Eliminacje do Mistrzostw Świata 2014:
31.05.13, Estádio da Luz, Lizbona: Portugalia - Polska
Lizboński horror...
Ten mecz zapadnie w pamięci wszystkim polskim kibicom piłkarskim na wiele wiele lat. Aby awansować bezpośrednio na mundial albo chociaż do baraży trzeba było wygrać z Portugalią. W pierwszej fazie eliminacji jeszcze się to udało, jednak teraz, na stadionie Światła w Lizbonie zadanie stawało się ekstremalnie trudne, gdyż dysponująca lepszymi piłkarzami reprezentacja z półwyspu Iberyjskiego również grała o być albo nie być. Spotkanie fantastycznie rozpoczęli Polacy - gospodarze już w 5. minucie nadziali się kontrę biało-czerwonych, Lewandowski kropnął potężnie w kierunku bramki Eduardo, który powinien dużo lepiej zachować się w danej sytuacji. Niestety parę minut później odnowiła się kontuzja kolana u Jakuba Błaszczykowskiego i nasz kapitan z grymasem bólu na twarzy opuścił murawę. Polacy grali bardzo mądrze, widać było ogromną koncentrację i wolę walki. Do przerwy utrzymało się jednobramkowe prowadzenie, a druga odsłona to już nieustanne ataki gospodarzy tego spotkania. Gdy zdawało się, że gol dla Portugalii to tylko kwestia czasu, fantastyczną kontrę wyprowadził Mierzejewski, a po jego dograniu drugi raz w tym meczu piłkę w siatce umieścił Lewandowski. Niesamowita radość biało-czerwonych, oraz trenera Van Gaal'a na którego twarzy pierwszy raz od dłuższego czasu zagościł uśmiech. Niestety 10 minut później pechowo w polu karnym interweniował Obraniak i skierował piłkę do bramki Boruca. Od tego momentu zrobiło się naprawdę gorąco, bo remis dawał Portugalii upragnione w tym momencie baraże. Podbudowani bramką kontaktową gospodarze dopięli swego w 86. minucie - świetne dogranie Naniego wykorzystał Postiga i w jednej chwili stało się jasne, że nie zagramy nawet w barażach... To co stało się w końcówce spotkania niechybnie przejdzie do historii polskiej piłki nożnej - ostanie sekundy doliczonego czasu gry i rzut rożny dla biało-czerwonych. Krótkie rozegranie, Mierzejewski podaje do Lewandowskiego. Strzał rozpaczy napastnika Borussii Dortmund niemal nie rozrywa siatki portugalskiej bramki! Fantastyczny gol Lewego, sędzia od razu gwiżdże po raz ostatni a pogrążeni gospodarze leżą nie dowierzając w to, co przed chwilą miało miejsce. Dane nam było również obejrzeć niesamowity sprint ławki rezerwowej oraz samego Louisa Van Gaal'a w kierunku fetujących po przeciwległej stronie boiska piłkarzy z wyjściowej jedenastki. Co za wieczór w Lizbonie...
SKRÓT