Dział Ogólny > Archiwum Karier

BAL: Tuncay Bujo - wspiąć się na szczyt...| Mecz z Mallorcą!

<< < (4/67) > >>

Carlos:
Bardzo ciekawie ;D dużo napisane, Super_Mario zrobił mode na BAL'a

reddevil8911:
Bardzo dobrze napisana kariera. Gratuluje wygranej na Barcą.

★Henka★:
Ehhh szkoda kontuzji. Zajebiście wszystko opisujesz :) Oby tak dalej

Przemek112:
Kapitalne masz opisy:) 3maj tak dalej. Powodzenia

Bujo:
Po 6 tygodniach leżenia bez ruchu przechodziłem rehabiltacje, dreptałem tylko wokół boiska na treningach, nie mogłem jeszcze grać.
Jednak była ona droga, a z pieniędzmi u mnie krucho. Ciocia załatwiła mi pracę na zmywaku, dostawałem kasę za dzień, dzięki temu płaciłem na
raty za rehabilitację. Podczas mojej nieobecności Alicante zajęło 6 miejsce w lidze do lat 15-stu. W pełni treningi wznowiłem dopiero latem.
Ciężko przepracowałem ten okres, przez nogę w gipsie w ogóle nie czułem piłki, byłem kompletnym "drewniakiem". Poza tym zatraciłem kondycję.
Koledzy miło przywitali mnie na treningu, pogratulowali mi meczu z Barceloną, mówili, że trener w szatni po meczu powiedział iż byłem najlepszy na
boisku. Przed nami kolejny sezon, mam nadzieję obfitszy w moje występy. Po treningu poszedłem z chłopakami na boisko. Było tam trzech 19-latków.

- Chcecie z nami grać? - zapytali nas
- No, możemy.

Podzieliliśmy się na składy. Graliśmy długo, ja wraz z moimi kolegami na nich. Grałem najlepiej. Nie mogli mnie zatrzymać, więc mnie faulowali. Raz biegłem z piłką, minąłem jednego z nich, a on zaczepił moją nogę i upadłem na beton. Byłem już tym naprawdę zirytowany:

- Co ty od*****alasz?! - krzyknąłem

Nie odpowiedział nic, poczułem uderzenie w twarz i znów upadłem na ziemię. Czułem, że chcę mnie podnieść bo już trzymał moją koszulę.

- Zostaw go! - usłyszałem jakiś dziewczęcy krzyk
- Bo co mi zrobisz, laska? - odpowiedział lekceważąco 19-latek

Przybliżył swoją głowę do mojego ucha.

- Masz farta, królewna cię uratowała.

To mówiąc wstał i kopnął mnie jeszcze w żebro. Usłyszałem szybkie kroki.

- Nic ci nie jest?

Podniosłem się z ziemi. To co zobaczyłem oszołomiło mnie. Widziałem przed sobą prześliczną dziewczynę.

- Nie, wszystko w porządku. - odrzekłem

Zauważyłem na jej twarzy rumieniec, sam się na mojej twarzy też pojawił.

- Ale masz sińca, choć pójdziemy do mnie i jakoś to naprawimy.

Poszliśmy więc.

Nigdy nie byłem za dobry sprawach damsko-męskich, całą drogę się na nią gapiłem. Chyba w końcu to zauważyła.

- Co się tak patrzysz jakbyś ducha zobaczył? - powiedziała z uśmiechem
- Bo ja chyba śnię...
- Co?
- Nie, nic.. a tak w ogóle jak masz na imię?
- Cathrina - odrzekła - a ty?
- Tuncay.. Tuncay Bujo.
- Tuncay? Chyba nie jesteś stąd prawda? - zapytała
- Tak, jestem z Turcji.

Poznawaliśmy się tak całą drogę. Wreszcie doszliśmy. Zaprosiła mnie do środka.

- Mamo, już jestem!
- To dobrze, zaraz kolacja - to mówiąc weszła do przedpokoju
 
Zobaczyła mnie i mojego sińca na twarzy.

- Może przedstawisz mi swojego kolegę dziecko?
- A tak oczywiście, to Tuncay Bujo.
- Miło cię poznać młody człowieku - odrzekła podając mi dłoń.
- Mi panią również - odrzekłem
- Choć do mojego pokoju, zaraz przyniosę apteczkę.

Wszedłem do pokoju, jego ustrój bardzo mnie ździwił. O dziwo pełno było w nim plakatów Alicante i F.C Barcelony.. Chwilę potem Cathrina
przyniosła apteczkę.

- Miałeś szczęście, gdyby nie ja, ten gość stłukłby cię na kwaśne jabłko. - odpowiedziała z uśmiechem
- Masz rację, ale czemu to zrobiłaś?
- Wiesz, od dawna cię obserwuję, mam z okna widok na boisko, widzisz?

Spojrzałem przez okno, faktycznie było widać całe boisko.

- Obserwujesz mnie? - zaśmiałem się

Cathrina się zarumieniła

- Bardzo dobrze grasz w piłkę, od dawna nikt tak dobrze tu nie kopał.
- No cóż dziękuje. - odpowiedziałem z dumą - widzę, że masz tu sporo plakatów F.C Barcelony.
- Tak! Jestem ich wielką fanką! Oglądam ich każdy mecz! - powiedziała z radością
- To tak samo jak ja.. ale niestety nie mam kablówki i nie mogę oglądać meczów..

Cathrina wzięła pilot i włączyła telewizor. Nagle moim oczom ukazał się program "Barca TV"

- Wpadaj kiedy chcesz, pooglądamy razem - powiedziała.
- Naprawdę mogę? - zapytałem
- Tak oczywiście.

Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę. Potem wyszedłem, pożegnałem się z mamą Cathriny i poszedłem w stronę domu. To był niesamowity dzień,
nie wiem, czy nie najpiękniejszy od przyjazdu tutaj.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej