwerkowo, a w debiucie w najsilniejszej! najlepszej, emocjonującej itp. itd...w PL strzela gola Arsenalowi.
Coś w tym musi być, skoro wielu zawodników z ligi hiszpańskiej przechodzi do ligi angielskiej, a w drugą stronę już nie bardzo. Premier League ewoluuje, staje się coraz bardziej techniczna. Nie dziwi mnie, że jest najbardziej atrakcyjną ligą dla piłkarzy, zwłaszcza, że od dawna jest ligą "międzynarodową" (co nie bardzo mi pasuje).
Dzisiaj na przykład Chelsea grała w typowo hiszpańskim stylu.
Cóż, Mourinho wygrał ligę i puchar, grając w angielskim stylu. Już nie wspominając o tym, że ten "hiszpański styl" to w dużej mierze zrzynka z holenderskiej taktyki, z formacją 4-3-3 na czele.
Nie zauważyliście, że ten zaciąg z ligi hiszpańskiej prowadzą głównie kluby ze środka lub dolnej połowy tabeli? (pomijając te z czołówki, które mają zazwyczaj po jednym Hiszpanie) Dla przykładu, ten cały Luna zasilił zespół, który miał problem z obsadzeniem boków obrony i który ledwo uchronił się przed spadkiem. Hiszpanie są po prostu wszechstronni, wielu z nich (np. Michu i Mata, wcześniej Fabregas czy Torres) zresztą bardziej odnajduje się w brytyjskim stylu gry.
Nie wiem, aż tak boli was, ze to nie Primera Division jest najczęściej wymieniana jako najlepsza liga na świecie, czy co? Nie chcę być złośliwy, ale przypomnę fanom Barcelony, że uważam ich ostatni sezon za bardziej udany niż oni sami go postrzegają i że przeczytałem w ich wątku, że "poza meczami z Realem, triumf w lidze ogórów to taki sobie sukces" (cytat niedokładny).