Od małego chłopca do znakomitego piłkarza.
Część 5 - Spotkanie z dawną miłością..
Rano obudziłem się przy Carolinie, z początku nie wiedziałem co się stało ale szybko powróciła świadomość ze przespałem się z nią. Czy była to dobra decyzja? Czy może zła? Nie wiem... Spojrzałem na zegarek atu 11:35 a umówiłem się z siostrą ze się spotkamy o 12:20.
- Gdzie idziesz skarbie?
- Umówiłem się z siostrą na 12:20.
- Aha. Kiedy wrócisz do mnie mój tygrysku?
- Za 2 , 3 godziny a co?
- Może pójdziemy do kina?
- Dobrze.
- Dawaj jeszcze buziaka na pożegnanie.
(Chwila potem..)
- To idę , pa.
- Pa, uważaj na siebie skarbie.
W drodze do kawiarenki rozmyślałem czy zrobiłem dobrze spiąć z Caroliną. Wprawdzie do niej coś czuje, ale nie kocham ją na tyle dobrze.
Kilka minut zaledwie i byłem już w miejscu gdzie miałem spotkać się z Nati (moją siostrą)..
- Hej siostra co słychać?
- Hej brat a różnie bywa..
- A co się stało?
- Szczerze?
- Tak.
- Mam duży problem i nie wiem jak się z tego wywinąć..
- Opowiadaj, jaki?
Moja siostra Nati jest ode mnie młodsza o 2 lata (15)
- Wpakowałam się w narkotyki..
- Jak to?
- I to jeszcze nie wszystko..
(chwila ciszy)
- No słucham..
- Jestem w ciąży...
W tej chwili zamilkłem całkowicie..
- Jak ty mogłaś się do tego dopuścić?
- Nie wiem..
- Eh....
(chwila ciszy)
- A wiesz chociaż kto jest ojcem?
- I tu jest problem największy, bo tego nie wiem..
- Co?
- No tak.. Raz poszłam do jednego nocnego klubu i się nieźle umoczyłam i poszłam z kimś do łóżka, tylko nie wiem z kim..
Ja od zawsze z Nati miałem bardzo dobre kontakty, w dzieciństwie często jej pomagałem w problemach, choćby broniłem jej przed niektórymi gnojkami.. Ale w tym momencie całkowicie przesadziła, nie dosyć ze wpakowała się w narkotyki to jeszcze ta ciąża..
- A jak z tymi narkotykami?
- Miałam pewien okres gdy ćpałam ale już teraz tego nie robię bo wiem ze jestem w ciąży, chociaż tego bardzo chcę..
- Siostra, wiesz ze nie wolno w ciąży niczego brać?
- Wiem..
(chwila ciszy)
- Co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem.. Nie mam ani pieniędzy ani domu...
- To gdzie ostatnio spałaś?
- U koleżanki..
- To nieźle się wpakowałaś, a który miesiąc?
- 4..
- Czyli trochę czasu ci jeszcze zostało..
- Brat pomóż proszę..
- Gdy ja właśnie nie wiem co zrobić.. Chcesz o tym porozmawiać z ojcem?
- Nie! Tylko nie z nim!
- Czemu?
- Wiesz jaki on dla mnie zawsze był..
- A no tak..
(chwila ciszy)
- Nie wiem, spróbuję ci załatwić mieszkanie. Mam trochę znajomości tu i tam.
- Dziękuje!
- Tylko Nati..
- Tak?
- Uważaj na siebie, proszę..
- Dobrze, i dziękuje jeszcze raz Brat..
Chwilę potem posłem do sklepu żeby kupić sobie nowy magazyn sportowy..
W sklepie bym był dosłownie kilka minut żeby nie.. Gdy właśnie wychodziłem z sklepu i podszedłem do kasy.. Zobaczyłem ją... Moją pierwszą i jedyną miłość.. To była Valencia w której kochałem się od dzieciństwa. Valencia była tak niezmiernie piękna ze każdy chłopak próbował z nią chodzić.. Gdy ją zobaczyłem byłem jeszcze w większym szoku.. Zawsze mnie ciekawiło co z nią się dzieje, jak ułożyła sobie życie i z kim jest. Takiej sytuacji nie mogłem zmarnować. Od razu podszedłem do niej żeby pogadać..
- Hej Valencia, pamiętasz mnie?
- Robert? To ty?
- Tak..
- Jak ja dawno cie nie widziałam..
- Co ty robisz tutaj w Rzymie?
- A długa historia do opowiadania.
- No powiedz.
- No dobrze, poczekaj kilka minut jak skończę moją kolej.
Valencia pracowała jako sprzedawczyni w sklepie sportowym. W tym momencie odszedłem na bok i zaczekałem dopóki Valencia nie skończy..
- No już jestem.
- No to opowiadaj.
- Przyjechałam tutaj z bratem.
- Dlaczego?
- Powiedzmy ze mieliśmy z bratem dość życia w Polsce.
- Aha , od kiedy wy już tu jesteście?
- Od niecałego miesiąca..
- I co dobrze sobie radzisz?
- Na razie tak, ale mnie nudzi ta praca. A co u ciebie?
- A nic ciekawego zazwyczaj po staremu.
- Czyli nudy?
- Tak, no może oprócz tego ze gram w klubie piłkarskim.
- Tak? jakim?
- Lazio.
- O ja, chodzę na mecze Lazio odkąd tu jestem. Ale jakoś cie nie widziałam, może dlatego ze zmieniłeś fryzurę głuptasie.
- Tak, ale jeszcze nie gram często w Lazio, zazwyczaj wchodzę z ławki rezerwowej.
- Aha. Dasz numer telefonu Robert?
- Oczywiście ze tak.
W tym momencie Valencia zapisała sobie mój numer na komórkę..
- No nic, muszę lecieć do pracy bo szef mnie zaraz zje-buta.
- Dobrze..
- To pa.
- Pa..
W tym momencie serce zabiło mi mocnej...
- Valencia!
- Tak?
(chwila ciszy)
- Pozdrów brata.
- Dobrze.
W tej sytuacji wcale nie chodziło mi o brata, tylko o nią...Byłem w totalnym szoku ze ją tu zobaczyłem.. Kiedyś w dzieciństwie bardzo się w niej kochałem, nawet pamiętam ze raz pobiłem się z najlepszym przyjacielem o nią. Później byłem już u siebie, i moja głowa była zapchana myślami nie o Carolinie a o Valencii....
<--- Valencia ; Carolina ---->
Co w części 6;.
- Mecz.