Autor Wątek: "Castellońska Amnezja Judda Bourne'a" #2  (Przeczytany 2443 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Helix

  • Amator
  • *
  • Autor wątku
  • Join Date: Sie 2014
  • location:
  • Wiadomości: 0
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 23.08.2014r.
"Castellońska Amnezja Judda Bourne'a" #2
« dnia: Sierpień 24, 2014, 01:30:41 »
Spoiler for Hiden:
Witam. Po dłuższym czasie udało mi się odnaleźć czynne forum na którym można opisywać swoją karierkę. Cieszę się z tego niezmiernie i mam nadzieję, że kariera w postaci opowiadania pierwszoosobowego się przyjmie. Na moim poprzednim forum niestety, ruch był raczej niewielki, a szkoda.

Postać, której życiem kieruję to Judd Bourne - 34 letni trener z pochodzenia Anglik. Co najważniejsze trener z niczego. Nie był piłkarzem, po prostu fach osiągnął dzięki znajomościom ojca, do tego doszedł spory talent i tak oto jest i on.

Wenę do wstępu do kariery zaczerpnąłem z pewnej książki, jeżeli odgadniecie z jakiej to odgórne gratulacje. Jeżeli nie to pozostanie to moją słodką tajemnicą.

Zapraszam do lektury.


#1

   Trzymając w dłoniach tropikalnego drinka wylegiwałem się u boku powalająco pięknej dziewczyny – „nieco” młodszej ode mnie, ale co poradzić, że właśnie do takich mnie najbardziej ciągnęło. Pedofilskie zapędy u trenera drużyny, jakby nie patrzył, z najwyższej klasy rozgrywkowej w Wielkiej Brytanii? Afera roku? Nic z tego. W dzisiejszych czasach taka różnica wieku nie jest czymś spektakularnym, a do Margaret po prostu mnie przyciągało coś więcej niż chęć przespania się z nią.

Miłość? Być może. Nie wydawało mi się jednak, że ona w pełni to odwzajemnia. Najśmieszniejsze z tego wszystkie było to, że nie była ona modelką, córką znanego biznesmana, a jej uroda nie pozwoliłaby na wygranie wyborów na najpiękniejszą twarz Wielkiej Brytanii. Coś jednak sprawiało, że jej lekko „pulchna” buzia, na której malowały się wiecznie lekko zmrużone oczy z powiekami na które lubiła nałożyć za dużo koloru, doprowadzała mnie do palpitacji serca.

Do tego to zabójczo wyzywające bikini, które co i rusz „mrugało” do mnie zachęcając do gwałtu. Mimo tego, że znajdowałem się na wyspie której nazwy sam nie potrafię wymówić, słońce muskało mnie swoimi promieniami, a oceaniczny wiatr co i raz zwilżał mi twarz obryzgując ją bryzą, mimo, że obok mnie leżała kobieta z którą chciałbym spełnić resztę życia to nie czułem się szczęśliwy. W głowie krzątała mi się myśl ile jeszcze czasu musi minąć, żeby osiągnąć zawodowy awans. Tak, jestem pracoholikiem.  Jestem typem człowieka, który nie cieszy się z drobnych sukcesów. Moim celem jest być najlepszym, na chwilę obecną uważam to za „chorobę” bo przez to przestaję cieszyć się z drobnych rzeczy.

Coś w moich genach musiało się poprzestawiać. Ojciec był zawodowym piłkarzem i choć nigdy nie wystąpił w reprezentacji to doceniam to co osiągnął w życiu. Matka pochodziła z byłego ZSRR, urodzona pod Leningradem uciekła z pod twardej ręki komunizmu, poślubiła ojca i na stałe osiedliła się w Anglii. Oboje mi powtarzali przez całe lata młodzieńcze, żebym żył chwilą. Maksyma Carpe Diem, była znana już w tamtych czasach? Oni na pewno z niej korzystali. Ojciec często po meczach brał udział w bójkach kibiców i nie raz wracał z poobijaną twarzą do domu. Matka nie robiła mu o to awantur, choć zdarzało się, że nie odzywali się do siebie nawet po kilka tygodni. Sama też lubiła życie na krawędzi. Ćwiczyła sztuki walki i to nawet z niezłymi osiągnięciami. Nie raz widziałem jak przypieprzyła jakiemuś facetowi, który gwizdnął widząc jej długie, jeszcze wtedy, zgrabne nogi. Później sytuacja trochę się uspokoiła. Ojciec udał się na piłkarską emeryturę i podjął pracę jako mechanik samochodowy w podmiejskim warsztacie, a matka kontynuowała pracę jako tłumacz.
Ja nie licząc zmieniania kobiet jak rękawiczki przez jakiś czas, nie jestem typem człowieka, który choć  trochę poszalał w życiu prywatnym. Co innego w pracy – uznają mnie za jednego z najbardziej ekscentrycznych trenerów w historii wyspiarskiej piłki. Czyżbym przebił takie legendy jak Alex Ferguson czy Jose Mourinho? Szkoda, że tylko pod tym względem.

