Droga do Rio
odc. 7 O kilku takich co poszli w miasto
Godzina 1:27. Klub Hokus. Goście już dawno wyszli. W większości. Pozostało tylko dokładnie 24 mężczyzn. Byli to jak łatwo można się domyśleć piłkarze kadry, którzy dostali wolne od Don Leo i postanowili zaimprezować. Wszyscy byli pijani. Najbardziej alkohol działał na głowę Wawrzyniaka, który swoimi upadkami na klubowym parkiecie rozśmieszał wszystkich:
- Haha. Ee Warzywniak! Pokaż jak się wywaliłeś na meczu z Niemcami! – ryczał Augustyn – Haha. Znowu to zrobiłeś! Człowieku jesteś wielki!
Przy drugim stoliku siedział Obraniak i Tytoń, który palił cygaro:
- O Tytoń… skąd masz cygaro? – łamaną polszczyzną zapytał Obraniak,
- Zamówiłem. To cygaro z Kuby – z dumą odpowiedział,
- Kubaa… Czemu ty mi nic nie powiedziałeś, że sprzedajesz cygara? - Zaczął krzyczeć Ludo szukając wzrokiem Kuby jednak nigdzie nie mógł go znaleźć.
I nic dziwnego, ponieważ Kuba był w tym momencie przed klubem. Było mu niedobrze chciał już wracać do hotelu. Wyglądając nadjeżdżającej taksówki zauważył migające światła radiowozu. Od razu odzyskał pełnię sił i wbiegł do klubu po czym z całych sił krzyknął:
- Panowie koniec imprezy! Policja tu jedzie!,
-Ee tam kłamiesz! Nawet jeśli to mam to w dupie… jestem pijany i nie mam zamiaru prowadzić teraz tego busu, co go Augustyn zajumał spod hotelu – odpowiedział z niemałymi trudnościami Rybus,
-Cholera panowie to naprawdę psy! Dupy w troki i spieprzamy stąd! – krzyknął Wasilewski, który także wyszedł przed klub sprawdzić prawdziwość słów Kuby.
- Ale jak to? Już teraz? Zaraz wpadną te dziewczynki, po które dzwoniłem – mówił zażenowany Borysiuk,
- Zamknij dupę Borys! – wrzasnął Wasilewski łapiąc Borysiuka za kołnierz koszulki – Jestem kapitanem tego statku do cholery! Opuszczamy pokład! Gdzie jest ten właściciel?
- Tu jestem – mówił mały człowieczek, wyglądem przypominający Danego de Vito,
- Gdzie tu jest tylne wyjście?
- Tamte drzwi – mówił wskazując palcem,
- Dobra spadamy! – krzyknął Wasilewski i zaczął biec w kierunku drzwi wskazanych przez człowieczka.
Za nim podążała cała reszta kadry. Ruchy jednych były bardziej pewne innych mniej, ale wszyscy biegli. Bali się, może nie tyle policji, co konsekwencji ze strony trenera i krzyku kapitana, który co chwilę ich popędzał. W końcu wyszli na tyły budynku. Policyjne syreny było słychać teraz bardzo wyraźnie:
- Haha. Ale ich załatwiliśmy! Z nami się nie zadziera – euforycznie wykrzykiwał Augustyn,
- Cicho. To jeszcze nie koniec. Policja jest za nami. Zaraz tu mogą być. Za mną! Musimy się ulotnić! – mówił świadomy powagi sytuacji Wasilewski.
Kadra biegła w zwartym szyku. Raz po raz próbowali nawet przyspieszać, gdy wydawało im się, że dźwięki syren są tuż za nimi. Ich serca biły mocno z trwogi i jeszcze mocniej od wysiłku. W końcu zatrzymali się na jednej z głównych ulic Warszawy:
-Panowie! Patrzcie! Oto nasz ratunek! Przystanek MPK! Wystarczy poczekać na nocny! – mówił sapiąc Wawrzyniak.
Jak się okazało chwilę później nie musieli nawet czekać na autobus, który zajechał w niecałe dwie minuty od słów Wawrzyniaka. Byli uratowani. Jechali już autobusem, który szczęśliwie miał ich wyrzucić niecałe 0,5 km od hotelu. Gdy mieli już wysiadać z tylnego siedzenia autobusu wstał mężczyzna około 30 lat:
- Proszę przygotować bileciki do kontroli – mówił uśmiechając się przy tym szyderczo.
Ogłoszenie składu na mecz z Estonią
14 sierpnia 2012r. Zegar wskazujący godzinę 14:50 przypominał o tym, że już niedługo pierwszy trening. Don Leo zszedł do hotelowego lobby. Spotkał tam Bońka, który popijał kawę i czytał dzisiejszą gazetę:
- O dzień dobry panie selekcjonerze! Niech pan siada! – mówił spokojnie Zibi,
- Co tu się dzieje? Gdzie są wszyscy? – nerwowo pytał zaniepokojony Don Leo,
- Dał pan im wolne. A teraz chłopaki leżą w pokojach i narzekają na bóle głowy,
- Czyżby jakiś wirus?
- Jaki wirus? Normalny kac! Upili się jak świnie. Mówią, że nawet nie pamiętają jak wrócili. Ale w tej kwestii raczej kłamią. Niech pan spojrzy na to – powiedział Boniek – po czym rozłożył przed Leo gazetę i palcem wskazał artykuł zatytułowany „Pijacka burda w klubie Hokus. Sprawców nie ujęto.”. To pewnie ich sprawka, ale się nie przyznają. Pan wie co się stanie, gdy to wyjdzie na jaw? Oczywiście może pan liczyć na pełną dyskrecję z mojej strony. Wydaję mi się , że najlepiej odpuścić dzisiejszy trening,
- Tak chyba będzie najlepiej. Jeżeli mają kaca to i tak i tak by byli niezdolni do optymalnych treningów. Dziękuję panu za zrozumienie sytuacji. Ale te chłopy mnie popamiętają. Zachowują się jak dzieci. Potrzeba im dyscypliny. Teraz zmieńmy temat. Proszę spojrzeć. Oto nasz skład na mecz z Estonią.
Wsyscy są już spragnieni meczu. Tak samo jak ja. Opis meczu już jutro przed 20. Wcześniej może krótkie info o tym gdzie jest reprzentacja, co robi i coś o kibicach.