A mnie zastanawia jedno. Dlaczego pan Smuda nie korzysta ze śląskich klubów. Śląskie kluby, mimo iż w teraźniejszej dekadzie do kolosy na glinianych nogach, to mają jeszcze w swoich składach graczy, którzy poradziliby sobie nie gorzej niż gracze z Lecha, Legii czy Wisły. W Ruchu jest np. Bronowicki, który nieźle sobie radził w reprezentacji za kadencji Janasa, czy już Benhakhera (szczerze mówiąc to nie wiem, w której reprezentacji grał). Jest Arek Piech, który daje radę i gole strzela. W Górniku Zabrze jest Adam Danch, który postawą na boisku przypomina (podobno) Jacka Kiełba. Mamy Daniela Sikorskiego, który lepszego miejsca na poważne szlify nie mógł znaleźć (Bayern II Monachium). Gieksa ma Grześka Goncerza i Batka Chwalibogowskiego. Uwierzcie mi, że oni na pewno w koszulce z orzełkiem na piersi sprawowaliby się lepiej, niż przepłacani pomocnicy czy obrońcy Polonii Warszawa. Nic do "Czarnych Koszul" nie mam, ale osobiście denerwuje mnie tworzenie sztucznie drużyny i szukanie na siłę sukcesu.
Bo powiedzmy sobie szczerze. Dziś ekstraklasę wygra ten, który ma bardziej klasowych obcokrajowców, bo to oni robią grę w drużynach, które dzisiaj mają przydomki wielkich. Nie znajdziemy dzisiaj drużyny, którą prowadziłby jakiś polski pomocnik i to od jego dyspozycji dnia zależałby wynik końcowy meczu. Po prostu nie urodzi się drugi Leszek Pisz, Kamil Kosowski (wczesna gra w Wiśle Kraków), Krzysztof Warzecha, czy Jan Urban.
Amen!