Droga do Rio
odc. 5 Powołania wysłane
27 lipca 2012r. Około godziny 11:50. Właśnie dzisiaj miała się odbyć konferencja, na której Don Leo miał ogłosić powołania na mecz z Estonią i z Węgrami. Drugi mecz miał nie być rozegrany w oficjalnym terminie UEFA. Nie miał statutu meczu towarzyskiego. Oficjalnie był to tylko sparing. W rzeczywistości miał to być egzamin młodych piłkarzy, dla których zabrakło miejsca w kadrze „Franza”. Większość dziennikarzy znajdowała się już na sali, w której miała się odbyć konferencja. Tymczasem na tyłach Stadionu Narodowego stało dwóch podstarzałych mężczyzn ubranych w garnitury. Obaj trzymali w ręku papierosa. Rozmawiali, raz po raz przerywając swoje wypowiedzi i zaciągając się dymem:
- Dobra Zibi… Pfff… Robimy tak jak wcześniej ustaliliśmy… Tylko ty idziesz na konferencję. Ja zostaję tutaj. Nie chcę ryzykować swojego wybuchu złości. Jak bym tam był i on by ogłosił te nazwiska tych… Pfff… to bym się chyba na niego rzucił zaczął go dusić,
- Jasne Janek – powiedział Zibi po czym spojrzał na zegarek – Oho zaraz zaczynają. Dobra to spadam – po czym ruszył w kierunku Sali, na której miała się odbyć konferencja,
-W porządku. Ja będę czekać tutaj – krzyknął Janek do odchodzącego przyjaciela.
Minęło kilka minut i Zibi był już w odpowiedniej sali. Zajął swoje miejsce obok Leo Beenhakera:
- Pan Tomaszewski niestety nie będzie obecny na spotkaniu z powodu spraw osobistych,
- No dobrze. Może to i lepiej – odpowiedział Don Leo po czym skierował się do zebranych dziennikarzy – Jesteśmy już w komplecie! Możemy zaczynać!
- A gdzie pan Tomaszewski? Czy jego nieobecność jest spowodowana waszym konfliktem? – zapytał jeden z dziennikarzy,
- Pana Tomaszewskiego nie ma na spotkaniu z powodu spraw osobistych. Pomiędzy nami nie ma żadnego konfliktu, mimo że większość z was by ego chciała. On jest prezesem. A ja selekcjonerem. Ja powołuję kadrę. A on kieruje związkiem. Mamy między sobą małe zgrzyty…
- Małe zgrzyty? To znaczy na jakie tematy się nie zgadzacie? – przerwał mu jeden z dziennikarzy,
- Dosyć tych dygresji! Zebraliśmy się tu, żeby ogłosić kadrę na mecze z Estonią i Węgrami! – krótko uciął Don Leo. Zaraz przedstawię państwu listę 24 powołanych piłkarzy na te spotkania. W meczu z Estonią w pierwszym składzie wyjdzie drużyna bardzo podobna do tej z Euro 2012. Natomiast w meczu z Węgrami na plac gry od początku poślę młodych, ambitnych chłopaków, dla których wcześniej nie było miejsca w reprezentacji. A teraz przed państwem lista powołanych – z uśmiechem na ustach mówił Leo. Po czym do sali została wprowadzona ogromna tablica, na której wisiały krótkie biogramy powołanych piłkarzy.
