nie oglądałem meczu - byłem zbyt zmęczony - chodzę do pracy czasem
Podzielę się wrażeniami po tym, co tutaj słyszę (tak już nie na gorąco).
Sądzę, że ta nienawiść pomiędzy Realem a Barcą jest niepotrzebna. Generalnie to obie strony nawet nie wiedzą, o co się obraziły. Każda ze stron jest winna - Mourinho jednak taki jest, zgryźliwy i złośliwy (jednak przemawiają za nim wyniki i ogólne poszanowanie innych np. Fergusona czy Van Gaala), choć ze strony FCB też zupełnie niepotrzebne "dolewanie oliwy do ognia". Wiem, w Hiszpanii futbol jest jak świętość, no ale ludzie - to jest gra, sport, radość, satysfakcja, frajda, hobby. Zawodnicy zachowują się tak, jakby chcieli pokazać drugiej stronie, że to g*wno. Przecież nie o to chodzi. Kibice są na pewno zawiedzeni postawą - owszem, jest ładna gra, ale psuta frustracją, nienawiścią, jakby na wojnie. Zachowują się jak hipokryci, powinni myśleć o kibicach, o stanie hiszpańskiej piłki, a nie o tym, żeby dla własnej satysfakcji złamać nogę. Na szczęście wielką klasę zachował jeden piłkarz - Xabi Alonso. Wielkości piłkarza nie poznajemy, gdy strzela gole, ale wtedy, gdy musi poradzić sobie w trudnej sytuacji. Uważam, że wszyscy faworyzują Barcę - kibice, dziennikarze, UEFA. Gdyby nie Inter, Milan i Manchester, to Barca rok w rok zdobywałaby LM. Nie wiem, skąd to faworyzowanie. Klub jak klub, żadne "mes que un club", grają futbol jak Holendrzy. Gdyby nie Cruyff, nie mieliby żadnego triumfu w LM (aha, pan Joan Gamper tworząc FCB wzorował się na FC Basel). Nie jestem fanem Realu, ale to właśnie Real jest najlepszym klubem w historii, a żaden głąb nie powie, że tak nie jest. A nazywanie Mourinho "burakiem" to hipokryzja i głupota.
Się rozpisałem. Dziękuję za uwagę.