Szkoda, że nie widziałeś tej "zapatrzonej w swój klub" osoby po meczach z City, Basel, Barceloną, Newcastle, Evertonem lub Athletikiem i jeszcze kilkoma innymi drużynami w zeszłym i jeszcze poprzednim sezonie, kiedy pisała ona smuty na stronę A4 i kiedy ganiano ją z siekierą w ręku za sianie defetyzmu albo kiedy wyliczała wszystkie grzechy Fergusona albo krytykowała taktykę i zaangażowanie MU. (: Zresztą, nadal to robi, choć rzadziej.
Staram się być obiektywny (jakkolwiek czysty obiektywizm w sporcie nie istnieje), robię wszystko, by moje wypowiedzi były poparte rzeczowymi argumentami. Nie jestem gołosłowny. W ostateczności - to tylko moje zdanie. Nie piszę tutaj po to, by tworzyć rozprawy naukowe lub udzielać wykładów, tylko żeby przedstawić swoje poglądy, oczywiście nie posiadające monopolu na rację. A jeśli się swoich bronić nie potrafi, uciekając się do wyzwisk, to już chyba nie mój problem. Tylko potem Ned niedobry, głupi i zarozumiały, bo nie przyznaje racji tym, którzy powiedzą tylko "wiem lepiej" i na tym kończą. To doprawdy poruszające.
Przecież nie piszę, że Manchester United nie wygrał tylko cudem, że był o klasę lepszy, że sędzia okradł gości itp. Sądzę po prostu, że szczęście United na pewno nie było główną przyczyną podziału punktów, bo Real pecha na pewno nie miał - przeciwnie, mógł dziękować losowi za możliwość dokończenia meczu w jedenastu. Masz prawo się nie zgadzać, owszem - przedstaw swój punkt widzenia poparty solidnymi argumentami, albo po prostu zamilcz. Nie warto wypowiadać słów, które są mniej wartościowe od ciszy.
Zapatrzonym w swój klub to trzeba być, by nie dostrzec sytuacji bramkowych ManUtd w tym meczu.