31.07.2012r - Odcinek 17 - No i się do czegoś przydałeś!
Godzina 11:00
Dzwoniący telefon
Ja: Halo?
SD: No cześć magistrze. Nie zaspałeś przypadkiem na trening?
Ja: Chyba nie...która godzina?
SD: Jakby to była niedziela, już dawno byś był na nogach bezbożniku! 11:03!
Ja: Bezbożniku? Jestem agnostykiem...
SD: Dobra nie chrzań tyle, tylko tyłek w troki i wpadaj na trening. Nie obrazimy się
Ja: O cholera....
SD: That's right dude!
Ja: Będę do pół godziny
SD: No ja myślę
Ja: Ty nie myśl tyle, tylko byś się trenować nauczył...
SD: Dobra dobra nie pie****ol tylko przychodź
Ja: No wiesz, chrzaniąc mi do telefonu nie przyspieszasz moich ruchów
SD: Dobra rozłączam się. Za pół godziny na boisku cię widzę
No to się doigrałem. Tak bardzo chciałem poznać Grecję, że aż wylądowałem z bólem głowy, spóźniony na trening. Te tutejsze specjały chyba dadzą się we znaki każdemu, bez wyjątku...
Godzina 12:45 - Boisko Treningowe
Ja: Andreas, jak tam z Pekarikiem?
A: Cześć śpiochu. Pekarik jest już w 80%. zdrowy. Musi się tylko dłużej rozgrzewać
Ja: A czemu to tak?
A: Jego mięsień uległ skurczowi, który spowodował jego zwinięcie. Po czym chciał wykonać szybki ruch i to co się zwinęło nie miało czasu by wrócić do stanu domyślnego i po prostu wryło się w kość
Ja: Ała...
A: Wbrew pozorom to niegroźna kontuzja. Przez 2 - 3 miesiące po prostu będzie musiał bardziej rozgrzać tą nogę, jeżeli będzie chciał ją tak ostro zmęczyć
Ja: A po tym okresie?
A: Jeżeli sytuacja się nie powtórzy, to mięsień się zregeneruje. O dziwo tyranie na treningach pomaga w rehabilitacji
Ja: A tam od razu tyranie
A: No wiesz...nie przypominam sobie, by ktoś taką uwagę przykładał do przygotowania fizycznego i motorycznego piłkarzy
Ja: No to masz idealny przykład trenera, któremu zależy na tym, by Hertha wreszcie coś zrobiła w piłkarskim świecie
A: Mam nadzieję, że mi piłkarzy nie pozabijasz
Ja: Nie pozabijam, bo ty będziesz ich ratować jak uratowałeś Pekarika
A: A tam od razu uratował
Ja: No i po prostu się do czegoś przydałeś. Jak co to bądź w pogotowiu
A: Jestem zawsze
Ja: To mi się podoba
Hah! Tyranie...to on chyba tyrana na oczy nie widział. Pamiętam jak dziś, jak mój trener wymagał od nas nadludzkiej siły, nadludzkich umiejętności, wytrzymałości i wszystkiego co z nadludzkim czynnikiem związane. Do dziś pamiętam, że jako 12 - latek musiałem wyciskać 160 kilogramów na nogi, bo podobno
"poprawi mi to skoczność i gibkość". Nie zwracał uwagi na to, że byłem świeżo po wyleczonym urazie uda no i że mam 12 lat. Ten to dopiero był tyran. Ja przy nim jestem jak...jak...nie wiem no...jak przyjaciel? Chyba tak. Jak dobry kumpel...
Godzina 16:00 - Hotel
Ja do Eliasa Kachugi: "Więc tak. Twoim zadaniem po jutrze będzie strzelanie goli. Dziwne nie? Wiem, że pewnie myślisz, że traktuje cię jak idiotę, ale tak nie jest. Jeżeli masz piłkę przy nodze, to musisz działać instynktem. Nie zastanawiać się. Widzisz Ramosa na lepszej pozycji - podajesz wręcz natychmiast. Sam jesteś w dogodnej sytuacji - strzelaj. Nie bój się. Nie wyjdzie ci raz, drugi, trzeci, dziesiąty, ale za jedenastym wejdzie tak, że będzie to bramka kolejki w drugiej Bundeslidze. Widzę po tobie, że masz dosyć duży potencjał, ale trochę bawisz się w Torresa, a to nie polega na tym. Ty masz strzelać, choćby weszła ci jedna bramka na 500 strzałów, to strzelaj - nie bój się. Pamiętaj o tym. "
Godzina 20:30 - Drugi trening
"Panowie, widzę, że trenujecie dosyć pracowicie i efektywnie, więc postanowiłem skrócić zajęcia. Idźcie w miasto, byle byście byli trzeźwi Nie popełniajcie mojego błędu. Widzimy się jutro o 11:00 na treningu. Cześć"
Dzisiaj zero alkoholu. Po prostu idę spać.