Co tu mogę powiedzieć, czytając dzisiaj opis spotkania na stronach informacyjnych wydawać się mogło, że ten mecz był ciekawy. Kilka słupków, ofensywna gra, parady Casillas'a. Szkoda tylko, że oglądając mecz tak nie było.
Na początku zadziwił mnie Ronaldo, ładne odbiory, nie mały udział w defensywie, dobry w ofensywie i bramka. Jednak z minuty na minutę zaczynał coraz bardziej grać swoje, czyli nic.
Ucieszyłem się też na wieść o występie Altintopa, bo myślałem, że Iniesta będzie nim kręcił jak chce, tym czasem tak nie było. Brawa dla Turka.
Zawiodłem się na Pepe, nie dlatego, że grał chamsko ale dlatego, że gracz który wydawał się być największym twardzielem grał jak baletnica, która dostała piłkę. Potykał się, kosił wszystko nie bacząc na kwiatki.
Wayne Ronney znakomicie Portugalczyka podsumował:
Pepe. What an idiot. Sometimes people wind u up.
Jedyne co z tego spotkania najbardziej zapamiętam to chyba obrazek kiedy po walce Puyol-Carvalho obaj się mogli trochę poobijać, a mimo to wstali, "objęli się", przeprosili i grali swoje.