Margie złapała mnie za troszkę dłuższy niż zwykle zarost na brodzie wybudzając z zamyślenia, powodując przy tym nieprzyjemny dla każdego noszącego zarost ból, po czym wskazała palcem na horyzont nie wykonując przy tym zbędnych ruchów. Spojrzałem w stronę oceanu i ujrzałem zbliżający się jacht. Jego silniki zgasły, a prąd ciągnący ku plaży powoli przybliżał go do nas.

- Mówiłeś komuś gdzie wyjeżdżamy? – powiedziała swoim wiecznie wrednym, ironicznym głosem, który irytowałby każdego, który by miał okazję go usłyszeć. Na szczęście mówiła w ten sposób tylko do mnie, a mi akurat to się bardzo podobało.
- Przecież wiesz, że nie. Może to właściciel tej części wyspy?
- Raczej nie przypłynąłby tutaj jachtem, tylko przyszedł od głębi wyspy gdzie ma siedzibę. Nie sądzisz? – znów ten wredny ton.

Po dłuższej chwili, kiedy jacht już przycumował zdałem sobie sprawę kto mógł nim przypłynąć. Tylko jeden człowiek miałby czelność się tutaj pojawić, podczas mojego urlopu, nie zapowiadając wizyty i tak naprawdę nie mając pojęcia gdzie jestem. Mój przyjaciel, a zarazem agent – Aiden. Aiden Parks – rodowity Brytyjczyk z rodziny szlacheckiej, o nie Brytyjskim imieniu, a tym bardziej nazwisku. Tytuł szlachecki prawdopodobnie kupił za pieniądze, które ma skądś tam nikt nie wie skąd. Przynajmniej ja tak sądzę.

- Witam szanownego Pana i szanowną Panią! – krzyknął z bezczelnym uśmiechem na twarzy krocząc w równie bezczelnych śnieżnobiałych spodenkach i klapkach potocznie zwanych „japonkami”.
- Wracasz? – zapytała Margie podnosząc Ray Banowskie aviatory nad brwi.
- Tak. Inaczej on by tutaj nie zawitał.

(…)

Usiadłem na „nosie” jachtu, spuszczając nogi nad taflę oceanu i otwierając piwo. Tropikalne drinki mi się przepiły, a i innego trunku na swoim środku transportu Aid oczywiście nie miał. Nadal staliśmy przycumowani, a statkiem bujało jakbyśmy co najmniej dostawali boczne fale – takie to uroki oceanicznych prądów.

- Musisz rozwiązać kontrakt z Leicester. – powiedział cichym tonem stojący za mną Aiden.
- Niby czemu? – odwróciłem się do niego i unosząc jedną brew spojrzałem wprost w oczy.
- Jest dla Ciebie oferta. Zostajesz na Wyspach, ale trenerem beniaminka już nie będziesz.
- Kontynuuj.
- Swansea City jest gotów zaproponować Ci warunki lepsze niż Leicester o jakieś… siedemdziesiąt procent.
- Lepsze warunki czy lepszą płacę?
- Czyż to nie to samo przyjacielu? – zaśmiał się Aid.
- Ile Ty na tym zarobisz?
- Jakieś 120 tysięcy funtów przy podpisaniu kontraktu i później 12 tysięcy funtów tygodniowo przez cały okres trwania umowy.

Złapałem kolejnego łyka piwa i spojrzałem w stronę przekręcającej się właśnie na bok Margaret.
- Idziesz się z nią pożegnać? – zapytał Aiden.
- Ona już wie. Pożegnanie byłoby zbyt romantyczne.
Aiden wiedział, że podjąłem już decyzję. Po dwóch latach spędzonych w Leicester pora na pchnięcie kariery ku szczytowi, który choć nadal jest daleko to teraz wydaje się jakby na wyciągnięcie ręki.
- Kapitanie! Odbijamy! – krzyknął ironicznie stając za sterami i odpalając zapalniczką Zippo wytwór tytoniowy Philipa Morissa – Marlboro Czerwone.

