Autor Wątek: Zderzenie z rzeczywistością  (Przeczytany 4443 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline kamil18kks

  • Piłkarz A klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2011
  • location:
  • Wiadomości: 205
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 28.02.2011r.
  • Gram w: ...
Zderzenie z rzeczywistością
« dnia: Sierpień 15, 2014, 15:31:53 »
Spoiler for Hiden:
Siemano :) Wracam do pisania karier i mam nadzieję, że nikt nie ma mi tego za złe. Pomysłów na moją powrotną karierę miałem i mam na prawdę dużo, a to na co zdecydowałem się ostatecznie pewnie wielu użytkowników odrzuci od zaglądania tutaj, gdyż tą karierę w porównaniu do klasycznych trzeba będzie czytać, aby czegoś się dowiedzieć. Tak proszę państwa, będzie to opowiadanie z perspektywy trenera. Niestety, patch jakim dysponuje nieco zamieszał i nieco poróżnił to co dziać będzie się w moim wirtualnym świecie z naszym realnym światem. Co tu jeszcze, a właśnie! Dość często sytuacja rozwijająca się w opowiadaniu odbiegać będzie nieco od piłki nożnej, gdyż chcę przedstawić Wam prawdziwe życie, całe życie naszego bohatera a nie tylko to związane z futbolem. Być może spotkają go życiowe problemy, być może spotka miłość swojego życia, a może dostanie pracę w ukochanym klubie? Tego wszystkiego dowiecie się czytając to właśnie opowiadanko. Gra w jakiej będę się bawił to Football Manager 2014 + CM Revolution Polska Liga Update 2014 v1.2 + FM 2014 Revolution Update v0.5 . Mam nadzieję, że chętnie będziecie tutaj zaglądać i wyrażać swoją opinie na temat czynów jakie będzie podejmował główny bohater :) Lecimy :)

Zbieżność osób, nazwisk, zdarzeń, miejsc jest oczywiście przypadkowa. To wszystko co tutaj przeczytacie to wytwór mojej wyobraźni.

Wypowiedzi głównego bohatera zawsze będą pisane kursywą, wypowiedzi osoby, która bezpośrednio rozmawia z głównym bohaterem będą pogrubiane, a dialogi wypowiadane przez osobę trzecią będę zapisywał za pomocą podkreślenia. Wszystko po to, by lepiej Wam się czytało i łatwiej było we wszystkim połapać.






Prolog


18 czerwca, 2014
Środa, godz. 11.10


- Halo, Łukasz? – głos w słuchawce telefonu wydawał mi się jakby znajomy.
- Która jest godzina? – tylko tyle zdążyłem zapytać, gdyż na nic więcej nie miałem siły.
- Już po jedenastej. Chciałam przypomnieć że o dwunastej masz umówione spotkanie z panem prezesem. – no tak, to była Monika, klubowa sekretarka. Swoją drogą, całkiem niezła z niej laska.
- Kurva! – krzyknąłem do słuchawki wyraźnie dając znać, że zapomniałem o tym spotkaniu. – Dzięki Moniś, ratujesz mi być może życie. Jestem Ci winien kolacje.

Rozłączyłem się i błyskawicznie próbowałem, podkreślam próbowałem wstać z łóżka. Wczorajszy wieczór pamiętam tylko poszczególnymi slajdami. Przypominam sobie tylko, że bawiłem się w jakimś klubie z Filipem, moim bratem. A właśnie, gdzie jest kurva Filip?! Druga próba podniesienia swoich czterech liter z łóżka zakończyła się sukcesem. Od razu dał o sobie znać straszliwy ból głowy. Złapałem za telefon i wykręciłem numer do Filipa.

- Stary gdzie Ty jesteś? – wypowiedziałem te słowa w międzyczasie zakładając na siebie spodnie i kolejne części garderoby.
- Łukasz, ja już jadę do Warszawy. Przecież wczoraj opijaliśmy mój wylot do Finlandii. Wreszcie wylatuje na zagraniczny obóz. – W jego głosie słychać było ogromne podniecenie. Filip od kilku lat trenuje mieszane sztuki walki, ale jak na razie nie może poszczycić się żadnym szczególnym sukcesem.
- Szkoda, że nic z wczoraj nie pamiętam. Uważaj tam na siebie. Ja zaraz uderzam na spotkanie ze staruchem i zobaczymy jaka będzie moja przyszłość.
- Mam nadzieje, że zostaniesz na tym stanowisku. Dobra, bo zajeżdżamy na stację i przy okazji ja skorzystam z toalety. Trzymaj się i do zobaczenia za trzy tygodnie!
- Naucz się tam wreszcie porządnie uderzać! – zaśmiałem się i rozłączyłem.



Telefon odrzuciłem gdzieś na stół po czym podniosłem go jeszcze raz i spojrzałem na godzinę. 11.30. Zajebiście. Zebrałem klucze od mieszkania, portfel, telefon, butelkę wody i ruszyłem na spotkanie z szanownym panem prezesem. Nie lubię tego gościa i od początku mojej pracy tutaj nie jestem do niego przekonany. Mam wrażenie jakby on coś kręcił nielegalnego na lewo. Miałem trzydzieści minut na dojście do siedziby klubu. Spacer dobrze mi zrobi na moją ”chorobę”. Lekkim spacerkiem przemierzałem obok Wisłoka w kierunku stadionu, gdyż siedziba znajdowała się właśnie tam. Lubiłem chodzić posiedzieć i pospacerować nad tą rzeką gdyż jest to idealne miejsce do przemyślenia i ułożenia sobie wszystkiego w głowie. Połowa czerwca dawała o sobie znać. Było zbyt gorąco by pchać się w garnitur na spotkanie na którym być może po raz ostatni wejdę do tego gabinetu. Dżinsy i lekka koszula z krótkim rękawem rozwiązały sprawę.

Myślałem nad wieloma rzeczami. Mam dwadzieścia pięć lat, nikogo przy sobie i prawdopodobnie za parę minut stracę pracę. Wielu ludzi w takich przypadkach popada w depresje skutkującą w dużej ilości przypadków próbami samobójczymi. Ja jestem zbyt młody by decydować się na takie zachowania. Zegarek w moim telefonie wskazywał za piętnaście dwunastą a ja już widziałem budynek mojego pracodawcy znajdujący się w części stadionu. Nie miałem pojęcia co mnie czeka. Mogę zostać zwolniony bo nie wypełniłem założonych mi celów na ten sezon, ale mogę również dostać propozycję nowego kontraktu w co szczerze mocno wątpię.



