Przez ostatnie dwa tygodnie Paweł bardzo mało myślał o pracy w banku, jego myśli zaprzątały inne, dla niego ważniejsze, sprawy. Na szczęście był sam i mógł się skoncentrować, Angela wyjechała gdzieś służbowo. Nawet nie zastanawiało go po co przedszkolance służbowe wyjazdy, po prostu nie chciał, żeby ktoś mu przeszkadzał. Jego projekt wyciągnięcia pięciokrotnego mistrza Kazachstanu z poważnego doła sportowego i finansowego był prawie gotowy. Wystarczyło jeszcze dopisać kilka zdań i... tak. Wygram to... ale Kazachstan? Nie marudź, Paweł zganił się w myślach, trzeba od czegoś zacząć. A później? Camp Nou, San Siro, Santiago. Wszystkie będą moje. Wyjazd Angeli miał jeszcze jeden zasadniczy minus, jedzenie. W koszu na śmieci już brakowało miejsca na pudła po pizzy, a i pichcenie czegoś więcej, niż jajecznicy nie bardzo wychodziło.
***
Sobota, po 19, jutro Paweł nie będzie już sam, musiał jakoś wykorzystać ostatni wolny wieczór. Trzy dni temu wysłał swój projekt na adres mailowy kazachskiego klubu i wciąż czekał na telefon. Czuł podobny strach jak przed maturą. Tylko od wyniku tego projektu nie zależało całe jego życie. Mimo to i tak się lękał, wiedział, że podobna szansa może się już nie przytrafić. Dotychczas tylko Andriej wiedział co nieco o pomyśle Włodarczyka, Paweł nie wspomniał nawet ani słowa Angeli. Chciał zadzwonić do kumpli, może oni też mieli ochotę na wyjście na miasto? Ale najpierw wiadomości, trzeba wiedzieć co się dzieje na świecie. O, akurat Sport. Do studia wszedł znany prezenter i zaczął czytać zza kamery.
Jose Mourinho ukarany pięcioma meczami zawieszenia, po tym jak po meczu Superpucharu Hiszpanii z Barceloną , w którym jego drużyna zremisowała 2:2 poparł w mocnych słowach swojego obrońcę Portugalczyka Pepe, który kopnął sędziego. Po meczu wypowiedział się także pomocnik Katalończyków Xavi: „To my zasłużyliśmy na zwycięstwo, Real grał antyfutbol, do tego utrudniali nam grę robiąc dużo wślizgów”. No cóż, mimo wszystko zapowiada się ciekawy rewanż.
Paweł tylko lekko się uśmiechnął. Był sympatykiem Barcy, ale nienawidził takich pozaboiskowych wojenek.
A teraz coś z rodzimego futbolu. Nowy trener Polonii Warszawa Anj....
Zadzwonił telefon. Paweł sięgnął po niego i spotrzegł na wyświetlaczu jakiś dziwny, nieznany numer. Ścisnęło mu się gardło, ale powoli wcisnął zieloną słuchawkę przyciszając telewizor, który pokazywał teraz jakiegoś rubasznego Japończyka próbującego coś dukać po polsku.
- Tak, słucham?
- Cześć kochanie, tu Angie. Stęskniłam się strasznie.
- Hmmm...
- Co hmmmm?
- Nic, po prostu czekam na ważny telefon. Od kogo dzwonisz?
- Jaki ważny telefon?
- Od mojej drugiej dziewczyny.
- Hmmm?
- Co hmmm?
- No nic, jak wrócę, to udowodnię ci, że żadna druga nie jest ci do szczęścia potrzebna.
- Trzymam cię za słowo. Ej, kochanie, tak w ogóle to co ty tam robisz?
- Przecież ci mówiłam jak wyjeżdżałam. Mamy tu taki kursik, ale nic nie jest jeszcze pewne. Dobra, to ja w sumie kończę. Kocham cię bardzo mocno. Radzisz sobie jakoś?
Paweł spojrzał na górę zmywania i niedomykający się kosz na śmieci.
- Radzę sobie lepiej, niż by ci się wydawało. Na razie, jutro wyjadę po ciebie.
