Autor Wątek: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000  (Przeczytany 37765 razy)

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Offline Linkin

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Lip 2012
  • location: Polska
  • Wiadomości: 82
  • Dostał Piw: 3
  • Na forum od: 26.07.2012r.
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #40 dnia: Listopad 09, 2012, 22:08:18 »
Liczę, że doprowadzisz tą karierę do końca, bo zapowiada się bardzo ciekawie.
Barca, bez sensacji, pewne zwycięstwo, choć z małymi problemami.
Co do Porto, to ciekawi mnie ta bramka na 1:0 : )

Offline kmiron#10

  • Kierownik drużyny
  • *****
  • Join Date: Sty 2010
  • location: Wrocław
  • Wiadomości: 704
  • Dostał Piw: 14
  • Na forum od: 09.01.2010r.
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #41 dnia: Listopad 10, 2012, 11:26:45 »
Po pierwsze - klimat, dla mnie w karierze jedna z najważniejszych rzeczy. Oczywiście dużym wyczynem jest namówienie kogoś na wykonanie 32 strojów sprzed trzynastu lat, zrobienie wszystkich piłkarzy w edytorze, bo to nie tylko staty, ale i wygląd, gdyż pewnie twarzy w .bin dużo nie znalazłeś, ale jest jedna taka rzecz, która psuje mi cały obraz: bandy. Może dla Ciebie nie ma to znaczenia, ale myślę, że nakłonienie kogoś na wykonanie takowych z sezonu 1999/00 nie będzie problemem. Według mnie, wszystko wyglądałoby lepiej i realistyczniej, bardziej retro.

Barcelona w tamtym okresie, wbrew panującej opinii, nie miała aż tak słabego okresu. Oczywiście nie ma co równać zespołu van Gaala do Dream Teamu Cruyffa czy Guardioli lub drużyny Franka Rijkaarda, lecz do opisywanej edycji Champions League Barca przystępowała, o ile pamiętam, jako mistrz Hiszpanii, a kilka sezonów wcześniej udało się jej zdobyć Puchar UEFA. Myślę, że z tej grupy wyjdą bez problemu, tym bardziej, że Porto pokazało, że nie jest tak mocne, jak je malują.

PS. Niskie dośrodkowanie na Lokvenca? :D
PS2. Nie wrzucasz skrótów, jak przy okazji Mistrzostw Świata U-21?



Offline The Stig

  • III - ligowiec
  • ***
  • Join Date: Kwi 2009
  • location:
  • Wiadomości: 289
  • Dostał Piw: 0
  • Na forum od: 03.04.2009r.
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #42 dnia: Listopad 10, 2012, 11:46:21 »
Genialne. Proste graficznie - rozbudowane tekstowo. Jedyne czego mi brakuje to troszkę jakiejś różnorodności w postach. Po prostu czuć taką surowiznę od opisów meczu. No, ale z doświadczenia wiem że taki twój styl.

@up: Zauważ, że skróty nigdy na forum nie cieszyły się popularnością. 2-3 wyświetlenia na mecz to góra co można było osiągnąć. Czasami się trafiał jakiś wyjątek, ale to naprawdę rzadko. Gra nie warta świeczki.

Offline kacp94er

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Cze 2011
  • location:
  • Wiadomości: 65
  • Dostał Piw: 1
  • Na forum od: 12.06.2011r.
  • ¡¡¡ HALA MADRID ¡¡¡
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #43 dnia: Listopad 10, 2012, 23:22:28 »
Nie , że się czepiam, ale walnij sobie jakiś oldschoolowy bootpack ;p

Offline Nederland

  • Piłkarz B klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2010
  • location:
  • Wiadomości: 198
  • Dostał Piw: 23
  • Na forum od: 06.02.2010r.
    • last.fm
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #44 dnia: Listopad 11, 2012, 00:11:34 »
#8




Obyło się bez niespodzianki. Manchester United wygrał na wyjeździe z Fiorentiną 3:2. Wynik nie do końca oddaje wydarzenia na boisku. Mogłoby się wydawać, że spotkanie było bardzo zacięte, jednak to goście byli stroną dominującą, a bramki „Violi” można w pewnym sensie nazwać przypadkowymi. Choć „Fiołki” niewątpliwie nastawiły się na atak i chciały powstrzymać faworyzowanych rywali, nie trafili na swój dzień. Nie wychodziło im prawie nic.

1 kolejka Grupy B
ACF Fiorentina 2:3 Manchester United

Chiesa (30’), Firicano (66’) – Cole (10’), Yorke (32’), Giggs (53’)

Ryan Giggs (8/10)
Bressan 2x – Irwin
Bressan (61’)

Piłkarze sir Aleksa Fergusona nie próżnowali i otworzyli wynik już w 10 minucie. Przy bramce zawinił Mauro Bressan, który na 30 metrze przed bramką Toldo stracił piłkę na rzecz Giggsa. Chwilę później przejął ją Dwight Yorke, który mimo początkowych problemów oddał strzał zza pola karnego. Bramkarz Fiorentiny odbił piłkę, ale trafiła ona do Andy’ego Cola, który akrobatycznym uderzeniem dobił ją do bramki. Futbolówka skozłowała tuż przed linią, uniemożliwiając Toldo skuteczną interwencję. „Czerwone Diabły” atakowały zaciekle i druga bramka wisiała w powietrzu, ale Fiorentina nieoczekiwanie doprowadziła do wyrównania. Tuż przed upływem półgodziny gry lewym skrzydłem pognał Fabio Rossitto, który uciekł Scholesowi i Bergowi, po czym dokładnie dośrodkował na głowę Chiesy. Nie wiadomo, gdzie był Gary Neville, który odpowiadał za krycie prawego pomocnika drużyny gospodarzy. Chwilowe niepowodzenie nie podłamało United, którzy chwilę potem ponownie wyszli na prowadzenie. Giggs przedrylował Pieriniego i posłał centrę w polu karnym. Tam na piłkę czekał Dwight Yorke, który uderzył niesłychanie mocno głową. Francesco Toldo, mimo że słynie ze świetnego refleksu, nie zdołał wyłapać tego uderzenia. Gola na 2:1 Manchester okupił kontuzją Davida Beckhama, który chwilę wcześniej posłał krosowe podanie na przeciwległą stronę boiska. Pierwsze diagnozy lekarzy są jednak umiarkowanie optymistyczne. Chociaż uraz wyglądał groźnie i gwiazdor MU zszedł z boiska, utykając, będzie pauzował najwyżej przez dwa tygodnie.

Przesunięty na prawą flankę Scholes radził sobie nadzwyczaj dobrze. Mimo, że nie należy do szybkich zawodników, z wielką gracją mijał rywali jak tyczki i straszył ich swoimi dośrodkowaniami – prezentował więc styl zupełnie inny od Beckhama, który również nie jest typem sprintera. Po jednej z takich akcji w 53 minucie Andy Cole doszedł do centry i uderzył celnie, ale Toldo sparował piłkę. Najszybciej znalazł się przy niej Ryan Giggs, który wślizgiem pomógł jej przekroczyć linię bramkową. Kilka minut później Cole mógł zanotować asystę, gdy przytomnie wypuścił Yorke’a w uliczkę. Piłkarz z Trynidadu i Tobago włożył jednak zbyt dużo siły w swój strzał i posłał piłkę nad poprzeczką bramki rywali. Drugi gol dla Fiorentiny, który został strzelony w 66 minucie, był równie niespodziewany jak pierwszy. Dośrodkowanie Rui Costy z rzutu rożnego na bramkę zamienił Aldo Firicano.

To spotkanie pokazało, jak wiele we współczesnym futbolu znaczy gra w powietrzu. Aż trzy z pięciu goli padły po strzałach głową, a przy czwartym uderzenie w ten sposób miało niemały udział w skierowaniu piłki do siatki. Można uznać, że w tym elemencie mieliśmy remis, ale z powodu strzelenia jednego gola więcej jest on zwycięski dla Manchesteru United.


Zmiany:
Fiorentina: 64’ Firicano za Pieriniego i Heinrich za Repkę;
Manchester United: 33’ Butt za Beckhama, 64’ Solskjaer za Cole’a, 76’ Fortune za Irwina.

Oceny:
Fiorentina: Toldo 7 - Pierini 5 (Firicano 7), Adani 6, Repka 6 (Heinrich 6) - Bressan 3, Cois 5 - Rossitto 7, Rui Costa 7, Di Livio 6 - Chiesa 6, Batistuta 5.
Manchester United: Bosnich 5 - Neville 5, Berg 6, Stam 6, Irwin 8 (Fortune b/o) - Beckham 7 (Butt 7), Keane 6, Scholes 8, Giggs 9 - Cole 9 (Solskjaer 7), Yorke 8.