Wszedłem do budynku. Prosto z drzwi było ustawione duże biurko, typowe dla wszelakich firm dających zatrudnienie. Za tym biurkiem siedziała Monika. Ta sama Monika, która przypomniała mi dzisiaj o spotkaniu z prezesem. Wyglądała tak jak zawsze. Seksowna, czarna, obcisła spódnica i do tego elegancka bluzka z dość dużym dekoltem. Długie, blond włosy i delikatny, ale dający jej dodatkowego uroku makijaż. Trzeba przyznać, że była ona na pewno obiektem pożądania wielu mężczyzn. Przyznaję, ja też należę do tego grona.

- Cześć Monia. Dzięki że przywróciłaś mnie dzisiaj do żywych. Jak mówiłem, wiszę Ci kolację być może ze śniadaniem… - zaśmiałem się i puściłem jej oczko.
- Nie zapędzaj się Alvaro… - również odpowiedziała szerokim i pięknym uśmiechem – Prezes już na Ciebie czeka. Powodzenia… - uniosła w górę zaciśnięte kciuki i znów ładnie się uśmiechnęła.

Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Skinąłem tylko głową i udałem się w kierunku mojego celu. Celu, który być może za chwilę sprawi, że kolejny wieczór będzie przedstawiał mi się tylko w formie kilku slajdów. Po krótkiej chwili stałem już pod drzwiami z napisem ”PREZES”. Zapukałem i po usłyszeniu komendy nawołującej do wejścia pociągnąłem za klamkę i już byłem oko w oko z diabłem. Nie lubiłem tego gościa tak samo jak nie lubiłem mojej pracy. Wiadomo, każda jedna osoba, która interesuje się piłką nożną ma swoje ulubione drużyny, a tym samym ma również te za którymi nie przepada. Niestety, na sam początek mojej kariery trenerskiej przyszło pracować mi w klubie za którym krótko mówiąc, nie przepadam. Kończące się środki do życia, oraz wielka chęć dopisania czegoś wreszcie do mojego CV zmusiły mnie wręcz do skorzystania z tej oferty i objęcia posady trenera Stali Rzeszów. To, że sam nie sympatyzuję za rzeszowską Stalą nie znaczy, że specjalnie spuściłem ich do trzeciej ligi. Wręcz przeciwnie. Bardzo mocno starałem się aby utrzymać Stal w drugiej lidze. Do szczęścia zabrakło naprawdę niewiele, dokładnie cztery punkty. Przez cały sezon zgubione cztery punkty zaprzepaściły nasze szanse na utrzymanie. To moja wersja, jaką będzie miał prezes za chwilę się dowiem.

- Witaj Łukasz, siadaj. Musimy porozmawiać. – ton jego głosu nie był za przyjemny i ja już po tych kilku słowach wiedziałem, że moje dni są policzone. – Miałeś jasno wyznaczony cel na ten sezon tak?
- Jasne. Miałem utrzymać drużynę w drugiej lidze. Mimo naprawdę dobrej postawy chłopaków nie byliśmy w stanie tego osiągnąć. – próbowałem jakoś załagodzić sytuację. Niestety wazelina jaką smarowałem chyba była przeterminowana, gdyż nie działała wcale…
- Ja rozumiem, dostałeś drużynę już po okresie przygotowawczym, transferach i zawodników mogłeś poznawać dopiero w meczach ligowych dlatego po długim zastanowieniu się postanowiłem przedłużyć o rok z Tobą kontrakt. – w tej chwili moje oczy wyglądały co najmniej jak dwa duże jabłka. - Jeżeli oczywiście chcesz. - dorzucił Waldek, bo tak miał na imię.
- Spadłem do trzeciej ligi, a mimo wszystko pan daje mi drugą szansę? - próbowałem wyjaśnić całe zamieszanie.
- Dokładnie. Mogę tylko dorzucić, że na razie nie dam panu na piśmie kontraktu, gdyż chcemy zamknąć jeszcze jedną sprawę odnośnie działalności Stali. Na razie ma pan moje słowo i na dziewięćdziesiąt procent będzie pan trenerem Stali w nowym sezonie. - w tej chwili Waldek odpalił papierosa i wyciągnął do mnie otwartą dłoń.
- Zaraz, zaraz. A co z tymi dziesięcioma procentami? Mogę zostać na lodzie tak? - sumienie podpowiadało mi abym stamtąd wyszedł, ale ja zawsze moje sumienie mam schowane daleko, zbyt daleko...
- Oj Łukasz, nigdy nie ma nic pewnego. Jak dostaniesz kontrakt to wtedy będzie już pewne. Na razie masz moje słowo.

Pogadaliśmy jeszcze o paru rzeczach po czym prezes wstał ze swojego fotela.

- Na dzisiaj tyle, będziemy w kontakcie. - w tej chwili Waldek wyciągnął dłoń na pożegnanie i drugą ręką wskazał mi drzwi. Na jego ustach widniał dość podejrzany uśmieszek, który nie dawał mi spokoju.
- Dobra, będę czekał na telefon. - po tych słowach wyszedłem z gabinetu i udałem się korytarzem w kierunku wyjścia.

- I jak? - zdążyła zapytać mnie Monika, która przez tą całą rozmowę nie potrafiła się zająć czymś innym. Nie powiem, czuję między nami chemię.
- Tak samo. Dalej nie wiem nic co ze mną będzie. A tak apropo, co robisz dzisiaj wieczorem? - uśmiechnąłem się i oparłem się o biurko Moniki.
- Zapomnij Łukaszku, zapomnij... - Monika z pięknym jak zwykle uśmiechem na ustach zgasiła płomyczek nadziei na wyrwanie ją dzisiejszego wieczora na jakąś imprezę.

