Trick na pełną kasę można łatwo zrobić programem ArtMoney, który co prawda nie mrozi pieniędzy, ale można ich sobie doładować po dziurki w nosie. W dowolnym momencie.
Ludziom, którzy pomstują na "oszustwa" tego typu przypominam, że jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki, czyli nie każdy musi być fanem menedżera, tylko po prostu chce sobie pograć w piłkę, bez żmudnego zbierania funduszy. Dlatego, panowie, jestem pełen podziwu dla tych, którzy grają bez różnego typu usprawniaczy, ale na tekst: "przez to nie ma satysfakcji z gry", odpowiadam: jedzcie zupę widelcem, bo jedzenie łyżką zabiera całą satysfakcję.
Ktoś napisał, że można sobie wyedytować zawodników zamiast dodawać kasę
1) Owszem, można, tylko że grając drużyną z dolnej półki, nasi gwiazdorzy w pierwszym nadarzającym się momencie zażądają renegocjacji kontraktu na wyższy i krótszy. Z budżetem w wysokości 10 milionów, to sobie można waciki kupić, a nie utrzymywać gwiazdorów
2) Bez kasy zespół z dolnej półki ma nędznych trenerów, scoutów itd. Oznacza to, że jak nam się gwiazdor skontuzjuje, to będziemy płacić aż miło, a grać nie będzie komu. Bez dobrego lekarza taka kontuzja może się ciągnąć miesiącami. Bez dobrego trenera od kondycji zaś kontuzje będą częstsze. Tu należy też pamiętać, że jeśli wyedytowany zawodnik jest z kraju nad Wisłą, to go momentalnie Majewski Stefan powoła do kadry, przez co będzie przemęczony, podatniejszy na kontuzje i maksymalnie zarażony gwiazdorzeniem.
3) Bez dobrych trenerów statystyki naszego gwiazdora (zwłaszcza takiego, który już ma trochę lat na karku) będą topnieć jak śnieg w maju.