Cóż, liczę na Grecję. I nawet nie dlatego, że wydaje się być najmniej wymagająca. Nie. Chcę takiego wewnętrznego rewanżu za 8 czerwca, za Euro, za zajęcie naszego miejsca w tej pięknej imprezie. Za pokrzyżowanie planów, a może bardziej marzeń. Ok, wiadome, że sami sobie jesteśmy winni (piłkarze są), ale jakaś taka zadra pozostała i to jest proste. Do dziś nie mogę zdzierżyć tego szczęśliwego-pechowego 1-1 na Narodowym. Tyle okazji mieliśmy, czy niedostawiona głowa Lewego, czy strzał Murasia, czy choćby zapędzenie się Obraniaka pod bramkę... a! No i ta setka Perquisa. Trafmy na Helladę i skopmy im tyłki, niech to oni szukają rewanżu w Euro. Niech to oni grają z zadrą!
Janas jak Janas, wywiad jak żywy.