Zegarek wskazywał już prawie trzynastą. Szybko wróciłem autobusem komunikacji miejskiej do mojego małego mieszkania. Za trzy tysiące miesięcznie nie jestem w stanie wynająć apartamentu, ale nie narzekam na nic. Gdy po parunastu minutach byłem już w domu od razu odpaliłem telewizor, a na kolana wziąłem swojego laptopa i zacząłem przeglądać wszelakie strony o tematyce piłkarskiej, które dostarczyły by mi jakiś informacji o mojej ukochanej dyscyplinie sportowej. Spośród ogromu informacji na temat zbliżającego się święta, czyli Mundialu w Brazylii znalazłem artykuł mówiący o tym, że Henning Berg na dniach zrezygnuje z funkcji trenera Legii Warszawa. A może to jakiś znak? Może to ja mam objąć Legię? "Łukasz, pierdo*nij się w łeb" - tak mówiła moja podświadomość. Nie mogłem przestać myśleć o tym dziwnym wyrazie twarzy prezesa Chmielewskiego. Nigdy wcześniej nie zapamiętałem tak jego wyrazu twarzy jak dzisiaj. On coś kombinuje. Coś co może być kiepskie w skutkach dla mnie. Nagle z toku tych myśli wyrwał mnie interesujący news płynący z telewizji. News dotyczący Stali Rzeszów.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 24, 2014, 10:37:24 wysłana przez kamil18kks »

Offline The Stig

  • III - ligowiec
  • ***
  • Join Date: Kwi 2009
  • location:
  • Wiadomości: 289
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 03.04.2009r.
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 15, 2014, 16:14:57 »
Oooo, powieści to ja lubię  ;D

Czuć klimat takiej bucianej słomy Pana Prezesa co oczywiście pasuje do realiów Polskiej piłki kopanej i to na każdym możliwym szczeblu.

Jak już jesteś w okolicach drugiej, trzeciej ligi to rzuć Stal (o ile sądząc po końcówce to ona nie rzuci ciebie) i zajmij się Świtem Nowy Dwór Mazowiecki :) <it's_A_joke>

No, a tak poważnie to z tą Legią to troszkę przesada, ale do pierwszej ligi lekki awans mógłbyś zaliczyć - tylko ten wiek trenera. Weź go postarzej trochę.

Offline hose444

  • Były członek Załogi
  • *
  • Join Date: Lut 2011
  • location: Małopolska
  • Wiadomości: 1192
  • Dostał Piw: 42
  • Na forum od: 26.02.2011r.
  • Futbolomaniak
  • Gram w: PES 2016
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpień 15, 2014, 16:26:38 »
Takie projekty inne od standardowych zawsze mnie interesują, tylko - przeważnie długo nie są prowadzone, mam nadzieję, że Ty to pociągniesz dłużej. Opowiadanie jest lekkie, dobre. Najbardziej przyciągnęła mnie Monika, taka z opisu "Scarlett Johannson"  :)
Robota na słowo, typowa w Polsce. Bajzel pewnie w Rzeszowie będzie niezły, ale chyba sobie z tym poradzisz. Liczę, że to wszystko ładnie i ciekawie przedstawisz, co nie będzie proste. Sam próbowałem (krótko) coś podobnego, tylko, że z piłkarzem C klasy  ;)
Dobra, czekam na kolejne odcinki.
" border="0

"Opowieść trwa, historia nie kończy się nigdy."

Offline przybyl.

  • Amator
  • *
  • Join Date: Lip 2014
  • location: Lwówek.
  • Wiadomości: 20
  • Dostał Piw: 2
  • Na forum od: 04.07.2014r.
    • Status GG
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpień 16, 2014, 14:37:37 »
hose ma rację, takie kariery zawsze trwają bardzo krótko, mam jednak nadzieję, że u Ciebie będzie inaczej.

Offline Patric

  • Amator
  • *
  • Join Date: Lut 2013
  • location:
  • Wiadomości: 17
  • Dostał Piw: 5
  • Na forum od: 24.02.2013r.
  • Gram w: PES 2013/PES 2015
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpień 16, 2014, 17:26:44 »
Przeczytałem to wczoraj, komentuje dzisiaj.
Woow, naprawdę super się to czyta, aż się wkurzyłem kiedy przewijając w dół zobaczyłem, że już koniec. Niesamowicie czekam na kolejny odcinek. Szczerze mówiąc jest to ciekawa forma opowiadania, jednak nigdy jakoś do mnie nie przemawiała. Tutaj może być inaczej.

Przeskok do Legii byłby marzeniem, ale chyba jeszcze są to za wysokie progi, niczym przecież się Łukasz nie wyróżniał, a jedynie spadł z ligi. Ciekaw jak się to potoczy. Zgredek zza biurka coś kombinuje, może w coś Cię wkręci, nie do końca legalnego. Najbardziej to jednak czekam jak to będzie z Moniką :D:D Ona taka niedostępna, choć widać, że kręci ją charakterek głównego bohatera. Będzie wielkie love story. :D

Offline kamil18kks

  • Piłkarz A klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2011
  • location:
  • Wiadomości: 205
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 28.02.2011r.
  • Gram w: ...
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpień 17, 2014, 13:44:52 »



Odcinek 1


Prowadząca krótki sportowy flash spowodowała, że w głowie miałem kompletny mętlik. Dowiedziałem się, że Stal Rzeszów jest na ostatniej prostej aby wykupić od Floty Świnoujście licencje na grę w pierwszej lidze. Szok kompletny tym bardziej, że wspomniana dziennikarka ujawniła, że trenerem Stali w nowym sezonie ma być … Tomasz Kafarski, czyli obecny trener Floty Świnoujście. Co tu kurva się dzieje?! Błyskawicznie wszedłem na stronę internetową zarówno Floty jak i Stali. Ta pierwsza potwierdzała tą informację zaś strona rzeszowska nie podawała nic. Złapałem błyskawicznie za telefon i wykręciłem numer prezesa. Odebrał po dłuższej chwili.


- Halo? Panie prezesie z tej strony Łukasz Bartczak. Mogę zająć panu chwilkę? – zapytałem z lekko podniesionym głosem.
- Łukasz nie mam za bardzo czasu, ale jak się sprężysz to załatwimy tą sprawę. Byle szybko.
- Nie będę owijał w bawełnę. Miał pan zamiar powiedzieć mi o tym, że kupujecie licencje Floty?
- Czyli już wiesz. Tak chci… - w tej chwili mu przerwałem.
- Już wiem? Miałem nie wiedzieć? – poziom mojego wkurvienia sięgał szczytu. – A co z posadą trenera? Te dziesięć procent o których pan wspominał to osoba Kafarskiego?
- Flota chce aby cały sztab jak i piłkarze przeszli pod skrzydła Stali i właśnie to chciałem wynegocjować wczoraj o czym wspominałem kończąc naszą rozmowę. – czułem i słyszałem jak on się zmieszał. Pierwszy raz mam nad typem przewagę, ale nie miałem ochoty świętować z tego powodu.
- W takim wypadku ja już teraz panu podziękuję. Nie podpiszę nowego kontraktu, a Wam życzę abyście z tej pierwszej ligi spadli tak szybko jak przelejecie pieniądze na rzecz ludzi z Floty. Adios! – rzuciłem i rozłączyłem się.