Na Estadio Mestalla odbył się mecz nudny jak z flaki z olejem, zakończony bezkrwawym, bo i bezbramkowym, podziałem punktów. Remis bez wątpienia bardziej urządza Żyrondystów z Bordeaux, którzy nie dość, że grali na wyjeździe, to jeszcze są drużyną niżej notowaną. Tej różnicy nie widać było na boisku. Walczyli z „Nietoperzami” jak równi z równym i byli nawet bliscy zwycięstwa.

1 kolejka Grupy B
Valencia CF 0:0 Girondins de Bordeaux


Ulrich Rame (8/10)
Afanou, Jemmali, Wiltord

W 12 minucie bliski szczęścia był Claudio Lopez. Argentyńczyk otrzymał dobre prostopadłe podanie od swojego rodaka Kily’ego Gonzaleza, przebiegł kilka metrów i uderzył mocno, ale minimalnie niecelnie. Przy strzale upadł, ale gwizdek sędziego milczał. Lopez prawdopodobnie usiłował wymusić karnego, ale arbiter nie miał na tyle pewności, by ukarać go żółtą kartką. Żyrondyści odpowiedzieli strzałem Johana Micouda z rzutu wolnego. Nie był on ani szczególnie silny, ani bardzo groźny, ale mimo wszystko nieprzyjemny do obrony. Canizares musiał się trochę wysilić, by przenieść piłkę nad poprzeczką. Przed jeszcze lepszą okazją na strzelenie gola stanął w 28 minucie Lilian Laslandes, gdy po prostopadłym podaniu Zianiego znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale strzelił wprost w niego, a obrońcy Valencii szybko przejęli piłkę i spokojnie oddalili zagrożenie.

Piłkarze Valencii również próbowali zaskoczyć swoich oponentów bezpośrednimi strzałami z rzutów wolnych. Gaizka Mendieta sprawił w 50 minucie niemały problem Ulrichowi Rame, ale Francuz ostatecznie zdołał uchronić swój zespół przed utratą gola i korzystnego wyniku. Kolejną świetną interwencję zanotował 20 minut później, gdy wyłapał mocny strzał Claudio Lopeza z kilkunastu metrów. Żyrondyści nadal trwali w swojej taktyce polegającej na szybkich kontratakach i posyłaniu długich, lecz płaskich piłek do napastnika. W 75 minucie obrońcom urwał się Cristophe Sanchez. Widząc wybiegającego z bramki Canizaresa, zdecydował się go przelobować, ale zabrał się do tego fatalnie i spudłował. Tyle było emocji w tym meczu.

Kilka dogodnych, ale zmarnowanych sytuacji bramkowych to jedyne, co to spotkanie zaoferowało kibicom. Niektórzy z nich pewnie raz na jakiś czas przysypiali. Ciężko im się dziwić. Valencia na razie nie przypomina tej Valencii, która chwyciła wszystkich za serca w pierwszej fazie grupowej. Po Bordeaux chyba nikt nie spodziewał się fajerwerków. Fani tej drużyny są chyba zadowoleni z remisu.


Zmiany:
Valencia: 67’ Luis Milla za Gerarda i Albelda za Farinosa, 70’ Ilie za Kily’ego Gonzaleza;
Bordeaux: 67’ Sanchez za Laslandesa, 70’ Rouviere za Zianiego, 76’ Zanotti za Feindouno.

Oceny:
Valencia: Canizares 7 - Angloma 6, Pellegrino 6, Djukić 6, Carboni 5 - Mendieta 6, Farinos 7 (Albelda 6), Gerard 6 (Milla 5), Kily 6 (Ilie 6) - Juan Sanchez 5, Lopez 6.
Bordeaux: Rame 8 - Jemmali 6, Grenet 6, Afanou 6, Bonnissel 7 - Ziani 6 (Rouviere 6), Batlles 5 - Wiltord 6, Micoud 7, Feindouno 6 (Zanotti b/o) - Laslandes 5 (Sanchez 5).

Powtórki:
(kliknij w link, by obejrzeć)

REJESTRACJA lub LOGOWANIE
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

@kmiron - olmajti wykonał około 60 strojów. Na bandy nie zwracam większej uwagi, bo jestem pochłonięty grą, ale nie ignoruję uwag innych osób i dlatego poprosiłem pewną osobę o wykonanie band. Należy jednak mieć na uwadze, że zagrałem już trochę meczów do przodu, więc nie pojawią się natychmiast. No i trzeba na nie trochę poczekać. Nie wiem dokładnie, o co ci chodzi z tym dośrodkowaniem, ale niskie to takie na nogę. Stuka się dwa czy tam trzy razy przycisk dośrodkowania. Dobry sposób na rozegranie akcji, gdy idzie się z kontrą. Skróty będę wrzucał. Ten pierwszy post z opisami meczów to wyjątek; w pierwszym spotkaniu przez przypadek od razu wróciłem do menu głównego, a skrót drugiego jakoś dziwnie mi się nagrał i zdecydowałem się go nie pokazywać. Prawdę mówiąc, nie znalazłem żadnej twarzy w binie, bo i specjalnie nie szukałem. Około trzydziestu-czterdziestu piłkarzy to klasyczni zawodnicy z gry bądź już istniejący, resztę edytowałem. Starałem się, by każdy był podobny do siebie samego. Nie zawsze udało się to tak, jakbym chciał, ale nie narzekam. Muszę tylko znaleźć nową twarz dla Beckhama.

@The Stig - A niby co ma tu być różnorodnego? Łatwiej to zrobić w karierach klubem, a na próby urozmaicenia turnieju przyjdzie jeszcze czas. On się dopiero zaczął.

@kacper - A gdzie ja go znajdę? Co najwyżej pozamieniam piłkarzom buty na PESowe. A jeśli któryś zawodnik biega w tak charakterystycznym obuwiu jak Mercuriale czy Predatory, to dlatego, że nie zauważyłem.
« Ostatnia zmiana: Listopad 11, 2012, 18:27:15 wysłana przez Nederland »
" border="0

Offline Linkin

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Lip 2012
  • location: Polska
  • Wiadomości: 82
  • Dostał Piw: 3
  • Na forum od: 26.07.2012r.
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #45 dnia: Listopad 11, 2012, 09:47:59 »
W tekście napisałeś, że trzeci gol dla United padł w 52 minucie, a przy wyniku masz 50.
Aha i jeszcze: "z flaki olejem" -> "flaki z olejem"

Kawał dobrej roboty odwaliłeś. Naprawdę świetne opowiadanie!

Offline D17

  • III - ligowiec
  • ***
  • Join Date: Lis 2009
  • location:
  • Wiadomości: 281
  • Dostał Piw: 16
  • Na forum od: 27.11.2009r.
  • Real Madryt!
    • Status GG
  • Gram w: PES 2016
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #46 dnia: Listopad 12, 2012, 21:56:42 »
PS3 w 2000 roku?

Offline Nederland

  • Piłkarz B klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2010
  • location:
  • Wiadomości: 198
  • Dostał Piw: 23
  • Na forum od: 06.02.2010r.
    • last.fm
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #47 dnia: Listopad 12, 2012, 22:52:19 »
#9




Na Stadionie Olimpijskim w Kijowie Dawid pokonał Goliata. Ukraińcy pomimo straty swojej największej gwiazdy nadal potrafią zagrozić najlepszym zespołom, co doskonale pokazali w meczu z Realem. Falstart „Królewskich” nie najlepiej wróży im w kontekście walki o pierwsze miejsce w grupie z Bayernem Monachium. W grze drużyny Vicente del Bosque brakuje przede wszystkim polotu i nieskuteczności – być może to tylko chwilowa niemoc.

1 kolejka Grupy C
Dynamo Kijów 1:0 Real Madryt

Jaszkin (65’)

Walentyn Bielkiewicz (9/10)
Gusin

Choć Real dobrze zaczął mecz, potem było już tylko gorzej. Najgroźniejszą sytuacją gości był zaskakujący, lecz niecelny strzał Helguery po krótkim podaniu Hierro z rzutu wolnego. Chwilę później Hierro wybrał inny sposób wykonania stałego fragmentu gry. Oddał mocny strzał z kilkunastu metrów od bramki Szowkowskiego, ale Ukrainiec wybronił jego uderzenie – choć nie przyszło mu to łatwo. Potem do roboty wzięli się piłkarze Dynama. Bielkiewicz i Husin do spółki wywalczyli piłkę w środku pola, odbierając ją Redondo i Raulowi. Ten drugi świetnie wypatrzył wybiegające na wolne pole Szackicha. Uzbek znalazł się w świetnej sytuacji strzeleckiej. Przymierzył i strzelił, ale po chwili złapał się za głowę i zaklął pod nosem, bo trafił tylko w słupek.

