16-latek, który w tym sezonie zaliczył dziesięć występów w drugim zespole Sieny
A myślałem, że to Chelsea po_ebało, bo kupili Piazona (i strasznie to rozdmuchali), który nawet nie grał w pierwszym zespole Sao Paulo. Mamy nowego lidera. Czekam tylko aż ktoś sięgnie po gościa z rocznika '97, który na tym mundialu też strzelił bramkę. Pamiętam, że również był z Afryki. Kongo? Ewentualnie byłbym zadowolony przenosinami rok starszego Uzbeka (też trafił do siatki) do Milanu czy Liverpoolu. Z jednej strony takie transfery mają zalety, bo piłkarz może się ładnie rozwinąć, ale równie dobrze sodówka może go nieco stuknąć w główkę...
Na pewno jeden to 5:0, następny pewnie to pierwszy półfinał, to więc brakuje jeszcze jednego, a zostają nam trzy, a właściwie dwa mecze z pięciu rozegranych <spotkanie w CdR odpada>, dwa zremisowane, dwa nieprzegrane.
To oznacza, że 1:3 > 1:1?
Jednak przegrali 0:2. Krzywdząca porażka, bo z odwiecznym rywalem i to do tego na własnym boisku, w tak ważnym meczu - szczególnie w tym sezonie, kiedy to Real uwolnił się od klątwy. Jednak było 2:0. Mogło być 1:1, ale na takiej samej zasadzie mogę stwierdzić, że gdyby nie frajerskie, szkolne błędy United przy straconych bramkach, też mogłoby być 1:1. Można gdybać, czy padłby taki wynik, gdyby Pepe był na boisku, sam to robiłem. Jednak ta druga bramka to już była kompletna kompromitacja ze strony Realu. Miałem dziwne wrażenie, że w defensywie Królewskich gra armia klonów Evry (w dyspozycji z ubiegłego sezonu). Pierwszą bramkę wypracował Afellay, którego akurat Pepe nie krył. Przy okazji powtórzę po raz kolejny, że pluję sobie w brodę, że United go nie wzięli, gdy można to było zrobić za śmieszne pieniądze (za jeszcze śmieszniejsze poszedł Emanuelson).
No dobrze teraz mam pytanie w czym MU zagrał lepiej, jak wyglądała mniejsza padaka w ich wykonaniu ?
Chociażby w tym, że nie koncentrowali się na atakach w nogi rywali. Rozumiem frustrację piłkarzy Realu, po części sądzę, że są usprawiedliwieni, ale po drugiej, że jednak trochę upadli w pozycji na skoczka do wody. Nawet Scholes przy stanie 1:3 nie odwalił Keane'a czy... Scholesa, zresztą wymienił się koszulką z którymś zawodnikiem Barcelony po meczu, więc wielkiej złości w nim nie było. A po tym, co zrobił Zabalecie czy jakiemuś Kanonierowi w FA Cupie obawiałem się, że jeśli wejdzie w pierwszym składzie, to pogra sobie tyle co Hargo z Wolves, tyle że z trochę innego powodu odwiedzi szatnię.
Nom.
Dobra, teraz to mnie zagiąłeś. Co prawda nie bardzo było to widać na boisku, bo chociażby Ronaldo był niewidoczny, ale przyjmuję, że te statystyki są prawdziwe.
*Czytając cytat powyżej, musiałem sprawdzić czy rzeczywiście finał Ligi Mistrzów był ostatnim meczem Czerwonych.
Finał LM zawsze jest ostatnim meczem w sezonie. Przynajmniej dla tych w nim startujących, bo nie jestem pewien, czy potem nie są rozgrywane ostatnie kolejki Championship i Segunda Division oraz baraże.
Real jako pierwszy także wygrał jakiś finał z Barceloną, od czasu objęcia jej przez Guardiolę. Manchester miał ku temu dwie okazje, niestety żadnej nie wykorzystał.
Jasne, to fakt, chyba tu nawet mówiłem, że się z tego powodu wstydzę. Ferguson to dobry trener, ale od pewnego czasu go po prostu nie poznaję. Dawniej wyciągnąłby wnioski po pierwszej przegranej, ułożył jakąś taktykę i przynajmniej United nie poddali się bez walki. No, ale czego ja oczekuję, skoro on nawet boi się postawić na młodzież, bo zapomniał, że kiedy to zrobił w latach 90', to mu się to cholernie opłaciło.
Przy okazji United nie dostali też manity. Poza tym dość marną sobie znalazłeś pociechę, bo od tego czasu United dotarli do finału LM i to dokonanie powtórzyli, wygrali KMŚ, dwukrotnie FACS i Carling Cup oraz zostali mistrzami kraju dwa razy...
Najśmieszniejsze jednak były gratulacje po meczu ze strony barcelońskiej, gratulacje dla Manchesteru za odważną, ofensywną grę, ale zaraz, wróć jaką grę ?!
Kiedy? Szczerze mówiąc nie przypominam sobie takich komentarzy. Domyślam się, że chodziło im o pierwszy kwadrans papierowej dominacji i niemrawe, lekkie przebudzenie po stracie trzeciej bramki, ale owszem, są one przesadzone.
mając 35% posiadanie futbolówki ?!
To i tak więcej od Realu. Ale to na marginesie, ignore it.
od rzekomo ofensywnego Manchesteru.
Ofensywnie to oni akurat grali za czasów Besta czy Charltona, ewentualnie w latach 90'. Obecnie... no, nie.
Tak na prawdę te gratulacje, gratulacjami nie były. Były to swoiste podziękowania za trud jaki Manchester włożył w to spotkanie, aby Barcelona mogła bezboleśnie je wygrać, wygrać grając tak jak lubi, tak jak chce.
Robi tak 18 zespołów z Primera Division i Real w pierwszym półfinale LM oraz jesiennym GD, więc nie są osamotnieni.
No, to tyle odnośnie meczów z Barceloną. Jako, że uważanie że konfrontacje z nią są jedynym sposobem porównań (bo inaczej musielibyśmy postawić Herculesa nad MU i Barceloną, bo wygrał chyba na Camp Nou, Rubin zresztą też), jest nieco głupie, czekam na rozmowy dotyczące innych wątków sprawy. Tylko błagam, nie Robson.