W tej chwili szkoda mi było mojej drużyny. Mimo iż nie przepadałem za Stalą Rzeszów to z chłopakami naprawdę stworzyliśmy niezłą więź. Niestety nie mogę ich teraz zebrać wszystkich, gdyż zaczęli urlopy. Zdecydowałem się zadzwonić tylko do kapitana, Arka Barana i przekazać mu tą wiadomość.
- Cześć Arek, z tej strony Łukasz. Sory, że przeszkadzam w korzystaniu z wolnego, ale muszę przekazać Ci dość ważną wiadomość. Od nowego sezonu będziecie mieć nowego trenera, gdyż ja zdecydowałem się odejść. Jest to nie tyle moja osobista decyzja, a prezesa, który szykuje coś ciekawego. – tak, nie dałem dojść Arkowi do słowa gdyż musiałem komuś wyrzucić to.
- Ale jak to? Cholera, nie wiem co powiedzieć. – Arek mimo iż ma już trzydzieści cztery lata nie potrafił wykrztusić z siebie słowa.
- Nic nie mów. Przekaż tą wiadomość tylko reszcie jak możesz. Wszystkiego dobrego panowie i do zobaczenia mam nadzieje na boisku.

To był dla mnie ciężki wieczór. Była godzina dwudziesta pierwsza. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić więc zdecydowałem się udać do pobliskiego baru. Musiałem zalać mój przytłaczający mnie problem pewną ilością wódki mimo iż po wczorajszym wieczorze a w zasadzie nocy obiecałem sobie że wódki już nie tknę. Typowo polskie co?

Po dziesięciu minutach drogi byłem już na miejscu. Podszedłem do ”szamana” tego wodopoju i zamówiłem u niego butelkę wódki. Zabrałem ją i usiadłem przy najbliższym możliwym stoliku. Zacząłem pić jeden kieliszek za drugim a magiczny trunek coraz bardziej ubywał z butelki. Po wypiciu mniej więcej połowy przysiadł się do mnie pewien gość, którego skądś kojarzyłem ale nie wiem skąd. Przyniósł ze sobą butelkę wódki więc nie miałem nic przeciwko. Opowiedziałem mu o tym, że straciłem pracę i że zapewne będę musiał wyjechać z Rzeszowa. Po tym akcencie urwał mi się dalszy ciąg wieczora.



19 czerwca, 2014
Czwartek, godz. 12.40


Obudziłem się w swoim domu, ba, nawet w swoim łóżku! Nie mam pojęcia jak ja to robię, że zawsze trafiam do domu, a nawet do swojego łóżka. Powtórka z rozrywki. Okropny ból głowy i suchość w gardle co najmniej jakbym przebiegł maraton na Saharze. Po zaspokojeniu mojego pragnienia i zażycia środków przeciwbólowych wziąłem zimny prysznic i wyszedłem na miasto w celu zrobienia zakupów potrzebnych mi do przeżycia kolejnego dnia. Po powrocie do domu zabrałem się za przygotowanie śniadania? Obiadu? Nie wiem jak to nazwać, bo była już prawie trzynasta. Mistrzem gotowania nie jestem więc moje potrawy są bardzo proste. Dzisiaj moim łupem padło spaghetti. Gwiazdki Michelin za to bym nie dostał, ale mój głód zaspokoiło. Kolejną rzeczą jaką zrobiłem było zabranie się za przeczytanie gazety. Regionalne Nowiny, aby wiedzieć co dzieje się w okolicy oraz Przegląd Sportowy aby wiedzieć co dzieje się w sporcie. Przegląd machnąłem dość szybko, gdyż tu głównym tematem jest Mundial. Wiadomo, to dla każdego kibica ogromne święto, ale pisanie, że reprezentant Hondurasu poszturchał się na treningu z trenerem od przygotowania fizycznego guzik mnie interesuje. Chwila, zaraz sobie przypomnę jak to mówią. ”Kto szuka nie błądzi” czy jakoś tak, no ale mniejsza. Znalazłem w Przeglądzie również artykuł o całym tym bałaganie dotyczącym Floty i Stali. Przeczytałem tam, że Stal nie ma już trenera i to także jeden z argumentów przemawiający za wykupieniem przez Stal licencji Floty. Odrzuciłem gazety na bok i wpatrując się w sufit rozmyślałem nad swoim życiem. Mam dopiero dwadzieścia pięć lat, a już zdążyłem spieprzyć moją pierwszą pracę w piłkarskim środowisku. Co teraz robić? Może wyjechać z kraju gdzieś do Anglii i tam zacząć trenować w niskich ligach? Przynajmniej zarobiłbym może nieco więcej niż w Polsce, poznałbym angielski futbol od kuchni. Nie, nie mogę tego zrobić. Nie mogę się tak łatwo poddać. Trzeba będzie znaleźć robotę w Polsce. Złapałem za telefon i zadzwoniłem do mojego kumpla Błażeja, który tak samo jak praktycznie każdy facet kocha piłkę nożną. Niestety nie odbierał więc po usłyszeniu odpowiedniego sygnału nagrałem mu się na pocztę.

- Cześć Błażej tu Łukasz. Wpadaj do mnie, jest pilna sprawa do omówienia. – gdy skończyłem mówić to zdanie ktoś zapukał do drzwi.

Odłożyłem telefon i udałem się w kierunku drzwi. Stał w nich Błażej.