W 60 minucie w wykonywaniu rzutów wolnych Hierro został zastąpiony przez Roberto Carlosa. Nie było to dobra decyzja, gdyż Brazylijczykowi wyraźnie zależało na tym, by zestrzelić jakiegoś gołębia z dachu stadionu. Pięć minut później Dynamo niespodziewanie mogło cieszyć się z gola. Duży udział w nim miał Walentyn Bielkiewicz, który przeprowadził udany rajd lewą stroną boiska zakończony celnym dośrodkowaniem do Jaszkina, który wykazał się sprytem w polu karnym, wyprzedził Helguerę i Roberto Carlosa i nogą wbił piłkę do siatki obok bezradnego Casillasa. Było 1:0, ale dosłownie chwilę później Jaszkin mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, a Bielkiewicz zapisać drugą asystę. Pewnie by tak było, gdyby prawy pomocnik gospodarzy po otrzymaniu wspaniałego prostopadłego podania od Białorusina nie wypuścił sobie piłki zbyt daleko. Dopadł do niej zbyt późno, gdy kąt strzału był już zbyt mały. Casillas bez większych problemów ocalił swoją drużynę przed kompromitacją, odbijając piłkę na rzut rożny. Późniejsza gra Realu wyglądała żałośnie. „Królewscy” popełniali masę szkolnych błędów przy wypracowaniu ataków i mogą dziękować opatrzności, że zawodnicy Dynama nie potrafili ich zamienić na kolejne bramki. Coś tu jest ewidentnie nie tak.

Nie tak drugą fazę grupową powinien zaczynać kandydat do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Może to tylko okres słabości, spowodowany zlekceważeniem rywala bądź czymkolwiek innym, może zalążek jakiegoś głębszego kryzysy. Jakby nie patrzeć, Real nie jest w najlepszej formie. Przeciwnie do Dynama, które w następnej kolejce będzie miało okazję dowiedzieć się, czy dobry wynik w meczu z hiszpańskim klubem to jednorazowy wyskok czy początek dobrej passy w Lidze Mistrzów.

Zmiany:
Dynamo: 62’ Fiedorow za Waszczuka, 65’ Niesmaczny za Gołowko, 72’ Katskewicz za Husina;
Real: 62’ Guti za Raula.

Oceny:
Dynamo: Szowkowski 7 - Dmitrulin 6, Waszczuk 7 (Fiedorow 6), Gołowko 7 (Niesmaczny 6), Kaladze 8 - Jaszkin 8, Husin 7 (Katskewicz 6), Kormiltsev 5, Bielkiewicz 9 - Rebrow 5, Szackich 8.
Real: Casillas 6 - Salgado 5, Karanka 5, Helguera 6, Carlos 4 - McManaman 4, Redondo 5, Hierro 5, Savio 6 - Morientes 6, Raul 5 (Guti 5).


Real Madryt pomimo swojej przegranej z niżej notowanym rywalem i rozczarowującego występu, w swym nieszczęściu może odnaleźć pewne niemrawe powody do radości. Jego najgroźniejszy rywal na tym etapie rozgrywek, Bayern Monachium pomimo odniesionego zwycięstwa nad Rosenborgiem nie zaprezentował się tak, jak oczekiwali tego kibice. Wygląda na to, że przegrana w walce o prym w poprzedniej grupie z Valencią mogła nie być tak przypadkowa, jak się wydaje.

1 kolejka Grupy C
Rosenborg BK 0:2 Bayern Monachium

Paulo Sergio (25’), Elber (71’)

Paulo Sergio (8/10)

Mecz nie należał do widowiskowych. Dość powiedzieć, że Rosenborg oddał zaledwie 4 strzały na bramkę rywali, a Bayern nie był wiele lepszy – z jego strony padło tylko 8 uderzeń, czyli dokładnie 2 razy więcej; tyczy się to także celnych strzałów. Jeśli Norwegowie myśleli, że John Carew będzie ich przepustką do sukcesu w Lidze Mistrzów, będą musieli poczekać przynajmniej do następnej kolejki, bo napastnik mający gambijskie korzenie nie sprostał oczekiwaniom własnych kibiców i zagrał słaby mecz. To jednak on już w 7 minucie mógł stać się bohaterem Rosenborga i wyprowadzić swój klub na prowadzenie. Po przyjęciu podania od Sørensena ładnym zwodem minął Anderssona i uderzył wewnętrzną częścią stopy, ale spudłował. Piłka przeleciała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Kahna. Dalsza część gry to przewaga Bayernu. Najbliżej pokonania Jamtfalla Bawarczycy byli w 17 minucie, gdy wykonywali rzut rożny. Steffan Effenberg dośrodkował w pole karne, lecz dobrze ustawiony Basma wybił piłkę głową. Trafiła ona do Salihamidzicia, który strzelił bez przyjęcia i nieznacznie się pomylił. Bayern otworzył wynik kilka minut później. Paulo Sergio miał szczęście, że podanie Effenberga, którego celem miał być Elber, trafiło w jego nogi i w konsekwencji pozwoliło mu znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Brazylijczyk nie najlepiej zachował się w pojedynku z Jamtfallem, ale piłka nabrała dziwnej rotacji i ostatecznie wylądowała w bramce Rosenborga. Choć mogło się wydawać, że ten gol tylko rozkręci spotkanie, zabił widowisko.

Na boisku właściwie nic się nie działo – aż do 71 minuty. Znów dużą rolę w akcji odegrał Paulo Sergio, który tym razem sprawdził się w roli asystenta. Popędził prawym skrzydłem, minął dwóch obrońców Rosenborga i dośrodkował w pole karne w kierunku Giovane Elbera, który pięknym podkręconym strzałem z woleja nie dał szans Jamtfallowi na skuteczną interwencję. Rosenborg wreszcie oprzytomniał i rzucił się do odrabiania strat. W 80 minucie po zablokowanym przez obrońców strzale Knutsena zza pola karnego dobijał Winsnes, ale nie trafił w bramkę. W końcówce spotkania Paulo Sergio raz jeszcze znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale nie potrafił pokonać Jamtfalla. Najpierw uderzył wprost w niego, a chwilę później fatalnie spudłował.

Mimo, że Real może odnaleźć pocieszenie w niezbyt wysokiej dyspozycji Bayernu, to Bawarczycy mają trzy punkty na koncie i po pierwszej kolejce spotkań przewodzą w tabeli Grupy C. W następnym meczu czeka ich pojedynek z Dynamem Kijów, które sprawiło niemałą niespodziankę, pokonując „Królewskich”. Można uznać tę konfrontację za sprawdzian formy Bayernu. Powinna ona odpowiedzieć na wiele pytań.

Zmiany:
Bayern: 71’ Scholl za Tarnata, 73’ Kuffour za Linkego, 75’ Jancker za Elbera.

Oceny:
Rosenborg: Jamtfall 7 - L. Strand 5, Basma 6, Bergdolmo 6, Stensaas 5 - Skammelsrud 5, R. Strand 5, Winsnes 6 - Sørensen 6, Knutsen 5, Carew 5.
Bayern: Kahn 6 - Babbel 6, Andersson 5, Linke 6 (Kuffour 6), Lizarazu 7 - Salihamidzić 7, Jeremies 6, Effenberg 7, Tarnat 7 (Scholl 6) - Paulo Sergio 8, Elber 7 (Jancker 6).

REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Powtórki:
(kliknij w link, aby obejrzeć)

REJESTRACJA lub LOGOWANIE
REJESTRACJA lub LOGOWANIE

@D17 - Czytaj posty i komentarze, a potem zadawaj takie pytania. O zgrozo, odpowiedź na twoje znajduje się tuż nad twoim postem.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 02, 2012, 17:32:39 wysłana przez Nederland »
" border="0

Offline rudek9

  • Były członek Załogi
  • *
  • Join Date: Lis 2009
  • location: Chorzów
  • Wiadomości: 442
  • Dostał Piw: 4
  • Na forum od: 26.11.2009r.
  • Subuj mój kanał!
    • Status GG
    • YT CHANNEL
  • Gram w: PES 06, FIFA 2001, FIFA08
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #48 dnia: Listopad 13, 2012, 08:35:43 »
Genialne po prostu. I łatwo się czyta i cudownie się wspomina. Jest i Veron jeszcze w Lazio i Deisler jeszcze w Herthcie i najlepszy Ed De CH*j :D Pamiętam te czasy i dzięki za taką retrospekcję :)

Offline Nederland

  • Piłkarz B klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2010
  • location:
  • Wiadomości: 198
  • Dostał Piw: 23
  • Na forum od: 06.02.2010r.
    • last.fm
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #49 dnia: Listopad 14, 2012, 21:43:39 »
#10




W pierwszym meczu Grupy D na Stamford Bridge miejscowa Chelsea pokonała holenderski Feyenoord 1:0. Jedyny gol spotkania padł po akcji superrezerwowych: Roberto di Matteo i Jody’ego Morrisa, którzy tchnęli nowe życie w grę The Blues. Holendrzy wyraźnie odstawali od rywali – w całym meczu zdołali oddać zaledwie jeden celny strzał.