Jacht odpalił silniki, a ja spoglądałem na oddalającą się postać Margaret, która nawet nie zamierzała pomachać dłonią na pożegnanie. Łza zakręciła mi się w oku, zmiękłem. Ona nic do mnie nie czuje…
« Ostatnia zmiana: Sierpień 24, 2014, 18:47:41 wysłana przez Helix »

Offline Patric

  • Amator
  • *
  • Join Date: Lut 2013
  • location:
  • Wiadomości: 17
  • Dostał Piw: 5
  • Na forum od: 24.02.2013r.
  • Gram w: PES 2013/PES 2015
Odp: Judd Bourne #1
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 24, 2014, 13:56:56 »
Witam nowego użytkownika ;P
Trzeba przyznać, że czyta się to naprawdę bardzo dobrze, ciekawe opisy, wciągająca treść, czego chcieć więcej. Jestem ciekawy czy główny bohater podejmie prace w Swansea co na pewno byłoby wielkim krokiem w jego karierze i mogłaby ona nabrać wielkiego rozpędu.

PS: Czytałem czytałem i nie mogłem nigdzie znaleźć jak ma na imię bohater, jest to gdzieś w tekście i ja to pominąłem, czy jeszcze nie jest nam dane poznać jego danych ? :D

Offline Helix

  • Amator
  • *
  • Autor wątku
  • Join Date: Sie 2014
  • location:
  • Wiadomości: 0
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 23.08.2014r.
Odp: Judd Bourne #2
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpień 24, 2014, 14:45:20 »
Spoiler for Hiden:
Kolego Patric - tytuł tematu :) Cieszę się, że się spodobało. I mam nadzieję, że wciągnę w życie bohatera naprawdę sporo osób. Jestem fanem thrillerów i aż tak bardzo nie przywykłem do opowiadań czysto sportowych więc, póki co kariera będzie opiewała raczej na życiu bohatera z dodatkami piłkarskimi, niż odwrotnie.

W odcinku staram się przekroczyć granicę 1000 słów. Jeśli to dla was za mało to mogę to troszkę rozwinąć. Wasza już w tym decyzja.



#2

   Cień kobiety zbliżał się ku mojemu odrętwiałemu, sztywnemu ciału. Bałem się, stałem, nie mogłem uciec, czułem się jakby do moich nóg ktoś przyczepił tonowe odważniki. Chciałem ją odepchnąć, ale ręce też były sparaliżowane. Ona podeszła, chłód przebiegł całe moje ciało. Podniosła dłoń w której trzymała broń, skierowała ku mojej skroni. Przerażony zacząłem się pocić, czułem, że powoli zaczynam mdleć, zrobiło mi się niedobrze. Zimna lufa broni zetknęła się z moją skronią, a kobieta powiedziała ciepłym głosem „Kocham Cię” i pociągnęła za spust.

Niewiele pamiętam, tak naprawdę nie pamiętam nic, jedyne co wiem to to, co udało mi się przeczytać w pamiętniku. O Aidzie, o Margaret, o wyspie. Mam świadomość tego co się dzieje wokół mnie, jednak nie pamiętam nic z osobistego życia. Tak jakby ktoś wyciął moją postać z mojego własnego bytu.
Do chłodnego szpitalnego pokoju wparował mężczyzna, mierzący może metr osiemdziesiąt, krzyczał coś do mnie jednak jakiś ból w głowie nie pozwolił mi usłyszeć tego co wykrzykiwał. Podszedł bliżej, zacisnął pięść i skierował ją ku mojemu podbródkowi, po czym mocno uderzył, wybudzając mnie z amoku.
- Ty pieprzony idioto! Zrujnowałeś swoją i moją karierę! Co Cię napadło?! – wykrzykiwał mężczyzna.
- Ja… ja, nic nie wiem. Kim jesteś, czemu mnie uderzyłeś?
- Nie udawaj amnezji! Jak można próbował popełnić samobójstwo w takim kluczowym momencie kariery?!
Ból w głowie nagle się wzmocnił, przed oczami znów zrobiło się ciemno, znów pojawiła się kobieta, to znaczy raczej jej cień, a nawet zarys. Podeszła, pogłaskała mnie po brodzie z czułością. Wtedy znów poczułem uderzenie w twarz. Tym razem mężczyzna zdzielił mnie „z plaska”.
- Czemu próbowałeś się zabić?! – wykrzyczał.
- Człowieku, nie rozumiesz, że ja nic nie pamiętam! Nawet nie wiem kim jesteś!
- Co to za wielkie gówno! Jestem Aid. Aiden Parks, Twój przyjaciel i Twój agent. Ty jesteś…
- Wiem kim jestem. Nazywam się Judd Bourne i byłem trenerem piłkarskim. Czemu jestem tutaj w szpitalu?!
- Zabalowałeś. Topiłeś smutki w alkoholu, chodziło o kobietę. Jak ona tam ma… Margaret. Zacząłeś wymiotować, więc zaprowadziłem Cię pod pokład jachtu do pokoju. Wyszedłem na zewnątrz tylko po to, by sprawdzić czy nie zafajdałeś skórzanych kanap. Kiedy wróciłem, właśnie przewracałeś stołek, który miałeś pod nogami i… zawisłeś. Szybko postawiłem stołek pod Twoimi nogami, Ty jednak zacząłeś tracić przytomność, wyjąłem z kieszeni nóż, zacząłem przecinać linkę, ale Ty odpłynąłeś. Wezwałem pogotowie i rozpocząłem reanimacje. Po 10 minutach przypłynęły pierwsze motorówki, po 15 minutach zaczął nad nami krążyć helikopter pogotowia ratunkowego. Nie zapomnę tego do końca życia, a Ty mi mówisz, że masz pierdoloną amnezję?!

