Widziałem już kilka wywiadów w stylu "Pepe i Ramos ostrzegają United" czy "Oezil twierdzi, że jeśli Real wygrał z Barceloną, to może to zrobić też z MU". Ten ostatni stwierdził: "Ale pokazaliśmy już w pierwszym meczu na co nas stać. Byliśmy wyraźnie lepsi w pierwszej połowie, mieliśmy mnóstwo szans." Nawet Ronaldo odszedł od rytualnego słodzenia swojemu byłemu klubowi. Ujawnił, że nie jest pewien, jak zareaguje na ewentualne strzelenie przez siebie gola (kiedy wcześniej zapewniał, że nie będzie go celebrował) i jest przekonany, że zostanie ciepło przyjęty na Old Trafford. Jak na razie chyba tylko Alonso zachował chłodną głowę (jeśli chodzi o tych, którzy się publicznie wypowiadali) - po prostu powiedział, że ze względu na wagę spotkania i fakt, że występował kiedyś w Liverpoolu, będzie to dla niego szczególny mecz.
Z drugiej strony padają za to słowa podekscytowania przed ważnym meczem. Piłkarze po prostu cieszą się, że zagrają tak ważne spotkanie i to z silnym przeciwnikiem. Nikt się nie odgraża, nikt nic nie deklaruje.