Czy jest jakaś kariera polską ligą w PESie 2012, w której nie sprowadzono Kobylańskiego?
@kmiron gdzieś to napisałeś, może jesteś do tego piłkarza uprzedzony, ale ja Ci odpowiem dlaczego go ściągnąłem
Tadić wyleciał na prawie cały sezon, potem Wiśniewski na 4 tygodnie, no i Benson na 1 tydzień, do Sazankou nie byłem przekonany gra mi się nim słabo ( ale coraz lepiej), więc potrzebowałem rezerwowego napastnika, bo bałem się, że wypadną kolejni i nie będę miał kim grać
A teraz jak jakiś zawodnik dobrze się rozwinął i obecnie złapał wysoką formę więc czemu na niego nie stawiać
Pewno każdy menedżer by tak zrobił
Ja tam nie mam sentymentów do zawodników
Słaba forma? Nie idzie Ci gra? Won na ławkę, albo na trybuny
Nazwiska nie grają
===========================================================================(Mecz towarzyski) Lechia Gdańsk 2:0 Szachtar DonieckBramki: 12' Kostrzewa , Kobylański, 19' Kobylański Surma Relacja z meczu:Lechia od samego początku rozpoczęła od ataku. Zawodnicy Lechii długo wymieniali piłkę wzdłuż i wszerz boiska, aż wreszcie na strzał zza pola karnego w 6 minucie zdecydował się Kostrzewa. Niestety trafił tylko w poprzeczkę. Jednak minęło kolejne 6 minut i tym razem młody pomocnik się już nie pomylił. Znakomita akcja środkiem boiska Nowaka, podaje między dwóch obrońców w pole karne gdzie był Kobylański, ten zamarkował strzał, piłka mu troszkę odskoczyła, wycofał piętką do nabiegającego Kostrzewy a ten pięknym atomowym strzałem strzelił na 1:0. W 19 minucie z lewej strony boiska sfaulowany został Hayrapetian. Piłkę w pole karne na długi słupek wrzuca Surma, Pyatov nie sięgnął piłki, akcję zamknął Kobylański i technicznym strzałem umieścił futbolówkę w sieci. Do końca połowy lekką przewagę miał Schachtar, wymieniając więcej razy piłkę,ale nie zagrozili poważnie bramce Lechii, która dobrze się broniła. W drugiej połowie emocje opadły, widowisko nie było już tak ciekawe jak w pierwszej, Lechia głównie długo utrzymywała się przy piłce.Na ostatnie 10 minut wszedł Tziolis, ale wyglądał na zagubionego grając nie na swojej pozycji (prawym ataku), ale zdołał wypracować doskonała sytuację dla Wiśniewskiego, jednak ten skiksował i nie trafił w piłkę. Trener Shimizu machnął ręką i prawdopodobnie była to ostatnia szansa na zdobycie gola jak i występ Wiśniewskiego dla Lechii. Piłkarze z Doniecka zerwali się jeszcze do ataku w końcowych 5 minutach, ale bez korzyści. Bardzo dobry występ zaliczył dzisiaj Sazankou, który pojawił się na drugą połowę. Napastnik oddał jeden celny strzał, poza tym wracał do środkowej linii pomocy i pomagał w rozgrywaniu akcji. Najpewniejszym punktem w obronie był dziś Janicki, najpierw nie dał pograć Eduardo, a później Williamowi, często włączał się w akcje ofensywne robiąc przewagę liczebną na połowie rywala.
Pozostałe zdjęcia:-
===========================================================================[/font]