Kiedy Lindegaard zagrał z Wigan, wiedziałem, że kiedy de Gea wyjdzie na City, każdy będzie mu zarzucał, że jest niepewny i nieograny. Jak ma do c_uja pana być pewny siebie, skoro nie dość że jest niedoświadczony, to jeszcze rzuca mu się kłody pod nogi, wstawiając Duńczyka do bramki za każdym razem, gdy tylko rywal wydaje się słabszy. Taka rotacja bramkarzami to czysty idiotyzm, zwłaszcza jeśli nad golkiperem ciąży widmo "nie obronię - pójdę na ławkę".
Kuszczak grał tylko wtedy, gdy van der Sar złamał nos, jego żona była śmiertelnie chora albo przeciwnik był o 50 klas niższy - nikt nie narzekał.
I tak, grać ma de Gea. Nie po to sprowadzano do za 20 mln i obwieszczano bramkarzem na lata, by grał gość, który był za słaby by wygryźć z bramki Onyszkę.