Ból głowy przerodził się w prawdziwą migrenę. Zarys kobiety zaczął pojawiać się na jawie. Stała za Aidenem, stała obok mojego łóżka i mimo, że nie widziałem jej twarzy to czułem w środku, że patrzy prosto w moje oczy. Oswoiłem się z jej postacią, nie bałem się jej, jednak ból który doskwierał mi, gdy się tylko pojawiała doprowadzał mnie do szału.

- Masz szczęście, że do prasy nie wyciekł fakt, że próbowałeś się zabić. Powiedziałem im, że mieliśmy wypadek, że fale przechyliły jacht i przewróciłeś się uderzając głową o podłogę. Swansea czeka na pierwsze wyniki Twojego badania. Umowę z Leicester rozwiązałem za Ciebie telefonicznie kiedy Ty piłeś. Wiesz co to oznacza? Że z Twoją amnezją jesteśmy na lodzie.

(…)

Minął tydzień, dostałem wypis ze szpitala. Amnezja nie przeminęła, ale w sumie cieszyłem się z tego. Jak bardzo nieszczęśliwym człowiekiem musiałem być skoro chciałem się zabić. W szpitalu odwiedzali mnie rodzice i Aid. Nie miałem problemów by rozpoznać moich staruszków, to mi z pamięci nie umknęło. Aidem mimo tego, że na dzień dobry mnie pobił okazał się być prawdziwym przyjacielem. Był u mnie codziennie po kilka razy, dużo opowiadał, wspierał i mówił, że razem staniemy na nogi. Teraz kiedy lekarze polecili, żebym nie przebywał przez kilka najbliższym tygodni sam, Aiden zdeklarował się zaopiekować mną. Rodzice też chcieli mnie przygarnąć pod swój dach, ale lekarz prowadzący zalecił, żeby to Aid się mną opiekował. Nie protestowałem.
Usiadłem przed telewizorem, ogromny około sześćdziesięcio calowy ekran, a na nim spotkanie Manchester City – Chelsea.
- I co sądzisz? – zapytał Aiden.
- Chelsea gra nienajgorzej, choć brakuje im jakiegoś magika w środku pola i porządnego snajpera. W innym przypadku mieliby szanse na mistrza.
Aiden spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- Ty sklerotyczny idioto. To powtórka! O telewizor się pytam, nówka sztuka, największy we wschodnim Londynie! Ale czekaj… To dobry znak, nadal znasz się na piłce. Może nie wszystko stracone.
- Media wiedzą, że mam amnezję?
- Gówno wiedzą. Oni nie mają pojęcia o niczym czego im się przed nos nie podstawi. Nie zrobili nawet z Twojego wypadku afery. Wiedzieli tylko, że miałeś wypadek, że trochę czasu spędziłeś w szpitalu i że teraz czekasz na decyzję odnośnie nowej pracy.
- A w Swansea wiedzą?
- Też nic, a nic. Tyle, że chyba domyślają się, że coś Ci się na bani popierdzieliło i jakoś tak bardzo chętnie tej oferty nie podstawiają.

Aiden podrapał się po zmarszczonym czole, tak jakby wpadł na jakiś genialny pomysł, lecz bał się nim podzielić z innymi.

