Jak myślisz, ile odpoczął by Ramos po Rayo w Anglii lub we Włoszech?
Nie zagrałby do końca sezonu.
Pero como puedes decir eso?
No hace falta decir nada más
A coś dokładniejszego?
REJESTRACJA lub
LOGOWANIE
REJESTRACJA lub
LOGOWANIE
REJESTRACJA lub
LOGOWANIE
REJESTRACJA lub
LOGOWANIE
REJESTRACJA lub
LOGOWANIEMiędzy innymi.
To podpowiedz, gdzie to czytałeś - książka, gazeta, artykuł na stronie, whatever.
Miałem to szczęście, że mój profesor od Historii Hiszpanii był wielkim kibicem Sevilli i piłki. Real miał trochę łatwiej w tamtych czasach niż inne kluby i trudno z tym polemizować.
Spróbuje - świat do odważnych należny.
Ja z kolei mam to szczęście, że osobiście interesie się historią najnowszą, a precyzując najbardziej ciekawi mnie czas I jak i II wojny światowej. No i może przez Real, też bardziej zainteresowałem się Hiszpanią i Franco. Po poskładaniu tego wszystkiego co usłyszałem, przeczytałem...to co wiem na pewno to dla HISZPANÓW Franco był najlepszą opcją. Wystarczy wspomnieć, że uchronił ich od wojny, kiedy cała Europa leżała w ruinach, że za jego rządów wzrosły płace, wzrosło PKB, inflacja spadła, a gospodarka rozkwitła. No i przede wszystkim, gdyby nie on to w Hiszpanii zapanowałby ustrój powszechnej szczęśliwości, czyli demokracja ludowa. Dodać można jeszcze pomoc Żydom i trollowanie Hitlera przy każdej okazji. Zgadza się nikt nie może powiedzieć, że Franco był krystaliczny bo na prawdę nie był - a przede wszystkim nie mógł być - taka karma. Ale prawda jest taka, że z dwojga złego lepiej, że to nacjonaliści wygrali wojnę aniżeli komuchy. Okej ale tu nie o tym, zmieńmy trochę tor na Madryt. To tak troszkę odbiegając najpierw powiem tylko, że to w co wierzysz, sugeruje, że reprezentujesz proste, a co gorsza liczne grono (niedzielnych ?)fanów Barcelony. Chcesz uderzyć. Uderzasz. Jak ? Krzycąc. Co? Franco !!!. Co pokazuje jak w/w grono myśli-bardzo, bardzo płyciutko. Zgadza się nie da się zaprzeczy, że "związek" Franco-Real istniał, ale nie w takim sensie jakim wielu chce, usiłuje przekazać. Możliwe, że Franco był kibicem, fanem Realu, kochankiem Santiago whatever. Jednak dla mnie - tak wnioskuje - miał on daleko w dupie miłość do Realu. Imho Real był/miał być jedynie świetnym narzędziem do propagowania "frankizmu", ale w żaden sposób nie ingerowało to w dziedzinę sportową/sędziów/piłkarzy, a jedynie hmm...polityczną, reklamową(?) no na tą całą otoczkę wokół Realu. Real miał być swoistym reprezentantem ideałów rządów generała w Hiszpanii jaki i w całej Europie. Pójdę dalej i powiem, że w tamtym czasie to Franco bardziej potrzebował Realu, aniżeli Real Franco. Znaczy Franco niewątpliwie mógł skorzystać i skorzystał z sukcesów Realu w zakresie akceptacji na arenie międzynarodowej (5 razy z rzędu Pucharów Europy i takie tam), ale trudny do określenia jest fakt, co klub otrzymał w zamian.
Enyłej przejdźmy do tytułów, żołnierzy w szatni, 11:1...
Odkąd Franco wygrał wojnę w 1939 roku, Królewscy na
Puchar Weszło (wtedy Copa del Generalísimo) musieli czekać do 1947 roku, a na mistrzostwo kraju – aż do 1954. Co więcej, w tym samym czasie, Barcelona i Athletic Bilbao, czyli drużyny z regionów nastawionych antyfrankistowsko, święciły wielkie triumfy (jedno mistrzostwo i dwa Puchary dla Basków oraz pięć tytułów mistrzowskich i cztery Puchary dla Katalończyków). Teraz to (nie)słynne 11:1. Bernardo Salazar, jeden z najsłynniejszych hiszpańskich historyków sportu (prywatnie kibic Atlético Madryt), opisał w jednej ze swoich książek, jak to dwóch piłkarzy Barçy uczestniczących w tym meczu zapewniało go, że nikt nigdy nie kazał przegrać im tego meczu. Ci gracze to José Escolá, który zagrał wtedy pełne 90 minut, oraz Domingo Balmanya, który wtedy nie wystąpił, ale był ze swoim kolegami na Chamartín. A żeby bardziej obalić tą teorię wystarczy spojrzeć z kim wtedy Real przegrał w finale - Athletic Bilbao - i przypomnieć sobie, że to Baskowie byli grupą bardziej radykalną, bardziej wrogo nastawioną do Franco, aniżeli Katalończycy. Baskowie walczyli o niepodległość zbrojnie, praktycznie metodami terrorystycznymi. Można się kłócić, czy zabicie hiszpańskiego żołnierza przez baskijskiego snajpera to terroryzm, czy też nie, ale już postawienie coche bomby (samochodu-pułapki) przed bankiem czy stadionem jest aktem terroru bez dwóch zdań. A ETA właśnie na tym się skupiała. Poza tym Baskowie, nawet ci, którzy brzydzili się terrorem, byli ludźmi bardzo niepokornymi, przywiązanymi do swojej tożsamości narodowej i walczącymi o jej zachowanie za wszelką cenę, w czym byli podobni do Polaków z XIX wieku, zwłaszcza tych z zaboru rosyjskiego, podczas gdy Katalończycy podchodzili do sprawy dużo bardziej pragmatycznie, zawierając z Franco pewien układ - oczywiście nie oficjalnie, po prostu tak się ułożyło i obie strony uznały, że tak jest dobrze: Katalończycy byli względnie spokojni i w zamian mieli względny spokój.
Podsumowując: Nie Franco, a Santiago Bernabeu i Di Stefano - ale ten miał wcześniej pistolet przy głowie, prawda ? :> I inni: Gento, Kopa, Santamaría, Puskás...
Śmieszne, że na stronie o Realu jest aż tyle newsów o Barcelonie. Jeszcze żeby to było coś ważnego a tutaj wypowiedzi.
Nie są to newsy o Barcelonie ! Co poradzisz, że w każdym wywiadzie Xaviego, Alvesa, Valdesa, tych wszystkich wice i nawet Pep ostatnio coś pluje o kartkach Pepe i Messiego...musi być Real, Mourinho, Madryt, Bernabeu ?
Jest niezły ale z niego taki twardziel jak z Pinto bokser.
Jeszcze raz:
Nie czaisz, że chodzi po prostu o to, że nikt w Madrycie z Pepe nie robi jakiegoś szlachcica, boiskowego dżentelmena, filozofa, który nawet kloca wali z klasą i gracją ?
Pepe akurat w tej dziedzinie to nowicjusz ale Di Maria i Ronaldo to póki co mistrzowie! I nie mam co do tego wątpliwości. Sergio Busquetsowi wraz z kolegami na prawdę dużo do nich brakuję.
Taka jest różnica.