Niestety, potwierdziły się moje obawy. Wielka kadra Polski po prostu się zesrała, zeżarł ich stres, który ich połknął i już nie puści, jeśli nie wyluzują. Może w piłkę jakoś tam grać potrafią, ale psychika wciąż im nawala. Bo jak inaczej można wytłumaczyć bicie głową w mur w spotkaniu z Litwą. Nawet atmosfera na Wiśle taka jakaś grobowa... Nie ma się z czego cieszyć, jak kadra kilka dni przed Euro w spotkaniu z LITWĄ (której piłkarze marzą o transferze do Ekstraklasy) nie stworzyła ani jednej ciekawej sytuacji. Pół godziny meczu tak nużącego, że rzygać się chce.
Wielka nadzieja Zieliński jak strzelił, to do teraz szukają tej piłki na Rynku. Krychowiak wczoraj dostał dziesiątkę (nieporozumienie), ale nie grał ani jak szóstka, ani ósemka. Glik elektryczny. Milik nie istnieje. Kapusta nic nie gra. Grosicki ledwo kiwał Litwinów. Jedynie Mączyński coś próbował i Kuba, standardowo.
Wierzę w tę kadrę, ale rozum podpowiada, że Irlandia nas połamie, połknie, przeżuje i wypluje.