- OK, papa.
Trzeba posprzątać i zrobić pranie. Ale to jutro, Włodarczyk wziął ponownie telefon w rękę i wykręcił numer swojego najlepszego kumpla z pracy. Może będzie chciał trochę zabalować.
***
Paweł wstał koło 10 z okropnym bólem głowy, jedyne szczęście, że odkąd zajął się projektem dla Kazachów w nocy nie nawiedzał go już brzydal. Włodarczyk napił się wody i poszedł wziąć prysznic, telefon nosił oczywiście przy sobie, wciąż czekał na ważny telefon. Doczekał się go w najmniej odpowiednim momencie, już miał wyjeżdżać na dworzec po Angele, kiedy zagrała tak upragniona melodyjka.
- Halo?
- Привет, ты Влодарчик?
- Yyyy...I'm sorr...
- Вы говорите на русском?
- Eee... English? Spanish?
- O, przepraszam bardzo - rozmówca w końcu odezwał się łamaną angielszyzną - czy rozmawiam z panem Włodarczykiem?
- Tak, to ja, o co chodzi? - Paweł zadał to pytanie, mimo, że doskonale wiedział, a serce waliło mu jak oszalałe.
- Jestem przedstawicielem klubu piłkarskiem Irtysz Pawłodar, czy wysyłał pan swój projekt na nasz konkurs?
- Tak, wysłałem
- Zatem miło mi ogłosić, że pana pomysł komisja uznała za najlepszy, czy moglibyśmy się spotkać u pana w Warszawie i ogadać szczegóły?
- Doskonale, kiedy?
- Czy odpowiadałoby panu jutro o godzinie osiemnastej w kawiarni w Sheratonie?
- Tak, oczywiście, będę punktualnie.
Paweł rozłączył się i zapomniał o całym świecie, niestety, zapomniał również, że 10 min. wcześniej przyjechał pociąg Angeli.
Coraz bliżej upragnionego tak przez Was rozpoczęcia sezonu, to samo co przy poprzednim odcinku (i zawsze). Pisać z suegestiami, zażaleniami, pochwałami, naganami, czym cokolwiek tam wymyślicie.
A, bo wcześniej zapomniałem. Gra rzecz jasne to PES6 + Patch 6.5 zmodyfikowany przeze mnie. Poziom Top Player, mecz 10 min.
Co do komentarzy. Dziękuję każdemu, kto przeczyta i coś tam naskrobie, ale jeśli zacznę grać mecze, to darujcie sobie może coś takiego jako komentarz.
Pierwsza połowa zdecydowanie w cieniu Realu. Chwilami wyglądało to tak, jakby real grał z beniaminkiem ligi, a nie z faworytem do zdobycia trofeum. Obrona prawie wcale nie funkcjonowała czego konsekwencją była czerwona kartka dla Adriano. Zbyt widoczna była nieobecność Daniego Alvesa, który starał się zatrzymywać ataki lewej flanki Realu. Jednak Adriano, czy później Montoya to nie to samo. Świetny mecz Victora Valdesa. Zrehabilitował się po dziesięciokroć za swój wybryk z meczu na Camp Nou. To dzięki niemu Barcelona przegrała tylko 2:1. Zwycięstwo Barcelony było jednak bardzo bliskie, ponieważ w drugiej połowie meczu gracze Barcy stwarzali sobie bardzo dobre sytuacje w polu karnym. Szkoda, że Pedro czy Jordiemu zabrakło zimnej krwi. Cieszy mnie debiut Alexa Songa. Jego debiut być może i nie był wymarzony, ale kilka razy dograł dokładnie piłkę do kolegów, co mogło spowodować zagrożenie pod bramką Realu. Tello po raz kolejny udowodnił, że na mecze z najlepszymi rywalami jeszcze za wcześnie. Tito powinien zaryzykować i wpuścić na boisko Davida Villę, może on wniósłby trochę więcej świeżości do gry.
Jakby ktoś się nie domyślił to sam grałem ten mecz i doskonale wiem, co się w trakcie niego działo. Nie bądź urażony Slay, tak mi się skojarzył Twój post z tą całą sytuację.