Od małego chłopca do znakomitego piłkarza.
Część 3 - Myśl o Carolinie nie dawała mi spokoju..
Autobusem jechałem ponad 40 minut żeby dotrzeć na stadion Lazio. Przez tą całą drogę myślałem tylko i wyłącznie o Carolinie i jej słowach.. Nawet świadomość ze za 3 godziny gramy ważny mecz z Catanią nie była na tyle mocna żeby zapomnieć o Carolinie..
O 9:20 byłem już przed stadionem Stadio Olimpico gdzie za 40 minut mieliśmy rozpocząć trening na bocznym boisku. W szatni cały czas rozmyślałem co zrobić z Caroliną, zgodzić się i chodzić z nią? czy może jej otwarcie powiedzieć ze nie chcę z nią być.. Miałem straszny mętlik w głowie i nie myślałem w tej chwili o niczym innym.. 16 minut później do szatni wszedł nas trener Edoardo Reja. Chciałem się zapytać go czy dostanę dzisiaj szanse na wejście z ławki rezerwowej. Jednak cały czas byłem zamyślony i nic innego dla mnie się nie liczyło w tej chwili...
- Panowie, dzisiaj gramy ważny mecz. Jak wygramy możemy wejść na fotel lidera.
(chwila rozmowy)
- Robert, co ci jest? Halo?
- Tak?
- Jesteś dzisiaj jakiś zamyślony.
- Wcale nie.
- Wcale ze tak, ale to twoje życie.
Po 10 minutach wyszliśmy na boczne boisko żeby przygotować się na mecz bo Włoski związek piłki nożnej, zdecydował ze to spotkanie z Cataną będzie o godzinie 12:00 z powodu opadów deszczu które mają być w Rzymie o 13:00. Trening odbywał się spokojnie, strzeliłem w nim 3 bramki oraz zaliczyłem pochwałę od trenera Napastników. Kilka minut przed rozpoczęciem meczu trener Edoardo Reja wziął mnie na bok i powiedział;
- Robert poczekaj!
- Tak?
- Wejdziesz w tym meczu z ławki rezerwowej między minutami 60-70, dobrze?
- Dobrze.
W tym momencie poczułem radość ze Edoardo postawi na mnie w tak ważnym meczu.
Od początku meczu dominowała drużyna Lazio i byłem bardzo zadowolony z gry moich kolegów. Sam także czułem radość bo wiedziałem ze trener na mnie postawi i będę mógł grać ostatnie 30 minut. Niestety goście szybko strzelili bramkę już w 14 minucie. po błędzie Sippela. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gości 0-1. A ja już nie mogłem się doczekać mojego wejścia w dzisiejszym meczu. Nadeszła 61 minuta i tak jak obiecał trener, wszedłem na ostatnie 30 minut. Zmieniłem wtedy dobrze spisującego się Floccariego.
Od razu po moim wejściu miałem doskonałą sytuacje żeby pokazać się z dobrej strony ale nie wykorzystałem dobrej piłki od Rocchiegoo. Od razu po moim błędzie spojrzałem się na ławkę rezerwową i na trenera, i o dziwo trener Edoardo Reja nie był na mnie zły tylko bardziej mnie zmotywował. Po mojej zmarnowanej sytuacji chciałem jak najszybciej poprawić się i udowodnić trenerowi żeby na mnie stawiał. I w pewnym sensie udowodniłem, ze warto na mnie stawiać. Miałem obecność w tej akcji gdy wyrównaliśmy na 1-1. Ale później niestety Catania strzeliła gola w 88 minucie i wygrała.. Ja z siebie byłem byłem zadowolony w pewnym sensie, dlatego ze uczestniczyłem w akcji w której padła bramka dla nas. Niestety wszystkiego wygrać się nie da i w tym meczu przegraliśmy 1-2.
Edoardo Reja w szatni bardzo pochwalił mnie z mojego występu.
- Cieszę się bardzo z twojego występu Robert.
- Dziękuje, ale nic wielkiego dzisiaj nie zrobiłem.
- Owszem, zrobiłeś. Może bramki nie strzeliłeś ale to się nie liczy tak bardzo, najważniejsze ze rozegrałeś dzisiaj dobry mecz i pokazałeś ze masz talent.
- Czyli będzie pan na mnie stawiał?
- Jeśli będziesz prezentował taką formę jak w dzisiejszym meczu to się nie martw o to.
- Jeszcze raz dziękuje.
W tym momencie czułem dużą satysfakcję i byłem zadowolony ze trener widzi we mnie przyszłą gwiazdę.
Kilka minut po zakończeniu meczu ubrałem się w swoje ciuchy i pojechałem do domu by odpocząć i pomyśleć co zrobić z Caroliną..
Co w części 4.
- Impreza z Caroliną.
- Niespodzianka.