Jutro czeka mnie powrót do ligowej łupanki i oglądanie Wisły, w której nie ma już ani jednego piłkarza umiejącego grać w piłkę, zatem zrobiłem sobie małą odtrutkę. Mianowicie hit Premier League ManU- ManC. Trochę przegapiłem, bo non stop ktoś mnie denerwował, ale większość widziałem.
City pod wodzą Guardioli nabrali jednej, ważnej cechy: ruchliwości. Zauważyłem, że nie tylko równiutko ustawiają linie, ale w odpowiednim czasie je łamią i biegają, tak, by zasiać ferment. Poza tym mają De Bruyne'a, którym wciąż jestem piłkarsko zafascynowany. On po prostu potrafi grać w piłkę, jak trzeba, zdubluje napastnika, podaje, wali stałe fragmenty. Robi robotę. W drugiej połowie jak już wygrywali, to zaczęło się męczenie buły ala późna Barcelona Pepa. Bravo parodysta a nie bramkarz, bo nie potrafi łapać piłki do rąk.
United? Mou to już emeryt, chyba powinien dać sobie spokój, bo jego sztuczki nie działają. Już lepszy Guardiola wymachujący łapami, chociaż to też daremne, przecież to nie szachy. Ibra wciąż to ma. Fellaini drewno totalne, nie wiem co robi w takim klubie. Rashford widać, że mu zależy na grze, szarpie, ale brakuje jeszcze doświadczenia i umiejętności. United brakuje rozgrywającego. Rooney jeszcze nie przeszedł z poziomu napastnika na dychę, Michitarjan nigdy mnie nie przekonywał. Young dopakował, chyba przez te wszystkie kontuzje taki kafar się zrobił, bo na rehabilitacji tylko siłka.
Porządny mecz. Ciut lepszy od Ekstraklasy.