1 kolejka Grupy D
Chelsea 1:0 Feyenoord

Morris (82’)

Roberto di Matteo (8/10)
Babayaro – Bosvelt, Konterman, Tininho
Tomasson (90+2’)

Chelsea mogła cieszyć się z prowadzenia już w 3 minucie spotkania, ale zabrakło jej szczęścia. Po dośrodkowaniu Alberta Ferrera w polu karnym główkował Tore Andre Flo, ale trafił w poprzeczkę. Strzegący bramki Feyenoordu Jerzy Dudek tylko odprowadził piłkę wzrokiem. Przed kolejną dogodną sytuacją podopieczni Gianluki Vialliego stanęli po kwadransie gry. Gustavo Poyet minął dwóch rywali i stanął oko w oko z polskim golkiperem. Urugwajski pomocnik Chelsea przegrał ten pojedynek i nie zyskała nawet rzutu rożnego. Inna sprawa, że jego strzał był bardzo słaby. Jakby tego było mało, po kilku minutach Feyenoord znów mógł mówić o sporym szczęściu. Po nieporozumieniu między obrońcami gości piłkę w polu karnym przejął Gianfranco Zola, ale został niemal natychmiast powstrzymany przez Jerzego Dudka. Jedyna znacząca kontra Holendrów została przeprowadzona tuż przed przerwą. Bonaventoure Kalou popisał się celnym prostopadłym podaniem zewnętrzną częścią stopy. Wypuścił nim Jona Dahla Tomassona, który zmarnował szansę na gola, przenosząc piłkę nad poprzeczką.

Po przerwie Chelsea ani myślała przestać atakować. Przed kolejną sytuacją stanął Zola, któremu piłkę tuż za linię pola karnego znakomicie wyłożył Poyet. Strzał Włocha został jednak zatrzymany przez dobrze ustawionego polskiego bramkarza zespołu z Rotterdamu. Krótko po upływie 70 minuty na boisku zameldowali się Roberto di Matteo i Jody Morris, którzy zmienili wszystko. Włoch natychmiast ożywił grę The Blues na prawej stronie boiska, gdzie mijał rywali jak tyczki. Przy okazji celnie centrował – jak w 82 minucie. Jody Morris, choć nie ma nawet 1,70 m wzrostu, wykazał się sprytem w polu karnym i głową pokonał Dudka. Gol bardzo uspokoił grę. Zawodnicy Gianluki Vialliego zajęli się utrzymaniem wyniku, co przyszło im z łatwością. Feyenoord albo opadł z sił, albo stracił wiarę we własne możliwości. Za drugą opcją przemawia czerwona kartka, którą już w doliczonym czasie gry zobaczył Jon Dahl Tomasson za kompletnie bezsensowny faul od tyłu w niegroźnej sytuacji.

Chelsea jest w formie. Jej piłkarze mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość, tym bardziej, że tego samego nie można powiedzieć o Lazio, które jest ich najgroźniejszym rywalem w walce o pierwsze miejsce w grupie. Jedyne, czego im jeszcze brakuje, to skuteczności. The Blues muszą przypomnieć sobie, jak wykańczają akcję piłkarze grający na tak wysokim szczeblu.

Zmiany:
Chelsea: 71’ di Matteo za Ferrera, 76’ Morris za Zolę, 82’ Lambourde za Leboeufa;
Feyenoord: 71’ Tininho za Bosvelta, 82’ Korneev za Kalou.

Oceny:
Chelsea: de Goey 6 – Petrescu 6, Desailly 6, Leboeuf 7 (Lambourde b/o), Babayaro 6 – Ferrer 6 (di Matteo 8), Deschamps 5, Wise 7, Poyet 7 – Zola 6 (Morris 7), Flo 7.
Feyenoord: Dudek 8 – de Visser 6, van Wonderen 5, Konterman 4, Rząsa 4 – van Gastel 5, Paauwe 3, Bosvelt 4 – Tomasson 2, Kalou 5, Cruz 4.


Chociaż przez prawie cały mecz na Stade Velodrome wiało nudą, końcówka była bardzo emocjonująca. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że wszystkie cztery gole padły po upływie przynajmniej 80 minut od rozpoczęcia minut. Dramaturgii spotkaniu dodaje fakt, że gospodarze wyrównali stan meczu dopiero w doliczonym czasie gry dzięki dwóm bramkom Steve’a Maurice’a.

1 kolejka Grupy D
Olympique Marsylia 2:2 SS Lazio

Maurice (90+1’, 90+3’) – Salas (81’), Mihajlović (84’)

Steve Maurice (9/10)
Brando, Dalmat, Gallas, Abardonado

Zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami od samego początku spotkania stroną przeważającą na boisku było Lazio. Nie potrafiło jednak wypracować sobie klarownych sytuacji bramkowych, toteż uderzało głównie z rzutów wolnych. Etatowy ich wykonawca w drużynie rzymian, Sinisa Mihajlović robił to bardzo dobrze. Już w 20 minucie był bliski szczęścia, kiedy piłka po jego strzale przeleciała minimalnie nad poprzeczką bramki Stephane’a Porato. Jugosławianin równie wprawnie strzelał z dystansu – w 30 minucie trafił nawet w słupek. Co ciekawe, to Marsylczycy bardziej zagrażali bramce rywala, choć nie oddali właściwie żadnego strzału, który byłby sygnałem ostrzegawczym dla gości. Liczne kontry, z których należy zapamiętać szczególnie kilkudziesięciometrowe rajdy Roberta Piresa i Steve’a Maurice’a, będą się śniły obrońcom Lazio po nocach jeszcze przez jakiś czas.

Pierwsze pół godziny drugiej połowy aż żal opisywać, gdyż na boisku nie działo się kompletnie nic. Piłka wędrowała jak po sznurku w środku pola, pojawiał się moment straty i tak w kółko. W końcu po błędzie Abardonado, który nie wybił w porę futbolówki z własnego pola karnego, w 81 minucie Mauricio Salas po niskim dośrodkowaniu Simone Inzaghiego wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. Lazio podwyższyło na 2:0 już po trzech minutach. Ponownie wrzut wolny wykonał Mihajlović, jednak tym razem miał więcej szczęścia. Umiejętnie znalazł lukę w murze, posłał tam piłkę i nie dał szans Stephane’owi Porato. Największym błędem rzymian było jednak to, że niemal od razu spoczęli na laurach. Wykorzystali to Olimpijczycy z Marsylii. Steve Maurice przebiegł z piłką przez dosłownie pół boiska. Mimo że opadał już z sił, nie dał odebrać sobie piłki i celnie przymierzył w długi róg. Była 91 minuta meczu. Po upływie kolejnych dwóch stało się to, co wydawało się niemal niemożliwe: Marsylia wyrównała. Robert Pires odzyskał piłkę w środku pola i wypuścił w uliczkę Maurice’a, który w sytuacji sam na sam pokonał Marchegianiego i dał niemały powód do radości kibicom gospodarzy.

To dobrze, że Marsylia pomimo głębokiego kryzysu, w którym tkwi, potrafi jeszcze pokazać charakter zwycięzców. Choć Francuzi nie wygrali tego spotkania, mogą być z siebie dumni. W przeciwieństwie do rzymian, którzy całkowicie pokpili sprawę i zasłużenie stracili dwa punkty. Kto wie – może Maurice skompletowałby hat-tricka, gdyby tylko nie zabrakło mu czasu.

Zmiany:
Marsylia: 58’ Keita za Dalmata, 68’ Leroy za Brando, 73’ de la Pena za Bakayoko;
Lazio: 58’ Favalli za Sensiniego.

Oceny:
Marsylia: Porato 7 – Perez 6, Gallas 6, Abardonado 5, Blondeau 7 – Luccin 6, Dalmat 5 (Keita 6), Brando 7 (Leroy 6), Pires 8 – Bakayoko 6 (de la Pena 7), Maurice 9.
Lazio: Marchegiani 5 – Pancaro 4, Sensini 6 (Favalli 6), Nesta 6, Mihajlović 7 – Nedved 5, Simeone 5, Veron 6 – Mancini 7 – Inzaghi 7, Salas 6.

REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Powtórki:
(kliknij w link, aby obejrzeć)

REJESTRACJA lub LOGOWANIE
REJESTRACJA lub LOGOWANIE
« Ostatnia zmiana: Grudzień 02, 2012, 17:33:02 wysłana przez Nederland »
" border="0

Offline Michal16ZenitSP

  • I - ligowiec
  • ***
  • Join Date: Sty 2009
  • location:
  • Wiadomości: 353
  • Dostał Piw: 2
  • Na forum od: 15.01.2009r.
  • Aktualny awatar, chyba nie znajde lepszego.
    • Moja strona o futbolu, robię ja sam, więc sorry za brak newsów, postaram sie je nadrobić.
  • Gram w: PES 2013
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #50 dnia: Listopad 17, 2012, 21:51:56 »
W Twoich karierach jest taka jedna rzecz, która różni od pozostałych: używasz standardowej czcionki, a wszystko jest mimo czytelne, proste do zrozumienia i miłe dla oka.
Duży szacunek za to, że udało Ci się zrobić wszystkie 32 zespoły, na pewno było to cholernie czasochłonne.
Ale zastanawia mnie jedno: Po zakończeniu tej edycji LM, będziesz grał w sezonie 2001/02, czy rzucisz to w cholerę i na kolejną wielką Twoją karierę trzeba będzie czekać do nowego roku??
Wiem,że są duże zaległości na stronie, jeżeli uważasz, że warto kontynuować pracę nad nią wyślij opinię na PW ;).

