Wydanie: 1
Co by było, gdyby nie... Barcelona!
" Co by było, gdyby nie... Barcelona! " - czyli klasyki w pigułce!
Był to 29 listopada 2010 roku. Na ten mecz czekał cały piłkarski świat. Miał być to mecz w którym Real w końcu dorówna Barcelonie. Za Królewskimi przemawiało wiele aspektów, a chyba największym był ten siedzący na ławce trenerskiej/rezerwowej - Jose Mourinho. Portugalczyk do Madrytu głównie był ściągnięty po to, aby przywrócić dawny blask Realowi oraz w końcu zdetronizować Barcelonę, a jak wiemy gdy prowadził Inter Mediolan dokonał tego. Do meczu zostawało co raz mniej czasu. Piłkarze jednej jak i drugiej drużyny nie dawali po sobie poznać jakiś objaw stresu czy też pewnej dekoncentracji, jednakże w Madrycie wszystko zaczęło się psuć wraz z rozpoczęcie tego spektaklu. Już w pierwszym minutach Leo Messi, był bliski strzelenia bramki, jednakże jego strzał zatrzymał się na poprzeczce. Barcelona atakowała dalej, a Real nie potrafił jej odpowiedzieć żadnym atakiem. W końcu nastała 10. minuta w której piłkę do siatki strzelił Xavi.. Kilka minut później swoje trafienie dołożył Pedro.. Do przerwy wynik nie korzystny, ale do odrobienia, jednakże ci którzy oglądali mecz byli pewni, że Królewscy najchętniej nie wyszli by na drugie 45 minut.. Zaczęła się druga połowa i znów Barcelona dominowała.. Kolejne ciosy zadała kolejno w 55. i 58. minucie, gdzie to piłkę do bramki dwukrotnie skierował Villa.. Kibice na stadionie czekali na piątego gola, który dawał by nam Manite w tak głośno zapowiadanym spotkaniu.. Czas uciekał Real grał co raz gorzej.. Końcówka meczu wydawało się, że wynik meczu to 4-0 dla Blagurany, jednak gospodarze zdołali zadać jeszcze jeden cios i upragniona Manita stałą się faktem...
Szesnasty dzień Kwietnia 2011 roku to dzień w którym Real miał zamazać plamę po porażce ze zeszłego roku.. Przed tym meczem było już wiadomo, że spotkanie to otworzy nam istny maraton Gran Derbi, bowiem w najbliższych dwóch tygodniach Królewscy z Barceloną będą mierzyć się aż cztery razy. Spotkanie ligowe miało być pewnym przełamaniem oraz pokazaniem geniuszu trenerskiego Jose Mourinho. Mecz się zaczął i Królewscy niesieni dopingiem wypełnionego do ostatniego miejsca Bernabeu grali naprawdę dobry futbol. Obie drużyny atakowały.. Próbował Messi, próbował Ronaldo, jednak bramek jak nie było tak nie.. W końcu nastała 52 minuta.. Wtedy z boiska za niesportowe zachowanie wyleciał Albiol, który stopniowo prowadząc do parteru Davida Ville obejmował rękoma jego szyję.. Sędzia bez wahania wskazał na 11. metr z którego piłkę do siatki trafił Leo Messi.. Na twarzach Królewskich znów pojawiło się zwątpienie, jednak na pewno wychodzili z takiego założenia " Jak nie teraz to kiedy? ". Na zegarze widniała 82. minuta, wtedy w polu karnym sfaulowany został Marcelo.. Sędzia tak jak w przypadku z 52. minuty, bez wahania wskazał na wapno. Do piłki podszedł Ronaldo, który jest specem od wykonywania rzutów karnych. Portugalczyk charakterystycznie podbiegł do piłki po czym oddał mocny strzał w prawe okienko i dał cenny punkty Realowi, jednak żeby myśleć o Mistrzostwie Real musiał ten mecz wygrać..
Kolejny klasyk miał miejsce cztery dni później czyli 20 kwietnia. Był to mecz o pierwsze trofeum w tym sezonie jakim miał być Puchar Króla. Spotkanie rozgrywane było na neutralnym terenie. Stadion był podzielony na kibiców Barcelony oraz Realu.. Emocje można było wyczuć już długo przed meczem, ale chyba nikt z siedzących wygodnie w fotelach czy też głośno dopingujących na stadionie nie spodziewał się tak pięknego meczu. Królewscy wyciągnęli wnioski z meczu Listopadowego oraz ostatniego ligowego. Wiedzieli, że najlepszą bronią jest atak i właśnie tego rodzaju broni używali, aby w końcu wygrać bitwę z Barceloną. Pierwsza połowa to istny popis Królewskich wiele sytuacji, wiele akcji, jednak brakowało tutaj bramek. Szanse miał Pepe, który w tym meczu był defensywnym pomocnikiem, jednak jego strzał głową zakończył swój lot na słupku bramki. W drugiej połowie wszystko powoli wrócilo do normy, czyli dominacja Barcelony się nasilała co raz bardziej, jednak Królewscy nie skupiali się tylko na defensywie i także ostrzeliwali bramkę Pinto. Po 90. minutach wynik spotkania był remisowy co gwarantowało nam dawkę dwóch kwadransów pełnych emocji.. Królewscy nadal grali swoje. Była 104. minuta kiedy to Marcelo rozegrał świetną akcję z di Maria. Argentyńczyk świetnie zacentrował w pole karne, gdzie był Cristiano Ronaldo, który strzałem głową pokonał Pinto. Schodząc na przerwę Portugalczyk swoimi gestami do kolegów pokazywał aby zachowali spokój, a oni niczym ucznie Jezusa go posłuchali. W drugiej odsłonie dogrywki Real grał bardzo konsekwentnie.. Mógł zdobyć drugą bramkę, jednak rajd Ronaldo przez całe boisko nie skończył się w bramce Pinto. W końcówce z boiska wyleciał jeszcze di Maria, jednak kogo to już obchodziło, bowiem chwile później zabrzmiał gwizdek kończący zawody. Kibice Królewskich poczuli ulgę, a cały świat przekonał się, że z Barceloną da się wygrać!