- Kurva, szybko wpadłeś. Nie zdążyłem Ci się dobrze nagrać a Ty już jesteś. Dostajesz plusa. – zaśmiałem się i powitałem kumpla.
- Widzę, że nie jesteś załamany po stracie pracy?
- Robię dobrą minę do złej gry. Musisz pomóc mi znaleźć nową robotę. – w tej chwili usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy się zastanawiać.
- Dobra pierwsze co przychodzi mi do głowy to Manchester United. Wyje*Ali Moyes’a i jest tam wakat.
- Błażej albo sam jeb*iesz się w łeb albo ja to zrobię za Ciebie. – w sumie czego oczekiwać od kibica Czerwonych Diabłów.
- Czyli Legia pewnie też odpada?
- Niestety. Szukam czegoś bardziej ambitniejszego. – oboje zaśmialiśmy się głośno.
- Dobra teraz na poważnie. Z tego co się orientuje to Miedź Legnica szuka nowego trenera. Zwolnili ostatnio tego co grał w Bundeslidze … no ten … yyyy…
- Hajto?
- Niee … Ten inny …
- Wałdoch?
- Kurva niee …
- Żuraw?
- Tak! Ten sam! No to go zwolnili.
- Nie wydaje mi się, żeby szukali kogoś kto spuścił swoją drużynę do trzeciej ligi. Jest połowa czerwca, chyba zaczekam do końca, kiedy skończą się kontrakty trenerom i wtedy czegoś poszukam. - mówiłem to wyglądając przez okno.
- Wtedy może być za późno.
- Nie Błażej, muszę wyjechać, odpocząć od tego wszystkiego. Muszę na spokojnie wszystko sobie przemyśleć... - odpaliłem papierosa którym poczęstował mnie Błażej. Nie paliłem, ale jakoś nie mogłem sobie poradzić. To moje pierwsze zwolnienie i czułem duże wyrzuty sumienia. Może to nie dla mnie?
- Pewnie. Jeżeli potrzebny Ci odpoczynek to wypieprzaj stąd i wypoczywaj. Ja do Miedzi i tak napiszę maila. - Błażej poklepał mnie po plecach.
- Nie rób tego. Szkoda zachodu... Muszę coś osiągnąć z klubem z niższej ligi. Albo jakiś awans, albo gdzieś daleko zajść w Pucharze Polski. Tylko najpierw muszę mieć tę robotę ...
- Kiepsko z Tobą. Nie wiem jak Ci pomóc. Wróć przed trzydziestym to coś się ogarnie. Ja teraz spadam, mam trening z juniorami. - Błażej był trenerem w jednej ze szkółek piłkarskich w Rzeszowie. Może i ja za coś takiego powinienem się złapać? Niee to nie dla mnie. Nie mam cierpliwości do dzieci.

Zacząłem się pakować. Postanowiłem wyjechać na wieś do mojego rodzinnego domu. Tam wypoczywa mi się najlepiej. Towarzystwo moich rodziców zawsze dodaje mi ogromnego powera. Moi rodzice są już po pięćdziesiątce i zawsze uwielbiam z nimi pogadać. Zawsze potrafią dodać otuchy i podtrzymać na duchu. Chyba jak każdy jeden rodzic. Odnośnie mojego brata to oprócz trenowania walk, wykorzystuje je również w życiu. Jest kibicem Stali Stalowa Wola. Mocno zapalonym kibicem. Za mocno. Wiele razy wracał do domu z podbitym okiem, lub rozciętym łukiem brwiowym. Zdarzało się także odbierać go z rąk policji, ale widocznie jemu takie życie pasuje. Jest dorosły, ma dwadzieścia jeden lat i może robić co chce. Nie dociera to do niego, aby przestał prać się z innymi po lasach. To właśnie dlatego tak cieszył się z tego wylotu do Finlandii. Zadzwoniłem do rodziców i uprzedziłem, że jutro do nich wpadnę na malutkie wakacje. Jak zawsze bardzo się ucieszyli co i mnie ucieszyło. Mam nadzieję, że ta pozytywna energia jaka bije od nich da mi siłę do szukania nowej posady.

Offline Patric

  • Amator
  • *
  • Join Date: Lut 2013
  • location:
  • Wiadomości: 17
  • Dostał Piw: 5
  • Na forum od: 24.02.2013r.
  • Gram w: PES 2013/PES 2015
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpień 17, 2014, 14:02:18 »
Łukasz to widzę, że sam nie wie czego chce. Dobrze, że zrezygnował z posady, prezesik robił interesy za jego plecami, a jemu nawet słowa. Media wiedzą, a trener nie. Panie tak się nie robi :d Strasznie mnie zastanawia gdzie wylądujesz, nie wydaje mi się, aby to była Miedź. Może jakiś asystent trenera w wyższej lidze ?

PS: Ciekawi mnie ten facet w barze, co się przysiadł.

Offline hose444

  • Były członek Załogi
  • *
  • Join Date: Lut 2011
  • location: Małopolska
  • Wiadomości: 1192
  • Dostał Piw: 42
  • Na forum od: 26.02.2011r.
  • Futbolomaniak
  • Gram w: PES 2016
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #7 dnia: Sierpień 17, 2014, 19:09:38 »
No to, z "szemranej" Stali czy Floty już nic nie będzie. Miedź Legnica kojarzy mi się z fatalną pracą Ulatowskiego. W sumie ciężko Ci będzie znaleźć nową pracę. Szkoda, że w tym odcinku nie było żadnej fajnej laski. Wiadomo, topienie smutku w alkoholu, regeneracja na ojcowiźnie - normalka. Liczę, że w końcu znajdziesz pracę w miejscu, gdzie będzie planowany jakiś większy projekt, a nie tak jak zawsze - albo się udo, albo się nie udo  :)
Ten Twój kumpel (a właściwie Łukasza, piszę jakbyś to Ty nim był  ;D) miał dobrą radę: Manchester United  :)
" border="0

"Opowieść trwa, historia nie kończy się nigdy."

Offline The Stig

  • III - ligowiec
  • ***
  • Join Date: Kwi 2009
  • location:
  • Wiadomości: 289
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 03.04.2009r.
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #8 dnia: Sierpień 17, 2014, 20:03:31 »
Wykrakałem z tym rzuceniem Stali  ;D

Po raz kolejny kawałek fajnego czytajdełka. Przynajmniej możesz mieć pewność, że komentujący czytają Twoją pracę bo przejść obok kawałka tak fajnej fabuły bez zagłębienia się w tekst to grzech. Pisz dalej, a karierę miesiąca będziesz miał w kieszeni :)

Offline IDareKI

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Maj 2012
  • location:
  • Wiadomości: 89
  • Dostał Piw: 11
  • Na forum od: 21.05.2012r.
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #9 dnia: Sierpień 17, 2014, 23:13:24 »
Osobiście bardzo lubię takie opowiadania i nawet raz spróbowałem podjąć się pisania kariery tego typu. Skończyło się szybciej niż zaczęło (chociaż może to przez klimaty w jakie chciałem wejść tzn. odejście od piłkarskiego świata). Strasznie dużo weny trzeba żeby tworzyć sensowne odcinki o wspólnej, ciekawej fabule. Jak dotąd nie brakuje Ci zacięcia i jeśli będzie tak dalej to powstanie z tego coś naprawdę fajnego - jako całokształt, bo już teraz jest ciekawie :) Życzę wytrwałości, duuużo pomysłu oraz lekkiego "pióra". Powodzenia!