Offline piuk11

  • I - ligowiec
  • ***
  • Join Date: Sty 2010
  • location: Kozłów(małopolskie)
  • Wiadomości: 352
  • Dostał Piw: 1
  • Na forum od: 27.01.2010r.
  • Tylko Wisła, TS!
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #51 dnia: Listopad 17, 2012, 22:12:31 »
pomijając wielkie brawa za całą pracę, chcę się przyczepić: dlaczego nie używasz polskich transkrypcji nazwisk ukraińskich, a ich zagielszczone wersje?

Offline Nederland

  • Piłkarz B klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2010
  • location:
  • Wiadomości: 198
  • Dostał Piw: 23
  • Na forum od: 06.02.2010r.
    • last.fm
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #52 dnia: Listopad 24, 2012, 12:00:11 »
#11





Grupa A:
(od lewej: pozycja, klub, rozegrane mecze, punkty,
zwycięstwa-remisy-porażki, bilans bramkowy)

1. FC Barcelona - 1, 3, 1-0-0, 2-0
2. FC Porto - 1, 3, 1-0-0, 2-1
3. Sparta Praga - 1, 0, 0-0-1, 1-2
4. Hertha BSC - 1, 0, 0-0-1, 0-2

Grupa B:
(od lewej: pozycja, klub, rozegrane mecze, punkty,
zwycięstwa-remisy-porażki, bilans bramkowy)

1. Manchester United - 1, 3, 1-0-0, 3-2
2. Girondins de Bordeaux - 1, 1, 0-1-0, 0-0
3. Valencia CF - 1, 1, 0-1-0. 0-0
4. ACF Fiorentina - 1, 0, 0-0-1, 2-3

Grupa C:
(od lewej: pozycja, klub, rozegrane mecze, punkty,
zwycięstwa-remisy-porażki, bilans bramkowy)

1. Bayern Monachium - 1, 3, 1-0-0, 2-0
2. Dynamo Kijów - 1, 3, 1-0-0, 1-0
3. Real Madryt - 1, 0, 0-0-1, 0-1
4. Rosenborg BK - 1, 0, 0-0-1, 0-2

Grupa D:
(od lewej: pozycja, klub, rozegrane mecze, punkty,
zwycięstwa-remisy-porażki, bilans bramkowy)

1. Chelsea - 1, 3, 1-0-0, 1-0
2. SS Lazio - 1, 1, 0-1-0, 2-2
3. Olympique Marsylia - 1, 1, 0-1-0, 2-2
4. Feyenoord - 1, 0, 0-0-1, 0-1

Jedenastka kolejki:

Maurice

Giggs - Rivaldo - Bielkiewicz

Scholes - Jaszkin

Irwin - Mihajlović - Kaładze - Hornak

Dudek

Terminarz na drugą kolejkę:

7 grudnia:
Bayern - Dynamo
Lazio - Chelsea

8 grudnia:
Porto - Hertha
Barcelona - Sparta
Bordeaux - Fiorentina
Manchester United - Valencia
Real - Rosenborg
Feyenoord - Marsylia

@Michał - Po zakończeniu Ligi Mistrzów kupuję trzynastkę, ściągam patcha, edytuję całą bazę danych (głównie overalle, bo ich nie zdzierżę) i zaczynam nową karierę. Powinienem się dość szybko uwinąć, chyba że wypadnie mi wtedy coś ważnego i nie będę miał na to czasu.

@piuk - Przeczytaj opisy, a zauważysz, że używam spolszczonych form ukraińskich nazwisk. W grze są one jednak w transkrypcji angielskiej i takie też pod wynikiem; tak mi się napisało.
« Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2012, 20:05:26 wysłana przez Nederland »
" border="0

Offline IDareKI

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Maj 2012
  • location:
  • Wiadomości: 89
  • Dostał Piw: 11
  • Na forum od: 21.05.2012r.
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #53 dnia: Listopad 24, 2012, 14:27:56 »
Cytuj
Jedyny gol spotkania padł po akcji superrezerwowych: Roberto di Matteo

Na dzień dzisiejszy aż dziwnie się to czyta  :D

Co do podsumowania pierwszej kolejki - brawa za to, że bez graficznego przedstawiania sprawy udało Ci się zrobić to w sposób przejrzysty, czytelny i naprawdę miły dla oka.

Offline Nederland

  • Piłkarz B klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2010
  • location:
  • Wiadomości: 198
  • Dostał Piw: 23
  • Na forum od: 06.02.2010r.
    • last.fm
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #54 dnia: Listopad 30, 2012, 20:28:29 »
#12




Trwa okres słabej gry Herthy. Berlińczycy nie zdobyli jak dotąd ani jednej bramki, tracąc trzy. W meczu, od którego wiele zależało, byli bezbarwni w porównaniu do Porto, które i tak nie zagrało nawet dobrego spotkania. Wygląda na to, że awans do ćwierćfinału oddala się od podopiecznych Enevra Maricia – do przewodzącej Grupie A Barcelony tracą już sześć punktów. Niektórzy kibice usiłują zrzucić winę za niepowodzenia klubu na dość oryginalne żółte stroje, w których w ostatnich dwóch kolejkach Ligi Mistrzów zaprezentowali się berlińczycy, ale chyba nie tędy droga.

2 kolejka Grupy A
FC Porto 1:0 Hertha BSC

Nuno Capucho (62’)

Zawodnik meczu: Alex Alves (8/10)
Esquerdinha – Sanneh, Veit, Deisler

Jedynym piłkarzem Herthy, który prezentował poziom nad poziomem morza, był Alex Alves. Sam jeden nie wygrałby przecież meczu – i tak się zresztą nie stało. Choć starał się za trzech, dryblował, podawał, napędzał kontrataki zespołu i był zmorą obrońców Porto, nie mógł zrobić wiele, mając za partnerów tak słabo grających tego wieczora piłkarzy. Chodzi tutaj przede wszystkim o Aliego Daeia, który po raz kolejny zagrał katastrofalnie. Widać u niego jednak pewien progres – w końcu zaliczył celny strzał na bramkę rywali. Nie da się jednak ukryć, że nie takie sukcesy zadowalają trenera Herthy i niewykluczone, że bramkostrzelny zazwyczaj (niestety, głównie w reprezentacji) Irańczyk w nadchodzącym starciu ze Spartą Praga usiądzie na ławce rezerwowych. Całkiem prawdopodobne, że Alves na dłużej zagości w pierwszym składzie, a do łask trenera wróci Michael Preetz, który został ukarany przez Maricia za – o ironio – słabe występy w lidze. Oby Bośniak zachował się konsekwentnie w przypadku Daeia.

O Porto można by powiedzieć to samo, co o Hercie, gdyby nie dwie tylko różnice – nie dość, że Portugalczycy mają 6 punktów na koncie, to jednak zdołali strzelić gola w tym meczu. Stało się to w 62. minucie za sprawą Nuno Capucho, który znakomitą główką wykończył dośrodkowanie Drulovicia i nie dał szans bramkarzowi. Capucho wyrasta tym samym na nowego lidera zespołu – tym bardziej, że Mario Jardel przeżywa ostatnio kryzys formy. W drugiej połowie zmarnował kilka dogodnych sytuacji podbramkowych. Jedyną klarowną okazją na wyrównanie ze strony Herthy był strzał głową w wykonaniu Alexa Alvesa z 75. minuty. Na przeszkodzie piłce stanęła jednak poprzeczka. A szkoda, bo ten piłkarz zasłużył choćby na taką nagrodę za swój występ. Nawet bardziej niż reszta jego drużyny.

Jeśli Porto nadal będzie tak grać, Barcelona, która właśnie nabiera skrzydeł, raczej nie powinna mieć problemów z wygraniem grupy, a Portugalczycy mogą już zacząć się bać najbliższego szlagieru. Co wystarczyło na pokonanie Sparty i Herthy, może nie wystarczyć na wywalczenie choćby punktu w konfrontacji z hiszpańskim gigantem.

Zmiany:
Porto: 70’ Chainho za Rui Barrosa i Nelson za Secretario;
Hertha: 61’ Veit za Schmidta, 70’ Mandreko za Michalke, 80’ Sanneh za Dardaia.

Oceny:
Porto: Vitor Baia 6 - Secretario 6 (Nelson 5), Aloisio 5, Jorge Costa 6, Esquerdinha 5 - Paulinho Santos 6, Deco 6, Rui Barros 5 (Chainho 6) - Nuno Capucho 7, Drulović 7, Jardel 6.
Hertha: Kiraly 7 - Rehmer 7, Herzog 5, van Burik 6, Hartmann 6 - Deisler 5, Schmidt 6, Dardai 4, Michalke 4 - Alex Alves 8, Daei 4.


Tym razem waleczna Sparta nie miała nic do powiedzenia. Prażanie zostali dosłownie zmiażdżeni przez rozpędzoną Barcelonę, która wreszcie zaczyna zaspokajać oczekiwania kibiców. Jeśli Czesi mogą się czymś pocieszyć, to chyba tylko tym, że nie przegrali wyżej. Choć widać było, że starali się nawiązać walkę z przeciwnikiem, to ewidentnie nie był ich dzień. Aż szkoda, że po meczu musieli spaść w tabeli za plecy Herthy.

2 kolejka Grupy A
FC Barcelona 4:0 Sparta Praga

Labant (6’ sam.),  Dehu (82’), R. de Boer (90’), Figo (90+2’)

Zawodnik meczu: Figo (9/10)

Strzelanie zaczęło się już na początku spotkania. W 6. minucie Rivaldo w fantastycznym stylu przedrylował kilku obrońców Sparty i wykończył tę indywidualną akcję silnym strzałem w długi róg. Trafił w słupek, ale piłka niefortunnie odbiła się od Labanta i wpadła do bramki. Słowak próbował jeszcze rozpaczliwie ratować swój zespół przed utratą bramki, ale było już za późno. Kilka minut później Brazylijczyk znów miał pecha. Tym razem przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem, po tym jak świetnym podaniem w uliczkę wypuścił go Figo. Szczyt wszystkiego nastąpił jednak w 25. minucie. Po dośrodkowaniu Cocu z lewej strony boiska do główki wyskoczył Figo, ale fatalnie skiksował i oddał niecelny strzał. Na szczęście trafiła ona do Rivaldo, który najpierw, przymierzając się do uderzenia wolejem, nie trafił w piłkę, a potem nie zdołał pokonać Postulki z odległości ledwie kilku metrów.

Barcelona przez długi czas, pomimo ogromu stwarzanych sytuacji podbramkowych, nie potrafiła strzelić drugiego gola. Wszystko odmieniła końcówka meczu, gdy na boisku zameldował się Boudewijn Zenden. Świetnie zastąpił całkowicie przygasłego po pierwszej połowie Rivaldo – z niesamowitą łatwością kreował okazje kolegom i mijał kolejnych rywali. Z trafieniem na 2:0 nie miał jednak nic wspólnego. Jego autorem był Frederic Dehu, który wpakował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Figo. Francuz wykończył akcję jak rasowy napastnik – zdążył sobie jeszcze przyjąć futbolówkę i ze stoickim spokojem dokonać egzekucji. W 90. minucie Zenden przeprowadził udany rajd i podał prostopadle do Ronalda de Boera. Brat bliźniak kapitana Barcelony zdecydował się na uderzenie z pierwszej piłki. Miał przy tym drobne problemy, ale ostatecznie wpisał się na listę strzelców. Dzieła zniszczenia dopełnił Luis Figo, mijając bramkarza i dopełniając formalności w doliczonym czasie gry po podaniu Josepa Guardioli.

Barcelona jak na razie nie straciła jeszcze żadnego gola. Jako, że jej gra wygląda świetnie, można bez wyrzutów sumienia stawiać ją w roli faworyta najbliższego meczu z Porto – z Porto, które pomimo dobrych wyników nie gra ostatnio porywająco. Czy Hiszpanie wykorzystają chwilę jego słabości? Jeśli szansę dłuższej gry dostanie Zenden, a partaczący wszystkie okazje Kluivert dostanie trochę czasu na przypomnienie sobie, jak się strzela, pewnie tak.   

Zmiany:
Barcelona: 60’ R. de Boer za Kluiverta, 76’ Zenden za Rivaldo, 79’ Xavi za Luisa Enrique.

Oceny:
Barcelona: Hesp 6 - Reiziger 6, Abelardo 6, F. de Boer 8 Dehu 8 - Guardiola 8, Luis Enrique 6 (Xavi), Cocu 8, Rivaldo 8 (Zenden 8) - Figo 9, Kuivert 6 (R. de Boer 7).
Sparta: Postulka 6 - Hornak 5, Gabriel 3, Fukal 4, Labant 4 - Sionko 4, Jarosik 3, Hasek 2, Novotny 5, Rosicky 5 - Lokvenc 3.

REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Powtórki:
(kliknij w link, aby obejrzeć)

REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Alex Alves zmarł 16 dni temu w wieku 37 lat.
" border="0

Offline Nederland

  • Piłkarz B klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2010
  • location:
  • Wiadomości: 198
  • Dostał Piw: 23
  • Na forum od: 06.02.2010r.
    • last.fm
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #55 dnia: Grudzień 02, 2012, 23:06:33 »
#13




Choć „Żyrondyści” grali milszą dla oka piłkę, nie zdołali pokonać przyjezdnych z Fiorentiny. W dodatku ledwo uratowali remis, choć i tak mieli sporo szczęścia, bo jeszcze w pierwszej połowie, przy stanie 1:0 rzut karny zmarnował Gabriel Batistuta. Francuzi mimo wszystko korzystny wynik zawdzięczają fantastycznej postawie zwyczajowego rezerwowego, Marca Zanottiego. Pomocnik gospodarzy strzelił jedną z bramek i przeprowadzał większość ofensywnych akcji Bordeaux.

2 kolejka Grupy B
Girondins de Bordeaux 2:2 ACF Fiorentina

Zanotti (50’), Martins (86’) - Batistuta (3’, 66’)

Zawodnik meczu: Batistuta (9/10)
Jemmali

Rezultat bezbramkowy nie utrzymał się długo. Zadbał o to Gabriel Batistuta, który strzałem z 3. minuty spotkania zdobył najszybszą bramkę w drugiej fazie grupowej tegorocznej Ligi Mistrzów. Argentyńczyk wykorzystał podanie Predraga Mijatovicia i beznadziejne ustawienie obrońców gospodarzy. Wykorzystanie sytuacji oko w oko z Ulrichem Rame było dla niego już tylko formalnością. W 17. minucie sędzia wskazał na wapno. Faulowano Rui Costę, który sam był zdziwiony faktem, że arbiter widział karnego w tej sytuacji. Do piłki jak zawsze w takich przypadkach podszedł znany z atomowych uderzeń Batistuta. Tym razem jednak przeholował, bo trafił w poprzeczkę. Niewykorzystana sytuacja mogła zemścić się już kilkanaście sekund później, po kontrataku Bordeaux. Na szczęście dla „Fiołków” Sylvain Wiltord nie potrafił skutecznie wykończyć swojego fantastycznego rajdu.

„Żyrondyści” wyrównali na początku drugiej połowy. Po dośrodkowaniu Wiltorda w polu karnym świetnie odnalazł się Zanotti, który umiejętnie urwał się obrońcy pokonał bezradnego Toldo strzałem głową. Radość gospodarzy z wyrównania trwała jednak tylko kwadrans. W 66. minucie Fabio Rossitto minął zwodem Battlesa i podał prostopadle do Batistuty. Kapitan Fiorentiny strzelił bez przyjęcia i trafił do siatki. Mecz rozruszał się na dobre, choć tylko po jednej stronie. Widać było, jak bardzo „Żyrondystom” zależało na punktach w tym meczu. Determinacja się opłaciła, bo w końcu osiągnęli swój cel minimum – ponownie wyrównali. Znowu po strzale głową. Tym razem egzekutorem był rezerwowy Corentin Martins, któremu piłkę dokładnie na głowie posłał inny zawodnik wprowadzony w drugiej połowie – Sylvain Legwinski.

Doszło do tego, że Bordeaux po dwóch kolejkach ma na koncie 2 punkty. Mogło być lepiej, ale patrząc na rywali, z jakimi musiało się zmierzyć, nie jest też źle. „Żyrondystom” do rozegrania w pierwszej rundzie spotkań został jeszcze trudny mecz wyjazdowy z Manchesterem United. Przed Fiorentiną z kolei pierwsze starcie z serii „być albo nie być” – goszczenie u siebie Valencii.

Zmiany:
Bordeaux: 65' Martins za Laslandesa, 70' Philippe za Bedę, 75' Legwinski za Wiltorda.
Fiorentina: 82' Balbo za Mijatovicia.

