Joe Hart wypuścił z rąk trzy punkty 15'Jese - 7'Aguero Santiago Bernabeu - Madryt Szymon Marciniak Sergio AgueroSkłady
REJESTRACJA lub
LOGOWANIEKiedy obie drużyny mierzyły się w 2012 roku w fazie grupowej Ligi Mistrzów, na Santiago Bernabeu, Real Madryt pokonał Manchester City 3:2. Królewscy nie mieliby nic przeciwko gdyby dzisiaj ten wynik został powtórzony. The Citizens liczyli na wywalczenie choćby punktu tak jak zrobili to blisko trzy lata temu na Etihad Stadium. Cristiano Ronaldo po bardzo słabym spotkaniu na inauguracje UEFA European Club Championship zapowiedział, że taka gra w jego wykonaniu już się nie powtórzy. Carlo Ancelotti dał mu szansę gry od pierwszych minut. Na drugiej stronie szalał Jese, który świetnie zastąpił Portugalczyka w poprzednim meczu. W ataku obejrzeliśmy Jamesa Rodrigueza. Tak zestawił ofensywne trio szkoleniowiec Realu. Do tego w środku pola po raz kolejny wybiegł Sergio Aguza, któremu partnerował Luka Modric. Anglicy ponownie zagrali dwójką napastników którą stworzyli Aguero i Dzeko. W bramce tym razem stanął Joe Hart, który wyglądał na bardzo zmotywowanego po tym jak stracił miejsce między słupkami na mecz z Schalke 04. Niestety widać było też, że nie jest w pełni sił po urazie palca, który doskwierał mu kilka dni przed rozpoczęciem turnieju. Angielski golkiper zawalił mecz, za co należy mu się nagana.
Wielki mecz rozpoczął się tak jak wymarzyliby sobie kibice Królewskich. To właśnie Real Madryt od samego początku dłużej utrzymywał się przy piłce, a goście z Wysp Brytyjskich cierpliwie wyczekiwali na swojej połowie na to, co zaoferują Madrytczycy. Jako, że wachlarz rozwiązań, po trudnym przebiegu minionego sezonu, zawodnicy Carlo Ancelottiego mają dość ubogi, to była to tylko woda na młyn dla podopiecznych Manuela Pellegriniego, dowodzonych dziś przez Briana Kidda. Od razu śpieszymy z wyjaśnieniami. Chilijski trener nie mógł zasiąść na ławce, gdyż musiał jechać do rodzinnego kraju w sprawach osobistych. Drużyna liczy jednak, że w kolejnym spotkaniu nie zabraknie ich głównego wodza. Wróćmy jednak do tego co działo się na boisku. Już jeden z pierwszych śmielszych wypadów Obywateli pod bramkę Ikera Casillasa przyniósł rzut rożny, a w jego konsekwencji bramkę autorstwa Sergio Aguero. Piłkę z narożnika dośrodkował Jesus Navas, najwyżej wyskoczył Argentyńczyk, a piłka zatrzymała się w bramce. Wszyscy piłkarze Realu zawinili przy tym golu. Począwszy od oddania nieco za darmo stałego fragmentu gry, poprzez bierność Ikera Casillasa na linii, aż po samo krycie w polu bramkowym. Choć słowo krycie to chyba nadużycie w tym wypadku. Piłkarze Królewskich nie zrobili nic, aby powstrzymać Aguero od zdobycia bramki.
Stracona bramka zmusiła gospodarzy do wejścia na wyższy bieg. Coraz bardziej miażdżąca przewaga Królewskich została wykorzystana przez Jese, który znów był na ustach wszystkich fanów. Hiszpan po raz pierwszy znalazł się w pojedynku jeden na jeden z defensorem Manchesteru City, akurat padło na Gaela Clichy'ego, który operował po jego stronie boiska. Skrzydłowy Realu Madryt wiedząc, że może przegrać ten pojedynek sprytnie wywalczył rzut karny. Jedenastkę wykorzystał sam poszkodowany i wlał nadzieję w serca całego madridismo. Ciekawą sprawą było to dlaczego piłki z jedenastego metra nie uderzał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk chciał zdobyć bramkę z wapna, lecz Jese po chwili dość burzliwej rozmowy nie pozwolił mu na to. Gdyby nie Luka Modric to pomiędzy Portugalczykiem a młodym Hiszpanem mogłoby dojść do rękoczynów, lecz Chorwacki pomocnik w porę ich rozdzielił. Po zdobytym golu obaj panowie cieszyli się z bramki i zapomnieli o całym zajściu. Trzeba jeszcze wspomnieć, o tym co zrobił Joe Hart. Tak naprawdę to on pozwolił, aby piłka uderzona przez Jese wpadła do bramki. Anglik miał już futbolówkę w rękach, ale ta wymsknęła mu się i wpadła do siatki. Koszmarny błąd bramkarza The Citizens tłumaczony był przez niego tym, iż boi się w stu procentach korzystać ze swojej lewej ręki w której boli go palec. Wydawało się, że Real Madryt nabiera wiatru w żagle i zepchnięci do głębokiej defensywy goście skapitulują po raz drugi jeszcze w pierwszej części gry. Taka szansa nadarzyła się Cristiano Ronaldo w 34 minucie. Najlepszy zawodnik świata nie poradził sobie jednak z prostym podaniem od Jamesa Rodrigueza i zamiast pojedynku sam na sam z Joe Hartem mieliśmy przysłowiową figę z makiem. Na przerwę piłkarze schodzili ze sporym apetytem na drugą odsłonę meczu.
