HA! Super nagroda za zmarnowanie całego wieczoru na szukanie jakichkolwiek informacji i statystyk na temat zawodników VCF B, nikt nie przeczytał, dziękuję, ja przynajmniej czytam wasze opowiadania.. Tak samo jak teraz, zero zainteresowania z zewnątrz.. Małą to daje mi motywację do dalszego pisania..
Ja także czytam Twoje opowiadanie. Ja przyznam się bez bicia, że to zdanie mi umknęło, mimo że naprawdę analizowałem informacje o zawodnikach Villarealu B. Nie chcę żebyś się załamywał i tracił motywację - ja piszę to właściwie dla siebie, lubię coś tworzyć, pisać (mimo że jestem na mat-fiz-inf
). Jeśli sprawia Ci to przyjemność to nie ma co się łamać, Ci co powinni czytają
Co do mojego komentowania - nie lubię streszczać przebiegu meczu żeby dać dowód, że czytałem. Ja osobiście ogromnie szanuje pracę każdego osobna i jesteście dla mnie chłopacy wielcy
Pozwól, że w takim podsumowaniu odniosę się do meczów. Nie wiem czego bardziej wam zabrakło w tym hm.. "dwumeczu". Szczęścia czy może bardziej skuteczności? Jedno jest pewne - wpadka takich rozmiarów z drużyną Granady nie powinna nigdy mieć miejsca. Zdarzało wam się wygrywać dzięki szczęściu, nawet minimalnie, teraz coś pękło i niestety, doprowadziło do tragedii. Największym pechowcem tego spotkania chyba Emre Colak.
Porażka z Barceloną była raczej do przewidzenia. Nie wiem czy takich rozmiarów, ale można rzec że to oczywista oczywistość. Dobrze, że chłopaki nie załamali się po poprzednim ligowym blamażu i do meczu przystąpili z czystym umysłem. Znowu Colak pechowcem... Skąd ja to znam. Bramka do szatni, która odbija się na dalszych losach spotkania. Na pewno Barcelona poczuła się podbudowana zapewniając sobie szybki powrót na prowadzenie. Katalończycy zachowali się co najmniej niezrozumiale. Mieli wygraną w kieszeni a mimo to nie potrafili zatrzymać przeciwnika inaczej niż przez faul. Ewidentny karny, który jednak nic by nie zmienił. Rossi jest jakimś pocieszeniem, nawet w obliczu takiej porażki.