Oceny:
Bordeaux: Rame 6 - Jemmali 6, Grenet 7, Beda 5 (Philippe 7), Bonnissel 6 - Batlles 6, Ziani 6 - Wiltord 6 (Legwinski 7), Micoud 6, Zanotti 9 - Laslandes 4 (Martins 7).
Fiorentina: Toldo 6 - Pierini 7, Adani 6, Repka 7 - Amor 6, Cois 6 - Rossitto 7, Rui Costa 6, Di Livio 6 - Mijatović 7 (Balbo), Batistuta 9.


Valencia nadal nie odniosła żadnego zwycięstwa, ale trzeba zaznaczyć, że poprawiła swoją grę w stosunku do lekkiego falstartu z pierwszej kolejki. W dodatku remis przywieziony z Old Trafford należy uznać za sukces. Tym bardziej, że w końcówce spotkania gospodarze mieli kilka szans na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę. Interesu Valencii bardzo dobrze bronili jednak Santiago Canizares i poprzeczka, która zatrzymała groźny strzał Teddy’ego Sheringhama na kilka minut przed końcem spotkania.

2 kolejka Grupy B
Manchester United 2:2 Valencia CF

Johnsen (42’), Sheringham (67’) – Lopez (27’), Mendieta (70’)

Zawodnik meczu: Sheringham (8/10)
Keane

Początek meczu był charakterystyczny dla United. Podopieczni sir Aleksa Fergusona raczej stronili od śmiałych ataków. Woleli rozgrywać piłkę w środku pola, od czasu do czasu kierując ją na boki pomocy i liczyć na sukces po dośrodkowaniach w pole karne, gdzie na dogodną okazję czyhali świetnie grający głową Andy Cole i Paul Scholes – i to nawet pomimo niebudzącego respektu wzrostu. Wyraźnie widać było brak Davida Beckhama, który leczy właśnie uraz, którego nabawił się w meczu z Fiorentiną. Valencia wykorzystała niechęć przeciwników do kreowania sytuacji podbramkowych i ukłuła pierwsza. Wysokim prostopadłym podaniem do Claudio Lopeza popisał się Juan Sanchez. Jaap Stam nieco zaspał, a Claudio Lopez przelobował bramkarza. Bosnich podbił piłkę do góry, ale nie uratował tym swojego zespołu przed utratą bramki. Manchester United pokazał jednak swoją siłę – stałe fragmenty gry. W 42. minucie po dośrodkowaniu Scholesa z rzutu rożnego skutecznie główkował Ronny Johnsen. Norweg cieszył się tak bardzo, że skacząc aż wyszedł z kadru. Tuż przed gwizdkiem zapraszającym zawodników do szatni z rzutu wolnego zdążył strzelić Gerard, ale Bosnich wypiąstkował piłkę.

Gdy na początku drugiej połowy gra się nie kleiła, Ferguson postawił na sprawdzony wariant: desygnował do gry Teddy’ego Sheringhama i Ole Gunnara Solskjaera. Po raz kolejny miał nosa do zmian, bo ci dwaj piłkarze mieli spory wkład w sporą liczbę sytuacji, jakie wykreowali sobie później gospodarze. 4 minuty po zameldowaniu się na boisku, gdy jeszcze nie było na nim „Mordercy o twarzy dziecka”, Sheringham strzelił gola głową po dośrodkowaniu Yorke’a. Valencia jednak za sprawą Gaizki Mendiety wyrównała zaskakująco szybko – już po 3 minutach. Znowu sprawę zawalił Stam, który bezskutecznie próbował oddalić zagrożenie od własnej bramki. Kapitan Valencii wymierzył w długi róg, a Bosnich nie zdołał sparować tego strzału. Valencia poszła za ciosem. W 75. minucie po dośrodkowaniu Kily’ego Gonzaleza Mendieta rzucił się do „szczupaka”, ale fatalnie spudłował i piłka poszybowała nad bramką. United odpowiedzieli poprzeczką po główce Sheringhama w 84. minucie. Anglik wykorzystał miękką centrę Solskjaera. Po drugiej z nich fantastyczną interwencją popisał się Canizares. Trzy punkty nie trafiły więc do nikogo.

Manchester United nadal przewodzi grupie, mając póki co bezpieczne 2 punkty przewagi nad Valencią i Bordeaux. W dodatku w najbliższej przyszłości czeka ich teoretycznie najłatwiejszy mecz w całej drugiej fazie grupowej, czyli „Żyrondystami”. Podopieczni Eliego Baupa pokazali już jednak, że nie boją się nikogo i nie poddają się bez walki. Valencia powalczy o punkty z Fiorentiną. Oba te zespoły nie odniosły jeszcze zwycięstwa na tym etapie rozgrywek.

Zmiany:
United: 62’ Sheringham za Scholesa, 67’ Solskjaer za Yorke’a, 72’ Silvestre za Johnsena.

Oceny:
Man Utd: Bosnich 5 - Berg 7, Johnsen 8 (Silvestre 6), Stam 5, Irwin 7 - Cruyff 6, P. Neville 7, Keane 6, Giggs 7 - Scholes 6 (Sheringham 8), Yorke 7 (Solskjaer 8).
Valencia: Canizares 6 - Angloma 6, Pellegrino 6, Djukić 7, Carboni 5 - Mendieta 7, Farinos 6, Gerard 7, Kily 6 - Juan 7, Lopez 7.

REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Powtórki:
(kliknij w link, aby obejrzeć)

REJESTRACJA lub LOGOWANIE
REJESTRACJA lub LOGOWANIE
« Ostatnia zmiana: Grudzień 03, 2012, 15:41:21 wysłana przez Nederland »
" border="0

Offline makapaka.

  • II - ligowiec
  • ***
  • Join Date: Maj 2011
  • location:
  • Wiadomości: 311
  • Dostał Piw: 5
  • Na forum od: 23.05.2011r.
  • Milan.
  • Gram w: ...
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #56 dnia: Grudzień 03, 2012, 15:03:01 »
To co robisz to po prostu mistrzostwo. Wygląda to wszystko pięknie, grafika, opis to przechodzi sam siebie. Ta Liga Mistrzów trzyma poziom działu karier za najlepszych czasów.

Sam robisz stroje ? Tak apropos to chyba w 99/00 sezonie nie było tego RESPECT po drugiej stronie rękawa, ale mi to nie wadzi.

Offline IDareKI

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Maj 2012
  • location:
  • Wiadomości: 89
  • Dostał Piw: 11
  • Na forum od: 21.05.2012r.
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #57 dnia: Grudzień 04, 2012, 13:09:03 »
Chciałoby się strzelić jakiś sensowny komentarz, ale niestety nie potrafię ocenić w 100% realnej siły zespołów tamtego okresu. Co prawda znam takie firmy jak Rivaldo, Figo czy di Matteo, ale co do Bordeaux, Fiorentiny, albo Valencii jestem w kropce. Notki o zespołach na początku robią swoje, ale i tak żałuje, że wtedy jeszcze byłem mało świadomy (4/5 lat to w końcu za mało by rozumieć pewne sprawy P). Tak więc będę do znudzenia pisał Ci jaki masz u mnie szacun za całą pracę  ;)

Offline Nederland

  • Piłkarz B klasy
  • **
  • Autor wątku
  • Join Date: Lut 2010
  • location:
  • Wiadomości: 198
  • Dostał Piw: 23
  • Na forum od: 06.02.2010r.
    • last.fm
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #58 dnia: Grudzień 05, 2012, 20:52:52 »
#14




Nie wiadomo, czy to Bayern powróciło mistrzowskiej formy, czy awansowe aspiracje piłkarzy Dynama były grubą przesadą, czy może jedno i drugie. Jedno jest pewne – z taką grą Ukraińcy nie mają czego szukać w Lidze Mistrzów. Głównym katem bolesnego pogromu był Paulo Sergio, autor 4 goli. Brazylijczyk tym meczem wysyła swoją kandydaturę do wyścigu o koronę króla strzelców – ma już na koncie 7 trafień, co czyni go liderem tego rankingu ex aequo z Rivaldo.

2 kolejka Grupy C
Bayern Monachium 6:0 Dynamo Kijów

Effenberg (10’), Paulo Sergio (35’, 55’, 62’, 90+1’), Salihamidzić (76’)

Zawodnik meczu: Paulo Sergio (10/10)
Jeremies – Husin, Kaładze

Steffan Effenberg, jak na kapitana przystało, porwał swoich kolegów do walki. To on strzelił pierwszego gola. Popisał się mocnym strzałem z dystansu. Szowkowski nie zdołał sięgnąć piłki. Gospodarze atakowali przez cały czas, ale nie potrafili znaleźć powtórnej drogi do bramki reprezentanta Ukrainy. W międzyczasie Dynamo miało kilka swoich nieśmiałych szans, z którą najgroźniejszą zmarnował Rebrow, kierując piłkę obok lewego słupka po sprytnym technicznym uderzeniu. W 35. minucie dośrodkowanie Michaela Tarnata przyniosło podwyższenie wyniku. Mimo że Roque Santa Cruz wyskoczył zbyt nisko i nie trafił piłki głową, na posterunku był Paulo Sergio, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki.