Dziennikarze widząc listy powołanych zaczęli głośno między sobą dyskutować nad słusznością tych powołań. Sala zamieniła się w wielki kocioł, w którym każdy miał coś do powiedzenia. Gdy już opadły emocje dziennikarze zaczęli zadawać pytania:
-Zdecydował się pan powołać tylko 2 bramkarzy. Czy w przyszłości będzie pan dokonywać rotacji na bramce. Czy szykuje pan powołanie dla Artura Boruca? – zapytał jeden z dziennikarzy,
- Na tą chwilę nie jestem w stanie odpowiedzieć panu na to pytanie. Wszystko zależy od formy Wojtka i Przemka. Jeżeli będą się dobrze prezentować w klubach i będą w pełni sił to nie będzie żadnych zmian. Natomiast może być tak, że ktoś będzie prezentować się lepiej od nich i wtedy to ta osoba zajmie miejsce jednego z nich. Wspomniał pan o Arturze. Znam go jeszcze z Euro 2008. Jest świetnym bramkarzem, ale aktualnie jest bez klubu, więc automatycznie odpada. Zobaczymy jak rozwinie się jego sytuacja.
- Zauważyłem, że w kadrze zabrakło miejsca dla Sebastiana Boenischa i Sławomira Peszki. Czym jest to spowodowane? Czy to konsekwecja zachowania Peszki?
- Nie. Peszko, podobnie jak wszyscy zawodnicy, ma u mnie czystą kartę. Niestety obaj, podobnie jak Artur, nie mają klubu, więc są skreślani już na samym początku.
- Według obserwacji pana powołań można stwierdzić, że stawia pan na młodych, ale czy nie uważa pan, że jest to dość ryzykowne posunięcie? Większość z tych zawodników, których pan powołał nie ma doświadczenia i występowała wyłącznie w młodzieżowych reprezentacjach – zapytał drugi dziennikarz,
- No właśnie. Mówi pan, że ci chłopcy nie mają doświadczenia, ale kiedy mają je nabyć jeśli nie w towarzyskich spotkaniach takich jak te z Węgrami? Nigdy nie jest za wcześnie stawiać na młodych. Oni mają często więcej ambicji niż ci starsi zawodnicy. Chcą się pokazać. Chcą z każdego meczu na mecz stawać się lepszymi zawodnikami. Często takiej ambicji brakuje starszym graczom, którzy zatrzymują się na pewnym poziomie piłkarskim. A poza tym trzeba pamiętać, że spotkania te traktują jako test a nie jako ostateczną selekcję. Po prostu chcę zobaczyć jak na tych młodych zawodników grających dobrze w klubach wpłynie presja związana z reprezentowaniem swojego kraju. Być może kilku z nich wyborę na mecze eliminacyjne z Czarnogórą i Mołdawią – odpowiedział Leo,
- A czy nie uważa pan, że lepiej byłoby postawić na starszych zawodników z ogromnym doświadczeniem, którzy są teraz w świetnej formie jak np. Marek Saganowski?
- Alboslutnie nie. Znam Marka jeszcze z czasów, gdy byłem poprzednio selekcjonerem reprezentacji Polski i wiem na co go stać. Nie muszę go sprawdzać. Muszę natomiast sprawdzić tych kilku młodych piłkarzy, którzy są naprawdę niedoceniani i nikt naprawdę nie wie na co ich stać. Spotkanie z Węgrami zostało specjalnie zorganizowane z myśla o nich. Warto spojrzeć tylko na Wiktora Bagińskiego, który może kontynuować tradycję czarnoskórego piłkarza w kadrze. Chodzi mi tu o Emanuela Olisadebe. Wiktor przypomina go nawet stylem gry – zakończył Leo.
Na konferencji padło jeszcze dużo więcej pytań, których nie ma sensu tu przytaczać. Warto jednak wspomnieć, że powołania Don Leo wywołały wielką burzę w mediach i nie tylko…
Już niedługo wywiad z Leo. Do swoich komentarzy dodawajcie pytania, które chcielibyście zadać Leo i na ich podstawie stworzę wywiad z naszym selekcjonerem, który prawdopodobnie ukaże się po meczach z Estonią i Węgrami. Wracając do tematu czarnego z Wrocławia. Wiktor Bagiński urodził się we Wrocławiu, dlatego określiłem go mianem czarnego z Wrocławia. Nie chciałem pisać, że jest on z Poznania, bo większość z was by odgadła o kogo chodzi i zepsuła reszcie zabawę.