Kto ustali kadrę na Euro 2012? Taksówkarze! Dobra wiadomość jest taka, że Franciszek Smuda poznał słowo „konsekwencja”. Zła natomiast – że jest po prostu konsekwentnie niedorzeczny. Po wyrzuceniu z reprezentacji Polski Żewłakowa i Boruca za wino w samolocie, tym razem wyrzucił Peszkę i Wasilewskiego za jazdę… taksówką po pijaku. Żeby jeszcze po pijaku jechali własnym samochodem – OK, przestępstwo. Żeby kogoś pobili do nieprzytomności – w porządku, wypad. Żeby latali na golasa po reprezentacyjnej ulicy w Kolonii i skandowali „jebać PZPN” – no dobra, przegięcie. Ale wykluczyć kogoś z Euro za jazdę taksówką po meczu pod wpływem alkoholu? Tego jeszcze nie było.
Co więc należy zrobić, by grać w kadrze podczas finałów Euro 2012? Po pierwsze – trzeba mieć poustawianego odpowiednio taksówkarza. W turnieju wezmą udział ci, których kierowcy odwieźli ze zwykłej piłkarskiej imprezy prosto do domu albo ci, po których przyjechała żona (dziewczyna, kochanka - bez znaczenia). Na miejscu Rosjan, Greków i Czechów, wynajęlibyśmy kilku taksówkarzy, którzy będą stali na czatach i czekali na naszych zawianych lekko piłkarzy. Obstawiamy, że w ciągu najbliższych czterech weekendów trafiliby kilkunastu kadrowiczów. A Franiu – ten sam Franiu, który do swojej szatni w Legii wstawił lodówkę Carlsberga – będzie przyłapanych sukcesywnie usuwał.
Trzeba być naprawdę skończonym idiotą, by działać w ten sposób. Marcin Wasilewski za czerwoną kartkę został zdyskwalifikowany na cztery mecze ligi belgijskiej. Jaki związek ma jednodniowa impreza z Peszką dla jego formy w czerwcu? Żadnego. Smuda może i by chciał mieć w kadrze samych abstynentów, ale rzeczywistość jest taka, że w polskiej piłce nie piją tylko ci, którzy już nie mogą. I to nie tylko w polskiej. Jak świat światem, po meczach piłkarze spotykają się, by we własnym gronie obgadać zakończone dopiero co spotkanie. Przy whisky, przy wódce, przy piwie, przy kolorowych drinkach – różnie. Ale zawsze przy alkoholu. Ze swoim podejściem „Franz” nie nadawałby się nawet na selekcjonera księży, bo ci jak wiadomo lubią czasami sięgnąć po winko.
Cóż to w ogóle za absurd? Wasilewski i Peszko mają w czerwcu nie znaleźć się w gronie najlepszych polskich piłkarzy, ponieważ na początku kwietnia wypili kilka bomb? Franiu, Józef Młynarczyk to przy tobie zostałby wywalony z reprezentacji, zanim zdążyłby założyć rękawice. Na szczęście wtedy rządził ktoś mądrzejszy i „Młynarz” zdołał wywalczyć dla Polski medal mistrzostw świata. Na zgrupowaniach po alkohol sięgali wszyscy – od Deyny, Szarmacha (o, ten to potrafił!), przez Bońka, Smolarka czy Żmudę.
A ty nagle wykluczasz z kadry za kurs taksówką? Przecież to w ogóle nie jest twoja sprawa. To jest sprawa trenerów 1.FC Koeln i Anderlechtu Bruksela. Ty masz przywitać piłkarzy w połowie maja, a potem zadbać o to, by w wyznaczonym przez ciebie czasie prowadzili się tak jak będziesz od nich oczekiwał. Teraz zabraniasz im alkoholu? I co, na środku obrony zostajesz z Perquisem, który ma złamaną rękę i z Głowackim, który nie wiemy, co aktualnie ma złamanego, ale coś na pewno? A jeśli jutro taksówkę zamówi lekko wstawiony Piszczek to co zrobisz?
Zdurniał ten nasz selekcjoner do reszty. Może jeszcze wprowadzi ślubowania, jak w harcerstwie?
Tak, wiemy, niektórzy z was powiedzą – piłkarz nie może w ogóle tykać alkoholu. Ci z was piłkarzy to widują na plakatach. Piłkarz ma być w odpowiedniej formie w odpowiednim czasie. Jeśli nie potrafi zadbać o formę w dostateczny sposób, by znaleźć się w gronie 23 najlepszych piłkarzy – nie jedzie na Euro 2012. Jeśli natomiast wciąż kwalifikuje się do elitarnego grona, biorąc pod uwagę umiejętności i dyspozycję, niepowoływanie go to zwykły sabotaż.
Franciszek Smuda to albo dureń, albo sabotażysta.
Weszło.com