Offline thekrzychu

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Kwi 2010
  • location: Więcbork / Bydgoszcz
  • Wiadomości: 79
  • Dostał Piw: 12
  • Na forum od: 03.04.2010r.
    • Status GG
  • Gram w: PES 2013
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #10 dnia: Sierpień 18, 2014, 11:25:44 »
Było już kilka takich pomysłów, ale wierzę, że Ty pociągniesz to chociaż do 20 odcinków ;) . Co do rozwoju wydarzeń to mi się cała ta sprawa z porzuceniem Stali podoba. Aczkolwiek jak na początku napisałeś o tym, że będziesz przedstawiać życie prywatnego głównego bohatera to zrobiłem kwaśną minę. Prawie każde takie opowiadanie tutaj było powiązane z narkotykami jakimś mordobiciem i tymi podobnymi sprawami. Nie idź w tą stronę, nie wymyślaj za dużo. Zrób z kluczowej postaci porządnego faceta. Jeśli chodzi o następny etap sportowej kariery to coś mi się wydaje, że będzie tak jak napisał Patric - jakaś posada asystenta :)

Offline ebistal

  • Trener
  • *****
  • Join Date: Cze 2011
  • location:
  • Wiadomości: 611
  • Dostał Piw: 6
  • Na forum od: 13.06.2011r.
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #11 dnia: Sierpień 19, 2014, 21:59:24 »
Ciężka sprawa z wyborem klubu, na pewno taką informację, którą dowiedziałeś się z prasy nie jest miła. Urlop po odejściu powinien się należeć, ułozyć sobie kilka spraw w głowie, potem porządnie się zastanowić nad kolejnymi przygodami z futbolem. No chyba że jednak jest jakaś konkretna oferta, to brać za długopis i podpisywac umowę.

Offline przybyl.

  • Amator
  • *
  • Join Date: Lip 2014
  • location: Lwówek.
  • Wiadomości: 20
  • Dostał Piw: 2
  • Na forum od: 04.07.2014r.
    • Status GG
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #12 dnia: Sierpień 20, 2014, 12:44:45 »
Byłoby super gdybyś pociągnął to bardzo długo, mam nadzieję, że nie zabraknie Ci chęci. Kolejny odcinek i kolejny raz się bardzo dobrze czytało. Myślę, że urlop to dobra rzecz, odpoczniesz sobie i się dotlenisz, oraz mam nadzieję, że rodzicie postawią Cię na nogi. :D

Offline espon

  • Junior
  • *
  • Join Date: Lis 2012
  • location:
  • Wiadomości: 90
  • Dostał Piw: 26
  • Na forum od: 14.11.2012r.
  • "Setki wyrzeczeń, jeden sukces"
  • Gram w: Fifa 14
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #13 dnia: Sierpień 23, 2014, 14:39:38 »
Nie miałem jeszcze okazji się tutaj wgłębić, ale patrząc tak na "odczepnego" wygląda to świetnie. Na pewno postaram się przeczytać i się wciągnąć. Powodzenia :)

Offline Helix

  • Amator
  • *
  • Join Date: Sie 2014
  • location:
  • Wiadomości: 0
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 23.08.2014r.
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #14 dnia: Sierpień 24, 2014, 16:37:20 »
Cieszę się, że nie jestem samotnikiem w temacie pisania pierwszoosobowego.

Polskie realia troszkę mi nie pasują, ale każdy lubi co innego. Bohater to ekscentryczny, skryty alkoholik? ;)
Tydzień temu ostatni raz się odezwałeś w temacie, ale mam nadzieję, że nie poddałeś się bo szkoda by było.

Czekam na więcej.

Offline kamil18kks

  • Piłkarz A klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2011
  • location:
  • Wiadomości: 205
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 28.02.2011r.
  • Gram w: ...
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #15 dnia: Sierpień 24, 2014, 18:18:30 »



Odcinek 2


20 czerwca, 2014
Piątek, godz. 15.20


- Halo?
- Siema Łukasz. Wpadam zaraz do Ciebie na chatę. – to był Major, mój kumpel.
- Zawiodę Cię gdyż nie ma mnie w Rzeszowie.
- Kurva! Sprawa jest do omówienia. Szykuje nam się małe grzybobranie i trzeba dogadać szczegóły. – po głosie słychać było że Major jest mocno podekscytowany. Damian vel Major to zwykły chłopak, który tylko pomieszkuje w Rzeszowie. Chłopak łapie się każdej dorywczej roboty byle cokolwiek zarobić. No bo kto przyjmie do legalnej, stałej pracy gościa który skończył tylko podstawówkę? Wolne chwile spędza na ”kibicowaniu” Stali Stalowa Wola. Jeżeli znajdzie w życiu tą jedyną i pokocha ją jak Stalówkę to kobieta będzie miała piękne życie. Poza stalowowolskim klubem gość nie widzi niczego innego. Każdy mecz u siebie, mecz wyjazdowy czy wspomniane grzybobrania to dla niego hobby.
- Major kurva mówiłem Ci, że ja już z tym skończyłem… - tak, kiedyś ja też miałem podobny wgląd na przyszłość. Liczyły się dla mnie tylko mecze Stalówki i porządne obicie mordy rywalom. Na szczęście zmądrzałem …
- Brakuje nam ludzi. Powiedz mi jak wyjdziemy w oczach tych kurevek z Rzeszowa jak wstawimy się w niekompletnym składzie? – Majorowi bardzo zależało, abym w końcu powiedział magiczne ”tak”. Jak na ślubnym kobiercu co? …
- Major weź spierd*laj! Powiedziałem Ci, że przestałem się bić rozumiesz? Wiesz kim teraz jestem? Trenerem! Myślisz, że jako trener mogę normalnie wstać i pójść ponapierd*lać mordę jakiemuś typowi w lesie albo na trybunach? Zrozum to wreszcie…
- Trenerem? Wiesz kogo trenujesz? Ty doskonale wiesz bo przecież byłeś jednym z nas … - zaczynaliśmy przechodzić do ostrej wymiany zdań
- Major kurva, lubię Cię, ale wiedz, że pierdo*isz głupoty. To tylko robota. Wiesz co mam w sercu i tego się nie da wyrzucić. Poza tym nie trenuje, a trenowałem… Już nie jestem trenerem tych pieprzonych Żurawi … Ale wiesz, dobrze mi z tym teraz.
- No i zajebiście. Teraz musisz obić im mordy i będziesz z nimi kwita. – Major znów podjarał się jak małe dziecko, które dostanie swoją ulubioną zabawkę.
- Nie będę się bił rozumiesz? I daj mi już spokój bo dzisiaj zaczynam urlop. Żegnam… - po czym zakończyłem naszą rozmowę.