Następne starcie miało miejsce siedem dni później. Tym razem obie ekipy mierzył się w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz był rozgrywany na Bernabeu i wielu sympatyków Madryckiego klubu było nie mal pewne, że Barcelona zostanie pokonana po raz drugi w tym sezonie, jednakże zawiódł się ten, kto myślał, że znów od pierwszej minuty Real zdetronizuje Dumę Katalonii. Josep Guardiola najwyraźniej odrobił pracę domową. Początek może nie należał do najgorszych. Było kilka akcji oraz kontrowersji.. Pierwsza taka dość poważna miała miejsce w 45. minuty, kiedy to Real schodzący do szatni został zaatakowany przez Pinto. Oczywiście doszło do przepychanek i różnych tego typu rzeczy. Sędzia natychmiast interweniował i mimo iż Pinto był tylko graczem rezerwowym kazał mu opuścić boisko. W drugiej połowie, a dokładnie w 61. minucie arbiter zabił mecz.. Pepe biegał od zawodnika do zawodnika i w pewnym momencie biegł na Alvesa, który bez wahania to wykorzystał. Portugalczyk chciał mu odebrać futbolówkę, jednak ten runął na murawę jak by zaraz miał dostać zawału serca. Sędzia nie wyciągając żadnych argumentów wyrzucił z boiska Pepego, a Alves po kilku minutach znów był pełen sił.. Po utracie tak ważnego filaru w obronie Królewskich Real nie istniał co od razu wykorzystał Leo Messi, który dwoma trafieniami zamknął gęby wszystkim myślącym, że Real tego wieczoru znów upokorzy Barcelonę.
Trzeciego Maja Królewskich czekał już ostatni mecz z Dumą Katalonii. Do odrobienia był dwie bramki, a Królewscy grali przecież an Camp Nou. Wydawało się to prawie nie możliwe, jednak Los Blancos mimo wielu przeciwstawności atakowali. Spotkanie stało na wysokim poziomie. Nie było zbyt wielu kontrowersji, jednak czywiście znani aktorzy musieli odegrać kilka scenek. Dance in the rain on the grass odstawili wzorowo Dani Alves czy Javier Mascherano. Do przerwy było bez bramek. Po zmianie stron świetną akcje zrobił Ronaldo, który już będą faulowany podał do Higuaina, który zdobył bramkę, jednak gola nie ma! Wszyscy zadawali sobie pytanie czemu?! Przeanalizujemy tą akcje jeszcze raz. Ronaldo mija piłkarzy Barcelony jak tyczki, jednak zostaje faulowany i swoim ciałem upada an nogę Mascherano, który się przewraca.. Sędzia tak jak już wspominałem bramki nie uznaję, ale dla czego nie ma rzutu wolnego dla Realu? Przecież to Ronaldo był faulowany, a swoim nie kontrolowanym upadkiem trącił Mascherano.. Na to pytanie dokładniej odpowiedzi nie poznamy nigdy, jednak cały piłkarski świat wie co wtedy siedziało w głowie Pana Franka De Bleckeere. W 54. minucie gola zdobył Pedro i było nie mal pewne, ze Królewscy odpadną z Ligi Mistrzów.. Kilka minut później bramkę wyrównującą zdobył Marcelo, ale był to tylko taki miły epizod w meczu, a w zasadzie w całym dwumeczu z Barceloną, która dzięki pewnej przyjazności arbitra awansowała do Finału.. który potem wygrała.
Ubiegły sezon pokazał nam, że z Barcelona da się wygrać, jednak aby to się stało spotkanie musi być prowadzone przez odpowiednich ludzi.. Nie miej piłkarsko Real mógł się podobać i mimo iż wygrał tylko Puchar Króla nadchodzący sezon również zapowiada się bardzo emocjonująco!
* * *
W kolejnym wydaniu:
- Poznamy odpowiedzieć na pytanie " Czy Mou zostanie w Realu? "
- Transfery
- Najbliższy terminarz
PS. Pisząc ten wstęp nie chce urazić żadnego kibica Barcelony, a jeżeli ktoś to tak odebrał to bardzo go przepraszam.
PS2. Zaczynam znów Realem, bowiem dziś, a w zasadzie jutro można powiedzieć kończy mi się szkoła, także tego czasu jest dużo i czas ruszyć z dobrym projektem!