Boże, jak bym strasznie chciał, żeby tak się wydarzyło naprawdę... Boniek rozczarował mnie strasznie wyborem selekcjonera, bo nie oszukujmy się - panowie byli dogadani jeszcze na długo przed zwolnieniem Fornalika, i to zapewne nie przy wykwintnym obiedzie. Kolesiostwo w PZPN hula, mimo że Zibi był moją wielką nadzieją na jego ukrócenie. Dlatego też mam pewność, że choćbyśmy w październiku pobili wszystkie wczorajsze rekordy Brazylii, to Nawałka będzie trwał aż do blamażu, którym stanie się wylądowanie w kwalifikacjach ME za wyspiarzami i Gruzją. Cóż, może źle się stało, że wygraliśmy z tą Litwą, bo porażka z drugim składem takich ogórów mogłaby sprawić, że pękłaby kolejna warstwa nadziei i śladów zaufania, jakim wciąż darzą tych patałachów kibice... Narodowy nadal pełny.
A tak - wygraliśmy, więc piłkarze i PZPN mogą wciąż udawać, że wszystko w porządku. Boję się, naprawdę strachem napawa mnie samo myślenie o eliminacjach. U Ciebie zagłębimy się w alterzeczywistość, lepszy świat. Nowy trener, powiew świeżości, koniec z małymi ludźmi pokroju Smudy, Fornalika i Nawałki. Niech przyjdzie ktoś, kto dotrze do prymitywnych umysłów tych całkiem niezłych przecież piłkarzy i kto zyska ich szacunek. Nie wierzę, że w szatni od blisko pięciu lat z kolejnych selekcjonerów się zwyczajnie nie szydzi.