Czasami jak się tak zastanowię to brakuje mi tego dreszczyku emocji który przynosił mi każdy jeden wyjazd, każda jedna ustawka i każdy jeden mecz. Postanowiłem jednak coś innego i tego nie zmienię. Czasem szkoda mi Filipa, że się z nim zdaje. Major to na pewno nie wzór do naśladowania, a tym bardziej osoba do towarzystwa. Wielokrotnie miał już zatarczki z policją, a nawet jego niektóre ekscesy kończyły się w prokuraturze. Widać, że temu chłopakowi wiele ciosów które w życiu przyjął na swoją głowę stworzyły skutki uboczne tej chwilowej dawki adrenaliny. No nic, takie jest życie, jego życie i nikt tego nie zmieni.



Moja przygoda z kibicowaniem zakończyła się cztery lata temu pod koniec sezonu 2009/2010. Pamiętam dzień dwudziestego szóstego maja tak jakby to było wczoraj. Trzy kolejki do zakończenia sezonu. Naszego ostatniego sezonu w pierwszej lidze. Czekał nas wyjazd na derby do Lublina z tamtejszym Motorem. Trzy kolejki do zakończenia sezonu a zarówno my jak i Motor wiedzieliśmy, że spadamy do drugiej ligi. Ja i Paweł – mój najlepszy kumpel – czekaliśmy na ten mecz całą rundę. Nie małe było moje zdziwienie gdy Paweł do autobusu w Stalowej Woli wsiadł razem ze swoim dziesięcioletnim synkiem Kacprem.

- Kiedy zarazić chłopaka jak nie w meczu derbowym? – śmiał się Paweł i cieszył, że w tak ważnym dniu ma przy sobie ukochanego syna.

Całe spotkanie przekrzykiwaliśmy się z kibicami Motoru. Spotkanie wygraliśmy 2:0, ale zarówno ja, jak i nasza cała ekipa tego spotkania wcale nie przypomina z radością. Po końcowym gwizdku kibice Motoru nie wytrzymali zarówno słabej gry swoich ulubieńców jak i tego, że w przeciągu całego sezonu nie potrafili być lepsi od nas. Dołożyliśmy do tego parę przyśpiewek specjalnie kierowanych w stronę naszych ”przyjaciół”. W mgnieniu oka najbardziej zagorzalsi kibice klubu z Lubelszczyzny dostali się pod metalowe kraty oddzielające nasz sektor od reszty stadionu. W mgnieniu oka kraty zostały obalone i już byliśmy w bezpośrednim kontakcie.

- Paweł, weź małego i spierdal*j z nim stąd! – krzyknąłem w stronę kumpla by zabrał przerażonego syna.
- Kacper uciekaj do wyjścia! – Paweł rozkazał dziecku wyjść ze stadionu.
- Idź za nim! Do reszty ochvjałeś?! – wygoniłem go z trybuny aby dogonił młodego, który przedzierał się pośród toczących zacięty bój mężczyzn.

Kibiców Motoru przybywało i przybywało. Ja tylko z wielką niepewnością i ogromnym strachem patrzyłem w stronę kumpla aby ten zdążył dogonić swoją pociechę i aby zapewnił Kacprowi bezpieczne schronienie. W tej samej chwili nasza pierwsza linia została zmasakrowana i cały sektor zmieszał się z kibicami Motoru. Uderzałem w tych którzy tylko biegli w moją stronę. Po wyprowadzeniu prawego sierpa w stronę mojego rywala zobaczyłem coś czego nie zapomnę do końca moich dni. Jakiś typek z Motoru odepchnął Kacpra który już prawie wydostał się stamtąd. Chłopak wypadł przez barierkę. Słyszałem tylko jego krzyk i to jak wymawia – ”Tatusiu!” – kiedy wyrośnięty frajer wypchnął go za tą drabinkę. Młody spadł głową na twardy beton. W jednej chwili jego głowę otoczyła fala krwi, a sam Kacper kompletnie się nie ruszał. Na chwilę świat zamarł. Nie zwracałem uwagi na nic tylko na filigranowe ciało chłopca leżące na szarym betonie w towarzystwie ogromnej plamy krwi. Zbiegłem szybko na dół. Przeskoczyłem barierkę. Paweł już tam był. Leżał nad synem i przeraźliwie płakał. Spojrzałem na trybuny i od razu w oczy rzucił mi się ten skvrwysyn który wypchnął młodego za tą barierkę. Ruszyłem w jego stronę, ale ogarnąłem się i błyskawicznie zadzwoniłem po karetkę pogotowia. Kompletnie zapomniałem o tym, że przecież jedna stoi na stadionie, tyle że po drugiej strony boiska. Nie wiedziałem co robić. Czy zostać z Pawłem i go uspokoić, czy zabić tego skvrwiela czy biec po karetkę. Przeskoczyłem ogrodzenie i popędziłem niczym Usain Bolt w kierunku ratowników.

- Szybko kurva! Pomocy! Tam zginął chłopak! – krzyczałem z daleka, ale oni nie reagowali. – Ochvjaliście? Pomóżcie kurva. Chłopak mały wypadł za barierkę i uderzył głową o beton! No szybko kurva! Ruchy! – po czym wróciłem równie szybkim sprintem w miejsce zdarzenia. Tego skurviela już tam nie było. Na trybunach było zaś coraz mniej naszych zielono-czarnych koszulek. W tym samym momencie na sektor wpadła policja. Użyli swoje zabawki i zdecydowali się wymierzać sprawiedliwość. Niczym ZOMO za komuny zaczęli prać chłopaków pałkami i częstować ich gazami. Szybko poradzili sobie z zajściem. Paru z nich zbiegło do nas, ale lekarze odgonili ich. Nic nie pomogło. Zabrali mnie do reszty chłopaków i zawieźli na komendę. Całą drogę chłopaki omawiali to kogo nie powalili i w jaki sposób to zrobili. Ja cały czas miałem w uszach ”Tatusiu” wypowiedziane przez Kacpra kiedy wypadł za barierkę. Cały czas przed oczyma miałem widok chłopaka jak uderzał o ten pieprzony beton i jak zalewa go fala krwi. Wreszcie miałem przed oczyma twarz teko svkinsyna.

Po spisaniu naszych danych osobowych część z nas została wypuszczona. Ci, którzy zaszli za skórę psiarni została jeszcze dłużej w ich schronisku. Szybko zorganizowaliśmy transport do Stalowej, ale ja wcześniej zadzwoniłem do Pawła. Przynajmniej próbowałem zadzwonić bo telefon nie odpowiada. Kurva nie wiedziałem co robić.