Po zamianie stron oglądaliśmy taki sam, cierpliwy i poukładany zespół z Anglii oraz zgoła odmienny Real. Królewscy grali bez pasji, bez ciągu na bramkę, bez większego zaangażowania. W pewnym momencie realizator przedstawił nam na ekranach przewagę Manchesteru City w przebiegniętych kilometrach i można było odnieść wrażenie, że nie jest to tylko bezsensowne bieganie za piłką. Choć nie można powiedzieć, że gospodarze nie próbowali zdobyć gola. Szybko po wznowieniu gry po przerwie piłkarze Realu mieli dogodną sytuację do wyjścia na prowadzenie. Cristiano Ronaldo zabrał się z piłką w pole karne, minąwszy uprzednio Eliaquima Mangale, i podał ją do Jamesa Rodrigueza. Kolumbijczyk doskonale się zastawił i pozostało mu tylko skierować futbolówkę do siatki. Niestety na jego drodze stanął Joe Hart, który wyrósł jak z pod ziemi i obronił strzał napastnika z Madrytu. W dalszej części swoje sytuacje stworzyli The Citizens. Najlepsze z nich mieli Samir Nasri i Sergio Aguero, ale obaj gwiazdorzy Manchesteru City nie potrafili ich wykorzystać. Francuz strzelał tuż zza szesnastki, lecz bardzo niecelnie. Argentyńczyk uderzał głową po dośrodkowaniu Zabalety, ale Casillas był na posterunku. Między 65 a 69 minutą meczu groźnie było także ze strony gospodarzy. Najpierw poważnie po strzale Jese skiksował Joe Hart, ale wszystko skończyło się dość szczęśliwie dla Królewskich. Potem potężną bombą z rzutu wolnego popisał się Cristiano Ronaldo, ale jego spadający liść trafił tylko w poprzeczkę. Jeszcze później Luka Modric zagrał do Sergio Aguzy, a młody zawodnik Realu Madryt nie zdołał czysto trafić w piłkę.
Ostatnie piętnaście minut spotkania było bardzo emocjonujące, a obie ekipy stanęły przed szansą na bramkę. Najlepsza sytuacja przed strzeleniem gola nadarzyła się rezerwowemu Garethowi Bale'owi. Walijczyk najpierw przejął piłkę na połowie rywali, podał ją do Illaramendiego, ten szybko przerzucił futbolówkę do Cristiano, który błyskawicznie odegrał ją z powrotem do Bale'a. Niestety były gracz Tottenhamu popisał się egoizmem i uderzył wprost w Joe Harta, kiedy mógł odegrać piłkę do lepiej ustawionego Portugalczyka. Wydawało się, że gospodarze nabierają co raz to więcej wiatru w żagle, a bramka The Citizens jest dość niepewna. Joe Hart w drugiej połowie nie zagrał wcale lepiej niż w pierwszej, znów skiksował i znów było blisko gola dla Realu. Wtedy jednak Anglicy wyprowadzili kontrę, w pewnym momencie piłkę przejął James Milner, który potężnym uderzeniem z prawej nogi mógł pokonać Ikera Casillasa. Niestety piłka przeleciała ponad bramką Królewskich. Gospodarze zdołali jeszcze przeprowadzić jedną akcję w doliczonym czasie gry. Doskonale głową uderzył Gareth Bale, po wrzuceniu piłki przez Jese. Joe Hart efektowną paradą uratował Manchester City przed porażką, ale nie uchronił siebie przed fanami, którzy wieszali na nim psy za utratę trzech punktów.
Obie drużyny rozegrały fantastyczne spotkanie. Mieliśmy wiele strzałów i dużo pięknej gry. Real Madryt momentami grał bardzo zjawiskowo. Widać to jak na dłoni, że drużyna Carlo Ancelottiego jest zmęczona dość długim sezonem, a pomimo tego Cristiano Ronaldo i spółka zagrali dobry mecz. Jese pokazał, że jest ważną częścią drużyny. Zdobył dość szczęśliwego gola, ale pokazał także, że gra przeciwko takim rywalom jak Manchester City nie jest mu straszna. Goście byli dziś ekipą nieco lepszą od Królewskich. Gdyby nie Joe Hart to kto wie czy nie zdołaliby zostawić w pokonanym polu graczy z Madrytu. Angielski bramkarz zawinił przy golu z rzutu karnego i żadne usprawiedliwienia nie zmienią tej opinii. Gdyby nie był w pełni sprawny to zapewne usiadł by na ławce, a przynajmniej powiedziałby trenerowi o tym, że nie przyda się w bramce. Swoją drogą może i podał informację Manuelowi Pellegriniemu, lecz to nie on dzisiaj przewodził drużynie z Wysp. Brain Kidd nie powinien stawiać pomiędzy słupkami kontuzjowanego gracza, bo mogło się to dużo gorzej skończyć. Obie drużyny nadal walczą o zwycięstwo w grupie, bo chyba taki cel mają ekipy Realu Madryt i Manchesteru City.
Statystyki
REJESTRACJA lub
LOGOWANIE
REJESTRACJA lub
LOGOWANIE
REJESTRACJA lub
LOGOWANIETabela Grupy A PS. To jak na razie najdłuższy tekst napisany w tej karierze. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi zapału, aby pisać jeszcze dłuższe opisy spotkań. Chciałbym aby finał liczył dwa razy więcej tekstu.