@Nederland - powiem szczerze, że nie mogę Cię już słuchać. Miałem swego czasu pozytywne nastawienie do Twojej osoby, ale teraz tylko zastanawiam się, jak bardzo sfrustrowanym człowiekiem musisz być.
Oj, jak się tym przejąłem. Mówi to człowiek, który po meczu drużyn, którym i tak chyba specjalnie nie kibicuje, pisze esej niemalże na stronę A4, jak bardzo go frustruje zachwycanie się Ronaldo, które ostatnimi czasy ma miejsce prawie tak często, jak widoczna z ziemi jest Kometa Halleya.
Tak, wiem już, że hipokryzja to twoja domena. Nie musisz mi dostarczać kolejnych przykładów.
Czyli mam rozumieć, że piłka nożna (a właściwie jej bierne obserwowanie) wypełnia w całości Twoje jestestwo?
Nie, ale skoro rozmawiamy o sporcie, to wydawało mi się oczywiste, że właśnie o niego ci chodzi. Nie będę się spowiadał ze swojego życia prywatnego internetowemu znajomemu na forum publicznym.
Zresztą, albo mi się wydaje, albo nigdzie nie napisałem, że to wszystkie momenty.
Mam takiego kolegę, który prezentuje podobną postawę i bardzo przypomina mi Ciebie. W życiu mu się nie wiedzie, nie robi praktycznie nic oprócz siedzenia przed komputerem.
Sad story.
Taki stan umysłu wynika z silnej frustracji i potrzeby dowartościowania się.
W takim razie pozostaje mi tylko ci współczuć albo pogratulować ukończenia lekarskiej specjalizacji psychiatrycznej.
Nie no, fajnie, że nie mogę być zapatrzony w grę Barcelony, bo jest to "werbalne walenie konia".
Wyjaśniłem ci już subtelną różnicę pomiędzy dwoma formami zachwytu.
Czy mi się wydaje, czy Torres ma króla strzelców ?
Miał najwięcej asyst?
Dziękuję Włochom, że mimo, że grali w 10, to pozostali.
A to ktoś w takiej sytuacji zszedł z boiska?
Nie wiedziałem, że można być takimi frajerami jak Włosi. Dziękuję im za to - przynajmniej nawet Holendrzy mogą się z kogoś pośmiać.