Na następny dzień ujrzałem wywieszoną kartkę z danymi Kacpra i datą pogrzebu. Kurva, chłopak miał dopiero dziesięć lat. Czemu to musiało się tak skończyć. Szybko pobiegłem pod mieszkanie Pawła. Zapukałem i czekałem. Czekałem. Po jakimś czasie drzwi uchyliła Ada, żona Pawła cała zapłakana. Gdy mnie ujrzała trzasnęła drzwiami i rzuciła – ”Wypierd*laj chamie!” – Doskonale ją rozumiałem.

- Powiedz mi tylko czy Paweł jest w domu? – zapytałem mając nadzieję, że nadal stoi przy drzwiach.
- Nie, nie ma go! I wypieprzaj stąd! – wykrztusiła z siebie zapłakana matka i żona. To potężny cios dla matki gdy traci swoje dziecko. Odszedłem stamtąd bez słowa.

Kręciłem się po mieście. Zdecydowałem się pójść w nasze miejsce. Nasze, czyli moje, Pawła i paru innych naszych kumpli. Byłem przekonany, że nie znajdę tam nikogo o tej godzinie. Była to opuszczona fabryka w której poza toną gruzu i kurzu nie było nic. Kręciłem się po tym miejscu aż osłupiałem. W jednym pomieszczeniu znalazłem Pawła. Wisiał nad ziemią i nie ruszał się. Szybko podbiegłem, złapałem go i podniosłem do góry aby złapał trochę powietrza, ale nic to nie dało. Odciąłem linę, która odcisnęła ogromny, czerwony ślad na szyi mojego najlepszego kumpla. Telefon po służby medyczne i błyskawiczna walka z czasem. Zacząłem wykonywać pierwszą pomoc. Nic to nie dawało. Usłyszałem sygnał karetki. Sama na pewno tutaj nie dojedzie. Wybiegłem i zacząłem krzyczeć. Szybko ratownicy zaczęli wykonywać tą samą czynność jaką ja wykonywałem przed paroma minutami. Nic to nie dawało. Paweł, a w zasadzie jego organizm nie chciał współpracować. Uświadomiłem sobie, że w ciągu dnia straciłem dwie tak bliskie mi osoby. Nie potrafiłem zebrać myśli. Ukojenia szukałem w alkoholu. Przez kilka dni piłem bez przerwy. Próbowałem zalać te problemy ale to nie przechodziło.



Po niezwykle ciężkim pogrzebie dwójki przyjaciół, ojca i syna, dwóch kompanów znów zalewałem problemy alkoholem. Z tego transu wyrwał mnie dopiero mój brat. To on sprowadził mnie do żywych. Zawdzięczam mu prawdopodobnie życie, gdyż mógłbym zapić się na śmierć. Dlatego teraz tak bardzo żałuję, że mój brat powtarza to co ja robiłem w przeszłości. Każdy jeden kto ma brata rozumie, że dba się o niego jak o najdroższe Lamborghini. Co do sytuacji z Motorem, powiedziałem sobie, że nie ważne kim będę pomszczę moich dwóch przyjaciół. Nie ma znaczenia czy będę kelnerem, księdzem, właścicielem jakiegoś klubu czy nawet trenerem Motoru. Znaczenie ma to, że postanowiłem wprowadzić sprawiedliwość. Niech i ten skvrwiel zazna tego, czego zaznał mały Kacper tracąc życie na meczu. Swoim pierwszym meczu. Przez te cztery lata nie byłem w stanie pojechać do Lublina na mecz, czy na umówioną ustawkę. Teraz to się zmieni. Zebrałem się w sobie i czas na zemstę. Słodką zemstę.

________________________________________________________________________________________________________________

@Helix Byłem na wakacjach w Zakopanem i dlatego się nie odzywałem :)

Offline espon

  • Junior
  • *
  • Join Date: Lis 2012
  • location:
  • Wiadomości: 90
  • Dostał Piw: 26
  • Na forum od: 14.11.2012r.
  • "Setki wyrzeczeń, jeden sukces"
  • Gram w: Fifa 14
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #16 dnia: Sierpień 26, 2014, 21:26:38 »
Świetny tekst i aż szkoda, że o takiej fabule. Ale cóż tacy są już Ci nasi pseudokibice, że nie potrafią powstrzymać nerwów i później wychodzą takie historie. I od takich wydarzeń zaczyna się nagonka w mediach, która mogła by być prawie nieobecna, gdyby tylko każdy ograniczył się do kibicowania, a nie robienia burd. Sam jestem kibolem na mecze uczęszczam regularnie, ale do takich sytuacji jestem mocno zrażony. Chłopak jak to się mówi nie miał prawa zginąć "od małego na całego", ale nie w taki sposób. I jeszcze kolejna ofiara w ojcu. Coś strasznego
Czekam na więcej :)

Offline cena1508

  • Amator
  • *
  • Join Date: Sie 2013
  • location: Grajewo
  • Wiadomości: 2
  • Dostał Piw: 3
  • Na forum od: 12.08.2013r.
  • Gram w: PES 2013, FIFA 13, PES 2014, FIFA 14, PES 2015, PES 2016
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #17 dnia: Sierpień 30, 2014, 16:48:38 »
Dopiero wczoraj tutaj zaglądnąłem bo nie dawno wróciłem na forum ;) Kariera bardzo ciekawa i bardzo przyjemnie mi się to czyta. Przypomniały mi się czasy kiedy kiedyś też ktoś tak opisywał karierę. Tylko tamta kariera była jednym zawodnikiem ale w podobny sposób pisana do Twojej :) On chyba robił karierę Cicinho jeśli dobrze pamiętam. Kariera bardzo mi się spodobała i mam nadzieję że nie zakończysz jej po dwóch odcinkach bo z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek  ;) :D

Offline espon

  • Junior
  • *
  • Join Date: Lis 2012
  • location:
  • Wiadomości: 90
  • Dostał Piw: 26
  • Na forum od: 14.11.2012r.
  • "Setki wyrzeczeń, jeden sukces"
  • Gram w: Fifa 14
Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #18 dnia: Wrzesień 22, 2014, 20:50:24 »
Kariera nieaktywna od bardzo dawna i w myśl regulaminu zostaje przesunięta do archiwum. W celu jej kontynuacji wystarczy PW

TWOJA LIGA Pro Evolution Soccer

Odp: Zderzenie z rzeczywistością
« Odpowiedź #18 dnia: Wrzesień 22, 2014, 20:50:24 »