- Słuchaj. Czy gdybyś dostał dobrą ofertę pracy poza wyspami to zgodziłbyś się?
- Raczej tak. Teraz chcę wrócić do normalnego życia. Każda oferta pracy będzie dla mnie korzystna.
- Okej, to coś pomyślimy.

Dzień mijał spokojnie. Aiden wyszedł pozałatwiać swoje sprawy na miasto, a ja siedziałem przed telewizorem i oglądałem wszystkie mecze, które nagrywał w zeszłym sezonie mój przyjaciel. Nie muszę wspominać, że wśród nagrań spotkań zaplątało się parę horrorów i co najciekawsze filmów porno. Nie byłem jednak tym zainteresowany. Z ogromną pasją oglądałem mecz za meczem, aż za oknem zrobiło się ciemno.
Do domu wrócił Aiden, stwierdził, że nic nie załatwił, i szybko położył się spać. Ja dokończyłem spotkanie Liverpoolu z Manchesterem City i również się położyłem.

Tym razem leżałem w łóżku, widziałem jak w swoim pokoju leży Aiden. Cień kobiety tym razem zmierzał ku jemu. Znów miała w dłoni pistolet, znów nie mogłem nic zrobić. Przyłożyła go do głowy Aida i spojrzała na mnie. „Wszystko będzie dobrze”, powiedziała, podniosła broń wycelowała we mnie i pociągnęła za spust…

Offline hose444

  • Były członek Załogi
  • *
  • Join Date: Lut 2011
  • location: Małopolska
  • Wiadomości: 1192
  • Dostał Piw: 42
  • Na forum od: 26.02.2011r.
  • Futbolomaniak
  • Gram w: PES 2016
Odp: "Castellońska Amnezja Judda Bourne'a" #2
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpień 24, 2014, 18:50:55 »
Bardzo dobrze pisane opowiadanie, będę wpadał.
Bourne? To może ten szpieg?  ;D
Margaret pewnie fajna musiała być i nie dziwię się, że pragnął "gwałtu"  :) Swansea to może być całkiem sensowna fucha, drugi odcinek za to już po prostu miażdży! Z niecierpliwością czekam na więcej.
" border="0

"Opowieść trwa, historia nie kończy się nigdy."

Offline ebistal

  • Trener
  • *****
  • Join Date: Cze 2011
  • location:
  • Wiadomości: 611
  • Dostał Piw: 6
  • Na forum od: 13.06.2011r.
Odp: "Castellońska Amnezja Judda Bourne'a" #2
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpień 24, 2014, 19:04:13 »
Super opowiadasz, na pewno będę do ciebie zaglądał - powodzenia !

Offline thekrzychu

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Kwi 2010
  • location: Więcbork / Bydgoszcz
  • Wiadomości: 79
  • Dostał Piw: 12
  • Na forum od: 03.04.2010r.
    • Status GG
  • Gram w: PES 2013
Odp: "Castellońska Amnezja Judda Bourne'a" #2
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpień 25, 2014, 11:17:48 »
Skopiowałem i wkleiłem w google, tak dowiedziałem się skąd ten fragment na początku jest. Coś mi świtało, ale nie wiedziałem co dokładniej. Dziwny zbieg okoliczności bo Harlan Coben to jeden z moich ulubionych pisarzy. Jego książka "Nie mów nikomu" jest wybitna jeśli porówna się ją do innych powieści kryminalno-sensacyjnych. Książkę z której przytoczyłeś fragment, ta o tym zamordowanym bejsboliście to akurat mi się nie spodobała, ale są gusta i guściki :P


Masz fajny styl.  Przyjemnie się to czyta. Ja osobiście mógłbym czytać dłuższe wypociny, ale niektórych tutaj obszerna ilość tekstów może zniechęcić (leniuchy ! :D ) . Na sto procent zawitam tu przy okazji trzeciego odcinku :)

Offline espon

  • Junior
  • *
  • Join Date: Lis 2012
  • location:
  • Wiadomości: 90
  • Dostał Piw: 26
  • Na forum od: 14.11.2012r.
  • "Setki wyrzeczeń, jeden sukces"
  • Gram w: Fifa 14
Odp: "Castellońska Amnezja Judda Bourne'a" #2
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 22, 2014, 20:48:00 »
Kariera nieaktywna od bardzo dawna i w myśl regulaminu zostaje przesunięta do archiwum. W celu jej kontynuacji wystarczy PW

TWOJA LIGA Pro Evolution Soccer

Odp: "Castellońska Amnezja Judda Bourne'a" #2
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 22, 2014, 20:48:00 »