Swojego drugiego gola strzelił w 10. minucie drugiej połowy. Tuż pod bramką gości Effenberg minął Kardasza i podał do Paulo Sergio, a ten uderzył wślizgiem, czym całkowicie zmylił golkipera, który rzucił się w przeciwnym kierunku. Po raz kolejny Brazylijczyk swój instynkt strzelecki potwierdził w 62. minucie meczu. Michael Wiesinger po krótkim prowadzeniu piłki zdecydował się na strzał z linii pola karnego. Piłka trafiła w słupek, ale Paulo Sergio dopadł do niej jako pierwszy i dopełnił formalności. Piłkarze Dynama zaczęli się frustrować i gubić w obronie. Popełniali niewybaczalne błędy. Po jednym z nich stracili kolejną bramkę – w 76. minucie po dośrodkowaniu Effenberga i podaniu głową Anderssona, główka Salihamidzicia trafiła do siatki przy biernej postawie obrońców. Naprawdę można zachodzić w głowę, jakim cudem oni się  nie wybronili z tej sytuacji. Ale i tak wszystko przebiła ostatnia akcja meczu – z pozoru niecelne, słabe podanie Sinkali nie zostało przecięte przez Kaładze. Wykorzystał to Paulo Sergio, który strzelił z pierwszej piłki tak dobrze, że Szowkowski nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję.

I chyba jego po tym meczu najbardziej szkoda, bo nie miał okazji się wykazać, a nie ponosi winy praktycznie za żadną z bramek, co się rzadko zdarza przy takich rezultatach. Niewątpliwie nie pomogła mu obrona, która sprawiła, że Ukrainiec obronił tylko jedno uderzenie. Bayern natomiast przebił osiągnięcie Barcelony z meczu ze Spartą. Wygląda na to, że jego kibice mogą już czuć się spokojni o wyniki swoich ulubieńców.

Zmiany:
Bayern: 67’ Fink za Jeremiesa, 75’ Strunz za Linkego i Sinkala za Wiesingera;
Dynamo: 67’ Konowałow za Rebrowa, 71’ Radczenko za Hołowkę, 76’ Herasimenko za Dmitrulina.

Oceny:
Bayern: Kahn 6 – Salihamidzić 7, Linke 6 (Strunz 6), Andersson 8, Lizarazu 8 – Wiesinger 8, Jeremies 7 (Fink 7), Effenberg 9, Tarnat 8 – Paulo Sergio 10, Santa Cruz 8.
Dynamo: Szowkowski 4 – Dmitrulin 3 (Herasimenko), Fiedorow 3, Hołowko 5, Kaładze 3 – Jaszkin 5, Husin 4, Kardasz 7, Bielkiewicz 5 – Rebrow 3, Szackich 5.


Odwaga w budowaniu akcji nie wystarczyła Rosenborgowi do wywalczenia choćby punktu na obcym terenie. Na Santiago Bernabeu Real odniósł pewną wygraną 3:0. Wynik nie odzwierciedla jednak w pełni wydarzeń na boisku. Choć gra „Królewskich” uległa znacznej poprawie, na pewno nie było to dla nich łatwe zwycięstwo, a Norwegowie zasługiwali przynajmniej na gola honorowego. Ponownie jednak zawodził John Carew.

2 kolejka Grupy C
Real Madryt 3:0 Rosenborg BK

Hierro (51’), Ognjenović (75’, 82’)

Zawodnik meczu: Raul (8/10)

Pierwsze minuty meczu mogły wpędzić kibiców Realu w trwogę. To Rosenborg dyktował warunki na boisku. Co prawda niewiele z tego wynikało, ale w pewnych momentach spotkanie do złudzenia przypominało ostatni wyjazd gospodarzy do Kijowa, który zakończył się porażką. „Królewscy” otrząsnęli się dopiero pod koniec pierwszej połowy. Najpierw Steve McManaman po podaniu Raula zszedł z piłką do środka boiska i zdecydował się na strzał wewnętrznym podbiciem. Technicznie uderzona futbolówka poszybowała jednak nad bramką. Chwilę później ten sam zawodnik groźnie dośrodkowywał, ale skończyło się tylko na wypiąstkowaniu piłki na aut przez Jamtfalla.

Na początku drugiej połowy Real objął prowadzenie. Po dośrodkowaniu Roberto Carlosa z rzutu rożnego, głową do bramki trafił Fernando Hierro. Nie można jednak nie wspomnieć o tym, że dopisało mu szczęście – trafił prosto w Johnsena, od którego odbiła się piłka, zupełnie zmieniając tor lotu i myląc zaskoczonego bramkarza. W 55. minucie Anelka znalazł się w dogodnej sytuacji. Tuż po przyjęciu piłki zgubił zwodem Trondsena i miał czystą drogę do bramki, ale jego strzał został powstrzymany przez dobrze ustawionego Jamtfalla. Francuz powetował sobie niepowodzenie w tej akcji asystą, którą zaliczył 20 minut później. Podał do Ognjenovicia, który położył na ziemi Hoftuna i tuż zza linii pola karnego strzelił w długi róg. Wyciągnięcie się jak struna nie pomogło Jamtfallowi. 7 minut później Serb dołożył drugą bramkę, którą zawdzięcza świetnemu dryblingowi Raula, który minął trzech rywali na małej przestrzeni i nie mniej dobrym podaniu Morientesa. Wszystko, co zrobił prawy pomocnik gospodarzy, to dołożenie nogi. Vicente del Bosque miał nosa, wprowadzając go na boisko, choć mimo dwóch goli nie grał lepiej od McManamana, który w pierwszej połowie kilkukrotnie napędzał akcje Realu na prawej stronie boiska – Ognjenović tego nie robił, operując bliżej środka pola.

Piłka nożna jest niesprawiedliwa. Mimo znacznej poprawy gry w stosunku do pierwszego meczu Rosenborg nie dość, że znowu nie zdobył żadnego punktu, to jeszcze dotkliwiej przegrał i znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli Grupy C. Real po zwycięstwie na własnym terenie pozostaje na trzeciej lokacie, gdyż pomimo znacznie lepszego bilansu bramkowego ma niekorzystny bilans meczów – a właściwie meczu – bezpośredniego z Dynamem Kijów.

Zmiany:
Real: 72’ Ognjenović za McManamana i Geremi za Salgado, 75’ Morientes za Anelkę;
Rosenborg: 72’ Skammelsrud za Trondsena i Storflor za Sorensena, 75’ Aaroy za Carewa.

Oceny:
Real: Casillas 7 – Salgado 7 (Geremi 6), Hierro 8, Sanchis 6, Carlos 6 – McManaman 8 (Ognjenović 8), Redondo 7, Karembeu 7, Baljić 5 – Raul 8, Anelka 7 (Morientes 8).
Rosenborg: Jamtfall 7 – Basma 7, Trondsen 6 (Skammelsrud 6), Hoftun 7, Bergdolmo 6 – Johnsen 7, Winsnes 7, Strand 6 – Sorensen 6 (Storflor 7), Knutsen 7, Carew 5 (Aaroy 6).

REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE REJESTRACJA lub LOGOWANIE

Powtórki:
(kliknij w link, aby obejrzeć)

REJESTRACJA lub LOGOWANIE
REJESTRACJA lub LOGOWANIE
« Ostatnia zmiana: Grudzień 06, 2012, 23:10:47 wysłana przez Nederland »
" border="0

Offline Linkin

  • Starszy trampkarz
  • *
  • Join Date: Lip 2012
  • location: Polska
  • Wiadomości: 82
  • Dostał Piw: 3
  • Na forum od: 26.07.2012r.
Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #59 dnia: Grudzień 05, 2012, 21:12:44 »
Napiszę to jeszcze raz, świetnie prowadzona kariera. W sumie, to do takich nas przyzwyczaiłeś.
Bayern rozgromił Dynamo, wysoko wygrywając. Popis swoich umiejętności dał Paulo Sergio, strzelając cztery bramki. Szczególnie do gustu przypadła mi ta ostatnia.
Real, patrząc na wynik, równie spokojnie, poradził sobie z Norwegami. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrany został Raul. I dobrze, bo to według mnie jeden z najlepszych piłkarzy przełomu XX i XXI wieku. Przynajmniej dla mnie. Co ciekawe, sytuacja na boisku wcale nie wyglądała tak różowo dla Królewskich, a w szczególności początek spotkania. Wielkie kluby poznaje się, jednak po tym, nie jak zaczynają, lecz jak kończą, a trzeba przyznać, że skończyli wyśmienicie.
Czekam na kolejne mecze.

PS: Jak długo wrzucają Ci się filmy na vimeo?

TWOJA LIGA Pro Evolution Soccer

Odp: Liga Mistrzów UEFA 1999/2000
« Odpowiedź #59 dnia: Grudzień 05, 2012, 21:12:44 »